Cage of Eden chapter 1
Usłyszałem o tym nowym tytule i zapowiadało się to ciekawie, coś na kształt "LOST the manga". Wrażenia po pierwszym rozdziale nie są niestety najlepsze. Najsampierw bohaterowie, a raczej bohater główny - sztampowy do bólu, taki Luffy z One Piece, tyle że w klimatach japońsko-licealnych. Rysunki miejscami są naprawdę słabe, twarze wydają mi się krzywe, usta jakoś zbyt wysoko na twarzy, proporcje miejscami przypominają kreskówkowy styl Toriyamy, a zdecydowanie nie o to chodziło.
Ach, o co w mandze chodzi w ogóle - leci sobie grupka japońskich uczniów samolotem, wracając z jakiejś wycieczki. Po drodze dzieje się Coś i bohater budzi się na tajemniczej, porośniętej dżunglą wyspie, którą zamieszkują ssaki i ptaki, które powinny być wymarłe od bardzo dawna.
Ukazało się jeszcze parę rozdziałów tego i liczę w nich na jakiś większy dramatyzm i więcej character developmentu, szczególnie u głównego bohatera, bo bardzo mu się przyda. Po przeczytaniu większej ilości rozdziałów skrobnę pewne coś w temacie ogólnym o m&a - przy założeniu, że w ogóle je przeczytam. Na razie moja opinia to "raczej nie".
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.