Wśród szkiców zalega coraz większa ilość projektów popularnonaukowych, lecz na drodze do ich dopieszczenia stoi sesja. Dlatego też najbliższe wpisy dotyczyć będą czego innego. Dziś zajmę się mitami dotyczącymi zdecentralizowanych struktur władzy, z którymi mamy najwięcej do czynienia. Mam na myśli organy drugiego, obok administracji rządowej, pionu władzy w państwie - w samorządu terytorialnego.
Część poprzednia: #2

Mit 1: Bo liczy się zameldowanie.
Od czasów PRL silnie zakorzeniona w polskiej świadomości jest instytucja obowiązku meldunkowego. Art. 2 Ustawy o ewidencji ludności i dowodach osobistych z 1974 nakazuje: Osoba przebywająca na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest obowiązana wykonywać obowiązek meldunkowy określony w ustawie. Obowiązek meldunkowy w teorii ma służyć prawidłowemu racjonalizacji szeregu działań należących do zadań państwa i samorządu. W praktyce więcej z nim problemów niż pożytku, z czego powoli zdają sobie sprawę znajdujący się u steru politycy. Już od jakiegoś czasu na wejście w życie czeka ustawa, dzięki której instytucja meldunku zostanie całkowicie zniesiona. Nie będą więc już gromadzone informacje dotyczące adresów obywateli, kraju zamieszkania oraz danych dotyczących ich wjazdu i wyjazdu z Polski. Jednak póki co, po 3 dniach pobytu poza miejscem zamieszkania powinniśmy zameldować pobyt tymczasowy, a po dwóch miesiącach pobyt stały.
Na forach internetowych często padają pytania dotyczące możliwości wyrzucenia z domu osoby zameldowanej. Czy można pozbyć się wujka alkoholika działającego nam na nerwy? Wszystko rozbija się o to czy szkodnik posiada jakieś prawa w stosunku do nieruchomości - czy jest najemcą lub współwłaścicielem. Natomiast meldunek nie ma w tym przypadku większego znaczenia i nie rodzi żadnych skutków prawnych. W slangu prawno-administracyjnym mówimy o czynności materialno-technicznej, która jedynie potwierdza stan faktyczny. Nawet jeżeli wyjedziemy na długi, kilkumiesięczny urlop i zamieszkamy w hotelu, powinniśmy złożyć do miejscowego urzędu wniosek o zameldowanie. Nie tworzy to jednak żadnego obowiązku czy uprawnienia ani dla nas, ani dla właściciela zajmowanej przez nas nieruchomości. Jeżeli więc zdarzy Wam się kupić czy wynająć mieszkanie, do którego ktoś nadal jest zameldowany to nie musicie się niczego obawiać. Zameldowanie nie daje żadnej osobie bezwzględnego prawa do zamieszkiwania danego miejsca.

Mit 2: Mam prawo wiedzieć ile wójt zarabia!
Trudno zdefiniować informację publiczną. W art. 6 Ustawy o dostępie do informacji publicznej dostajemy przykłady: zamiary działań władzy, projekty aktów, status prawny, dane o sposobach przyjmowania i załatwiania spraw, naborze kandydatów do zatrudnienia na wolne stanowiska. Szczególnie wścibskich osób oraz dziennikarzy ukontentuje punkt d) tegoż przepisu, nakazujący udostępnić wiadomości o majątku podmiotów organów władzy publicznej. I rzeczywiście, wymieniona ustawa służy przede wszystkim jako narzędzie do kontrolowania ile to pan urzędujący w ratuszu ma na koncie.
Trzeba przyznać, że prawo dostępu do informacji jest w Polsce dobrze rozwinięte i nie musimy legitymować się interesem prawnym ani faktycznym, żeby uzyskać doń dostęp. Wystarczy, zażądać w urzędzie wglądu w przykładowy majątek wójta, burmistrza lub prezydenta, a urzędnik nie może nam odmówić. Z tego też powodu, dla usprawnienia tworzy się urzędowe publikatory teleinformatyczne - Biuletyn Informacji Publicznej. BiP znajduje się na stronie internetowej każdego (a na pewno większości) gmin i tam zazwyczaj znajdziemy najważniejsze informacje publiczne. Proszę jedynie aby z tego dobrodziejstwa korzystać z głową. W innym wypadku skończycie jak pewien dziennikarz robiący sensację z tego, że poseł mieszka w willi a w papierach jest bezdomny, nie wpadłszy na to, że luksusowa nieruchomość rzeczywiście nie stanowiła własności polityka, a jedynie przedmiot najmu...

Mit 3: Gmina mnie poszkodowała, pójdę się poskarżyć staroście lub wojewodzie.
Bardzo powszechne jest wyobrażenie samorządu terytorialnego jako zhierarchizowanego drzewka. Wydaje nam się, że skoro starosta ma pod sobą powiat, to posiada władzę nad wójtem zarządzającym jedynie gminą. Nie ma w tym jednak za wiele prawdy. Ustawy o samorządzie gminnym, powiatowym i wojewódzkim, powierzają danym jednostkom samorządu terytorialnego podobne uprawnienia, różniące się głównie obszarem działania. Nie istnieją w prawie normy stwierdzające podporządkowanie gminy powiatowi, a powiatu województwu. Podobnie więc wójt, burmistrz bądź prezydent miasta nie powinien czuć się skrępowany przez starostę, a ten przez zarząd województwa. Muszę wspomnieć jeszcze, dlaczego w tytule mitu wymieniłem wojewodę, a nie zarząd czy marszałka. Otóż zdecydowana większość obywateli nie zdaje sobie sprawy, że wojewoda nie jest organem samorządu województwa! (Przyznać się bez bicia - ilu z was myślało podobnie?) W ogóle nie działa on w strukturach samorządowych. Organami województwa są: sejmik (uchwałodawczy i kontrolny) oraz zarząd województwa na czele z marszałkiem (wykonawczy). Wojewoda natomiast należy do administracji rządowej, którą reprezentuje w województwie. Używa się czasem, chyba niezbyt poprawnego ale na pewno przejrzystego sformułowania, że wojewoda to minister w terenie. Co może owy nieszczęsny urzędnik? Po cichu pełni funkcje nadzorcze nad jednostkami samorządu terytorialnego w imieniu Premiera. W tym miejscu niejako administracja rządowa styka się z samorządową. Wojewoda posiada możliwość wydawania rozstrzygnięć nadzorczych w obliczu niezgodności uchwał samorządowych z prawem, które kasują akty z mocą wsteczną. Jednakże te działania nadzorcze nie dotyczą interesujących nas rozstrzygnięć indywidualnych, wydawanych przez jednostki samorządu.
Nie oznacza to, że samorządowcy panoszą się samopas jak świnie, a my nie możemy nic z tym zrobić. Kodeks postępowania administracyjnego i inne ustawy, dają nam paletę rozwiązań: zażalenia na postanowienia administracji, odwołania od decyzji i wreszcie skargi do sądów administracyjnych. Zgodnie z tym co napisałem, żaden z tych środków nie powołuje się na autorytet innego organu samorządu. Wójta, starostę i zarząd województwa należy traktować równorzędnie. Właściwą instytucją wyższego stopnia, specjalnie powołaną do rozstrzygania w indywidualnych sprawach z tego zakresu, jest Samorządowe Kolegium Odwoławcze.

Aha, cieszmy się bo...
[media=]
...Hrabula się żeni.
4 Comments
Recommended Comments