Jump to content

Szuflada

  • entries
    459
  • comments
    3,134
  • views
    215,581

Zombjaki


Drangir

273 views

 Share

Opowiadanie na blogowy kąkurs

Dziś wcześniej skończyliśmy lekcje ? naszej katechetki nie było i musiałam czekać na mamę w świetlicy dłużej niż zwykle. Nudziło mi się strasznie, ale panie włączyły fajną bajkę o rybkach i zeszło dosyć szybko, nawet szkoda że nie obejrzałam do końca. Chciałam poprosić mamę, żeby poczekać, ale była bardzo blada i wyglądała na zdenerwowaną, więc poszłyśmy do samochodu. Mama powiedziała mi że tata wrócił z pracy bardzo chory i muszę z nią jechać do szpitala, bo babcia wyjechała na wieś i nie może mnie pilnować. Nigdy nie byłam w szpitalu i chciałam zobaczyć jak tam jest ? do tej pory kiedy chorowałam czy trzeba było mnie na coś zaszczepić szłam z mamą do przychodni niedaleko domu.

Tata bardzo kasłał, mówił bardzo cicho i był bledszy nawet niż mama, do tego miał nieładne, dziwne czarne plamy. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy, tata poczuł się jeszcze gorzej ale dotarliśmy. Mama pomogła tacie dojść do szpitala, a mi poleciła trzymać się blisko żebym się nie zgubiła.

W środku było dużo ludzi, było trochę jak na przerwie, też było słychać krzyki. Dużo pielęgniarek podających malutkie kubeczki ludziom. Jakiś lekarz rozmawiał z ratownikiem i policjantem. W kolejce i na krzesełkach było dużo osób, niektórzy mieli takie plamy i białe twarze jak tata, ale kilku wyglądało obrzydliwie, bo robiły im się paskudne pryszcze i brzydko pachniało. Po za tym byli jacyś dziwni ludzie w przeszklonym biurze na wyższym piętrze, byli w takich kostiumach jak astronauci, ale bez hełmów, rozmawiali z jakąś pielęgniarką.

Nagle tata upadł, a ja się rozpłakałam bo wyglądało to strasznie. Natychmiast przybiegło dwóch ratowników, szybko położyli tatę na noszach i zanieśli go w głąb szpitala. Mama chciała z nim iść, ale zatrzymał nas jakiś doktor ? powiedział mamie że musimy iść na obserwację, bo choroba jest groźna i zaraźliwa. Mama cała drżała, kiedy miła pielęgniarka wprowadziła nas na oddział i powiedziała gdzie mamy leżeć ? nie mogli nam pobrać krwi od razu. Niestety, ja byłam na sali dla dzieci a mama gdzie indziej. Kiedy odchodziła z inną pielęgniarką, wyglądała gorzej, była jeszcze bledsza niż kiedy mnie odbierała ze świetlicy.

W sali był jeden chłopiec, który cały czas spał i jedno puste łóżko. Oglądałam telewizję, ale nie dość że tylko 3 programy, to na każdym jakieś nudne wiadomości dla dorosłych i ciągle ktoś coś mówił, czasem pokazywali jakichś biegnących ludzi, ale telewizor był stary i niewiele było widać. Kiedy zaczęłam się już porządnie nudzić przyszła pielęgniarka i dała mi jakąś tabletkę, po której szybko zasnęłam.

Kiedy się obudziłam, pielęgniarz zrobił mi zastrzyk, ale byłam dzielna, mimo że bolało ? to było pobranie krwi. Co jakiś czas było słychać jakieś krzyki i inne dziwne dźwięki, ale tak pewnie jest w szpitalach.

Rozbudziłam się i znów zaczęłam oglądać telewizor, ale jeden kanał zepsuł się całkowicie, a na pozostałych było to samo. Jakiś pan w garniturze cały czas coś gadał, nuuudy. Przestałam się nudzić, kiedy do sali wszedł groźnie wyglądający, łysy lekarz z jakimś człowiekiem ubranym jak kosmonauta bez hełmu. Powiedziałam ?Dzień dobry?, ale nie zwracali na to uwagi, patrząc to w jakieś kartki, to na mnie. Poczułam się dziwnie. Kiedy wyszli, przyszła pielęgniarka, która wyglądała na bardzo zmęczoną, nic nie mówiła, i dała mi kolejną tabletkę, trochę inną, ale znów zasnęłam prawie od razu.

Obudziłam się w innej sali. Była ciemna, nie miała okna. Wydawało mi się że jestem z kamienia, tak trudno mi było unieść głowę. Zobaczyłam że mam poprzyczepiane jakieś dziwne kable z ssawkami na końcu, obok były jakieś dziwne komputery, maszyny, jedna pikała i pokazywała zygzaki. Głowa mi opadła, zobaczyłam że do ręki mam przyczepione rurki, które szły do dwóch buteleczek zawieszonych nade mną. Tak chyba nie wygląda obserwacja?

Ktoś otworzył drzwi, krzyknęłabym, ale nie miałam siły ? do środka weszły dwie osoby w tych dziwnych strojach, ale ci mieli straszne maski, z taką szybka, oddychali jak Darth Vader. Chciałam uciec, ale nie mogłam się ruszyć. Cicho spytałam o mamę i tatę, ale oni tylko spojrzeli po sobie. Jeden z nich zrobił kolejne nakłucie, bolało bardziej niż poprzednie, na co drugi powiedział, że mam nie ryczeć. Pobrali próbkę i obaj wyszli. Nie mam pojęcia co się dzieje, przecież nie jestem chora, a na korytarzu cały czas słychać kaszel i jakieś wrzaski! Ja chcę do mamy, do taty, dlaczego mnie tu trzymają?

Ta dziewczynka jest ewenementem. Jest zarażona wirusem, ale nie ma żadnych objawów, a te u innych pojawiają się już po kilku godzinach. Jeśli są agresywni? jest tylko jedno wyjście. Żadne leki uspakajające nie działają. Może ona jest kluczem, ale wciąż nie wiemy co czyni ją wyjątkową. Wysłaliśmy próbki do najlepszych laboratoriów. Miejmy nadzieję że żaden z zarażonych nie dopadnie kurierów?

 Share

11 Comments


Recommended Comments

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...