Afera poniżej zera...
? krytyki. Co mam na myśli? Burzę, jaka rozpętała się wokół osoby Remigiusza Maciaszka, czyli popularnego na YT ?Rocka?. Nie mam zamiaru wypowiadać się tutaj o plusach i minusach jego twórczości, gdyż tu każdy pewnie wymieniłby coś innego, a jak nie, to wystarczą 2 fakty: nagrywa filmiki związane z grami, czyli tym co nas, użytkowników growego portalu bezpośrednio interesuje oraz nieźle przykłada się do swojej pracy.
Ową burzę wywołał fakt, iż nagle polski Internet jak gdyby wyrwany z transu dowiedział się, że na swojej twórczości można zarabiać. W momencie osunęła się lawina komentarzy, która niczym Katamari rosła porywając ze sobą kolejnych hejterów i trolli. Rozpoczęła się istna nagonka i czepianie się każdego szczegółu: dlaczego Rock nie podaje szczegółowych danych o swoich zarobkach? Dlaczego wcześniej się tym nie obnosił? Dlaczego posunął się (bądź nie) do szachrajstw z tagami do pozycjonowania własnego kanału?
A ja mówię na to: i co z tego? Kogo to obchodzi? Facet tworzy tę dobrą, wartościową część YouTube, mającą coś ciekawego do przekazania tysiącom ludzi, a nie filmiki, w których banda młodych oprychów wyśmiewa i poniża jakiegoś pijaczka, który zawinił jedynie dożyciem czasów, kiedy to w zasadzie każdy ma dostęp do Sieci i technologii pozwalających na generowanie własnych treści. Czy Rock sprawił, że jego kanał jest miejscem tylko dla VIP-ów regularnie oddających mu dziesięcinę w postaci abonamentu lub chociażby jednorazowego datku? NIE. Czasem tylko zobaczy się jakąś reklamę. Rzeczywiście, ból nie do opisania, niepowetowana strata itd. Do cholery jasnej, to NIC nie kosztuje, bo płaci mu ktoś inny. Nie obchodzi mnie, jakie są to sumy ? niechby i nawet Rock spał na łóżku uplecionym z pozwijanych banknotów ? w każdym razie robi, co lubi i robi to z należytą starannością, wkładając w to serce. Czyż nie każdy chciałby dla siebie takiego losu??
Jak najbardziej, ale skoro nie każdy tak może, wielu hołduje typowo polskiej (a nawet ludzkiej, brrr, oblewa mnie zimny pot, jak to piszę) postawie psa ogrodnika. Sam wyznaję zasadę, że jeżeli ktoś ma do czegoś smykałkę (oczywiście w granicach etyki i moralności), może czerpać z tego korzyści finansowe ? w końcu należy mu się zapłata za poświęcony czas i siły. Nie rozumiem także tego nachalnego, chorego wręcz przyczepiania się do szczegółów, choćby z tymi nieszczęsnymi tagami. Czy Rock w ten sposób kogoś zabił? Okradł? Popełnił przestępstwo? Czy to wystarczający powód, by spalić go na stosie? W mojej opinii nie. Nie wiem, na ile prywatnie jest kryształową osobą, lecz wygląda mi na inteligentnego, dobrze wychowanego gościa, który nie ma zamiaru nikomu wadzić.
W tym miejscu mógłby paść kontrargument w postaci powołania się na ostrą moderację jego kanału. Wielu ludzi twierdzi, że wyrywa on nie tylko trolle i chamów, lecz również pozbywa się głosów krytyki, tworząc atmosferę uwielbienia jego osoby. Czy tak jest w istocie ? nie mam pojęcia, gdyż ja sam nie należę do jego wielkich fanów, ale solidaryzuję się z nim z pozycji człowieka, który również wrzuca część siebie w odmęty sieci i to wcale nie po to, by rozszarpano ją końmi dosiadanymi przez hejterów. Faktem jest, że dostępność Internetu sprawiła, iż każdy może się wypowiedzieć na niemal dowolny temat, choćby całkowicie niemerytorycznie, co by nie rzec nawet ? z rzyci. Ja sam zawsze powstrzymuję się od komentarza w jakimś wątku, gdy wiem, że nie wniesie on nic do toczącej się dyskusji, a jeśli jakiś materiał mi się spodobał, wyrażę to w ten, czy w inny sposób. Tymczasem Internet zdaje się działać na zasadzie wstawiania ?lubię placki? wszędzie, gdzie się tylko da. 5 litrów krążącej mi w naczyniach krwionośnych czerwonej cieczy zawrzało jakiś czas temu, gdy Krzysiek Gonciarz wrzucił na YT filmik informujący jego widzów o tym, iż rząd pragnie zabić crowdfounding w Polsce. Temat niezmiernie ważny, bo przecież na inicjatywach pokroju Kickstartera korzystają nie tylko gracze, zaś pozycja Krzyśka jako youtubowego celebryty pozwala mu dotrzeć do nawet do ludzi, którzy omijają wszelkie serwisy z wiadomościami, obojętnie w jakim medium. Siłę zjednoczonych pod jednym sztandarem internautów poznaliśmy już przy okazji ACTA, więc warto byłoby wywołać kolejny społeczny sprzeciw. A tam, gadanie ? przecież ważniejsze jest to, gdzie człowiek-beczka wtedy był i dlaczego miał na sobie kurtkę, skoro z nieba lał się żar. Naprawdę takie tam się znalazły komentarze. Istnieją sugestie, całkiem zasadne, że mając jako sporą część widowni młodych ludzi należy liczyć się z dużym ryzykiem w postaci huśtawek ich nastrojów i ?komentarzowego ADHD? ?a tak pozwoliłem sobie nazwać brak umiejętności odniesienia się do istoty jakiegoś materiału na rzecz wytykania absolutnie nieistotnych pierdół.
http://www.blog.mediafun.pl/rock/ - tutaj możecie przeczytać wywiad z Rockiem. To już nawet nie on sam jest w nim najbardziej interesujący, a wojna opinii pod nim. Nie brakuje trzeźwo myślących jednostek, lecz przeciwstawia im się równa, o ile nie silniejsza opozycja hejterów, przekonanych o własnej racji i sensie swojej bez-sensownej krucjaty. Można tłumaczyć, wyjaśniać ? kogo to obchodzi. Tak jak kilkustronnicowy artykuł potrafi pogrzebać źle postawiony przecinek, tak Rocka na ostrzał wystawiło kilka niefortunnie sformułowanych wypowiedzi.
Najgorsze zaś jest to, że ta internetowa nienawiść potrafi w łatwy sposób znaleźć dostęp do prawdziwej rzeczywistości ? przecież na świecie żyje mnóstwo czubów i jeszcze trochę. Mogę się założyć, ilu ta cała afera stworzyła pseudo-ekspertów, którzy nagle wszystkich wokoło zaczną edukować, jak zarabiać na YouTube, jakie kwoty wchodzą w grę etc. Zapewne najbardziej ?konserwatywna? i ?ortodoksyjna? część Internautów zacznie patrzeć na ręce reszcie popularnych vlogerów, a w ruch pójdą przyciski anulujące subskrycje. I dobrze, bo jeśli za widza mieć trzcinę na wietrze, która tylko czeka na prowodyra z pochodnią i widłami, lepiej sobie ręce czterema literami przysiąść.
To wszystko niezbyt dobrze wróży również mi, gdyż jakiś czas temu zacząłem poważniej traktować YouTube w charakterze kolejnego miejsca, gdzie mógłbym się sprawdzić i publikować swoją twórczość. Póki co mam atomową w skali YT liczbę widzów i wyświetleń ? oglądają mnie jedynie ci, którzy chcą mi poświęcić czas, nie ma potrzeby nikogo blokować. Ciężko powiedzieć, czy zmieni się to z czasem, w miarę wzrostu zainteresowania, choć oczywiście chciałbym tego uniknąć. Z drugiej strony nie zwykłem moderować komentarzy na swoich blogach wychodząc z założenia, że świadczą o ich autorze ? jeśli więc są głupie, to mnie pozostaje tylko wraz z kapitanem Picardem kolektywnie złapać się za czoło. I właśnie takiego umysłowego facepalma doświadczam w tym momencie, zbierając do kupy przemyślania na temat poruszonej dziś kwestii. Kibicuję Remigiuszowi i życzę mu, by wyrzucił wszystkie szmaty, jakie mógłby wywiesić w charakterze białej flagi.
16 komentarzy
Rekomendowane komentarze