Mit bezpieczeństwa przesyłki za pobraniem
Sytuacja dosłownie sprzed godzinki. Dzwoni do naszego sklepu internetowego jegomość, jak to na odległość bywa o bliżej nieokreślonym wieku, z intencją zasięgnięcia informacji. Po odmowie wysłania mu produktu za pobraniem (nie obsługujemy, kwestia techniczna), w skrócie zarysował ryzyko płacenia z góry, stwierdzając iż "już wie jakiego typu" jest to sklep, po czym pośpiesznie się rozłączył. Pomijając fakt, iż przy rozmowie w cztery oczy za zarzut robienia przekrętów (bo tak to zabrzmiało na żywo) dostałby po twarzy strofującym liściem, to sama teza uznawania przesyłek pobraniowych za najbezpieczniejsze jest wszechpanującym mitem.
Jak działa wysyłka za pobraniem? Za zamówiony towar pieniądz przekazujemy listonoszowi Poczty Polskiej przy odbieraniu przesyłki. Jest jednak jedno ale - paczkę otrzymamy dopiero, gdy za nią zapłacimy, nie wcześniej. Co więcej - nawet jeśli przytrzymamy listonosza aby przy nim zajrzeć do środka to nic nam to nie da. Jeżeli zamiast telefonu otrzymamy pospolitego ziemniaka (z dwoma odrostami) to listonosz nam kasy nie zwróci, paczki nie zabierze - w końcu skąd ma wiedzieć czy sobie żeśmy pyrka czy cegły nie zamówili. Odmową poczta chroni się także przed zarzutami otwierania paczek, ryzykiem zagubienia zawartości itp. Zaświadczeniem stwierdzenia zawartości pracownik poczty także nas nie uraczy - nie mają oni takiego obowiązku. Wisienką na torcie jest oczywiście fakt, iż przesyłka taka więcej kosztuje bo transportowiec wykonuje dwie usługi (dostarczenie paczki kupującemu + dostarczenie pieniędzy sprzedającemu). W rezultacie zostajemy z naszym cennym warzywem, świstkiem urzędowym PP i lżejszą kieszenią.
Mowa oczywiście o Poczcie Polskiej, bo kurierzy dadzą nam przynajmniej na życzenie papierek potwierdzający co jest w środku. O ile będziemy w stanie ich przekonać by poczekali, bo pracy to oni mają nadmiar i wyjeździć swoje muszą.
Jedynym plusem płacenia przy odbiorze jest sytuacja, że jeśli oszust nam w ogóle paczki nie wyśle to pieniędzy nie dostanie, podczas gdy przy płatności z góry kasa wędruje na jego konto. Jednak skoro już ktoś nastawia się na proceder naciągania ludzi to co go powstrzyma przed wysłaniem nam tego ziemniaka za pobraniem?
Jak więc bezpiecznie płacić? Tylko z góry przelewem. Przy wpłacie na konto otrzymujemy, czy to z naszego banku, czy to z Poczty Polskiej, potwierdzenie przelania kwoty. Co najważniejsze - mamy na nim numer konta naszego odbiorcy, a te w naszym kraju są zakładane na weryfikowane osoby. Przy przesyłce za pobraniem na kwitku odbioru figuruje jedynie imię i nazwisko, których to właściciel niekoniecznie musi później rezydować pod wskazanym adresem (hotel, schronisko). Mając za sobą banki jako gwarant posiadania historii prowadzenia kont przez obu kontrahentów możemy spokojnie te pieniądze sprzedawcy wysłać. W razie podejrzenia wyłudzenia i zgłoszenia sprawy na Policję bank będzie mógł sprawdzić na kogo pierwotnie rachunek został założony, jakie adresy były aktualizowane oraz gdzie korespondencja była kierowana. Dołóżmy do tego googlowanie treści: sklepy internetowe po REGONie, osoby prywatne po danych i adresach itp. Obejście tego wszystkiego dla pospolitego internetowego oszusta jest olbrzymim wyzwaniem.
Sens przesyłki pobraniowej szybko wygasa - kiedyś dostęp do obsługi konta bankowego był trudniejszy, dziś do wykonania przelewu wystarczy telefon, komputer z dostępem do sieci czy chociażby urząd pocztowy. Jest to archaiczna metoda płatności, która niepotrzebnie komplikuje dopięcie transakcji obu stronom. System obrotu towarowego posiada wiele innych skuteczniejszych metod zabezpieczania się przed bycia oszukanym. Transakcje internetowe działają i tak na zasadzie wzajemnego zaufania, a więc jeżeli ktoś w każdym sprzedawcy widzi potencjalnego złodzieja to niech lepiej kupuje goodsy na lokalnym straganie.
PS Dzwoniący jegomość interesował się produktem wartym 25 zł.
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze