Święta, święta... Część I
I znowu mamy ten okres. Święta i Sylwester się zbliżają, i trochę sobie na ten temat popiszę.
Bo widzicie święta Bożego Narodzenia powinny być czasem radości, wesela, świętowania itepe itede. I wiecie co? NIE SĄ. Święta Bożego Narodzenia to tylko kolejny pretekst do tego co ludzie kochają najbardziej - do kłótni. Kłócić się można o wiele rzeczy, o karpia (miało być więcej, miało być mniej, za dużo panierki, za mało panierki, kiedy w końcu je zabijesz - swoją drogą zawsze mnie to zastanawiało, rodzi się Chrystus, ten, który pokona grzech a my to świętujemy zabijając ryby), o choinkę (nawet mi się nie chce wymieniać), o nakrycie, o jedzenie, o pasterkę (tak, nawet o to). Czasami mi się wydaje że w trakcie świąt w umysłach ludzi przepala się lampka bezpieczeństwa, i chodzą jeszcze bardziej nabuzowani niż zwykle. Nie chcielibyście zobaczyć mojego taty przy ustawianiu choinki.
Oprócz kłótni, integralną częścią świąt jest telewizja. Kiedyś już pisałem o tym więc nie będę się powtarzał, ale chciałem tylko wspomnieć o zeszłorocznej sytuacji, która bardzo mnie rozbawiła - telewizje polskie podjęły chwalebny krok i NIE zapowiedziały emisji Kevina, po czym polski lub podniósł głos. Jaki głos, RYK. Odkąd żyję wszyscy narzekali na Kevina, a ten jeden raz nagle stwierdzili że KEVIN MUSI BYĆ! Serio, w jakiejś telewizji widziałem babkę która z łzami w oczach (!) stwierdziła że "święta bez Kevina tracą jakikolwiek sens". Taa... bo przecież narodziny Jezusa to tylko taka propaganda, żeby Kevina promować.
KONIEC CZĘŚCI I. NASTĘPNE JAK NAPISZĘ.
Poza tematem:
- Przeklinam ciebie i twoje piekło, Dante Alighieri.
- Przeklinam również logarytmy.
- O chemii nie wspominając.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze