Skocz do zawartości

Jestę rudy.

  • wpisy
    72
  • komentarzy
    700
  • wyświetleń
    95633

Jak gracze zniszczyli grę....


DeGreZet

577 wyświetleń

Witam!

W dzisiejszym wpisie chciałbym opisac moje "przygody" z League of Legends i powód przez, który z tą grą skończyłem.

Więc, Zaczęło się to wszystko pewnego letniego dnia. laugh.gif A tak serio to mój kumpel polecił mi gierkę jakieś 2-3 tygodnie po tym jak zobaczyłem ją w telewizji Hyper+. Napączątku niespecjalnie mi się spodobała, więc i on nie dał rady mnie namówić. Jednak po dłuższym czasie opowiadania o tej grze udało mu się przekonać mnie do tego abym ją pobrał i zainstalował na swoim sprzęcie. soczek.gif

Pierwsze dni i tygodnie były prawie, że magiczne gra wydawała mi się wyśmienita choć jeszcze do końca nie rozumiałem co się w niej dzieje i jak powinno się w nią grać. Mimo to grałem z wielką chęcią. Z czasem nabierałem doświadczenia i pozdobywałem kilka ciekawych postaci. Do końca mojej przygody z LoL'em moją ulubioną postacią stała się Vayne sam do końca nie wiem dlaczego. tongue.gif

We wrześniu chodząc do szkoły zacząłem namawiać innych kumpli do zagrania ze mną. Po kilku tygodniach razem grało nas już 8, więc zabawa była przednia bo jak wiadomo w gronie znajomych gra się znacznie lepiej. starwars.gif

Po pewnym czasie zacząłem grać tgz. rankedy czyli po prostu rozgrywki punktowane z pełnymi statystykami. Większość moich kumpli nie prezentuje zbyt zadowalającego poziomu gry, więc musiałem grać sam. Moje statystyki wypadały niezłe(zresztą można sobie sprawdzić wpisując DeGreZet w wyszukiwaniu "summonerów"), ale jednak największym probemem okazało się wyjście powyżej 1300 ELO. Poprostu co kilka gier zdarzało mi się mieć afkera w teamie, albo ktoś lamił i po prostu przegrywaliśmy. angry.gif Nie przejmowałem się tym jednak aż tak bardzo i grałem dalej. Razem uzbierało się już prawie 100 winów gdy zrobiłem sobie 2 tygodniową przerwę od LoL'a.

Gdy wróciłem do gry nie zaczynałem oczywiście od razu od rankedów tylko grałem normalne gry. Po pewnym czasie odpaliłem rankeda i przegrałem, potem kolejnego i kolejnego. wallbash.gif Co najważniejsze nie zmojej winy, ale z winy afkera, albo jakiegoś idioty(dzieciaka) w teamie. Co prawda wygrywałem kilka gier, ale jendak miałem pecha i przegrane znacznie przeważały. Po za tym gdy już wygrywałem to również z powodu idiotów, ale w drużynie przeciwnika. dry.gif

Po rozegraniu kilkudziesięciu gier doszedłem do wniosku, że dalsza gra nie ma sensu bo porostu się posypała.

Granie w grę drużynową, w której tak dużo zależy od pracy zespołowej z tak dużą liczbą nie mówie, że kiepskich graczy, ale już poprostu kompletnych idiotów to chyba jakaś pomyłka. Tu z jednej strony Riot chwali się jak im rośnie liczba zarejestrowanych graczy, ale nikt nie wziął pod uwagę, że duży ich procent to nierozgranięte dzieci, z którymi większość myślących istot poprosu nie chce grać bo psują rozgrywkę. sad.gif

Gry typu MMO radzą sobie z takim czymś bez problemu bo poprostu takiego "gościa" można olać, ale w grze drużynowej jest to niestety niemożliwe.

Podsumowując gra League of Legends jest świeną, świeżą i cholernie wciągającą grą, ale niestety chyli się ku upadkowi z powodu nierozgrniętej bandy bachorów, które nie mogą trfić do piaskownicy GOD DAMMIT! (Poniosło mnie laugh.gif )

Czekam na Wasze opinie na ten temat w komentarzach. wink.gif

POZDRAWIAM!

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Znajdź klan, jak to powiadają :trollface:.

Naprawdę, lepiej już grać z kolegami nuubami w rankedy, niż w ogóle, skoro to dawało Ci tyle frajdy, to wystarczy namówić ich do powrotu. Albo graj Soraką, my fav champ, zaraz po Karmie, SUPPORTY SĄ TAK ŁATWE A ZARAZEM OP.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...