Skocz do zawartości

Coś maszkytnego

  • wpisy
    16
  • komentarzy
    19
  • wyświetleń
    8618

Edukacja - piękna w teorii, nieciekawa w praktyce.


Maszkytny

861 wyświetleń

Powracam do tematu, który pobieżnie poruszyłem wcześniej, tym razem jednak przyjrzymy się bliżej naszemu rodzimemu systemowi edukacji, który niestety funkcjonuje, bo musi. Będzie to widok z perspektywy mojej osoby, czyli tegorocznego maturzysty. Można więc powiedzieć, że jestem na bieżąco. Wiem, że długo, ale w ostatnim akapicie jest małe wyjaśnienie. Zachęcam do czytania, bo myślę, że warto.

Czym powinna być edukacja?

Zajmijmy się na początek samym pojęciem edukacji. W wikipedii możemy przeczytać następująco: "pojęcie związane z rozwojem umysłowym i wiedzą człowieka", na co składa się proces zdobywania wiedzy, stan wiedzy i umysłu człowieka, wychowanie i krztałcenie. Jak to więc powinno wyglądać? Ano człowiek przychodzi do instytucji, którą jest szkoła i tam poszerza swoją wiedzę, uczy sie kultury głównie swojego narodu i wychowania/funkcjonowania w społeczeństwie. Chyba teraz każdy (a przynajmniej większość) przypominając sobie swoje lata szkolne, albo to co słyszy się w wiadomościach stwierdza, że tak nie jest.

Czym jest edukacja?

Więc zobaczmy, jak to jest z tym systemem w naszym rodzimym kraju. Fakt faktem, pozwala zdobywać wiedzę ogółowi społeczeństwa, której jego większość -gdyby szkół nie było- by nie miało i nie twierdziliby, że im to potrzebne.

Ale czy samo zdobywanie wiedzy można nazwać edukacją?

Według pojęcia jest to dopiero 1/4 całej sprawy. Przejdźmy więc dalej.

Ocena stanu wiedzy i umysłu młodego człowieka.

Tutaj też można by stwierdzić, że wszystko jest w porządku. W końcu kółka zainteresowań i różne konkursy pozwalają rozwinąć skrzydła bardziej utalentowanym ludziom, co skutkuje lepszymi stopniami z poszczególnych przedmiotów. Czyli 2/4 całej sprawy za nami.

Wychowanie i krztałcenie.

Pozwoliłem sobie połączyć dwa ostatnie punkty, ponieważ są one poniekąd bliźniacze. O szkolnym wychowaniu można co najwyżej powiedzieć, że jest. W zasadzie uczymy się kultury i historii naszego kraju (chociaż nie tylko moim zdaniem jest to traktowane po macoszemu) i w zasadzie jest coś takiego jak godzina wychowawcza, która, jak sama nazwa wskazuje, ma wychowywać, a w praktyce jest to godzina wolna (czytaj: rób co chcesz i miej w dupie nauczyciela). Idźmy dalej. Jak można by rozpisać słowo "krztałcić"? Powiedzmy, że brzmiało by to: nadawać czemuś krztałt. Czyli szkoła krztałcąc, powinna wypuścić spod swoich skrzydeł uformowanych intelektualistów. Jednak, czy tak naprawdę jest?

Zawsze jest jakieś ale...

I tym "ale" jest rzeczywiste szkolne życie. Teraz wyższe chce mieć i ma każdy. Nawet kompletny debil może skończyć studia i dostać ten wymarzony papierek. Wytworzył sie stereotyp, w którym każdego mierzą poziomem wykrztałcenia. Jeśli na przykład powiedziałbym komuś za kilka lat, że nie mam matury, co on by sobie pomyślał? Pewnie coś w stylu "on nie może być inteligentny"-łagodnie mówiąc. Kiedy rynek pracy wymaga wyższego nawet do podstawowych prac i każdy studiuje, poziom wykrztałcenia w kraju automatycznie spada. Nie wiem, czy lepiej mieć całą masę średniaków z wiedzą trochę ponad ogólną, czy elitę wysoko wykrztałconą? Jeśli chce sie wyrównać jednostki około wybitne i maluśkich, pozostaną sami średniacy, dążący bardziej w stronę tych maluśkich.

Wynika z tego, że szkoła ogranicza i sam sie z tym zgodzę, jednak tylko w stosunku do tych wybitnych i utalentowanych. Mierzeni jedną miarą z tymi od "masz jakiś problem?" sami nimi z czasem się staną i to jest przykre.

Słówko o nauczycielach.

Nasz "kreator" można by rzec. Istotnie dobry nauczyciel jest skarbem. Jak zwykli mówić uczniowie "bo on nie umie uczyć", kiedy dostają złe oceny. Jednak zwykle wina w znacznej części leży tylko po stronie ucznia. Nauczyciela w znacznym stopniu ogranicza system, którym szczycić sie w Polsce nie możemy. Jednak jeśli nauczyciel potrafi co jakiś czas zostawić system z boku i zainteresować uczniów własnym przedmiotem po swojemu, daje to olbrzymie rezultaty. Mam to szczęście, że taki jest mój nauczyciel polskiego. Potrafi czasem całkowicie zejść z tematu lekcji wyrażając swoje opinie na tematy, które poruszymy mimochodem i najciekawsze jest w tym to, że kiedy mówi, wszyscy bez wyjątku słuchają, nawet ci najbardziej "zabawowi". To jest nauczyciel przez duże "N".

Tym oto optymistycznym akcentem zakończę moje wywody na temat edukacji. Nie miałem w planach tak długiej pracy, chociaż i tak nie poruszyłem wszystkich tematów, które chciałem. Trzeba kończyć, internetowi nie lubia długich prac ;]. Jednak myślę, że warto przeczytać i zachęcam. Czekam na wasze opinie na temat edukacji i na komentarze odnośnie mojej pracy!

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...