Kolejna porcja mitów, tym razem dotyczących szerokiej gałęzi prawa cywilnego. Jeżeli interesuje Was, dlaczego nie wolno Wam codziennie organizować parapetówek i w pełni rozporządzać swoim majątkiem, to zapraszam do lektury.
Część poprzednia: #1
Mit 1: Na mojej posesji będę pichcić i składować co mi się żywnie podoba!
Rozważmy typowo polską mądrość "wolność Tomku w swoim domku". Mieliście kiedyś okazję usłyszeć ją z ust irytującego sąsiada, którego odwiedzaliście z pretensjami? A może Wam samym ta maksyma chodziła po głowie, gdy słuchaliście (naturalnie przed godziną 22.00) Slayera nie oszczędzając przy tym głośników? Okazuje się, że nasza autonomia domowa bynajmniej nie jest nieograniczona. Jeżeli więc macie problem z krnąbrnym sąsiadem to dowiedzcie się, że część kodeksu cywilnego zajmuje tzw. prawo sąsiedzkie (dokładnie art. 144 do 155). Wcale nikt nie musi wtargnąć na naszą posesję, żebyśmy mogli stwierdzić, iż nasze korzystanie z rzeczy zostało zakłócone. Przypadki działania odbywającego się na sąsiednim gruncie, ale w jakiś sposób uciążliwego dla sąsiadów, zwykło się nazywać immisjami. Mogą one przybierać przeróżne formy. Sięgając do orzecznictwa wymienię przykładowo: oddziaływanie za pomocą przewodów wodociągowych, elektrycznych (III CO 34/65), ograniczenia w korzystaniu z urządzeń technicznych (III CZP 4/84), hodowla pszczół (III CRN 249/79) czy zasłonięcie dopływu światła lub widoku (II OSK 1277/08). Najciekawszą wszakże grupę stanowią immisje niematerialne, czyli takie, które oddziałują na sferę psychiczną właściciela nieruchomości. Z reguły wchodzi tu w grę wywoływanie zagrożeń psychicznych, stresów i napięć. Oznacza to tyle, że mamy prawo być zaniepokojeni, jeśli sąsiad zacznie regularnie sprowadzać do siebie podejrzanie wyglądających przyjaciół w białych kapturach, wykrzykujących hasła "White Power!" albo składować zubożony uran przemycany ze wschodu. Nie można jednak popadać w paranoje. Wiele immisji powstaje jednorazowo, bądź bardzo rzadko i stanowi jedynie uboczny skutek normalnego korzystania z rzeczy. Co z zapachami wydobywającymi się z kuchni i organizowanym raz na rok przyjęciem? Wczytajmy się w art. 144 KC: Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Ponad przeciętna miara jest miernikiem dopuszczalności immisji. Dopiero gdy kierujący się rozsądkiem sąd, orzeknie o ponadprzeciętności zakłóceń, poszkodowany będzie mógł wysunąć roszczenie o usunięcie stanu niezgodnego z prawem.
Mit 2: Dzieciak nie może zaciągnąć zobowiązania.
Każda trzeźwo myśląca osoba, intuicyjnie wyczuwa, że dziecko nie może dokonać skutecznej czynności prawnej. Czego przykładowemu młokosowi brakuje? Atrybutu nazywanego przez prawników zdolnością do czynności prawnych (nie mylić ze zdolnością prawną). Ta cecha pozwala dorosłym, zdrowym na umyśle, dowolnie podejmować decyzję co do kształtowania własnej sytuacji prawnej. Pozbawione tej zdolności są (za art. 12 KC): osoby, które nie ukończyły lat trzynastu, oraz osoby ubezwłasnowolnione całkowicie. Granica 13 lat stanowi pewien kompromis, ponieważ nie da się ustawowo i za jednym zamachem wprowadzić regulacji oceniającej stopień dojrzałości konkretnych jednostek. Zmierzając do sedna mitu - co gdy 13-latek zawrze zobowiązanie? Art. 14 pozbawia złudzeń: Czynność prawna dokonana przez osobę, która nie ma zdolności do czynności prawnych, jest nieważna. Człowiek czepialski zauważy pewien problem. Co z umową sprzedaży, do jakiej dojdzie między właścicielem marketu a dzieciakiem, którego rodzic wysłał po kilo cukru? Może kasjer powinien legitymować kupujących, albo odmawiać usługi? Nic z tych rzeczy. Zdroworozsądkowo, prawo wyróżnia kategorię drobnych bieżących spraw życia codziennego. Klauzula ta powoduje, że kupno przysłowiowego cukru czy biletu tramwajowego staje się czynnością ważną z chwilą jej wykonania. Podobnie jak z każdym niedookreślonym pojęciem, pojawiają się czasem trudności z wyróżnieniem powszechnie dokonywanych czynności. Aktualnie problem stanowi czy drobne bieżące sprawy życia codziennego dotyczą zakupów w serwisach internetowych.
Pozostaje jeszcze kwestia szczególnie interesująca większość użytkowników FA - czyli zdolności do czynności prawnych nastolatków w przedziale 13 do 18 lat. Ich status jest analogiczny do osób częściowo ubezwłasnowolnionych. Młodzi ludzie mają pełną kompetencję do dokonywania wielu czynności prawnych, ale zazwyczaj nie zobowiązujących. W szczególności niepełnoletni może rozporządzać własnym zarobkiem oraz zawierać umowę o pracę (ograniczenia w tym względzie zawiera Kodeks Pracy). Osoba poniżej 18 roku, nie może natomiast dokonywać poważniejszych czynności, jak zbycia nieruchomości czy sporządzenia testamentu. Trzecią kategorią, są czynności prawne pozostające pod kontrolą opiekunów dokonującej je osoby, czyli najczęściej rodziców.
Jak sami widzicie ciężko posunąć się do stwierdzenia, że mit został obalony. Fakty są takie, iż dziecko rzeczywiście nie może zaciągać zobowiązań z nieznacznymi wyjątkami, a nastolatek do uzyskania pełnoletności również ma skrępowane ręce.
Mit 3: Mogę obdarować darowizną kogo chcę.
Darowizna nieodmiennie kojarzy się z czymś pozytywnym. Z dobrodziejstwem. Wydaje nam się, że jako uczynni ludzie możemy dowolnie obsypywać najbliższych prezentami. Otóż nie do końca. Przede wszystkim podkreślę, że darowizna nie jest niczym innym jak dwustronną umową. Wbrew pozorom, to że konieczna jest zgoda nie tylko darczyńcy, ale i obdarowanego, ma swoje logiczne podstawy. No bo co powiedzielibyście człowiekowi, który przekazałby Wam darowiznę w postaci, dajmy na to krokodyla? Trzeba też spojrzeć na interesy drugiej strony. Prawodawca stwierdził, że dla bezpieczeństwa samego darczyńcy, postrzeganego jako osobę działającą w dobrej wierze, trzeba ustanowić szczególną formę darowizny. Aby nieodpłatnie przenieść na kogoś swoje dobra, nasz dobrodziej musi złożyć oświadczenie woli w formie aktu notarialnego - tak aby dobrze się zastanowił nad swoją decyzją. Na szczęście aby przyjąć darowiznę nie musimy się już tak trudzić. W zasadzie wystarczy, że nie będziemy oponować, a umowa zostanie zawarta*. Warto też zaznaczyć, że pewna forma ochrony darczyńcy trwa nawet po dokonaniu darowizny. Otóż w razie rażącej niewdzięczności, jak przestępstwo wymierzone wobec swojego dobrodzieja, możliwe jest odwołanie darowizny. Nie pomoże nawet zabójstwo - z roszczeniem mogą wystąpić także spadkobiercy darczyńcy. Morał z tego płynie prosty: nie gryźcie reki, która Was karmi.
* No chyba, że chodzi o jakiś specjalny podarunek, jak domek w górach na Mazurach - wtedy konieczna będzie forma notarialna z obu stron.
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze