Moralny obowiązek
Google. Hasło: moralny obowiązek. Spotykam się z tym od czasu do czasu, w różnym kontekście - głód w Afryce, walka o wolny Tybet (swego czasu dosyć głośna akcja), współczesne niewolnictwo, kopanie studni w ramach jakiejś akcji humanitarnej... Lista jest długa. Osoby popierające aktywność w danej strefie zazwyczaj odwołują się do "moralnego obowiązku", który rzekomo powinniśmy - jako obywatele Europy - czuć wobec tych, którzy mają gorzej.
Moralny obowiązek widziałem w bardzo różnych konfiguracjach. Która jest tą właściwą? I dlaczego? Czemu ktoś próbuje narzucić innym swoje własne przekonania? Ludzie są różni i definicja "moralnego obowiązku" obywatela nr 1 nie musi się pokrywać (ani nawet zgadzać) z definicją obywatela nr 2. Nie czuję się moralnie odpowiedzialny za głód w Afryce i umierających z tego powodu ludzi. Nie czuję się też źle. Nie mam ku temu powodów. Z kolei za niemoralne uważam szantażowanie innych WŁASNYM "moralnym obowiązkiem".
Nie zrozumcie mnie źle. Jestem bardzo sercowym człowiekiem i chciałbym, żeby wszystkim żyło się dobrze i szczęśliwie. Problem polega na tym, że natura nie znosi próźni. Skoro są ludzie, którzy opływają w bogactwa, to muszą znaleźć się ludzie, którzy się do niego przyczyniają, jednocześnie otrzymując nic lub niewiele w zamian. Z jednej strony mamy interes ludzi wyzyskiwanych/biednych. Z drugiej interes ludzi bogatych. Ten system istnieje od momentu, w którym wynaleziono pieniądz.
Wspomniałem, że istnieją grupy sprzecznych interesów. Kto najbardziej domaga się "ludzkiego traktowania wyzyskiwanych robotników"? Ci, którzy nie zarabiają na tym wyzysku, czyli sami domagający się. Ci, którzy poprzez takie akcje mogą nieco ulżyć swojej doli. Przykładem może być Wojna Secesyjna, w której abolicję czarnych poparły Stany północne, które nie korzystały z przymusowej pracy czarnych
Teraz nie istnieje niewolnictwo, co ludzie zdają się sobie bardzo chwalić. Nic bardziej mylnego. Po prostu zmianie uległa jej forma. Tak samo, jak niewolnictwo zmieniło się w kontrakt feudalny, tak samo teraz ludzie są gotowi za lichą płacę zrobić prawie wszystko (często wręcz wszystko), ponieważ podstawowym celem organizmu jest przeżycie/zdobycie pożywienia (dla siebie, dla rodziny), a to jest możliwe tylko w przypadku posiadania pieniędzy. Oznacza to mniej więcej tyle, że ten, kto ma walutę ma władzę. W sytuacji, w której pracy jest mniej niż ludzi praca staje się gorzej płatna (bo na twoje miejsce jest wielu chętnych), co prowadzi do sytuacji, że rzesze słabo wykształconych (bo za co, gdzie, kiedy?) robotników pracują w opłakanych (często w skrajnie niszczących zdrowie) warunkach.
Teraz pomyślcie, że jesteście właścicielem takiej fabryki. Podwyższacie standardy, płace. Co się dzieje? Zarabiacie mniej. W takim razie podnieśmy ceny towaru, żeby wyrównać straty. Nikt nie kupuje droższego towaru (klienci przerzucają się na tańsze produkty konkurencji). W rezultacie tracicie jeszcze więcej. Wyjściem może być redukcja etatów, ale to z kolei sprawi, że wielu ludzi zostanie w ogóle bez pracy i umrze z głodu, będzie musiało pracować w gorszej fabryce lub zejdzie na drogę przestępstwa. Jak w naturze - skoro gdzieś dodajecie to komuś musicie odjąć.
W praktyce większość ludzi jest skłonna do poświęceń tylko wtedy, kiedy tkwi w tym ich własny interes lub nie ma ryzyka straty (czasu, pieniędzy, itp.). Łatwiej zignorować problem na zasadzie "nie mam czasu"/"ktoś inny pomoże"/"nic złego się nie dzieje", niż podjąć się działania. Wynika z tego, że ludzie są z natury egoistyczni (nie wszyscy, ale większość), a ewentualne przypadki pomocy działają na zasadzie szantażu emocjonalnego i uciszania sumienia poprzez jednorazowy datek na jakiś cel. Zdarzają się wyjątki, ale zgodnie ze starym powiedzeniem - "wyjątek potwierdza regułę". Wygrywa zwykły, zdrowy (przynajmniej z racjonalnego punktu widzenia) ludzki pragmatyzm. Potwierdzi to historia. Potwierdzi to rzeczywistość.
A jak wy widzicie kwestię moralnego obowiązku?
2 komentarze
Rekomendowane komentarze