Pamiętaj pamiętaj 26 stycznia...
"Remember, remember the fifth of November
The Gunpowder Treason and Plot
I know of no reason,
Why Gunpowder Treason
Should ever be forgot..."
Dzisiaj polska ambasador w Tokio podpisała pozrozumienie ACTA. Ciekaw jestem czy data 26 stycznia 2012 zapisze się w ludzkiej pamięci i annałach historii jako początek końca demokracji, zaczątek państwa korporacyjnego, cenzura Internetu. Mnie osobiście w fakcie podpisania ACTA przeraża to jak duży wpływ już teraz korporacje i świat wielkiego biznesu mają na decyzje rządzących, którzy pomimo praktycznie powszechnego sprzeciwu społeczeństwa decydują się podpisać owo kontrowersyjne porozumienie. Według mnie dla Tuska i PO jest to polityczny strzał w stopę, tylko czy to nie jest przypadkiem tzw. "koszt uzyskania" dla zapewne niemałych kwot z wieloma zerami zdysponowanych na prywatnych kontach gdzieś w rajach podatkowych i/lub ważnych stanowisk w różnych firmach i firemkach nieprzypadkowo powiązanych bliżej lub dalej z wielkimi korporacjami.
Zastanawia mnie w ogóle dlaczego w naszym kochanym, demokratycznym (ponoć) kraju nikt nie wziął pod uwagę tego, czy my jako społeczeństwo polskie chcemy przynależeć do tej grupy państw, które ACTA zaakceptowały. Dlaczego nie zapytano Polaków o zgodę na podpisanie ACTA np. w drodze referendum? Wiadomo dlaczego, bo większość społeczeństwa by na to zgody nie wyraziła, a o tym nie mogło być mowy. Nie po to przecież próbowano załatwić sprawę podpisania tego dokumentu niejako pod stołem, tak aby opinia publiczna dowiedziała się o wszystkim najlepiej po fakcie, co i tak nie wyszło, ale jak widać też nie pomogło.
Teraz od paru dni w telewizji, radio a nawet w internecie szerzona jest propaganda pod szyldem "nie taka ACTA zła jak ją malują", artykuły na dużych portalach internetowych "obalające mity" jakoby postanowienia w niej zawarte w cale nie godziły w poszanowanie przywilejów społecznych, prawa do prywatności i wolności wypowiedzi. Taka gadka-szmatka mająca zamydlić oczy tym, którzy nawet przez chwilę nie zastanowią się nad tym, że akt ów był tworzony pod dyktando armii prawników pracujących dla ludzi, których głównym i najważniejszym celem jest maksymalizacja zysków, a naszą prywatność i ochronę konsumenta mają daleko w poważaniu.
Kiedy już ACTA wejdzie w życie to i tak nie piraci będą tu najbardziej poszkodowani, ale zwykły, przeciętny Kowalski, który może już nie ściągnie tego filmu z torrenta lub chomika, żeby mieć co oglądać w niedzielne popołudnie, albo najnowszego "hitu" Rihanny w mp3, ale też pójść do sklepu, po to co by ściągnął nie pójdzie i nie kupi.
A, że pozamykają różne serwisy uploaderskie albo ograniczą ściąganie torrentów (choć do końca zniszczyć ich nie dadzą rady, to na pewno), to i tak niewielkie to będzie zwycięstwo nad piractwem, bo kto będzie chciał piracić i tak będzie to robił, tylko znajdzie sobie na to inne sposoby i rozwiązania.
Ja rozumiem potrzebę walki z piractwem oraz dostosowywanie istniejącego prawa do zmieniających się rozwiązań technologicznych i rosnącego znaczenia Internetu w gospodarce, ale nie w taki sposób kiedy to prawo tworzą ludzie, którzy patrzą tylko na cyfry i rosnące słupki, bez jakichkolwiek konsultacji społecznych czy współpracy z ekspertami branży IT i e-biznesu.
Na koniec jeszcze wspomnę tylko, że patrząc na aktualne wyczyny naszych polityków, to myślę sobie, że przydał by się nam czasami taki Guy Fawkes, który by pod Wiejską urządził sobie drugi 5 listopada z kilkuset kilogramami semteksu, tylko z podobnym skutkiem jak w "V for Vendetta".
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze