Skocz do zawartości

Blogowe aTezy

  • wpisy
    318
  • komentarzy
    3426
  • wyświetleń
    544818

Mikro(s)twory a prawo międzynarodowe


...AAA...

1618 wyświetleń

Co powiecie na stworzenie nowego, własnego państwa? Wystarczy odgrodzić swoje podwórko płotem od sąsiadów, zadeklarować niepodległość i cieszyć się panowaniem. Jak się okazuje, coraz większa ilość osób na świecie uważa, że tyle wystarczy aby móc się nazywać twórcą i przywódcą nowego kraju. Wraz z tym przeświadczeniem idea micronations, zyskała w ostatnich dekadach sporą popularność.

kingcat.jpg

Uwaga: Od mikronacji, o których mowa w tekście, należy odróżnić tzw. państwa wirtualne, często występujące pod tą samą nazwą.

Czym jest państwo?

Gdybyśmy cofnęli się o kilka wieków i spojrzeli na polityczną mozaikę tworzącą stary kontynent, doszlibyśmy do prostego wniosku. Państwo może wyrosnąć niemal wszędzie, jeżeli odpowiedni człowiek tak zdecyduje. Oczywiście sam termin "państwa" w odniesieniu do czasów feudalnych nie jest zbyt jasny. W zasadzie każdy hrabia miał pewną suwerenność ograniczoną przez księcia, który z kolei mógł podlegać królowi. Nie wchodząc w szczegóły na tym również się nie kończyło, bowiem monarcha w pewnym okresie stanowił niższą władzę niż papież bądź cesarz. Silenie się na znalezienie jednoznacznego pojęcia państwa w takich warunkach nie ma większego sensu.

Obecnie, choć nie obywa się bez kontrowersji, jest nieco łatwiej. Ewentualne różnice wynikają z natury prawa międzynarodowego publicznego, w którym przecież nie ma jako takiego suwerena. Nie istnieje więc z góry narzucony prawodawca, posiadający legitymację do konsekwentnego oznaczenia komu należy się przymiot państwowości, a komu nie. Trzeba się więc zdać na długoletnią praktykę i doświadczenia historyczne. Doktryna przez długie lata opierała definicję państwa na trzech przesłankach. Po pierwsze, podmiot powinien posiadać określone terytorium. Po drugie, na owym obszarze musi zamieszkiwać ludzka społeczność. Po trzecie, nad terytorium i ludnością ktoś musi sprawować władzę. Istotne, czwarte kryterium, dodała konwencja z Montevideo przyjęta w roku 1933. Umowa stanowi, iż rząd ewentualnego państwa powinien być na tyle zorganizowany i niezależny aby mógł prowadzić własną politykę zagraniczną. Jak się wkrótce okaże, ten wymóg ma kapitalne znaczenie. Bez niego można łatwo wpaść w pułapkę. Co jeżeli kraj związkowy, land, stan lub prowincja którejś z federacji będzie posiadać: terytorium, ludność i, co prawda ograniczoną, ale jednak władzę? W takiej sytuacji należałoby liczyć "państwa" funkcjonujące na globie w tysiącach. Nie robimy tego, gdyż żaden z wymienionych wcześniej tworów nie ma możliwości utrzymywania własnych stosunków zagranicznych.

Na arenę wkraczają mikronacje

W cieniu tych problemów, niejako poza marginesem społeczności międzynarodowej powstała całkiem nowa koncepcja. Pomysł stworzenia miniaturowych organizmów quasi-państwowych, często jeszcze mniejszych niż funkcjonujące w Europie minipaństwa - Andora, Liechtenstein czy Monako. Terytoria micronations stanowią sztuczne wyspy, opuszczone platformy, a także alienujące się od macierzy miasta lub wioski. Zamieszkuje je nie więcej niż kilkadziesiąt osób, które nierzadko sprawują jednocześnie władzę.

Zagadnienie mikronacji pojawiło się po raz pierwszy pod koniec XIX wieku. Wtedy to królowa Wiktoria oddała na własność kapitanowi Georgowi Clunies-Rossowi terytorium Wysp Kokosowych. Świeżo upieczony władca państwa o obszarze 14 km2 wkrótce ogłosił monarchię, tytułując się królem Rossem III. Dynastia Clunies-Rossów władała wyspami przez niemal 100 lat, nim odsprzedała je Australii za niecałe 5 milionów dolarów.

redonda-island.jpg

Samotna wyspa Redonda.

Podobna, choć jeszcze bardziej widowiskowa historia miała miejsce na Karaibach. Na bezludną, liczącą ledwie 200 hektarów Redondę trafił Matthew Dowdy Shiell i, jak sam twierdził, w tamtym okresie żadne państwo nie rościło sobie praw do tego terenu. Inne przekazy twierdzą, że Redonda w zasadzie należała do Wielkiej Brytanii, a Shiell postanowił wszcząć bunt przeciwko koronie. Jak się można domyślić, Zjednoczone Królestwo nie zauważyło straty i nie protestowało przeciw secesji Królestwa Redondy. Niestety jedynym dowodem na to, że ta wyspiarska mikronacja rzeczywiście funkcjonowała, są wspomnienia samozwańczych monarchów. Nie należy przyjmować tych relacji bezkrytycznie, zważywszy iż syn rzekomego założyciela - Matthew Phipps Shiell (Filip I) - na co dzień pałał się pisaniem powieści science-fiction.

Państwo morza

Prawdziwy bum micronations nastąpił po zakończeniu II wojny światowej. W samej Europie można zliczyć przynajmniej kilkunaście miejsc uważających się za niepodległe, o powierzchni poniżej jednego kilometra kwadratowego. (Podobno od Polski oderwało się Cesarstwo Atlantydy, ale żadnych oficjalnych informacji o nim nie znalazłem.)

2 września roku 1967 doszło do założenia najbardziej znanej i znaczącej mikronacji - Księstwa Sealandii. Swoje istnienie Sealandia zawdzięcza majorowi Royowi Bates'owi. Brytyjski wojskowy zagarnął opuszczoną platformę przeciwlotniczą leżącą niedaleko wschodniego wybrzeża Wielkiej Brytanii, oblewaną przez zimne wody Morza Północnego. Książę morskiego państewka zaprojektował własną czerwono-biało-czarną flagę, godło, a nawet wybrał hymn i dewizę ("Z morza wolność"). Aby móc zachować tytuł, Bates potrzebował jeszcze umocowania w prawie międzynarodowym. Wszystko rozbijało się o szerokość morza terytorialnego, czyli pasa wód podlegającego niemal wyłącznej jurysdykcji właściciela najbliższego wybrzeża. Pierwsza połowa XX wieku nie przyniosła twardych rozstrzygnięć na ten temat. Dopiero Konwencje Genewskie o morzu terytorialnym z 1958 i 1960, oraz przede wszystkim konferencja o prawie morza zakończona w 1982 w Montego Bay, dały podstawę do ustanawiania 12-milowej strefy morza terytorialnego. Dla Sealandii był to nie lada problem, gdyż platforma znajdowała się w odległości mniejszej niż 10 mil. Książę zadziałał sprytnie i ogłosił rozszerzenie pasa własnych wód terytorialnych do 12 mil - dzień przed zajęciem stanowiska przez Wielką Brytanię. Sytuacja Sealandii jest precedensowa. Żadne państwo oficjalnie nie uznało istnienia tego tworu (choć monarcha twierdzi, iż nawiązał stosunki z Niemcami), lecz jednocześnie Brytyjczycy nawet nie próbują zamknąć sprawy siłą. Jedyną wojnę w swojej historii Księstwo Sealandii stoczyło w roku 1978, kiedy to podczas nieobecności władcy kilku holendrów zajęło terytorium kraju. Jako były żołnierz, z pomocą znajomych, książę Bates odbił wyspę a agresorów uwięził jako jeńców wojennych. Napastnicy zostali zwolnieni dopiero po interwencji dyplomacji holendersko-niemieckiej, a Wielka Brytania znów nie kiwnęła palcem umywając ręce. Sealandia wygrała wojnę i obroniła suwerenność.

[media=]

http://www.youtube.com/watch?v=tePgys9euF8

Hymn Księstwa Sealandii.

Kilka lat temu okazało się, że walka wyzwoleńcza mikronacji nie była do końca bezsensowna i przyniosła profity. Korzystając z podmiotowości i niepodległości Sealandia przyciągnęła działalność uznawaną w większości państw za nielegalną, na czele z piractwem komputerowym. Przez kilka lat terytorium Księstwa służyło przedsiębiorstwom internetowym (HavenCo Ltd.) do stawiania serwerów zawierających różnoraką treść. Niemałe dochody przynosiła również sprzedaż tytułów szlacheckich i gadżetów (kto nie chciałby za kilkaset dolarów nazywać się baronem?). Być może interes kręciłby się nadal gdyby nie pożar z 2006 roku, który przyniósł spore straty. W roku następnym dziedzic tronu wystawił swoje włości na aukcje, z ceną wywoławczą 100 mln $.

Włochy się dzielą

Podczas gdy jedni czerpią ze swojej mikronacji wymierne korzyści finansowe, inni ogłaszają niepodległość w imię zasad i przekonań. Taka sytuacja miała miejsce w tym roku. Znajdująca się w samym sercu Italii miejscowość Filettino, w wyniku referendum proklamowała niepodległość. Kilkuset mieszkańców pod rządami prawnika Carlo Taorminy (Carlo I?) wystosowało również wniosek do rządu włoskiego, w którym podkreślili iż utworzenie Filettino ma na celu dążenie do dobra moralnego, społecznego i ekonomicznego wszystkich, którzy doń należą. Bardziej dobitnym, choć może mniej eleganckim powodem chęci separacji były jednak reformy Silvio Berlusconiego i niepopularny pakiet antykryzysowy.

Kwestia Filettino to powtórka z rozrywki. Gmina Seborga w Alpach Liguryjskich, również w sposób symboliczny ogłosiła niepodległość uważając się za pełnoprawne księstwo. W porównaniu jednak do Filettino, Seborga oparła swoje roszczenia o tradycje sięgające średniowiecza, kiedy to rzeczywiście owe państewko widniało na mapie Europy. W XVIII wieku księstwo miał kupić władca Sardynii Wiktor Amadeusz, przy czym podobno nie dopełniono formalności i oficjalnie Seborga pozostała niepodległa. Sprawę zbadał w latach 60' XX wieku mieszkaniec rejonu Georgio Carbone, i przekonał ludzi do przywrócenia suwerenności. Carbone wkrótce koronował się na władcę jako Georgio I.

seborga.jpg

Urokliwe Księstwo Seborgii.

Mikronacja to państwo?

Micronations należy uznać za twory ekscentryczne, znajdujące się w pewnej próżni nie objętej jeszcze konkretnymi regulacjami konwencji międzynarodowych. Sama próba ich zdefiniowania przysparza kłopotów, bowiem jak widać stanowią bardzo niejednorodną grupę. Głównym punktem wspólnym mikronacji wydaje się subiektywne poczucie niepodległości przy braku uznania ze strony społeczności międzynarodowej. Przywołane na początku tekstu kryteria państwowości, również nie zawsze są spełnione. Sealandia znajduje się na byłej platformie przeciwlotniczej, co kłóci się z klasyczną definicją terytorium jako wycinka powierzchni ziemskiej. Znowuż italskie księstewka - Filettino oraz Seborga - nie różnią się na pierwszy rzut oka od San Marino, będącego czymś więcej niż mikronacja. Nie prowadzą one jednak samodzielnej polityki zagranicznej i nie posiadają przedstawicieli w ONZ czy Radzie Europy (w przeciwieństwie do minipaństw). Czy to państwa? Raczej nie. Czy można je więc ignorować? Byłoby to raczej nieroztropne podejście.

Źródła:

Strona rodu Clunies-Ross

Polska strona Księstwa Sealandii

Artykuł Wprost o Filettino

Artykuł stanowi uproszczoną wersję referatu na zajęcia z PMP.

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Tak, załóżmy jakąś swoją mikronację!

Świetny artykuł, niedawno sam się trochę kręciłem wokół tematu, więc dobrze z prawno - historycznego punktu widzenia sobie wiedzę uporządkować ;-).

Pozwolę sobie przyczepić się tylko do drobiazgów edytorskich - Holendrzy i apostrofy zbędne w odmianach tych konkretnych angielskich nazwisk (Teraz Uwaga Domorosłego Lingwisty - apostrofy używane są, gdy odmieniona forma nie jest zgodna z podstawowymi zasadami gramatyki polskiej, np.: Searle = Searle'a, bo zbitka "ea" u nas nie występuje).

A, a, a! No i najważniejsze - OGLĄDAŁEŚ?

Obejrzyj :diabelek:.

Link do komentarza

behemort - Tylko ministrem? Wstydziłbyś się komuś z moimi preferencjami takie propozycje składać.

Quetz - To jakiś oficjalny program o Molossii? =) Swoją drogą szkoda, że w polskim internecie jest tak mało informacji o innych mikronacjach. Do wytykania błędów się nie ustosunkuję, bo jak wszyscy wiedzą jesteś hejterem.

Link do komentarza

Oczywiście, że oficjalny - wszak sam Prezydent (czy tam inny władca) wziął w tym udział (swoją drogą, za dystans do siebie i swojej mikronacji należy mu się szczery wyszczerz :smile:).

Do wytykania błędów się nie ustosunkuję, bo jak wszyscy wiedzą jesteś hejterem.

No wiadomo. Ale ile z tym roboty, to nie masz pojęcia...

Link do komentarza

U mnie będzie dyktatura dyrektoriatu, a ty będziesz w pierwszej piątce, więc nie marudź ;] Kto pierwszy, ten dostanie gratis tekę wiceprzewodniczącego i wczasy all-included ;]

Link do komentarza

O, Quetz już wrzucił Kickassie za mnie. :D Założenie nowego państwa będzie strasznie męczące, lepiej już jakieś przejąć. Skoro NC się udało, to może my podbijemy Molossie? :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...