Skocz do zawartości

plusqanie

  • wpisy
    15
  • komentarzy
    59
  • wyświetleń
    14261

mementoboli


plusq

300 wyświetleń

SOPA, PIPA, ACTA.... Wydarzenia ostatnich dni, cały ten szum medialny i społecznościowy, to wszystko wydaje mi się spóźnione. A patrzę na to przez pryzmat gracza. Tak bardzo mówimy o obronie własnej wolności, a tymczasem w dobie e-dystrybucji, śmiem twierdzić, straciliśmy już dawno jedną z nich. Straciliśmy prawa konsumenckie. Jak długo przetrwa taki GOG, który jeszcze je szanuje? Czy uda się oprzeć pokusie pieniędzy, władzy i walki z konkurencją?

Nie wiem i nie zamierzam nad tym się rozwodzić. Ale chcę przytoczyć samego siebie. Niemal dokładnie rok temu, tu, na swym blogu, zamieściłem wpis opatrzony tytułem ?mózgobity?. Byłem wtenczas bardzo przecież oszołomiony odkryciem Dwarf Fortress. Uczucie to trwa nadal i wręcz śmiem twierdzić, iż takie właśnie produkcje, są w stanie podtrzymać płomień miłości do gier niesamowitych i głębokich jak pokłady ludzkiej chciwości, której są ? o ironio ? przeciwieństwem (darmowa produkcja utrzymywana z dotacji).

I nie chodzi o sam fakt zarabiania ? bo jest to przecież niezbędne i twórcy zasłużone. Chodzi o coś innego. Coś co zawarłem, a przynajmniej tak mi się wydaje, w drugiej części tamtego wpisu. Teraz - jak to ktoś powiedział ? "zaskoczę sam siebie" i dam upust własnej próżności, cytując samego siebie sprzed roku. Tą drugą część. Oto co wtedy myślałem i co niestety niezmiennym jest nadal.

? ?

Tu się robi ciekawie. Takoż wtórność i sztampowość w niczym przecież nie przeszkadza czerpać ogromnych zysków a co gorsza windować cen, "zabezpieczeń" i restrykcji wobec instalacji i użytkowania produktów, na kolejne, coraz to bardziej absurdalne poziomy. I oto krok po kroczku, najpierw cichutko, potem już na głos - odbierane są graczom wszelkie prawa konsumenta. Nie mam prawa grać, nie mając internetu, który bilion razy potwierdzić musi moją tożsamość. Zaczyna mi się odbierać prawa do zakupionego produktu, poprzez ograniczenie liczby instalacji. Odbiera mi się prawa do odsprzedania produktu komu innemu. Ogólnie sprawę ujmując: rzeczy które w żadnej innej branży byłyby nie do pomyślenia. Zakaz odsprzedaży używanego auta? Ograniczona liczba "przeczytań" danej książki? Przy tych wszystkich paradoksach steam zaczyna wyglądać dość liberalnie, chociaż nie wiem dlaczego odbiera mi się prawo do dysponowania przestrzenią moich dysków. W końcu, jak już raz wybierzmy wolumin, na którym zainstalujemy steama, nasza wolność kończy się. Sejwy poupychane w systemowej, partycja steamowska pęka w szwach a inne świecą pustkami. A przynajmniej będą za kilka lat, gdy przestanie się już instalować gry starsze. Ekspertem nie jestem ale chyba powinienem mieć decyzję, co i gdzie umieścić.

Zaraz pojawiają się głosy które zwalą winę na piractwo. Jakkolwiek nigdy piractwa nie popierałem, karmi nas się fałszywym założeniem. Mianowicie każe nam się stanąć po stronie piratów lub producentów. Piętnując i strasząc kryminałem w jednym przypadku oraz głaszcząc po główce jednocześnie wyciągając pieniądze w drugim. A prawda jest jak zwykle gdzie indziej. Tu postawię śmiałe porównanie, które pewnie nie jednego zbulwersuje.

WALKA PRODUCENTÓW Z PIRATAMI TO JAK WALKA FASZYZMU Z KOMUNIZMEM W ANALOGII DO DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ.

Z jednej strony piractwo, nie szanujące własności prywatnej, służące zdobywaniu korzyści przez grupę jednostek, często wykorzystujące propagandę dobra ogółu - bo przecież złe korporacje wyciskają tyle pieniędzy z uciśnionego ludu grającego. Kupujcie więc od nas, ściągajcie nasze torrenciki i cracki. Obalić burżuazyjny element ku chwale towarzysza CrackDeflorator2%$!!sup i Szalonego Kloca z giełdy!

Po drugiej stronie producenci, dla których jesteś potencjalnym piratem - dlatego trzeba cię kontrolować non stop za pomocą internetu, ograniczyć możliwości użytkowania produktu. Nie możesz mieć prawa nic odsprzedać bo przecież nie nabyłeś za swoje ciężko zarobione pieniądze produktu, ale tylko łaskawie pozwoliliśmy ci go używać. Każdy kto twierdzi inaczej jest piratem. Nie odzyskasz już żadnego procenta z całości zapłaconej sumy, gdyż to tylko my mamy prawo dysponować twoimi pieniędzmi dla dobra zarządu. Nie możemy pozwolić kontrolować ci zasobów własnego komputera, ponieważ nie byłbyś w stanie a my to za ciebie zrobimy lepiej. Zawsze możesz opuścić nasz Vaterland bo my nie chcemy elementów zepsutych i niebezpiecznych poprzez głoszenie - o zgrozo - praw konsumenckich. Ein producent! Ein developer! Ein Reich!

Przecież granie nie jest do życia niezbędne. Nie chcesz - nie graj. Nie akceptujesz - kto ci każe kupować! Racja. Z pewnym ale. Przy takiej monopolizacji ideowej rynku i jednobiegunowej polaryzacji rozwiązań, praktycznie wszystko może przejść. Jest takie powiedzenie pośród graczy Eve Online, pojawiające się przy wszystkich zmianach w mechanice rozgrywki, czy to pozytywnych czy też negatywnych: adapt or die. W myśl tych słów przyjdzie nam... Nie. Może jednak będę odnosił się tylko do siebie. Otóż w myśl tych słów przyjdzie mi zgadzać się na coraz to nowe absurdy, restrykcje i obostrzenia a moim jedynym przywilejem będzie dostarczanie coraz to większych sum producentom, za te nieliczne tytuły, które w jakiś sposób mnie jeszcze zainteresują. I nie pomoże tu moje marudzenie, albo zbulwersowanie wobec pewnych praktyk stojących w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem i swego rodzaju przyzwoitością na linii producent-konsument.

Zwiększone dochody wcale nie pozwolą rozwijać produktów, wzbogacając je o nowe wartości i możliwości. Wszak w interesie producenta jest zubożenie i skrócenie gry. Zastanawiał się ktoś, dlaczego nie robi się prawie w ogóle gier o otwartej fabule, z wieloma możliwościami i nieskończonością rozgrywki? Albo, że pojawiają się one tylko sporadycznie bądź nawet wyłącznie u twórców niezależnych? Nie cierpię teorii spiskowych, ale czasem człowiek się zastanawia jak ten cały świat jest sterowany przez pewne mechanizmy. Podstawą sukcesu jest sprzedaż i to jest dobry wskaźnik. Ale sprzedaż osiąga się nie przez zwiększanie jakości a przez reklamę, zabiegi marketingowe, i kosmetykę produktu. To tak jakby przez wiele lat produkować bezliku modeli aut różniących się wszystkim tylko nie osiągami i użytecznością. Maluch pokryty pluszem i lateksem pozostanie dalej maluchem. Właśnie mi się przypomniało. O autach też nie cierpię rozmawiać.

Pozostają tylko te drobne produkcje, które pozwalają mieć nadzieję. Z rozmysłem pominąłem tutaj Minecrafta, choć doskonale pasuje do moich rozważań. Nie zdążyłem jeszcze z nim się zapoznać na tyle, aby jednoznacznie wydać werdykt o jego "uberawnsowności" - jak to najstarsi górale z Chicago mawiają. Na pewno już mi się spodobał.

A ja po prostu jestem jak ta trzecia strona - uciśnione narody walczące o demokracje i ich jeszcze wolni, poniekąd, sojusznicy. I marzę. O tym, abym nie musiał zrzekać się wszystkiego po nabyciu produktu. O tym, aby móc kupować niekoniecznie wytapetowane dmuchane lale. O tym, aby swymi pieniędzmi podziękować twórcy za oryginalność i zmotywować go do rozwijania produktu dla mojej radości i jego satysfakcji. O tym, aby dres z giełdy nie czesał chorych pieniędzy za skradziony towar a kretyni ciągnąc kolejne terabajty gier z torrentów nie pieprzyli, że przecież im się to należy. O tym, by za domaganie się praw przynależnych konsumentowi, inna banda idiotów nie stawiała mnie po stronie złodziei.

Pomarzyć zawsze można. W sumie, ze złej rzeczy jaką była awaria karty, wyszło kilka dobrych. Mam nową dobrą kartę, dzięki której pogram sobie w te wszystkie debilizmy na które tak najechałem. W końcu miałem okazję poznać wspaniałą grę do której owa karta wcale mi przecież potrzebna nie jest. A wydane na to wszystko pieniądze tylko zmotywują mnie do cięższej pracy, abym mógł kupować jeszcze więcej i jeszcze lepiej.

...?

Gwoli ścisłości.

Kolekcjonuję gry i ich nie sprzedaję. Ale nie cierpię jak odbiera mi się bezczelnie i bezprawnie możliwość.

Minecraft faktycznie mi się spodobał i podoba dalej.

Reszta wciąż smutnie i boleśnie prawdziwa.

A z innej beczki:

Pan Hołdys chyba nie do końca wie czego broni, tym bardziej, że ta cała ACTA przyniesie mu kupę korzyści ale z przewagą kupy. Jak większości artystów. Bo to przecież nie o nich chodzi.

Tym miłym, wyrafinowanym i smacznym akcentem... zakończę.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...