Skocz do zawartości

Bajorambo's Blog

  • wpisy
    19
  • komentarzy
    37
  • wyświetleń
    43086

OLD REPUBLIC - KONKURS


Bajorambo

330 wyświetleń

OBLICZE SITHÓW

I usiedli. Dwie mroczne postacie odziane w czarne szaty sithów spoczęły obok ogniska na planecie Dagobah. Jeden z nich był dopiero początkującym wojownikiem sith - wskazywał na to jego ubiór, a także niezbyt silnie zbudowane ciało. Brązowe włosy opadały mu na twarz, a on tylko odgarniał je tak, aby jego ciemno-niebieskie oczy wciąż wpatrywały się w swego mentora. Ten drugi, potężny mistrz mrocznej strony mocy był odziany w czarny płaszcz, który niemalże całkowicie zakrywał jego blade ciało. Spod założonego kaptura spoglądał na młodzika czarnymi jak noc ślepiami, a jego pokryta bliznami twarz ułożyła się w grymasie przypominającym uśmiech. Podczas ciszy odezwał się nagle jego głos:

- Już nadszedł twój czas... Teraz będzie czekać się szkolenie u mojego boku, więc nakazuje ci być całkowicie posłusznym. Nie toleruje niesubordynacji, a jeśli zobaczę w tobie choćby odrobinę zniechęcenia to nie zawaham się i cię zniszczę...

Przestraszony młodzieniec posłusznie pokiwał głową czekając na dalsze słowa mistrza.

- Pamiętam te czasy. Też kiedyś byłem taki jak ty. Żądny wiedzy, niczego się nie bałem. Chciałem jedynie posiąść tą nieskończoną potęgę, potęgę która towarzyszy nienawiści, potęge która drzemie głęboko uśpiona wśród całej naszej populacji. No cóż, opowiem ci o tym. - Usadowił się w jeszcze wygodniejszej pozycji i przystąpił do monologu - Dawno temu...Bardzo dawno, zdecydowałem się na poważny krok w swoim życiu. Będąc nastolatkiem uciekłem z domu i od tej pory trzymałem się cały czas mojego nauczyciela, Dartha Cruela. Ciężkie to były czasy, gdyż ten stary sith nie posiadał za grosz współczucia. Katował mnie swoim morderczym treningiem w dzień i w nocy, podawał jedynie mniejsze racje żywnościowe, abym uodpornił się na głód, kazał mi godzinami poświęcać się niezwykle męczącej medytacji, a mimo to...nadal byłem mu wierny. Nadal traktowałem go jak mojego guru i często szukałem okazji żeby się mu przybodobać, żeby chociaż raz pochwalił mnie i wypowiedział "dobra robota". Ale to się nie wydarzyło. Gdy skończyłem 18 lat staruszek zmarł, a ja zobaczyłem dopiero wtedy jak wielką część swojej wiedzy mi przekazał.

- I co wtedy zrobiłeś? - zapytał zaciekawiony padawan.

- Nie przerywaj mi! Najpierw byłem zagubiony. Musiałem kraść żeby przeżyć, używałem mojej mocy po to żeby manipulować innymi, wpływać na ich umysł, jakoś wiązałem koniec z końcem, ale wtedy odnalazłem moją prawdziwą ścieżkę. Zdecydowałem się dołączyć do akademii Sithów...

Opowiadający tą niezwykłą historię Shaddar powoli zaczął sobie przypominać początek swego prawdziwego życia. Życia naznaczonego bólem i walką. Owszem, będąc młodzianem naprawdę chciał dołączyć do akademii Sithów, pozostawało pytanie "w jaki sposób?". Jednakże on prędko znalazł odpowiedź. Spotkał ich dwóch, oboje byli sithami. Sidzieli w jednej z tawern na Tatooinie i szeptali coś po cichu. Shaddar podszedł do nich i opowiedział im o soich planach, a ci początkowo nieufni wojownicy, zabrali go statkiem do ich akademii szybko uświadamiając sobie jak bardzo potrzeba im teraz nowych członków.Wylądowali na obcej mu, piaszczystej planecie i doprowadzili go do budynku przygotowanego specjalnie dla nowych członków. Tam przywitał go niebawem Darth Sepris. Człowiek o licznych poparzeniach na twarzy, noszący czarny ubiór trenera młodych rycerzy Sith, przyozdobionego licznymi odznaczeniami.

- Witaj nieznajomy. Chwilę temu dowiedziałem się o twoim przybyciu i doszły mnie słuchy, że zamierzasz kroczyć drogą wojownika. Bardzo dobrze się stało, że nas odnalazłeś. To właśnie my pokażemy ci czym jest prawdziwa potęga, a nie ci nędzni republikańscy Jedi. Nasz trening rozpoczniesz od zaraz. To pomoże nam szybko zdecydować czy jesteś odpowiednim materiałem na wojownika, czy też zbędnym, słabym chwastem, którego należy po prostu wyrwać z ziemi. Jesteś gotowy na swój trening?

- Zamierzam godnie ci służyć. - rzekł Shaddar.

- Dobrze. Mam nadzieję, że sprostasz swojemu wyzwaniu. Od teraz będę twoim nauczycielem i oczekuje od ciebie całkowitego posłuszeństwa. Jeśli będziesz solidnie wykonywał swoje obowiązki, a zarazem godnie mi służył postaram się zrobić z ciebie jednego z najsilniejszych rycerzy Sith.

- Brzmi jak dobry plan.

- Dokładnie. Zatem oto twoje zadanie - musisz dotrzeć do starego grobowca Dartha Valdura i odebrać z tamtąd swoją prawdziwą broń - miecz rycerza sith. Uważaj jednak, w grobowcu czai się wiele niebezpieczeństw i wielu moich uczniów już tam zginęło. Musisz być szybki i precyzyjny w starciu z wrogami, a zarazem dokładny i ostrożny - po chwili Darth Sepris wyciągnął z jednego z kufrów stojących nieopodal niego drewniany kij napełniony magiczną esencją i czarny ubiór ucznia Sith, a następnie wręczył go Shaddarowi - Oto twój tymczasowy ekwipiunek. Oby służył ci dzielnie podczas twojej misji. Po jej zakończeniu spotkasz mnie przed grobowcem. Powodzenia...

Shaddar czym prędzej założył na siebie nowe ubranie, wziął do ręki swój oręż i ruszył w drogę, wgłąb starego grobowca. Idąc przez ciemne korytarze spoglądał na ściany budynku, które pokrywały nieznane mu, starożytne runy. Słyszał tylko odgłos swoich kroków, a tak...cisza. Cisza, która napełniała go coraz większym niepokojem. I nagle BUM! W jednej ze ścian utworzyła się dziura, a zniej zaczęło wypadać wiele kości i czaszek. Shaddar jeszcze mocniej zacisnął swoje dłonie na rękojeści nowo otrzymanej broni i przygotował się do ataku. Niespodziewanie z dziury wypełzły 3 ogromne czerwie pokryte zielonym śluzem. Rzuciły się na młodego ucznia i chciały odgryźć mu kończyny, ale ten szybko zareagował i kilkoma celnymi ciosami powalił jednego, a potem dugiego. Niestety ten trzeci wpełzł na niego od tyłu i zaczął w amoku nadgryzać plecy Shaddara. Ten przewrócił się na ziemię i zmiażdżył pod sobą wygłodniałego czerwia, a potem dobił go jeszcze za pomocą kija uderzając go w paszczę pełną wystających, ostrych jak noże zębów. Odszedł z tamtąd jak najprędzej obawiając się kolejnego niespodziewanego ataku ze strony, zamieszkujących to zapomniane przez Boga miejsce, stworów. W końcu udało mu się dotrzeć do długich schodów prowadzących do sali, gdzie w sporym sarkofagu zamknięte było ciało Darth Valdura. Podszedł bliżej, otworzył kamienne wieko i...zobaczył tylko zwłoki dawnego mistrza. Raptem usłyszał donośny chrzęst, obrócił się i ujrzał 6 metalowych droidów ożywających i chcących najwyraźniej zabić najeźdźce tego świętego miejsca. Po chwili zagubiony Shaddar zdał sobie sprawę, że padł ofiarą zasadzki. Wtedy właśnie odkrył prawdziwe oblicze Sithów...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...