Skocz do zawartości

Guy Fawkes's blog

  • wpisy
    131
  • komentarzy
    815
  • wyświetleń
    279661

Serious Sam 3: BFE [recenzja]


GuyFawkes

3115 wyświetleń

logoqnu.png

Wiecie, co to jest nic? Pewnie macie jakieś swoje typy, ale ja Wam powiem, co to tak naprawdę jest: nic to jest 50 rakiet moi drodzy. Sam Stone mniej więcej tyle zużywa w przeciągu minuty. I wierzcie mi, to jest kropla w oceanie potrzeb.

MEET SAM. SERIOUS SAM

Okoliczności wymagają jednak, by nasz bohater nie przebierał w środkach ? w końcu ważą się losy całej ludzkości. Cóż, nihil novi. Łatwo ulec zwodniczej magii trójki w tytule, lecz wszystko staje się jasne po rozszyfrowaniu skrótu BFE ? Before First Encounter. Innymi słowy SS3 to fabularny prequel Pierwszego Starcia tłumaczący, dlaczego i w jaki sposób archetypowy twardziel znalazł się w starożytnym Egipcie, choć w tamtym czasie nie znano koszulek z nadrukami i okularów przeciwsłonecznych. To również świetny marketingowy chwyt, pozwalający łatwo się oderwać od kiczowatej, krytykowanej stylistyki Serious Sama II ? tutaj wróg wygląda paskudnie, krwawi jak zarzynane prosię, zaś wyniszczając nasz gatunek nie pozostawia wyboru ? musi zginąć.

0083zx.jpg

Jak mawiał wieszcz - "Miej serce i patrzaj w serce"

RESEARCH DON?T KILL ALIENS. BIG GUNS DO

Historia batalii jednego człowieka z gwiezdnym łupieżcą rozpoczyna się w zrujnowanym Kairze niedalekiej przyszłości. Ludzkość wygrzebując z pustynnego piachu kolejne artefakty Syrian zwróciła na siebie uwagę Mentala. W przeciągu kilku lat nieskończone hordy kosmicznego najeźdźcy zgięły kark homo sapiens doprowadzając potomków małp na skraj wyginięcia. Płomyk nadziei rozpala Zamek Czasowy, spuścizna po wielkiej rasie. Nie wiadomo jednak, co z tym fantem zrobić. Sama zastajemy w śmigłowcu, lecącego wraz z drużyną Alfa na ratunek innemu oddziałowi oraz pewnemu profesorowi twierdzącemu, że wie, jaką wajchę przełożyć, by starożytna machina ruszyła. Przyznaję, że widok innego, żywego człowieka był bardzo? dziwny, przez co zacząłem się nawet zastanawiać, czy Croteam zapomniało, o co chodzi w Serious Samie i serwuje nam pod znaną marką wyrób codopodobny. Owszem, wizja złowieszcza, ale nie byłby to (niestety) pierwszy taki przypadek w branży. Na całe szczęście, protagonista błyskawicznie zostaje osamotniony i zabiera się do tego, co wychodzi mu najlepiej ? czyli kopania tyłków kosmitom. Setkom kosmitów. I to dosłownie, gdyż w BFE wprowadzono szereg zmian, z pozoru dość istotnych, lecz w istocie kosmetycznych, bowiem rdzeń rozgrywki pozostał nietknięty ? to nadal stary, dobry SS, o czym łatwo przekonać się zwłaszcza pod koniec gry, kiedy zastępy potworów wydają być równie nieskończone, co respawn mięsa armatniego we flagowej serii Activision.

0265u.jpg

Ten jegomość swego czasu dał się we znaki bandzie Wesołego Rogera

MR. SMITH, MR. WESSON, GLAD YOU CAN MAKE IT

W BFE buzujący w żyłach Sama Stone?a testosteron wreszcie znajduje bezpośrednie ujście dzięki walce wręcz, znacząco rozbudowanej względem poprzedników. Nóż zastąpił młot, ale to śmiercionośne narzędzie z łatwością przyćmiewają kopniaki i brutalne finishery na przedstawicielach szeregowego tałatajstwa. Odradzam jedynie używać ich przeciwko ściętym kamikaze - istnieje mnóstwo innych sposobów, by się zabić. Wyrywanie oczu Gnarrom i serc zdekapitowanym syriańskim żołnierzom daje ogromną satysfakcję i ratuje poślady w podbramkowych sytuacjach. Chorwaci docenili również miodność Bulletstorma, bowiem i tutaj pojawia się energetyczna smycz. Zapomnijcie jednak o skillshotach, choć trzeba przyznać, że tutejsza rozgrywka całkiem by się do nich nadawała. Tak czy siak, urządzenie przydaje się na kosmitów z ADHD, których ciężko ustrzelić, lecz operowanie nią nie jest ani tak efektowne, ani tak efektywne, co w polskim hicie; powiedziałbym nawet, że wyraźnie wytrąca gracza z rytmu. Reszta arsenału to poza paroma wyjątkami, świetnie znany sprzęt z Pierwszego Starcia, zrobiony na współczesną modłę, np. Desert Eagle w miejsce rewolwerów. Przy okazji poprzedników drwiłem, że SS stałby nie do przejścia, gdyby wprowadzono doń magazynki. Ktoś z ekipy deweloperskiej odebrał telepatyczny przekaz (lub jest równie pokręcony), albowiem klawisz ?R? w BFE przestaje leżeć odłogiem. Na szczęście, dotyczy to tylko konwencjonalnych pukawek, a sprint (kolejna nowość) pozwoli na chwilę oddalić się od hołoty, by uzupełnić pestki. W związku z tym uroczyście zmieniam zdanie ? teraz Sama zabiłoby ograniczenie noszonej liczby giwer. Oby na to już nie wpadł żaden z autorów... W pakiecie dostaliśmy przybliżanie widoku, choć także dla wybranych pukawek - ciężko sobie wyobrazić snajpienie armatką? Ogólnie rzecz biorąc ? równowaga została zachowana. Żal mi tylko karabinu laserowego, który wypadł poza singiel (występuje tylko w multi), choć z drugiej strony nie pasowałby do kampanii. Mamy za to C4, rewelacyjnie sprawdzające się do przeprowadzania do błyskawicznych, mało wyrafinowanych prac rozbiórkowych. Dołóżmy do tego znany już, tradycyjnie arcygłupi bestiariusz (nieco poszerzony) wraz z powszechnienie znienawidzonymi szkieletami z Kleer, a otrzymamy prawdziwie rodzinną atmosferę. Uroniłbym łzę nostalgii, gdybym nie miał w pamięci szaleńczych bitew z setkami anorektycznych krów.

0362fh.jpg

"Aaah, fresh meat!"

- DO YOU HAVE TO BLOW EVERYTHING?

- AS A MATTER OF FACT, I DO

Znacznie ograniczona paleta barw (dominuje szarość gruzowisk i żółć pustyni) w stosunku do Starć, a przede wszystkim do przesadzonej dwójki od razu sugeruje, jak krytyczna jest sytuacja. Wielu przeciwnikom bliżej wizualnie do paskudztw z trzeciego Dooma, niż nosorożców z kluczem do nakręcania na grzbiecie. Znajdzie się miejsce na kilka dramatycznych wydarzeń, a całość podkreśla muzyka, z reguły znacznie mniej radosna i niefrasobliwa. Gdy zejdziecie do skutych mrokiem podziemi atmosfera dodatkowo się zagęści brnąc w stronę horroru. Nie potępiam tych wstawek, choć trzeba przyznać, że najbardziej zbalansowane były Starcia, roztaczające fluidy nieskrępowanej rozwałki. Croteam nie pozwala jednak zapomnieć, że SS to wciąż parodia, wkładając w usta ostatniej nadziei ludzkości bogactwo śmiesznych tekstów, wygłaszanych jego oryginalnym głosem. Chwała Cenedze za kinową polonizację, którą odcina się od poprzednich eksperymentów. Daję tylko mały prztyczek w nos za ?Michael Angelo?. Owszem, był jeden taki. Miał skorupę, mieszkał w kanale i słuchał przerośniętego szczura. Wątpię, żeby to o niego chodziło naszemu herosowi?

0664.jpg

Powrót na stare śmieci, chociaż Sam widzi to miejsce pierwszy raz. To dopiero mindfuck

PILLS HERE!

Singiel już na poziomie normal ćwiczy podwórkową łacinę, lecz to tradycyjna cecha Serious Samów ? przytłaczająca w końcowych etapach liczba mięsa armatniego powoduje konieczność powtarzania niektórych fragmentów po dziesiątki razy i gdyby nie klasyczne save?y, gra bez asysty zespołu medycznego prowadziłaby do zejścia na zawał albo przynamniej apopleksji. Apteczek zdecydowanie poskąpiono, a jeszcze bardziej denerwują etapy nierzadko zajmujące godzinę. Zamiast je poszatkować na mniejsze części, Croteam postawiło na rozciągnięte niczym guma w majtach Ugh-Zana III misje, umiejscowione w zniszczonym otoczeniu (obszarów miejskich i ruin starożytnych budowli, swoją drogą dotkniętych backtrackingiem ? poznacie stare śmieci ze Starć), co prowadzi do pewnego znużenia. Fale przeciwników również wołają o urozmaicenie. Za sprawą tego wszystkiego Before First Encounter cieszy mniej od poprzedników. Za to odpalenie co-opa pucuje rozgrywkę na wysoki połysk. Ten element od zawsze dodawał rumieńców kampanii, zaś w SS3 jest niczym balsam. Stado wielkich mechanoidów w mig przestaje być straszne! Ażeby współpraca nie okazała się spacerkiem, poza tradycyjnym co-opem dodano także tryby z ograniczoną liczbą respawnów oraz survival. Ten ostatni porządnie da w kość samotnym wilkom ? nie dajcie się zwieść skrzyni z nieskończoną liczbą rakiet (obecne także w singlu), gdyż to nie gwarantuje dożycia wieku emerytalnego. Szkoda, że na potrzeby Przetrwania udostępniono jedynie dwie, i tak już ograne w kampanii mapki. Co więcej, zamiast podzielić rozgrywkę na coraz potężniejsze fale (o co SS aż się prosi!), postanowiono na rzucenie na gracza wszystkiego praktycznie od razu.

0710ia.jpg

BFE, czyli taki Doom 3 z latarką przy broni

NOT ENOUGH ROOM IN THIS TOWN FOR BOTH OF US, PARTNER

Klasyczne multi (wraz z innymi trybami dostępne również na podzielonym ekranie) pozwala odżyć wspomnieniom o starych, dobrych Starciach ? znów słyszymy radosną, komiczną muzykę, znów prujemy z uwielbianego przeze mnie karabinu laserowego i znów ganiamy za wszystkim, co wygląda jak Sam lub jego śmiesznie ucharakteryzowany odpowiednik. Multi daje radę, wciąga i cieszy. Fun płynący z rozgrywki zręcznie przykrywa niedoskonałości w budowie map, a przede wszystkim systemu spawnpointów, który często upierdliwie wskrzesza zabitych tuż obok przeciwnika w gazie. Pomimo dużej ilości trybów, od DM przez TDM i CTF pod Last Man Standing i Dominację po ich wariacje, SS3 niezbyt udanie przetrwał próbę czasu. W multi rozrywkę widzi już tylko garstka ludzi, i to wyłącznie w najmniej wyszukanym Pojedynku (każdy na każdego). Swoje dokłada także skromna ilość map, lecz dziś rządzi multiplayer innego typu, a radosna rozwałka z Serious Sama, chociaż nadal strasznie miodna, przegrywa ze współczesnymi rozwiązaniami. Widać również, że Croteam zostawił sobie furtkę dla DLC, bowiem mapek jest mało, choć nie jest to nędza z survivalu. Póki co Chorwaci wypuścili dodatek do nieco już przykrytego patyną Drugiego Starcia HD, ale coś mi się wydaję, że niebawem pojawi się paczka z zawartością dla najnowszego SS. Pytanie tylko, czy zdoła na powrót wzbudzić zainteresowanie BFE, skoro obiecano udostępnienie za darmo trybu sieciowego z SE HD. Jakiś czas temu upatrywałbym nadziei w modach, ale SS3 nie wzbudza powszechnego zainteresowania nawet na tym froncie. Pojawiło się co prawda trochę modyfikacji, lecz są to popierdółki, z których najwięcej świeżości wnosi przemiana głównego bohatera w bezgłowego kamikaze. Moim zdaniem maniacy grzebania w plikach powinni skupić swoją uwagę na niezłym modelu zniszczeń, oferowanym przez Serious Engine 3.5 ? kolumny i co po niektóre ściany pięknie poddają się materiałom wybuchowym. Daje to interesujący plac zabaw dla miłośników destrukcji, a na pewno bardziej grywalny, niż Symulator Demolki. Nie powinien zabić komputera, ponieważ kolejne łatki, zwłaszcza ostatnie, znacząco poprawiły nieco kulejącą optymalizację gry.

1408f.jpg

Gdyby Ziemianie mieli co-opa i kilku Samów, żaden Zamek Czasowy nie byłby potrzebny

WHO NEED VACATION, WHEN YOU HAVE ROCKET LAUNCHER?

Serious Sam 3: Before First Encounter jawi mi się jako ogólnie udana gra. Dzięki unowocześnieniom nieźle odnajduje się w dzisiejszych czasach, zdominowanych przez ?realistyczne? shootery. To zbawienie dla każdego, kto zaczyna już wymiotować terrorystami, tajnymi organizacjami i bombami jądrowymi do rozbrojenia. Croteam doskonale rozumie, co stanowi jego siłę: humor. Nie omieszkało użyć tego waloru w kampanii reklamowej, racząc nas m.in. wywiadem z bezgłowym kamikaze. I choć ja dla Serious Sama głowy nie straciłem, tak szczerze polecam tę dziś już rzadko spotykaną mieszankę pretensjonalnej fabuły odbitej w krzywym zwierciadle i rozgrywki o tempie tak szalonym, że czający się po trawach snajperzy zginęliby w kilku pierwszych sekundach. Niech dzięki będą Chorwatom, że nie ulegli magii CoD?owania.

PLUSY:

? dobrane z głową unowocześnienia

? to wciąż stary, dobry Serious Sam!

? miodny co-op

? niezłe zakończenie

? po ostatnich łatkach dobra optymalizacja

? otwarcie na mody?

MINUSY:

? ... z czego mało kto korzysta

? lokacje bez większego polotu

? sztucznie wydłużone etapy

? deficyt apteczek w singlu

? trochę niedoróbek

? karygodna ilość map do trybu Przetrwanie

WERDYKT: 70%serioussam43bfe.jpg

Youtube Video -> Oryginalne wideo

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Co do sekretów - tu mnie masz. A po czym wnioskujesz? :P Znalazłem za to klasyczną skórkę do multi i snajperkę.

Ze spolszczeniem masz rację, gdyż jest ono zaszyte bezpośrednio w grze - miałem wersję angielską, ale w połowie gry dowiedziałem się, że wystarczy dorobić mały plik testowy, by aktywować polską wersję. Cenega faktycznie dała ciała, choć to już nie pierwszy raz.

Sama gra jest dobra, choć najlepsze i tak pozostanie Drugie Starcie.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...