
Mocując się z Frontlines: Fuel of War rzeczywiście czułem się niczym prawdziwy wojak, który łatwo nie odpuszcza, walcząc do samego końca. Już pierwsze minuty zabawy dały mi przedsmak trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się świat w grze ? wraz z gospodarką, cierpiącą na brak ropy, wyhamował framerate, a łojenie Czerwonej Gwiazdy w 10 klatkach na sekundę roztoczyło przede mną mroczną wizję dominacji Rosyjsko-Chińskiej?

Przyszłość rzeczywiście jest zapisana w gwiazdach. Czerwonych
KLATEK CI U NAS NIEDOSTATEK
Po wielu próbach wreszcie znalazłem sposób, który pozwolił mi osiągnąć płynność animacji. Szczerze powiedziawszy, wyrenderowane przez mój sprzęt maksymalnie 60 FPS nie stawia w dobrym świetle optymalizacji Frontlines. W ogóle nie ciągnąłbym tematu, gdyby z Unreal Engine 3.0 wyciśnięto dużo więcej, ale gra wygląda tak sobie, a nawet w chwili swojego debiutu, który miał miejsce w 2008 roku, nie zrywała kapeluszy. Co prawda tu i ówdzie coś tam można zniszczyć, ale nie ma mowy o systemie destrukcji znanym chociażby z Bad Company 2 ? czasem udało mi się z działa obalić ścianę jakiegoś budynku, ale był to raczej skrypt właściwy dla danego miejsca, niż reguła, bo z drugiej strony czołg nie potrafi przewrócić latarni? Zjadacza klatek upatruję w wielkości mapek, dużo rozleglejszych niż te z Call of Duty. Dostęp do pokaźnego parku maszyn i uzbrojenia sprawiają, że niejednokrotnie gracz uczestniczy w wojaczce na ogromną skalę. Zresztą FFOW reklamowano jako ?wymarzone połączenie Battlefielda i Call of Duty? i trzeba przyznać, że nie rzucono tych słów na wiatr ? multum możliwości taktycznych zapewnianych przez arsenał, szybka regeneracja zdrowia jak i konstrukcja miejscówek znakomicie dynamizują rozgrywkę, przez co ta ostatnia po prostu wciąga.

Z tych dwóch dałoby się złożyć jednego Marcusa Fenix'a
ZA WOLN? ROPĘ WASZĄ I NASZĄ!
Frontlines projektowano głównie z myślą o multiplayerze, więc do umieszczonej w grze kampanii single player podchodziłem jak pies do jeża. Multi potrzebowało jedynie błahej nadbudowy ideologicznej i nie spodziewałem się, że zostanie ona rozciągnięta na cały tryb dla pojedynczego gracza, i to będący czymś więcej, niż tylko głupią serią starć z botami, jak to ma miejsce chociażby w UT3. Z grubsza rzecz biorąc mamy czarną wizję niedalekiej przyszłości z kryzysem paliwowym w tle, który prowadzi do napięcia stosunków na linii Wschód-Zachód, a w konsekwencji do nowych/starych sojuszy ? USA wraz z UE stworzą Koalicję Zachodnią, zaś Rosjanie spikną się z Chińczykami, proklamując Sojusz Czerwonej Gwiazdy (no ba?). Niedostatki ropy i gazu ciągną w dół światową gospodarkę, a najbardziej po tyłku dostaje się oczywiście ludności. Nietrudno się zatem domyślić, że zamiast ścisnąć poślady i pracować nad nowymi źródłami energii, świat pogrąży się w wojnie. Jak to zwykle bywa, na wysokości zadania staje dyżurny wróg hamburgerożerców z rosnącym apetytem na kolejne zdobycze terytorialne. A wszystko zaczyna się od rosyjskiego ataku na znajdującą się pod kontrolą Koalicji rafinerię (jedną z ostatnich działających na świecie) w Turkmenistanie?

Za moich czasów samolociki robiło się z papieru...
CZARNE ZŁOTO
Tak, to właśnie ciekła kopalina jest główną gwiazdą niedalekiej przyszłości i najbardziej pożądanym dobrem. Jak widać ? obecny trend w ogóle nie ulegnie zmianie... W fabule stajemy oczywiście po Jedynej, Słusznej Stronie i walczymy o wolność i demo? no dobra, tym razem autorzy postawili na szczerość i nikt nie mydli nam oczu, o co tak naprawdę toczy się gra. Problem nienawiści i agresji, do jakiej pcha ludzi czarne złoto próbuje w pewnym stopniu poruszać główny wątek zadając retoryczne pytania, ale nie znajdziecie w tym oryginalności ani przemyśleń pchających do naprawdę głębokich refleksji. W pewnym momencie uległem wrażeniu, że skoro narratorem całej opowieści jest dziennikarz, wojenny korespondent nadający prosto z linii frontu, to zapewne odegra on większą rolę w wydarzeniach, ale to tylko fatamorgana umysłu nakarmionego BioShockiem oraz innymi tytułami, w których liczy się coś więcej niż grzanie ołowiem przed siebie. Szkoda, że w tym wszystkim zabrakło odpowiedniego dramatyzmu ? niby wszystko się wali, ktoś tam gada o rodzinie w kraju, lecz zwyczajnie nie odczuwa się grozy i powagi sytuacji, nawet gdy rzekomo bronimy się ostatkiem sił przed kontratakiem wroga, którego wszystkich fal pozbyłem się przed czasem... Bezdomne Psy, stanowiące forpocztę sił Koalicji gdy już się rozpędzą, są nie do zatrzymania, nawet przez wraże atomówki. Gdyby całość spiąć scenariuszem na poziomie Modern Warfare, FFOW dosłownie zmiótłby konkurencję, dając radość na każdym polu. Podstawy zbudowano naprawdę solidne ? wystarczy zajrzeć do Instrukcji Polowej, gdzie obok opisów wyposażenia itd. zamieszczono dość obszerne kalendarium, prowadzące od początków XXI wieku aż do 2024 roku traktując o przemianach i zawirowaniach na świecie, które zaprowadziły ludzkość na skraj III globalnego konfliktu. W późniejszym Homefroncie nieistniejące już dziś Kaos Studios również udowodni, iż wie jak naskrobać fabularne zaplecze do właściwej opowieści. Być może wrażenia byłyby nieco lepsze, gdyby pozostawiono oryginalną wersję językową, a nie dubbingowo gry. Lokalizacja w tej formie nie jest zła, choć dziwnym mi się wydaje aż nazbyt wyluzowany i kulturalny język używany przez wojaków, którzy np. muszą utrzymać właśnie zdobyty przyczółek; również przemowy dowódców są po prostu miałkie, aż przecierałem oczy ze zdumienia, gdy żołnierze zareagowali dalece poprawniej, aniżeli w analogicznej sytuacji w NecroVision, kwitując to celnym: ?Ale p*****y?. Przy okazji dowiedziałem się także, że Rosjanie mieli promy kosmiczne. Zakładam, że gdyby autorzy zaimplementowali obsługę napisów, te kilkadziesiąt chłodnych wyrazów nigdy nie wyszłoby spod palców niżej podpisanego. Filmu startowego już nie przełożono, ale tego nie uważam akurat za wielki grzech. Reszta udźwiękowienia, czyli odgłosy pola walki i muzyka są już bez zarzutu.

Może i mały, ale za to wariat!
GAME EXPERIENCE MAY CHANGE DURING ONLINE PLAY
A tak historyjka gdzieś tam sobie płynie swoim rytmem, jednak gracza bardziej pochłania zajmowanie kolejnych strategicznych punktów i przesuwanie ciężaru wojny w głąb terytorium wroga, niż wczuwanie się w przedstawione realia. W multi ruchoma linia frontu odgrywa znaczącą rolę, stając się głównym wyróżnikiem tej produkcji spośród innych, lecz w singlu poza ustalonymi scenariuszem momentami przemy wyłącznie do przodu zabezpieczając czy niszcząc kolejne punkty kontrolne tudzież instalacje. Tym samym kampania nie oddaje zaciętości towarzyszącej grze w sieci, kiedy przeciwnik nie tylko ani myśli dać nogę po stracie posterunku, lecz natychmiast przechodzi do kontrataku. To potknięcie, jak również niezbyt wysoki poziom trudności (i kilka respawnów na każdą mapę do dyspozycji!) każą postrzegać singla jako dobre, niestresujące przetarcie przed właściwymi zmaganiami w sieci, wprowadzające w arkana gry. I faktycznie warto je zaliczyć, bo poza przedstawieniem prawideł rządzących rozgrywką wciąga i daje masę zabawy, pomimo swoich wad i botów, które bez gracza nic nie zdziałają, ale za to całkiem nieźle mu asystują. Natomiast AI żołnierzy Czerwonej Gwiazdy wywołuje śmiech ? nadrabiają ilością, a nie jakością, zaś elitarne oddziały złożono najwyraźniej z łagrowników, bo nie potrafią walczyć w zwarciu, rzucać granatami czy używać sond. Dobrze, że chociaż wiedzą, jak korzystać z pojazdów? Nasi też niekiedy zanotują wpadkę, lagując się czołgiem na skale lub zwyczajnie gdzieś się gubiąc po drodze, lecz na tle swoich wrogów wypadają znacznie lepiej.

Wraz z kumplami z oddziału postanowiliśmy, że na otwarcie nowego Lidla lepiej się przygotujemy
TANK YOU MUCH ZA WSPARCIE OGNIOWE
Chwilę temu padło magiczne słowo ?sondy?. Nie chodzi tutaj bynajmniej o pytania, w jaki sposób chcemy przedostać się w zaświaty, a małe drony, którymi dysponuje każda ze stron. Używa się ich z niekłamaną przyjemnością, likwidując nieprzyjaciół, wysadzając ich urządzenia czy po prostu przeprowadzając zwiad mając przy okazji zabezpieczony własny tyłek. Jeżdżące czy latające ustrojstwo znakomicie urozmaica zabawę, a także pokazuje, że autorzy wiedzieli, jak całość zbalansować ? urządzenia mają ograniczony zasięg działania, na dodatek przesadnie ich nie opancerzono, że już o łatwym zabiciu operatora nie wspomnę. Poza tym są oczywiście klasyczne pojazdy, i to sporo ? od kołowych przez gąsiennicowe po latające. Ich obsługa nie nastręcza trudności, zaś wartość bojową w rękach doświadczonego gracza trudno przecenić. Nie zapominajmy oczywiście o wyposażeniu każdego żołnierza, zależnym od wybranej klasy i specjalizacji. W singlu wiele rzeczy uproszczono, by gładko przeprowadzić gracza przez różne drogi do zwycięstwa, ale w multi panują już twarde reguły wymogu pełnienia odpowiedniej funkcji w drużynie i posiadania związanej z nią rangi, przeto np. snajper ? Operator EMP nie pobawi się dronami. Taka różnorodność wymusza ścisłą współpracę ? bo przecież strona przeciwna ma podobne (choć nieco inne, za co wielka pochwała) zabawki i z pewnością nie zawaha się ich użyć.
Samych broni jest dużo, ale niemal wszystkie łączy wspólna cecha ? spory rozrzut i to do tego stopnia, że podstawowa broń szturmowa wojsk Koalicji przypomina feelingiem strzelania? karabinek z Quake?a II. To odróżnia FFOW od wielu innych shooterów (w których niejednokrotnie można celną serią operować oczy z kilometra), a przez to wymaga pewnego treningu. Przydałyby się także różne tryby prowadzenia ognia, lecz o tych w natłoku mnóstwa innych ficzerów najwyraźniej zapomniano. Nie ma także dobierania dodatków do broni, perków czy też grindowania ? po prostu bierzemy co jest i hajda na wroga.

Zgodnie ze starym zwyczajem w gości przyszedłem z bombonierką
?TY PRINCETON ZAWSZE SWOJE? ŻE ŹLE I NIEDOBRZE?
W przypadku Frontlines nie ma sensu dedykować osobnego, rozbudowanego akapitu multiplayerowi ? wystarczy opisać singla, kładąc nacisk na różnice. A taką, poza większym skomplikowaniem rozgrywki, jest tryb Podboju. Wraz z patchami doszły nowe mapki i wyposażenie, wyeliminowano również garść błędów. Dość brutalnym sędzią dla produkcji Kaos Studios okazał się czas ? mimo ledwo 3 lat na karku i niewątpliwej atrakcyjności gracze zapomnieli o Frontlines ? serwery przeważnie świecą pustkami (aż dziw, że jeszcze ich nie wyłączono, skoro studio poszło w rozsypkę), choć czasem da się znaleźć partnerów do zabawy. To jednak za mało, by upatrywać w FFOW godnego pożeracza czasu, bo jest gros tytułów starszych, zapewniających zabawę 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, nawet darmowych. Nie ukrywam, że to boli, bowiem deweloper naprawdę się postarał, a za mapki czy pojazdy udostępnione razem z łatkami dziś, w dobie DLC, przyszłoby sporo zapłacić. Tu czy tam trafi się jakaś głupotka, np. jajowaty celownik podczas snajpienia na panoramicznym monitorze, odlatujący na kilka metrów przeciwników po otrzymaniu ciosu z kolby, niesamowita odporność na upadki (ciężko w ten sposób zginąć!) czy kupa hałasu poprzedzająca ?niezauważone wejście do wioski?, ale mocne strony produkcji zdecydowanie spychają te niedociągnięcia na bok. Wiele innych tytułów w ten sposób srodze by sobie nagrabiło, ale FFOW jakoś potrafi utrzymać się na powierzchni i przy sobie zatrzymać, przynajmniej w singlu.

Multi: gdy już się gdzieś podłączycie, to grajcie do upadłego. Taka okazja może się już nie powtórzyć...
?TO JESZCZE NIE KONIEC?
Wbrew słowom jednej z postaci, dla FFOW raczej nie ma przyszłości. Kaos Studios odeszło w niepamięć, a marka została już przykryta kurzem i zapomniana. Najwidoczniej Bezdomne Psy ujadały zbyt cicho.
PLUSY:
? patent z ruchomą linią frontu
? faktycznie dobrze łączy rozmach Battlefielda z dynamizmem Call of Duty
? dobre, duże mapki
? sporo możliwości taktycznych
? drony
? niezłe zaplecze fabularne
? wciąga
? udźwiękowienie (bez dubbingu)
MINUSY:
? trochę błędów
? głupoty
? scenariusz nie porywa
? słabe AI wrogów
? dogorywające multi
? a gdyby tak można było zagrać ?czerwonymi? w singlu?
? krótka kampania?
? ? i troszkę za łatwa
WERDYKT: 75%
==========================================================================
Niniejszą recenzję znajdziecie również na portalu GameTalk.pl, gdzie od niedawna jestem redaktorem.
4 Comments
Recommended Comments