Skocz do zawartości

B92site

  • wpisy
    90
  • komentarzy
    473
  • wyświetleń
    57403

Skręciłem kostkę, nie chcę gipsu i ponarzekam sobie na polską służbę zdrowia...


B92

5011 wyświetleń

Dawno tutaj nie pisałem... oj dawno, choć miałem o czym, ale po prostu mi się nie chciało. Studia, sesja, wypad na Szczecin Games Show z ekipą Miasta Gier... ale jakoś zawsze weny brakowało. Teraz za to trochę czasu mam i ochoty więc napiszę, a to wcześniejsze może kiedyś uzupełnię. Teraz jednak skupię się na czymś innym.

W ubiegłą środę na WF w trakcie gry w piłkę nożną biegnę sobie, biegnę i hop siup noga bęc... Najwyraźniej biegłem za szybko, bo stopa nie wyrobiła, została w tyle, podwinęła się i... coś chrupnęło. Leżę, wstać nie mogę... ale wstaję! I gram dalej! A co?! Twardym trzeba być, toć nie raz zdarzało mi się źle ułożyć stopę. WF się kończy wracam do domu, ściągam getry, a objętość mojej kostki wzrosła do jakichś 150% i "czuję, że chodzę"... Założyłem opaskę uciskową i nie przejmuję się tym, wychodzę na imprezę, wracam z niej o 7 rano dnia następnego. Na uczelnie z racji powrotu i braku snu oczywiście nie idę, a kostkę wciąż "czuję".

W piątek wracam do domu, rodzice pytają o co z tą kostką chodzi, ja problem zbagatelizowałem, bo gdyby nie zapytali to w ogóle bym zapomniał, że coś mi dolegało, gdyż żadnych efektów czuć już nie było... a później ściągnąłem skarpetkę i widzę:

419091_274809055927575_100001954494019_6

Uppssss... Jednak wyglądem stopy się nie przejąłem, w przeciwieństwie do rodziców, którzy zawieźli mnie do szpitala. Tam dowiedziałem się, że bez skierowania przyjmują wyłącznie świeże urazy, czyli taki sprzed 2 dni świeżym nie jest. I czego ja oczekiwałem, przecież jasne jest to przez dwa dni uraz pewnie by mi się zagoił... A fakt, że przed poważnym badaniem i tak kazali by mi się wstrzymać, póki opuchlizna nie zejdzie nic tutaj nie zmienia. No nic z publicznego szpitala, gdzie przyjmuje mój lekarz rodzinny odesłali mnie do prywatnej przychodni, bo wygrała jakiś przetarg. W prywatnej przychodni przyjmował zwykły lekarz, a pielęgniarka na korytarzu mi wprost powiedziała, że nie mam tutaj na co czekać, bo przyjmuje dzisiaj zwykły lekarz, który na tym się nie zna i nic mi nie pomoże. No nic spróbuję jutro...

Następnego dnia sytuacja się powtarza, z tym że pielęgniarka na izbie przyjęć w końcu wyjaśniła o co w tym wszystkich chodzi. Do prywatnej przychodni ponownie zostałem wysłany, jednak powierzono mi bardzo ważna informację... lekarz w tej przychodni ma mi po prostu dać skierowanie z powrotem do tego samego szpitala... Myślałem że tylko w urzędach jest syf, jednak się pomyliłem, a to był dopiero początek...

Lekarz stwarzał problemy, jednak dał w końcu to skierowanie zapisując na nim powód "Skręcenie kostki". Problem jest taki, że powód podałem sam jako prawdopodobny, a on na słowo, bez badania mi uwierzył i wpisał to na kartę... Nie ma to jak profesjonalizm. Wracam do szpitala, czekam 30 minut na zdjęcie RTG, później następne 30 minut na ortopedę. Ten w końcu przychodzi i nawiązuje dialog z pielęgniarką:

O: To gdzie jest pacjent od stawu skokowego?

P: Przecież stoi obok pana.

O: To on? Ale przecież on może chodzić i nawet nie kuleje... jakim cudem?

Początek obiecujący, tym bardziej, że nie wiedziałem jeszcze co na tych zdjęciach jest. Ortopeda ogląda nogę z odległości 2 metrów, stwierdza że trzeba założyć gips i nie słuchając moich argumentów "ale przecież nikt tej nogi mi nie przebadał" oraz "jestem studentem i ten gips tylko utrudni mi życie" wrócił do swojej kawy z nastawieniem "łaskę zrobiłem, że tutaj w ogóle przyszedłem", a mi zrobiono opatrunek i miałem stawić się w poniedziałek na założenie skorupy. Jednak wizja nogi w gipsie po dodaniu tramwaju MPK, śmigania na piechotę codziennie 1km w jedną stronę na uczelnię, czy jeżdżenia wypchanymi pociągami do domu przez 2,5h w jedną stronę jakoś mi nie leży, więc za gips odgórnie chciałem podziękować, ale czekałem na to co powie mi inny (oby) lekarz.

Nadchodzi poniedziałek. Czekam w poliklinice w kolejce do rejestracji przez 20 minut. Gdy w końcu wchodzę miła pani informuje mnie, że zwykłe zaświadczenie z izby przyjęć jej nie wystarczy potrzebne mi skierowanie... i idź człowieku z rzekomo skręconą kostką 200m po skierowanie, a tam mnie informują, że powinni mnie skierować do lekarza rodzinnego (drzwi naprzeciwko rejestracji...), a tak poza tym ortopeda który przyjął mnie w sobotę od razu to skierowanie wypisać powinien, no ale skoro już tu przyszedłem to skierowanie dostałem... Po kolejnych 20 minutach czekania w kolejce w końcu do tej rejestracji się dobiłem i poszedłem czekać na ortopedę, który przyjść miał o 11 (ja zarejestrowałem się o 10:50).

Oczywiście ortopeda spóźnił się o 30 minut i spełniła się moja największa obawa... przyszedł ten sam buc, który przyjął mnie w sobotę w szpitalu... no nic jakoś go przeżyję, a może akurat ma lepszy humor. Około godziny 15 w końcu przyszła moja kolej. Wchodzę, widzę 4 osoby w kolejce do gipsu... no gość ma jakąś obsesję czy jak? No nic kazali mi wejść i powiedzieć co i jak. Niestety popełniłem jeden zasadniczy błąd... zamiast udawać nowego pacjenta, powiedziałem "to mnie pan badał w sobotę"... tym razem nawet na nogę nie spojrzał i mimo mojego protestu "ale ta noga nie może być skręcona, przecież chodzę i nawet nie boli" Wielki Pan Doktur nawet nie raczył spojrzeć jeszcze raz na zdjęcia RTG, które mu dawałem. "Gips" powiedział. Odpowiedziałem stanowczym NIE, proponując zwykły sportowy stabilizator, którego efekt jest taki sam jak gips. Niestety dowiedziałem się, że stabilizator to nie leczenie, a zwykła rehabilitacja i muszę podpisać deklarację o tym, iż na gips się nie zgadzam, przez co prawdopodobnie tracę możliwość ubiegania się o odszkodowanie. I mimo, iż wg. niego stabilizator nie jest leczeniem, to na karcie pacjenta wyraźnie zalecił mi noszenie stabilizatora, na który nie chciał mi wystawić recepty (cobym przypadkiem nie starał się o refundację), dodatkowo przepisał jakieś pigułki i zastrzyki (NIEEEE!!!!!).

Dodatkowo dostałem zwolnienie z WF do końca kwietnia... problem jednak jest taki, że 11 kwietnia zaczyna się liga drużyn młodzieżowych w Poznaniu, a ja nawet nie wiem czy mogę w niej zagrać. Co prawda jedna pielęgniarka powiedziała mi, że skoro rzekome skręcenie nie jest pierwszym urazem tej nogi (4 lata temu w tej samej nodze miałem skręcenie z z zerwaniem wszystkich 3 więzadeł w stawie skokowym) to piłkę powinienem sobie odpuścić na co najmniej rok, jak nie na zawsze... problem jednak jest taki, ze nawet nie wiem co tak na prawdę z tą nogą mi się stało, bo na zdjęcie RTG nie widzę nic niepokojącego, a diagnoza tego ortopedy nie wydała mi zbyt rzetelna, bo najłatwiej powiedzieć gips bez przebadania, a ty człowieku najpierw męcz się ze skorupą, a później z przywracaniem nogi do poprzedniego stanu (unieruchomienie wiąże się przecież także z osłabieniem mięśnia, który nie będzie używany).

Teraz już wiem dlaczego ludzie tak na naszą służbę zdrowia narzekają. Wcześniej mój kontakt z lekarzami ograniczał się do kontaktu z lekarzem rodzinnym, którego mam akurat spoko. Tym razem jednak trzeba będzie olać publiczne placówki i postarać się coś zdziałać prywatnie, bo widzę, że za darmo to leczenie nie ma sensu.

Morał z tej bajki jest prosty: w tym kraju najlepiej nie chorować, a jak już coś się stanie, to lepiej leczyć się na własną rękę. W ten sposób zaoszczędzimy przynajmniej czas i nerwy...

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Jednak wizja nogi w gipsie po dodaniu tramwaju MPK, śmigania na piechotę codziennie 1km w jedną stronę na uczelnię, czy jeżdżenia wypchanymi pociągami do domu przez 2,5h w jedną stronę jakoś mi nie leży

A co?! Twardym trzeba być, toć nie raz zdarzało mi się źle ułożyć stopę

zastrzyki (NIEEEE!!!!!)

Twardym trzeba być, toć nie raz zdarzało mi się źle ułożyć stopę

ale ta noga nie może być skręcona, przecież chodzę i nawet nie boli

A przy złamaniu obojczyka nie da się ruszać ręką, choć znam osobiście przypadek, gdy taka osoba ruszała normalnie ręką. Ba! Znam przypadek skręconej przy skakaniu ze schodów kostki, z którą delikwent doszedł do domu.

problem jednak jest taki, że 11 kwietnia zaczyna się liga drużyn młodzieżowych w Poznaniu, a ja nawet nie wiem czy mogę w niej zagrać

Jak chcesz grać jak sportowiec to lecz się jak sportowiec, a nie biegaj z urazem po imprezach.

Teraz już wiem dlaczego ludzie tak na naszą służbę zdrowia narzekają

Bo to oczywiście wina NFZ, że skręciłeś sobie kostkę i dwa dni udawałeś, że wszystko jest ok?

Link do komentarza
Jak chcesz grać jak sportowiec to lecz się jak sportowiec, a nie biegaj z urazem po imprezach.

Rozumiem, że jak źle stanę, to mam zakaz wychodzenia z domu na tydzień? Mogłem chodzić, to chodziłem, wypadek jak wypadek, a skoro nie boli to znaczy, że nic wielkiego się nie stało.

Ba! Znam przypadek skręconej przy skakaniu ze schodów kostki, z którą delikwent doszedł do domu.

BA, skręciłem kostkę w środę i nadal chodzę, a dzisiaj prócz znikającego krwiaka po zdarzeniu nie ma śladu, ale w gips mnie wsadzić chcieli.

Bo to oczywiście wina NFZ, że skręciłeś sobie kostkę i dwa dni udawałeś, że wszystko jest ok?

Nie narzekam w tym momencie na NFZ, tylko na konkretnego lekarza i konkretny szpital, gdzie odsyłają mnie do prywatnej przychodni po skierowanie do ortopedy w tym właśnie szpitalu.

Dodatkowo przy skręceniu nie mógłbym chodzić, a nawet jeśli to nie kompletnie żadnych szans na to, żebym nie czuł w ogóle bólu. I to chodząc nawet po nierównym podłożu, czy wchodząc, a nawet wbiegając na górę po schodach. No ale najłatwiej wsadzić kogoś w gips bez badania.

Link do komentarza
Rozumiem, że jak źle stanę, to mam zakaz wychodzenia z domu na tydzień? Mogłem chodzić, to chodziłem, wypadek jak wypadek, a skoro nie boli to znaczy, że nic wielkiego się nie stało.

Jak piłkarz choćby naciągnie sobie mięsień, to mimo że może chodzić i biegać przez przynajmniej jeden mecz robi sobie przerwę, tak to niestety jest.

BA, skręciłem kostkę w środę i nadal chodzę, a dzisiaj prócz znikającego krwiaka po zdarzeniu nie ma śladu, ale w gips mnie wsadzić chcieli.

Rozumiem że skończyłeś medycynę i wiesz lepiej od lekarza, czym się objawia skręcenie i jak się je leczy?

Link do komentarza

Przerwę w grze, ale nie, że w ogóle nie chodził itp. Ja tej nogi też nie przeciążam, chcę to jak najszybciej wyleczyć.

I medycyny nie skończyłem, niczego jeszcze nie skończyłem, dopiero zacząłem i nie medycynę, ale bez żadnych studiów, bez żadnego wykształcenia raczej się wie, że z 2m na oko diagnozy się nie stawia, a samym rentgenem to można ocenić poważne skręcenie, bądź pęknięcie/złamanie kości. Jeżeli gość nawet nie zapytał kiedy mnie boli, nawet nie zapytał kiedy i jak to się stało to nie muszę być studentem/absolwentem medycyny, żeby wiedzieć, że koleś ma mnie w dupie. I nie trzeba też tego kończyć, żeby być ortopedą, który każdy uraz będzie ładował w gips...

Link do komentarza

To na pewno nie skręcenie. Ja kręciłem kostkę wiele razy i nigdy nie mogłem nawet wstać bezpośrednio po skręceniu (boli bardziej niż złamanie, straszna rzecz). Ale ostatniego lata mimo silnego bólu nie wsadziłem kostki w gips, bo z doświadczenia wiem jak wygląda rehabilitacja takiej nogi. No i wyleczyłem się sam, choć miałem nawet większego krwiaka od tego na zdjęciu wyżej :D

Ze szpitalem mam podobne przejścia i jeśli już, to pojadę tam w ostateczności, chyba już jako umierający :P

Link do komentarza

Ze wstaniem też miałem problem, bolało jak cholera ale to rozchodziłem i grałem dalej. A krwiak to zdjęcie 2 dni po zdarzeniu... choć w sumie dopiero wtedy go zauważyłem. :D

No ale skręcenie z zerwaniem więzadeł miałem kiedyś i pamiętam tamten ból. Co prawda wstałem wtedy i dalej grałem w siatkę, ale jak później siadłem, a to "zastygło" i napuchło to chodzić prawie nie mogłem.

A gips to masakra tak jak piszesz. Później nie dość, że trzeba rehabilitować staw to jeszcze mięśnie, które zostały osłabione przez to "nieużywanie"... a szczególnie jeżeli mam możliwość ubrania stabilizatora i normalnego funkcjonowania z tym na nodze.

Link do komentarza

1. Nikt nie chce oglądać zdjęcia stopy ;-)

2. Możesz mieć rację, że koleś ma cie w dupie, ale nie musisz. Weź pod uwagę, że łagodniejszych urazów często się nie prześwietla, bo promienie rentgenowskie to spora dawka szkodliwego dla organizmu promieniowania. Lepiej jest unieruchomić po prostu na jakiś czas, a przynajmniej poczekać do zejścia opuchlizny i przebadać raz jeszcze po paru dniach.

3. Argument 'jestem studentem bla bla bla' jest idiotyczny. Lekarz ma patrzeć przede wszystkim na twoje zdrowie, a nie na to, że ci się nie chce iść na 3 tygodniowe zwolnienie.

4. Pięknie uogólniasz na całą służbę zdrowia. Fakt, że kolejki i biurokracja jest spora, ale to nie jest wina lekarzy/pielęgniarek/rehabilitantów.

5. Skoro dostałeś zwolnienie z zajęć sportowych na uczelni do końca kwietnia, to chyba oczywistym jest, że granie w piłkę 11.04 odpada.

6. Rozumiem odczekanie z urazem żeby się upewnić czy to nie jest coś mało poważnego. Ale wtedy się pakuje do łóżka/ na fotel i daje nodze odpocząć, a nie forsuję ją jeszcze bardziej...

7. Decyzja lekarza o gipsie zamiast stabilizatora jest dla mnie jak najbardziej zrozumiała.Trafił na kogoś, kto 2 dni latał po imprezach z chorą nogą. Jaką ma pewność, że nie zdejmiesz go będąc na kolejnej, a potem nie wrócisz obwiniając jego, że ci się coś w nogę stało? Pominę już fakt, że nie wiadomo czy by się go NFZ nie czepiał za wypisanie refundacji na niego w takim przypadku.

Morał jest krótki choć wielu nieznany

Najpierw myślimy, potem się czepiamy

Link do komentarza

1. Jak widać oglądają :P

2. Ale ja miałem robione zdjęcie RTG :P

3. Nie, nie jest skoro stabilizator/orteza daje taki sam efekt jak gips. I nie chodzi o 3 tygodniowe zwolnienie, tylko o latanie o kulach z gipsem na nodze po kilka klocka dziennie.

4. Mówię na podstawie jednego przypadkowego szpitala, nie uogólniam :P

5. Dostałem zwolnienie bez badania stąd moje wątpliwości. Na logikę masz rację, ale skoro nie przebadał to półtorej miesięczna przerwa może być przesadzona.

6. Nie forsowałem i nogę usztywniłem dwiema opaskami uciskowymi.

7. Nie spytał mnie nawet o okoliczności zdarzenia. Skąd więc mógł wiedzieć co robiłem później, jeżeli kompletnie o nic nie pytał, a i jak już mówiłem nogi nie oglądał?:P

Link do komentarza

BTW. Ortopeda przepisał mi dodatkowo Clexane - ampułkostrzykawki, które mam sobie wbijać w brzuch, wtryskiwać itd... Ma to działanie przeciw zakrzepowe, dodatkowo jest to środek, który po kilku dniach stosowania potrafi mieć silne skutki uboczne jak mocne bule brzucha, głowy, plamki na brzuchu i mocne nadciśnienie. Ja dostałem dawkę na ponad 2 tygodnie... Zawsze miałem wstręt do zastrzyków, a teraz muszę je robić sobie sam i to jeszcze w brzuch...

Po co o tym piszę? Po to, że kosztowały one ponad 50zł, a stosuje się je wtedy gdy... noga (bądź inna kończyna) jest w gipsie... a ja do cholery tego gipsu nie mam, bo przecież mu odmówiłem... i było tak, że najpierw odmówiłem, a dopiero później mi to przepisał... Leku tego się używa, gdy kończyna jest unieruchomiona, bo wtedy jest ryzyko powstania zakrzepu. Ja unieruchomienia nie mam, kostką ruszam, więc krążenie jest w normie... -,-

PS: Dodatkowo dostałem dawkę 15 strzykawek... jak już mówiłem skutki uboczne są silne, a na samej ulotce napisano, że... nie wolno stosować leku przez dłużej niż 14 dni... -,-

Link do komentarza

Ok z rentgenem nie doczytałem. Co nie zmienia faktu, że gips jest dosyć standardową procedurą przy zwichnięciu kostki.

Orteza jest droższa niż gips. Pomyślałeś może o tym, że nie wszędzie nfz zgadza się na refundację? A skręcenie kostki to jeden z najmniej kłopotliwych urazów.

P.S. Doskonale wiem, co to są zastrzyki przeciwzakrzepowe. W ciągu ostatnich 4 lat 2x stosowałem takie (heparyna) przy dłuższych złamaniach i robiłem to przez 6-8 tyg. Żadnych skutków ubocznych poza mini krwiakami na brzuchu. które znikały po 2-3 dniach nie zaobserwowałem.

Link do komentarza

Jak NFZ się na refundację nie zgodzi to trudno, wtedy koszty ponoszę ja. Po prostu chodziło mi o taki sposób leczenia. Bo w ten sposób to wygląda tak jakbym nie wyraził zgody na leczenie.

Skoro wiesz co to zastrzyki przeciwzakrzepowe, to pewnie wiesz też, że są one mi niepotrzebne skoro noga nie jest unieruchomiona, a krążenie jest w normie. Czyli co gipsu mi nie założył, a podał lek stosowany w przypadku gdy jest gips? Nauczył się dawać na wszystko gips i strzykawki przeciwzakrzepowe i wielki ortopeda? No kurde coraz bardziej mnie to denerwuje... Widać dla gościa nie ma różnicy lekkie zwichnięcie/obicie a poważny uraz...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...