Kampania wyborcza - podsumowanie
Wybory za kilka dni i kampania wyborcza powoli dobiega końca. Media bombardują nas artykułami i debatami dotyczącymi sporów i przechwałek trwających ostatnie 3 miesiące. Jak w zaciętej walce politycznej o każdy głos, poradziły sobie największe partie?
SLD - Stara gwardia i pomysłowa młodzież
Sojusz Lewicy Demokratycznej jest niewątpliwie jednym z większych przegranych w tej kampanii wyborczej. Mimo niezwykle dobrych warunków do powrotu do władzy, poparcie SLD systematycznie spada. Znamiennym jest to, że przed rozpoczęciem się kampanii wyborczej wróżono SLD wynik sięgający nawet 20%.
Niestety Sojusz nie popisał się w kampanii wyborczej. Najpierw uderzyła nas afera dotycząca kłótni o miejsca na listach wyborczych. Osoby z poza SLD takie jak Robert Biedroń czy Wanda Nowicka, pochodzące z organizacji z partią współpracujących, rezygnowały ze współpracy z SLD, twierdząc że zostały oszukane. Zamiast obiecanych, dosyć wysokich pozycji na listach wyborczych przesuwano ich dalej, tak by zrobić miejsce dla osób z partii. Afera ta, skumulowana z dosyć ponurą sławą Grzegorza Napieralskiego jako lidera promującego wyłącznie "swoich" i niszczących innych, dosyć mocno nadwyrężyła autorytet SLD. Widząc to, część z bardziej rozpoznawalnych i lubianych twarzy Sojuszu takich jak Dariusz Rosati czy Bartosz Arłukowicz także postanowiło opuścić starą partię.
Kolejnym ważnym elementem kampanii były występy samego lidera, Grzegorza Napieralskiego. Problemem jednakże stał się fakt, że dziennikarze oraz ekonomiści otwarcie szydzili z jego obietnic. Mimo, że były one taką samą fantastyką jak obietnice innych partii, to własnie Napieralskiemu zarzucono największy populizm. Dlaczego? Powody są dwa. Pierwszym, jest to że jest to przywódca partii wzbudzający chyba najmniejsze zaufanie, nie mając jednocześnie tak twardego elektoratu jak PiS czy PSL. Drugim zaś to, że nawet członkowie jego własnej partii komentowali zapowiedzi swego lidera z dystansem. Do tej pory pamiętam jak Leszek Miller, zapytany o to jak zamierzają spełnić zapowiedzi o tablecie dla każdego ucznia, podwyższeniu pensji i emerytur, czy lekarzu i dentyście w każdej szkole, stwierdził że kampania wyborcza to czas wielu obietnic, i to do wyborcy należy ocena ich realności.
Ostatnim i jednocześnie najświeższym akcentem kampanii SLD, są pomysły młodych kandydatów na posłów. W sierpniu media zaskoczył pomysł spotu zrealizowanego w konwencji piosenki hip-hopowej w wykonaniu Łukasza Naczasa. Jedni wtedy mówili o pomysłowości, inni zaś o obciachu (przeważały głosy tych drugich). Ostatnio jednak młodzi obcia...to znaczy zdolni, widząc niedostatek funduszy osób na dalszych miejscach list, zaczęli wymyślać sposoby na wybicie się do mediów i poinformowanie wyborców o swoim istnieniu. W ten sposób otrzymaliśmy już piosenkę metalową, opowieść o ratowaniu niewiasty w potrzebie oraz.... striptiz.
http://www.youtube.com/watch?v=9xHIkB_6vzU&feature=related
PiS - Przygarnij kibica, postrasz antychrystem
Jedną z większych niespodzianek tej kampanii, okazał się PiS, którego kampania wyborcza mimo sporych niespójności wizerunkowych wydaje się być niezwykle skuteczna. Dużo w tym zasługi tymczasowego odejścia od tematu Smoleńska, który znudził już prawie wszystkich Polaków. Zdecydowano się za to na częściowe ocieplenie wizerunku PiSu oraz samego Kaczyńskiego zastępując Smoleńskiego mściciela, mężem stanu. Mamy więc młode posłanki które na plakacie i w spotach wyborczych pokazują nową twarz partii, oraz prezesa, który otwiera drzwi automatyczne przed młodymi ludźmi. Jednocześnie zapewnia on, że Polacy zasługują na więcej, i obiecuje złote góry, w przeciwieństwie do Donalda "Nic nie mogę Tuska".
Dlaczego więc wspomniałem o niespójności wizerunkowej? Odpowiedź jest prosta. Prezesowi Kaczyńskiemu nigdy nie przestają towarzyszyć kontrowersyjne decyzje i wypowiedzi. Doskonałym przykładem jest chociażby wypowiedź określająca Ślązaków jako ukrytą opcję Niemiecką. Warto także wspomnieć o książce Jarosława, której jeden z rozdziałów dotyczący kanclerz Angeli Merkel wywołał niemałą sensację. Kaczyński ma w niej sugerować niejasne przyczyny uzyskania przez Merkel stanowiska kanclerza, oraz chęć podporządkowania sobie Polski. Prezes PiSu zapowiada procesy mediom, które takie informacje podały, twierdząc że jest to błędna interpretacja jego słów.
Mimo ogólnych prób złagodzenia wizerunku PiSu, nie zapomniano o starym i niezwykle odbiegającym od norm elektoracie. Nim zajęli się kontrowersyjni współpracownicy prezesa, którzy w tej kampanii zeszli z głównego planu. Udzielają się oni głownie w mediach skrajnie prawicowych i katolickich, przypominając o złych rządach Tuska, sprawie smoleńskiej czy "posłach przeciwnych życiu" jak nazwani zostali ci, którzy zagłosowali przeciw zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej.
Obok starych zwolenników, Prawo i Sprawiedliwość nieoczekiwanie znalazło nowych sojuszników. Stali się nimi kibole, ci którzy od niedawna są zagorzałymi przeciwnikami Tuska. Jako że nie od dziś wiadomo, że wróg wroga staje się przyjacielem, okazało się, że dawni chuligani to dziś patrioci. Co więcej, posłowie PiSu nie wahali się poręczyć za jednego z przywódców bojówek Legii, oskarżonego o rozbój. Gdy sąd poręczenie odrzucił, media prawicowe zaraz wysnuły oczywisty wniosek - Staruch jest więźniem politycznym, za to że śmiał na stadionach protestować przeciw premierowi.
Na sam koniec, omawiając kampanię PiSu nie sposób nie wspomnieć o sprawie, która dominowała we wrześniu w mediach. Chodzi oczywiście o naczelnego antychrysta III RP, Adama Darskiego. Media prawicowe, posłowie PiSu oraz spora część kościoła katolickiego, nie omieszkała rozpętać wokół Nergala afery, pokazując czyim "ziomem" jest wokalista Behemotu. Wniosek, podsuwano oczywisty - PiS stanęło w obronie wiary katolickiej, PO zaś stoi po stronie "zła".
http://www.youtube.com/watch?v=3PKmcm6b0K8&feature=related
PO - Tuskobusem po Polsce w Budowie
Kampania PO była jedną z najbardziej zachowawczych jakie mogliśmy obserwować. W czasie gdy PiS, SLD czy PSL prześcigiwały się w obietnicach, kandydaci PO dostali odgórny nakaz - nie obiecywać, a jedynie pokazywać co zostało zrobione, i co jest w planach. W związku z tym głośno mówiono o Polsce w budowie, a w całym kraju z podwójną mocą ruszyły kolejne budowy. Platforma wiedząc, że na obietnice sobie pozwolić nie może (rząd zobowiązał się przed Unią i wierzycielami, do cięcia kosztów i oszczędzania w ramach przeciwdziałania kryzysowi), postanowiła wykorzystać pozytyw tej sytuacji i ukazać się jako jedyna zdrowo myśląca partia, z najbardziej kompetentnymi kadrami, która nie okłamuje wyborcy obietnicami El Dorado.
Poza tym, PO nie popisało się w tej kampanii niczym nowym. Główną bronią, miało być straszenie rządami PiSu i ukazywanie się jako jedynej rozsądnej alternatywy. Wielu sądziło, że im więcej mówi Jarosław Kaczyński, tym lepiej dla PO. I rzeczywiście, o ile na początku kampanii taktyka ta znów zaczynała działać, tak w pewnym momencie okazało się że Polacy się już PiSu nie boją. W oczach tłumu prezes Kaczyński znowu złagodniał odpuszczając temat Smoleńska, dawni zwolennicy PO głośno głosili zmęczenie polityką strachu przed powrotem IV RP, której z kolei sporo nowych młodych wyborców, nawet dokładnie nie pamięta upatrując w prezesie Kaczyńskim zmiany na lepsze.
Wtedy do akcji wkroczył Tuskobus. Premier, wiedząc że walczą o każdy przewagi nad PiSem zaczął jeździć po miejscowościach obiecując niewiele, ale osobiście, przejmując się losem jednostek i tłumacząc się przed wyborcami. Mimo incydentów takich jak spotkanie paprykarza pytającego "Jak żyć", odbiór społeczny premiera, nieco się poprawił. Pytanie, czy na tyle by raczej niezdecydowany i zmęczony starymi śpiewkami, elektorat PO poszedł do wyborów.
http://www.youtube.com/watch?v=1R1Ryjvsc48
Ruch Poparcia Palikota - Błazen na salonach
RPP można uznać za zdecydowanie największą niespodziankę ostatnich miesięcy. Gdy Palikot odchodził z PO, nikt nie dawał jego inicjatywie szans. Okazało się jednak, że biznesowe podejscie do polityki jest całkiem skuteczne.
Co takiego zrobił Palikot? Uderzył w tę lukę na rynku wyborczym która była niezapełniona. Obok gospodarki, skupił się na rewolucji kulturalnej. W ten sposób najgłośniejszymi punktami programu RPP stały się prawa mniejszości seksualnych,liberalizacja przepisów aborcyjnych, legalizacja marihuany, czy upragnione przez wielu zmniejszenie roli kościoła w Polsce.
Niewiele jednak pomogłoby Palikotowi straszenie sześcioma godzinami religii w szkole, gdyby nie potknięcia SLD i PO. Z tego pierwszego przygarnął Roberta Biedronia i Wandę Nowicką, którzy od dawna reprezentują walkę o równouprawnienie i prawa mniejszości. Zyskał w ten sposób znacznie na wiarygodności. Z PO zaś zawalczył własną publikacją, w której opisuje złe strony i skandale rządu Tuska, nie krepując się przed oczernianiem dawnych kolegów.
Warto zauważyć że wielu deklarujących poparcie dla RPP, nie wyobraża sobie Janusza Palikota w roli premiera, nawet jeśli zgodnie ze swoimi ostatnimi zapowiedziami, optowałby za rządem złożonym z fachowców, nie zaś członków własnej partii. Uważają jednak że ktoś taki jak Palikot przyda się w sejmie, by głośno podnosić te postulaty, których mainstreamowe partie nawet kijem nie tkną. Mało kto natomiast przyznaje się do drugiego, dosyć oczywistego powodu poparcia - samodzielny Palikot jest nowością, dla osób znudzonych partiami od dawna występującymi w życiu politycznym. A nowość, nawet nieco kiczowata, daje nadzieje na zmiany.
PSL - Ludowy negocjator
PSL w tej kampanii nie zaserwował nam gwałtownej zmiany wizerunku. Prowadził ją ostrożnie i nieco nijako jasno pokazując, że nie bije się o największą stawkę, a raczej o zachowanie statusu quo. Mimo to znalazło się parę aspektów tej kampanii wartych wskazania.
Pierwszym i najważniejszym jest spokojny wizerunek PSL. Na tle wojny PO-PIS, Ludowcy pokazać się chcą jako spokojni negocjatorzy, umiejący delikatnie skrytykować zarówno koalicjanta, jak i opozycjonistę. Widać to było wyraźnie zwłaszcza na przełomie sierpnia i września, gdy PO i PiS kłócili się o możliwości i warunki debat. PSL zaproponował wtedy, że on weźmie na siebie ciężar przygotowania debaty między dwoma gigantami.
Wizerunek małego, ale kompetentnego, nieco gryzł się niestety, z niezwykle rozbuchanymi obietnicami wyborczymi, takimi jak całkowicie bezpłatne przedszkola czy emerytura obywatelska. Szczęśliwie dla PSL, mało kto zadawał pytanie jak partia będąca jedynie pomniejszym koalicjantem, chce przeforsować tak kosztowne projekty w okresie zagrożenia następnym kryzysem.
Na sam koniec warto zwrócić uwagę na spoty wyborcze PSL. Obok tych poważnych, zachwalających kandydatów, znalazło się miejsce na piosenkę wyborcza w rytmach potańcówki wiejskiej, czy nawet spotu który sugerowałby drugą, lepszą twarz PSLu.
PJN - Rozbitkowie bez pomysłu
Przez całą kampanię obserwujemy wzloty i upadki poszczególnych jednostek czy ugrupowań. Polska Jest Najważniejsza, niestety z miesiąca na miesiąc pokazywała tendencję spadkową. Partia, która w momencie wydzielenia się z Prawa i Sprawiedliwości dawała sporą nadzieję na stworzenie się nowej i bardziej konstruktywnej prawicy, obecnie walczy o osiągnięcie progów 3 lub 5 procent, tak jak tonący o każdy wdech.
Powodów stopniowego upadku tej partii jest wiele. Pierwszym i najważniejszym był rozpad klubu poselskiego już na początku kampanii. Najpierw z powodów różnic ideologicznych z PJN do PO przeszła była prezes partii Joanna Kluzik-Rostkowska. Partia zaś ponownie zbliżyła się do PiSu, tracąc w międzyczasie kolejnych członków, co spowodowało zamianę klubu poselskiego, na koło poselskie.
Na kłopoty partii nałożyły się kolejne czynniki, takie jak ocieplenie wizerunku PiSu czy brak funduszy na efektywną kampanię wyborczą. W efekcie, w opinii publicznej PJN funkcjonuje jako rozbitkowie z PiSu, bez pomysłu na siebie. I jeśli, nie uda im się osiągnąć progu wyborczego w tych wyborach, faktycznie polska scena polityczna ich w taki sposób potraktuje. Zostaną wyłowieni przez ciągle pływające okręty, lub utoną.
13 Comments
Recommended Comments