Azury gniew w wersji demo.
Pamiętacie czasy gdy życie znikało z podwórek, bo na RTL7 zaczynał się show o dzielnych saiyanach, over 9000 KI? Dzisiaj te czasy zostały mi przypomniane, a to za sprawą dema pewnej gry.

Zacznijmy może od tego, że graczem konsolowym (a raczej multiplatformowym

Asura's Wrath - produkcja na wskroś japońska, prosto od twórców smasherów z Naruto w roli głównej. Tym razem panowie z Cyber Connect 2 zabrali się za coś podobno osadzonego w realiach Hinduskiej mitologii. To gra w której palcem kruszą skały, a głośniejszym pierdnięciem niszczą planety. Przypomina ona bardziej interaktywny film niż typową zręcznościówkę, gdyż znajduje się w niej więcej sekwencji QTE (quick time event) niż w większości ostatnich produkcji w ogóle (Heavy Rain, anyone?). W normalnych okolicznościach pewnie grę bym wyśmiał po 20 sekundach, a demo wywalił z dysku i praktycznie o niej zapomniał. No właśnie, w normalnych okolicznościach.
To jedna z tych gier, które normalność posyłają w kosmos gdzieś między intro, a pierwszym aktem. Pierwsza walkę w demie stoczyłem z grubasem wielkości góry, zdaje się nawet, że jakimś bogiem. Gość dosłownie wbija naszego protagonistę, w glebę tylko po to aby po chwili urosły nam 2 dodatkowe pary ramion mające pomóc w skopaniu wielkiego tyłka jegomościa. Gdzieś w międzyczasie atakuje nas wielki krążownik strzelający rakietami. W następnej części walki grubas przebity przez nas na wylot ucieka na orbitę i rośnie do rozmiarów PLANETY. How cool is that? Takie właśnie walki nakazałyby znowu grę wyśmiać i wysłać pierwszym transportem na orbitę razem z czubkami, które ją zrobiły, ale rozgrywka mimo swej prostoty jest tak szalenie satysfakcjonująca, a animacje walk tak dobrze wykonane, że migiem zapominamy o całym tym kiczu wylewającym się z ekranu i cieszymy się animacjami boskich wojen. Nie dość, że często jest zabawnie to jeszcze epicko. Jedno starcie przywodzi nawet na myśl Kenshiro i jego zniszczenie czołgu pięściami*. Z resztą, rozwalenie czołgu pięściami byłoby zbyt normalne jak na standard absurdu panujący w Azura's Wrath. Wszystko oczywiście na pewno przypomni niektórym Dragon Ball, gdzie podobne starcia również były normą.
Nie wróżę grze wielkiego komercyjnego sukcesu, ale pewnie zaopatrzę się w nią gdy jej cena osiągnie przyzwoitą wielkość. Wszystko tylko po to żeby poznać całą historie tej epickiej rozróby.

Co ja będę gadać po próżnicy, oto inna walka z dema.
Dziewiąta symfonia Dvoraka idealnie pasuje do tej walki, przyznacie?
Youtube Video ->
Oryginalne wideo
Youtube Video ->
Oryginalne wideo
Dziewiąta symfonia Dvoraka idealnie pasuje do tej walki, przyznacie?
Tymi oto szalonymi filmami kończę dzisiejszy wpis i idę się zastanawiać czy jestem aż takim nerdem, żeby to kupić. Chyba jestem...
See You Space Cowboy
7 Comments
Recommended Comments