Skocz do zawartości

Krótkie historie

  • wpisy
    111
  • komentarzy
    390
  • wyświetleń
    211164

IBM ThinkPad 760EL


Postal

1689 wyświetleń

Zaczynając pisać te słowa, siedzę właśnie w pociągu TLK jadącym do Szczecina. Tak daleka stacja mnie nie interesuje, bo wysiadam znacznie bliżej. Gdy uderzyłem w pierwszy klawisz klawiatury pociąg stał na stacji w Katowicach. Peron pierwszy, więc mam idealny widok na zaawansowany postęp prac przebudowy dworca głównego. Nie jest mi to widok obcy, ponieważ mogę go podziwiać codziennie jadąc na uczelnie. Wspominałem ostatnio, że w końcu spadł porządnie śnieg w tegoroczną zimę. No i się doigrałem. Nawałnice śnieżne które nawiedziły Polskę dwa dni temu, nie ustępują. Na szczęście kolej kursuje punktualnie i pięciominutowe spóźnienie mogę wybaczyć w taką pogodę. W pociągu ciepło, siedzę sobie sam w przedziale, laptop na kolanach, więc czemu by czegoś nie napisać.

1.jpg

Dzisiejszy wpis jest oczywiście poświęcony kolejnemu egzemplarzowi w mojej kolekcji. Przez ostatnią passę dobrego pisania, którą staram się wyrobić jednym wpisem na miesiąc, chęć na napisanie tego kolejnego przyszła od razu. Z uwagi na to, że jestem właśnie w pociągu pisząc te słowa i nie mam omawianego dziś laptopa przy sobie, postaram się napisać tyle ile zdołam przypomnieć sobie w czasie obcowania i zabawy z dzisiejszym modelem ThinkPada. Uważam również, że nie ma co produkować obszernej treści na temat tego modelu, ponieważ jest on bliźniaczym modelem do opisywanego na tym blogu modelu ThinkPad 760C. Różnią się między sobą tylko kilkoma szczegółami, które postaram się w tym wpisie wymienić i zwrócić Waszą uwagę na nie.

A za oknem pociągu drzewa, śnieg i krajobraz kominów oraz fabryk na horyzoncie, które są charakterystycznym dodatkiem do otaczającej mnie natury górnego śląska.

Wedle tradycji powinienem zacząć od przedstawienia Wam konfiguracji omawianego laptopa, by wiedzieć z czym ma się do czynienia. Oczywiście dopiszę w domu to co znajdzie się zaraz poniżej, bo nie mam aż takiej pamięci do szczegółowych danych technicznych wszystkich moich laptopów.

Procesor: Intel Pentium 133 MHz,

Grafika: Trident Cyber9385 1MB,

Matryca: 12,1?? TFT 800x600,

Pamięć: 32MB,

Dysk: Brak (standardowo był montowany 2,1GB),

Dźwięk: ES1688, stereo, wyjście słuchawkowe, wejście mikrofonowe,

Komunikacja: IrDA 1.0,

Napęd: UltraBay Thick CD-ROM,

Klawiatura: 86 klawiszy, 8 funkcyjnych, TrackPoint,

Rozszerzenia: 2 Type II or 1 Tybe III CardBus slots,

Złącza: Szeregowe (COM), Równoległe, IBM do stacji dokującej, VGA, PS2, złącze zewnętrznej stacji dyskietek,

Bateria: Litowo ? jonowy 10,8V, 3.0 Ah (padnięty, nie ładuje),

Wymiary: 296 x 209 x 52 mm,

System: brak, standardowo Windows 95.

2.jpg

IBM ThinkPad 760EL został po raz pierwszy zaprezentowany w maju 1996 roku. Mój egzemplarz jest wyprodukowany dużo później, bo w marcu 1997 roku. Z tego względu jest to najmocniejsza wersja tego modelu. Ma najlepszy procesor, najwięcej pamięci RAM montowanej seryjnie, większą i lepszą matrycę, największy seryjnie montowany dysk twardy i standardowo jest wyposażony w największy jego atut względem poprzedników, czyli napęd CD-ROM. Warto również wspomnieć, że seria 760 jest prekursorem technologii CardBus. Były to pierwsze laptopy IBMa z tym rozszerzeniem. To tyle w kwestii historii.

Pisząc dalej, nie mogę zapomnieć o opisaniu obudowy i całego wdzięku jaki prezentuje ten model. Wykonany jest z bardzo dobrze spasowanych elementów, które pokryte są gumowo podobną substancją. Jest to bardzo miłe w dotyku ale niezbyt odporne na wszelkiego rodzaju zarysowania. Głębsza rysa bezproblemowo potrafi zedrzeć całą tą powłokę do gołego metalu. Nie wiem jaką trwałość miała ta powłoka w momencie gdy laptop był nowy, ale tak jak to opisuje, tak to się prezentuje po latach użytkowania. Konstrukcja laptopa jest identyczna jak w modelu 760C. Różnią się tylko wymiarami na wysokość, co spowodowane jest obecnością napędu CD-ROM w dzisiaj omawianym modelu. I to właśnie ten element najbardziej wyróżnia model 760EL od ThinkPada 760C. Cała reszta mogłaby być skopiowana z tamtego wpisu i na tym mógłbym zakończyć. Ale aż tak skrócić go nie chcę, Wziąwszy pod uwagę, że ktoś może natrafić i zainteresować go tylko ten model.

5.jpg

Dlatego będę pisał dalej. IBM ThinkPad 760EL jak już wspominałem ma bardzo podobną konstrukcję do porównywanego go modelu. Poza wysokością, nie różni się praktycznie niczym. Również i w tym modelu jest uchylana klawiatura w stronę użytkownika, która działa automatycznie po otwarciu matrycy. Również i w tym modelu są klawisze TrackPointa które mają możliwość zablokowania. Szczerze? To spójrzcie tylko na zdjęcia i od razu przypomni się Wam model 760C. Nic więcej nie muszę dodawać.

Powoli, ale naturalną prędkością na tym odcinku, zbliżam się do stacji Gliwice. Jakże bardzo dobrzej do znudzenia mi znanej. Ale nie, dziś tutaj nie wysiadam. Jadę dalej.

Klawiatura, TrackPoint i matryca są identyczne jak w modelu 760C. Bardzo wygodne w użytkowaniu i wręcz o idealnych wymiarach. Jeśli już same klawisze nie wymagają opisu bo wszystko co najlepsze o nich powiedziałem, to matryca wymaga kilku słów komentarza. Wykonana jest w technologii TFT co przekłada się na wystarczającą jakość i nie można się do niej przyczepić. Rozdzielczość również jest zadawalająca i większej do szczęścia nie potrzeba. Ekran ma regulację tylko jasności i w zupełności to wystarcza. To już nie matryca DSTN, która wymaga regulacji kontrastu i tak krytycznie została przeze mnie skomentowana w ramach poprzedniego wpisu. TFT to dobra jakość w laptopach z tego okresu i kropka.

Tu stacja Gliwice, tu stacja Gliwice. Skąd ja to znam.

Wartym komentarza w tym momencie jest wspomniana różnica, która wyróżnia omawianego dziś ThinkPada 760EL od modelu 760C. Jest to oczywiście napęd CD-ROM, który jako pierwszy rzuca się w oczy. Wszystko było by z nim ok, gdyby nie jeden drobiazg. A może i największa wada. Nie jest bootowalny. Oczywiście to ograniczenie nałożone jest przez BIOS a nie sam napęd, ale tyczy się właśnie jego. I w tym momencie jest problem z uruchomieniem którejkolwiek dystrybucji Linuxa, którą chciałem przetestować na tym sprzęcie. Do zestawu wraz laptopem otrzymałem zewnętrzną stację dyskietek, która sprzedawana była w komplecie. Szybko udaję mi się zlokalizować port poprzez który mogę ją podłączyć do laptopa i już mogę bootować z dyskietki. Ale nadal mam problem. I to już nie problem software?owy, ale tym razem sprzętowy. I to poważny.

3.jpg

Nie chciałem o tym wspominać na początku, by nie powodować poczucia czytania o czymś co do końca nie działa. Ale niestety tak jest. Egzemplarz który mam w kolekcji, jest w nie do końca w pełni sprawny. Problemem są zimne luty na płycie głównej, o których się dowiedziałem przeczesując Internet. Skąd taki wniosek? A to dlatego, że matryca wyświetla błędy w grafice. Sam test w BIOSie służący do sprawdzenia podzespołów laptopa, wyświetla trzy kody błędów dotyczących matrycy. Charakteryzuje się to pionowymi pasami w menu BIOS i źle interpretowanymi przez procesor znakami wyświetlanymi na ekranie startowym. Gdy uruchomię laptopa i załaduję się ekran z logiem dyskietki którą powinienem włożyć w celu bootowania systemu, wyświetlają się tak zwane krzaczki. W miejscach gdzie nie powinien występować żaden znak ASCII, pojawiają się przeróżne inne. Na pewno nie jest to fizyczne uszkodzenie matrycy. Dowiedziałem się z dokumentacji technicznej co oznaczają wspomniane błędy i wskazuje to na tzw. zimne luty na płycie głównej dotyczące matrycy. Jest to niestety przypadłość wszelakiego sprzętu elektronicznego który ma już swoje lata. Nie unikniemy tego. I co prawda dzisiejsza elektronika znacznie różni się od tej sprzed 15/20 lat, ale i ją to czeka. Nic nie jest wieczne.

6.jpg

Pociąg jednak się opóźnił. Według rozkładu powinienem być za 10 minut w docelowym mieście ale stawiam, że potrwa to o 10/15 minut dłużej.

Chciałem uczynić ten wpis trochę innym od pozostałych i spróbować napisać tyle z pamięci w czasie mojej podróży , ile zdołam. Myślę, że nawet się udało. Przede mną jeszcze kilkanaście minut drogi, za oknem już tylko lasy i wszechobecny śnieg. Na szczęście jego zimna nie czuję. Co jak co, ale w pociągach potrafią przygrzać. To co przeczytacie poniżej, to już moje wypociny, których się naprodukuje po powrocie do domu. Może nie będzie tego dużo, bo niewiele zostało do opisania, ale zawsze coś. Na pewno nie zakończę tego wpisu w tym momencie. Muszę jeszcze odkurzyć omawiany dzisiaj model w mojej kolekcji, przygotować materiał zdjęciowy który chcę Wam przedstawić, oraz popróbować jeszcze jakikolwiek system odpalić na tej maszynce, pomimo zgłaszanych przez nią błędów. O tym czy mi się udało, przeczytacie poniżej już za kilka sekund. Mnie do tego czasu minię zapewne cały dzień.

7.jpg

Pociąg sunął dalej, po zamarzniętych lodem szynach, a ja powoli zbliżałem się do mojej stacji docelowej o wdzięcznym skrócie KK. Obym tylko nie zamarzł po drodze gdy wysiądę ;)

Pomyliłem się. Gdy zaczynałem pisać ten wpis był czwartek, obiecałem jeden dzień zwłoki, a dziś jest już niedziela. Cóż, z jednego dnia zrobiły się trzy. Ale dla Was nie ma to znaczenia, bo te słowa możecie przeczytać od razu. Jak wcześniej wspomniałem, obiecywałem przysiąść do tego laptopa i pokombinować co nieco z odpaleniem jakiegokolwiek systemu na nim. Testy rozpocząłem od najzwyklejszej dyskietki startowej MS-DOS. Ale bez skutecznie. System nie chciał się uruchomić. Następnie w ruch poszła dyskietka z systemem KolibriOS w wersji 0.7.7.0, którego już dobrze znacie gdy omawiałem ten system w jednym z wcześniejszych wpisów. Pomimo błędów w grafice które już omawiałem, system zdołał się załadować do około połowy paska postępu gdy dalej nie zdołał ruszyć. Wszystko to spowodowane jest błędami zgłaszanymi przez BIOS dotyczącymi wyświetlanego obrazu. Niestety, ale nic więcej nie mogłem zrobić. Laptop nie jest w pełni sprawny i może mi posłużyć tylko jako uzupełnienie kolekcji. Cóż, przy tak wiekowym sprzęcie to nic nowego i muszę być na to gotowy, że nie wszystko będzie działać bezbłędnie. Cieszy mnie tylko fakt posiadania tego egzemplarza i jego stan wizualny. Poza bardzo drobnymi otarciami, nie mam niczego do zarzucenia.

4.jpg

Ciekawi może Was też jak moja podróż o której tutaj pisałem. Pociąg tak jak myślałem, miał opóźnienie tylko 10 minut i bez problemu dotarłem tam gdzie chciałem. A w tym momencie zapraszam do kolejnego wpisu oraz zapoznania się nowym czytelnikom z archiwum mojego bloga. Zapewne każdy coś ciekawego znajdzie dla siebie.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...