Muzycznie z WWE
Nie jestem zbyt aktywnym blogerem, ale znów dam znać o sobie. Postanowiłem podzielić się z Wami kilkoma utworami z World Wrestling Entertainment.
Na początek czym to w ogóle jest bo może nie każdy się tym interesuje. Wszystko sprowadza się do widowiskowych zapasów między zawodnikami nazywanymi współczesnymi gladiatorami. I to stwierdzenie wcale nie jest na wyrost bo po obejrzeniu choćby jednego odcinka można być pod wielkim wrażeniem ich umiejętności. Rzuty, skoki z narożników są tutaj na porządku dziennym. Pomijając nawet fakt, że to wszystko jest ustawione, "gra aktorska" nie stoi na wysokim poziomie a fabuła jest czasem bardziej zawiła niż w wenezuelskich telenowelach (na ringu zdarzały się śluby ).
Wróćmy jednak do tematu bo miało być o muzyce. Każdy z zawodników (bądź zawodniczek) ma swoją wejściówkę niczym pięściarze. Przejdźmy więc do głównego dania
Aaa, zapomniałbym o jeszcze jednej istotnej sprawie - WWE pokazywane jest na kanale Extreme Sport Channel z kilkutygodniowym opóźnieniem i z takiej perspektywy będę pisał niektóre fakty. Fanów proszę o niepodnoszenie głosu i niespoilerowanie.
Zaczniemy z grubej rury, od aktualnego Mistrza WWE CM Punka. Kiedyś bardzo go nie lubiłem bo zachowywał się co najmniej dziwnie jednak od pewnego czasu bardzo mu kibicuję. Może dlatego, że ma niewyparzony język i potrafi nieźle nagadać? Pytanie tylko który utwór jest lepszy?
Trudno się zdecydować, jednak to drugi utwór służy jako dzwonek w moim telefonie
Czas na rewelację z Meksyku czyli Sin Carę. To co wyprawia ten zawodnik to istne dzieło sztuki. Jako luchador jego główną bronią są skoki i wykorzystywanie siły przeciwnika do własnych celów. Niestety jest niezwykle pechowy. Na dwóch dużych galach odbywających się co miesiąc doznał kontuzji. Raz upadł plecami na drabinę przez co doznał urazu kręgosłupa. Drugim razem przy wyskakiwaniu za ring zaczepił nogami o górną linę i nadwyrężył sobie kolano. Niemniej muzykę wejściową ma naprawdę niezłą więc posłuchajcie.
Skoro jesteśmy w Meksyku to oczywiście nie można zapomnieć o Rey'u Mysterio. Podobnie jak poprzednik jest luchadorem i walczy w masce. Zawsze fair w stosunku do fanów i za to wszyscy go kochają.
To może teraz ktoś kogo nie lubię czyli The Miz. Ten człowiek irytuje wszystkich po kolei, jest tchórzem i kombinatorem. Wyznaje zasadę "jak zarobić, ale się nie narobić". Jednak jego muzyka jest godna uwagi więc:
Trzymając się tych złych przejdziemy do Christiana. Wrócił po dłuższej przerwie, Moc była w nim silna jednak przeszedł na Ciemną Stronę. Szkoda, ale co zrobić...
Kończąc listę negatywnych bohaterów muszę wspomnieć jeszcze o pewnym Szkocie. Drew McIntyre, bo o nim mowa, ma niezwykłe chody "na górze", jest wybrankiem głównego bossa WWE. Nie wiadomo jak to wpływa na wypłatę, ale wejściówka jest w porządku.
Czarne charaktery omówione, przejdźmy ponownie bo pozytywów. Randy Orton określany jest mianem największego drapieżnika WWE. Podobnie jak CM Punk, dzierżył miano Mistrza WWE oraz Mistrza Świata Wagi Ciężkiej.
Alex Riley to człowiek mogący budzić różne emocje. Był czas kiedy występował jako pachołek The Miza i tak jak jego mentor nie był lubiany przez fanów. Często pomagał bossowi wygrać walkę w nieprzepisowy sposób kiedy sędzia nie patrzył. Po jednej w większych gal gdzie Miz przegrał ważną walkę Alex dokonał face turnu (czyli przeszedł ze złej strony na dobrą) i od tamtej pory ma sporą grupę wielbicieli.
Jednym z ulubionych zawodników mojego kolegi był Rated R Super Star Egde. Podobnie jak Riley różnie z nim bywało. Nie zawsze walczył czysto, czasem potrafił kombinować niczym Miz jednak miło się go oglądało. Tym większa strata była kiedy z powodów zdrowotnych musiał opuścić organizację. Sprawa była poważna ponieważ mogła doprowadzić do śmierci więc jasne było co się stanie. Na szczęście Edge czasem się pojawia wzbudzając entuzjazm.
Jeden z największych w historii - Triple H. Kontuzjowany przez Sheamusa wrócił i od czasu do czasu walczy. A jak już wejdzie do ringu to jest wielki łomot. Tym bardziej, że jego ulubionym "pomocnikiem" jest JackHammer. Jego nadejście zwiastuje zespół Motorhead.
Na koniec jeszcze jeden. Taki, którego wszyscy się boją i który potrafi wyjść z grobu. Mistrz Wrestlemanii (największych gal WWE), wygrał na niej dziewiętnaście walk z rzędu i przez całą karierę jest niepokonany. Pierwszego kwietnia będzie miał okazję wyśrubować rekord jeszcze bardziej. Z muzyką wejściową są jednak problemy bo nie ma jednej. Czasem wchodzi do "Ain't No Grave", innym razem biją dzwony kościelne a potrafi również wjechać w trumnie prowadzonej przez zakapturzonych druidów. Sami wybierzcie które z tych są najlepsze.
Na tym koniec, mam nadzieję, że się podobało. To oczywiście nie wszystkie możliwe wejściówki, wybrałem "the best of..." według mnie. Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że chociaż jeden utwór trafi na stałe do Waszych odtwarzaczy. Peace!
PS. Przypominam o niespoilerowaniu w komentarzach, nie zabierajcie innym emocji.
c13
1 Comment
Recommended Comments