Maturalne rwanie stawów
Lasciatemi cantareperche' ne sono fiero
śpiewał niegdyś o maturze Zbigniew Połomski
Kwitną kasztany, koty się przestały marcować, a na Eurosporcie leci coś fajnego. To nieodzowne znaki, tego, że nadszedł czas matury. Egzaminu dojrzałości. Słowem nieskromnego melanżu.
Niby nie powinienem mieć się czym rajcować, bo w czasach kiedy ja pisałem maturę problemem ludzkości było to czy pierestrojka się uda. Niemniej każdego roku od ładnych paru wiosen, początek maja wygląda w moim kalendarzu niezmiennie - pierwszy łikend spędzam na śledzeniu zmagań w Crucible Theatre, a potem oddaję się bacznemu śledzeniu matur.
W głębokim poważaniu mam to czy na polskim będzie Boryna, Bohatyrowicz, czy subiekt Rzecki. Kij mi w oko jeśli sie pasjonuję tym, czy tegoroczne pytania z matematyki ograniczają się do tabliczki mnożenia z zakresu 20, czy też nadal wymaga się od uczniów arcytrudnych logarytmów i funkcji kwadratowej. Nawet mnie nie interesuje poziom języka angielskiego, gdzie dostać poniżej 96% to skraj nędzy intelektualnej.
Cóż takiego interesującego jest w maturach, że spędzam je od wczesnych godzin porannych w podszkolnych krzakach? Oczywiście kobiety! Bo cóż może być piękniejszego, od jędrnego smukłego osiemnastoletniego ciała? Tak, wiem, odpowiedź jest oczywista - smukłe, jędrne siedemnastoletnie ciało. Niestety, problem jest tego typu, że idąc tym tokiem rozumowania szybko światopoglądowo utkniemy w jedenej przestrzeni z Romanem, ale niestety nie ma co liczyć, że będziemy mieli przymusowe wakacje w szwajcarskiej chatce. Poza tym trzeba sobie wytyczyć jasne granice. Przynajmniej dolne, bo że górne się zamykają na 21 to chyba oczywiste.
Dlaczego jednak okres matur jest lepszym czasem na rwanie lachonów, niż przeciętny szary dzień? Ano w trakcie matur, po pierwsze jest większy przegląd zwierzyny łownej - wszystkie spędzają się na jedną godzinę. Jednocześnie likwidujemy ryzyko tracenia czasu na rwanie pierwszoklasistek. Poza tym wszystkie ubierają się podobnie. Czarny dress, biały kolar. Wszystkie które ubierają się inaczej, można od razu odrzucić. Tłumaczenia typu "idem na matóre w koszulce Iron Maiden, bo dobrze się w tym czuję" dobre są może dla zdesperowanych graczy LoLa.
Mając w jednym miejscu całą stadninkę cielęcin, można od razu przystąpić do selekcji. Nie ma się co czarować, może i w Polsce są najpiekniejsze kobiety, ale zdecydowanie nie wszystkie. Większość to hasie, szkło i bela co. Trzeba wypatrzeć te najlepsze sztuki. Z mijsca odapadają wszystkie które stoją na tle brzydkich lub/i grubych - stara socjotechnika kontrastów. Te zbytnio wytapetowane też trzeba odpuścić, pomimo tego, że dobra szpachla działa cuda.
Mając obrany cel trzeba iść rwać. Podchodzimy, to lachona i zagadujemy. W mature stres lachonów jest podwyższony i przechodzą najbardziej głodne kawałki. Tak więc śmiało sypiemy "Elo bejbe, choć na stronkę, to tak Cię scałkuję, że Ci asymptoty opadną". Tekst jest mocny i sprawdzony, ale nie należy go nadużywać. Ryzyko drzemie w tym, że się lachonowi spodoba na tyle, że trza będzie całkować drugi raz, co jak wiemy prowadzi do całkowania po dwóch obszarach, a tam jak mawia klasyk "nie wchodź, bo se nogi połamiesz".
Tym samym po niespełna półtora roku, opublikowałem pierwszy tekst z cyklu rwania lachonów. Postanowiłem skupić się na eventach, bo jednak, rady ogólne są zbyt cenne aby przekazywać je motłochowi. Zepsulibyście rynek.
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze