Halloween, walentynki i co jeszcze?
W ciągu ostatnich dni media podejmowały tematy znane wszystkim od kilku lat. Liczba pijanych kierowców złapanych przez policję, bezczeszczenie cmentarzy, komercjalizacja uroczystości Wszystkich Świętych itd. Takie motywy to standardowe punkty programu większości serwisów informacyjnych, które chyba dla nikogo nie były zaskoczeniem. Przyznam, że z pewnym zdziwieniem odnotowałam poruszenie jakie wywołuje Halloween. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego impreza zza wielkiej wody urosła do rangi problemu, z którym nie wszyscy Polacy potrafią sobie poradzić. Dla mnie Halloween było zwykłą zabawą, elementem amerykańskiej kultury i do tej pory nie widziałam powodu, żeby szerzej o tym zjawisku dyskutować. Niestety, gdy usłyszałam opinie kilku osób oraz przeczytałam komentarze internautów doszłam do wniosku, że Halloween przestało być dla wielu obyczajem traktowanym z przymrużeniem oka, a stało się symbolem nowoczesności i rozwoju.
Zdziwiłam się również, gdy od wielu osób usłyszałam, że Polska powinna wzorem Stanów Zjednoczonych, Kanady czy Wielkiej Brytanii organizować halloweenowe przebieranki i dekorować domy. Takie inicjatywy już powstają ? można wybrać się na upiorną imprezę do klubu, dzieciaki wymyślają kostiumy na szkolne zabawy, a sklepowe półki uginają się pod ciężarem makabrycznych gadżetów. Szczerze mówiąc rosnąca popularność tego zwyczaju średnio mi się podoba. Pomijam kwestie wiary i osobistej wrażliwości, bo uważam, że to sprawa indywidualna. Jeśli ktoś ma ochotę bawić się 31 października to droga wolna. Interesuje mnie bardziej kulturowy aspekt pogoni za tym zwyczajem. Cóż takiego pociągającego jest w dyniowych kukłach i sztucznych nagrobkach, ?ozdabiających? amerykańskie ogródki? Dlaczego Polacy za wszelką cenę starają się przeczepić zagraniczny zwyczaj na nasz grunt? Czy po kiczowatych walentynkach przyjdzie czas na równie kiczowate Halloween? Odpowiedzi na te pytania nie znam, ale żałuję, że wielu ludziom wydaje się nasze, polskie tradycje są przestarzałe i niewarte kultywowania, podczas gdy zagraniczne obyczaje jawią się, jako szczyt nowoczesności. I tak, najpierw zalewa nas fala reklam i afiszy o hallowenowych zabawach, później przychodzi czas na bożonarodzeniowe mikołaje, bombki i inne ozdoby. Ledwie zdążymy pozbyć się choinek, a zewsząd atakują czerwone serduszka, misie, kotki i wszystko, co pomoże zamanifestować, że dosięgła nas strzała amora.
Rozumiem, że istotną rolę odgrywa kwestia mody. Halloween jest na czasie, walentynki przyjęły się w Polsce na dobre, a w okresie świątecznym niemal w każdym domu można dostrzec jakiś dekoracyjny element. Nie mam zamiaru przeprowadzać halloweenowej krucjaty ani kłócić się ze zwolennikami innych zagranicznych tradycji. Wszystkie te zwyczaje traktuję jako ciekawostkę i chciałabym żeby większość osób odbierała je w podobny sposób. Natomiast, kiedy słyszę, że Polska to kraj zaściankowy i zacofany, bo nie wszyscy ulegają nowym trendom to czuję głęboki niesmak. Możliwe, że to pobożne życzenie, ale mam nadzieję, że za kilka lat do moich drzwi nie zapuka grupka dzieci, wykrzykująca ?Trick or Treat!?.
4 komentarze
Rekomendowane komentarze