Call of Duty - przemyślenia cz. I
Ostatnio kupiłem Call of Duty, część pierwszą. Po rozegraniu kilku misji zacząłem się zastanawiać: czemu ta część podoba mi się bardziej od nowszych gier z tej serii (nie najnowszych, bo CoD MW3 nie kupiłem)? Otóż wielu graczy narzeka na powtarzalność (graficzną, choć nie tylko). Jednak nie to mnie uderzyło najbardziej. Tym co mnie boli w najnowszych częściach CoD jest filmowość. O co chodzi dokładniej?
Prowadzenie akcji po sznurku było od zawsze obecne w serii. Można nawet powiedzieć, że to te najnowsze części powinny mieć przewagę, ponieważ akcja jest bardziej dynamiczna. Jednak, według mnie, w tym tkwi problem. Gra straciła swój urok jako ?kino? wojenne.
W najnowszych częściach jesteśmy niesamowitym człowiekiem w praktycznie pojedynkę zwalczającym wszelkie zło. Grając w nie, nie potrafię odnaleźć się w klimacie scenariusza. Coraz bardziej dostrzegam, że z ?kina? wojennego tworzy się ?kino? akcji. Niestety dla mnie to marna przemiana, ponieważ fabularnych głupot się mnoży. Jeszcze gorsze, według mnie, jest to, że starają się z gry zrobić telenowelę, dorabiając kolejne części coraz bardziej ?na siłę?. Tymczasem grając w starsze części czuję klimat tego, że jestem tylko cząstką (ważną, ale nadal cząstką) dziejących się wokół mnie zdarzeń . Pozwala to lepiej wczuć się w klimat wojny. Fakt, że fabuły w pierwszych częściach jest tyle co nic, jednak nigdy mi to specjalnie nie przeszkadzało. Nie twierdzę, że fabuły w ?strzelankach? nie powinno być (CoD 4 miał ciekawą fabułę), ale to co dzieję się teraz z tą marką mnie dobija.
Zakładam, że to będzie początek moich wpisów odnośnie Call of Duty. Będzie i trochę zalet, i trochę wad.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.