ANNO 2070 - KONKURS
Jak pięknie budzić się radosnym, zerknąć na horyzont, na którym rozpościerają się lasy, ptaszki ćwierkają zalewając nasze uszy niepowtarzalnymi dźwiękami, a świeże powietrze nieśmiało łaskocze nasze płuca. Jakże wspaniale jest boso kroczyć po zielonej trawie otulonej poranną rosą, hasać po polanie z jelonkami, sarenkami, dzikami... ups, zapędziłem się. Mniejsza o to ? ważne, że po tych chwilach nadmiernej ekscytacji człowiek zdaje sobie sprawę, że w lodówce została mu puszka mielonki tyrolskiej, kawałek przedwczorajszej pasztetowej, a na kolację zje suchy chleb popity mokrą wodą. Kolejny dzień pracy, który zaczął się tak fantastycznie zostaje natychmiastowo zrujnowany ? do roboty trzeba dojechać. Kontrolka w samochodzie alarmuje ? niebezpiecznie niski poziom paliwa, pieniędzy na benzynę nie ma, a na piechotę za daleko. Pojedziemy autobusem! Perspektywa dojazdu do pracy przytłacza ? półtorej godziny spędzone w komunikacji miejskiej wśród spoconych japiszonów nie jest optymistycznym aspektem życia. Dotarcie do biura zajęłoby znaczniej mniej czasu, gdyby zbudowano więcej dróg, ale obecność zagrożonego wyginięciem kumaka nizinnego zmusiła do planowania tras na około. Daj Boże, żeby tylko wąchacze kwiatków nie przeprowadzili demonstracji w obronie mieczyka błotnego. Wtedy korki osiągną niebotycznych rozmiarów. To wszystko jednak blednie przy perspektywie, ze w każdej chwili może cię zaatakować żmija zygzakowata, która przecież jest tak pospolita, że bezczelnie potrafi wpełznąć do domu i bez skrępowania użreć. Ale i tak trzeba ją chronić, niech gryzie człowieka, a co!
Gospodarka i przemysł kuleją, ekolodzy wariują, zwierzęta mają więcej praw niż ludzie, a długi państwa rosną w zastraszającym tempie. W kraju panuje kompletna stagnacja, nikt nie chce migrować tam, gdzie nie ma pracy, alergicy się duszą, a poziom opieki medycznej zatrzymał się na szamanach, znachorach i leczeniu ziołami. Skarb państwa przeznacza niebotyczne sumy na sadzenie nowych drzew tnąc zasiłki dla mniej zamożnych obywateli. W jednym z listów Kleopatry czytamy:
Mój pustynny Egipt chciałam zamienić w ekologiczną utopię. Niestety, zieleń miast nadziei przyniosła śmierć państwu! Zamiast skupić się na renowacji piramid zaczęłam tworzyć ogrody botaniczne, sprowadzałam sadzonki z Palestyny i jak skończyłam? Nawet Antoniusz zagroził mi zerwaniem, jeśli nie skończę z tymi wymysłami. Niestety, zbyt późno się opamiętałam, mój kraj upadł i nigdy już się nie pozbiera.*
Prócz Kleopatry również inni wielcy ludzie kajają się za złe podjęte decyzje polityczne. Kochający swoich synów Teodozjusz Wielki nie wiedział, któremu powierzyć władze nad Imperium Rzymskim. W końcu podzielił je na dwa cesarstwa. Honoriusz, który był zdeklarowanym Eco szybko doprowadził państwo do ruiny ? miast inwestować w rozwój przemysłu i handlu, zajął się poszukiwaniem miejsc zalesionych, by te jak najprędzej objąć ochroną. Władca części wschodniej ? Arkadiusz przyjął odmienną taktykę i natychmiast rozbudował cesarstwo tworząc nowe gałęzie gospodarki, zawierając pakty handlowe z innymi mocarstwami i budując drogi w taki sposób, aby poszczególny dystans był jak najkrótszy do przebycia. Honoriusz u schyłku swej władzy powiedział do brata:
Musimy uczyć się na błędach wielkich ludzi. Ci, którzy podążali polityką Eco skończyli w najgorszy możliwy sposób. Tycoon to nie wstyd ? to potęga, gwarancja rozwoju i sukcesu. Zdejmijcie zielone okulary ? nic w przyrodzie nie ginie, nawet kumak nizinny.
*Oczywiście cytaty i inne głupoty są zmyślone
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.