Jump to content
  • entries
    12
  • comments
    38
  • views
    19,669

BLOGOWY KONKURS - DEAD ISLAND "Apokalipsa zombie"


kupciak

417 views

 Share

Pewnego pięknego poranka w Zombiszewie Wacław jak co rano wstał z łóżka. Poszedł wyszorować pozostałe 2 zęby, następnie skorzystał z kibelka podtrzymując próbujące się wydostać jelita. Udał się do szafy. Założył codzienny strój (te same przeżarte na wylot przez mole spodnie i przegniła koszula od 40 lat). Zszedł na dół, pocałował żonę, pomachał dzieciom stojącym na dworze i czekającym na autobus do szkoły. Zjadł kilka suszonych skarabeuszy, które popił tanim winem. Została mu jeszcze godzina do pójścia do pracy.

A Wacław miał pracę bardzo ważną dla Zombiszewa. Wacław był grabarzem. Mógłbym rzec, iż ratował ludzi przed śmiercią, lecz on ratował ludzi po śmierci. Znaczy kolejne zombie pomagał wskrzeszać Dr. MacDeadowi, który od 3 lat pełnił funkcję głównego nekromanty - burmistrza i wszystko wskazywało na to, iż zostanie wybrany na następną kadencję.

Po upłynięciu pozostałego czasu nasz bohater udał się chwiejnym krokiem po zniszczonej ulicy do stojącego na jej końcu budynku grabarni, dawniej szpitala. A czemu dawniej? Otóż na miejscu Zombiszewa, w tej samej dolince lata temu ludzie zbudowali tu miasto. Przeciętne, zupełnie typowe miasto. Do czasu, gdy pewna zaraza zaczęła dziesiątkować populację ludzką. Mimo, iż zakopano trupy na cmentarzu to zarazki rozchodziły się dalej. Wtedy zapadła decyzja, żeby opuścić ową osadę. Gdy ludzie odjechali czym prędzej, by nie złapać tajemniczej choroby, pojawił się tu ktoś. Nie był to człowiek, nie do końca. Był to Arthur Goldstein, znany w owym czasie (pocz. XX w.) jako skuteczny i względnie niegroźny nekromanta. To on wkrzesił umarłych i pozwolił im się rozmnażać (wystarczył zwykły "umarły" kawał mięsa), a także dał początek cywilizacji zombie w Zombiszewie. Do dziś maluchy uczyły się o nim, jako o założycielu i dobroczyńcy zombie. Po śmierci Arthura pochowano na cmentarzu w mieście i zgodnie z jego wolą, nikt nie próbował go wskrzeszać.

Wróćmy jednak do Wacława. Jak co dzień przynosił zwłoki na stół wskrzeszenia. Jak co dzień pomagał sprzątać zbędne "części zamienne". Jak co dzień pożegnał burmistrza wieczorem i już miał zamykać budynek i iść do domu, by spotkać się z dziećmi, odebranymi ze szkoły przez żonę, gdy usłyszał przeraźliwy krzyk. Wybiegł na ulicę (gdzie zebrał się już spory tłumek) i zobaczył biegnącego ku nim Winstona V. O starym Winstonie mało było wiadomo (nie znano nawet całego jego nazwiska), ponieważ mieszkał kawałek poza miastem, bo "nie lubił tłumów" (jak sam tłumaczył). Wacław jeszcze nigdy go nie widział, słyszał wyłącznie plotki o nim.

Winston biegł po ulicy zakrwawiony, wołając "Nadchodzą! Oni nadchodzą!". Biegł tak jeszcze kawałek, gdy coś świsnęło i stary zombie upadł na ziemię z rozwaloną głową. Wacław patrzył w dal, próbując zobaczyć owe potwory, gdy nagle zaraz za wejściem do miasta zaryczały silniki samochodów. Chwilę po tym oczom przerażonych mieszkańców ukazały się 3 opancerzone ciężarówki z LUDŹMI. Najgorszymi, najwytrwalszymi zabójcami bez serca. Wacław nie chciał oglądać rzezi swoich pobratymców, pobiegł prosto do swojego domu, nie zważając na świstające mu nad głową pociski. Gdy skręcił w swoją ulicę, zobaczył, że ludzie kończyli zabijanie bezbronnych zombie na przedmieściach. Wtem minął go jeden z pojazdów ludzi, potrącając Wacława tak mocno, że biedak stracił przytomność.

Ocknął się po około godzinie. Dookoła siebie zobaczył jedynie płonące ruiny. Wstał, otrzepał się i ruszył do domu, mając nadzieję zastać rodzinę żywą... przynajmniej na tyle, ile to możliwe u zombie. Gdy dotarł do domu, przekroczył próg i udał się do salonu. Tam zastał przerażający widok - dzieci zabite, żona próbująca ich bronić z przestrzeloną głową. Wacław załamał się. Ukląkł przy trupach i zawył. W tym momencie usłyszał za sobą kroki. Odwrócił się i zobaczył muskularnego człowieka z karabinem. Popatrzył na niego załzawionymi oczami, lecz człowiek tylko uśmiechnął się, wyciągnął karabin i strzelił Wacławowi prosto w głowę. Bohater upadł do tyłu, na kanapę i umarł.

Tak dokonała się apokalipsa zombie.

 Share

2 Comments


Recommended Comments

Pomysł na popatrzenie ze strony zombiaków, które prowadzą normalne życie jest ciekawy (i miejscami zabawny), ale szkoda, że tej (jeśli dobrze rozumiem) parodii nie pociągnąłeś do końca. Kończy się bardzo dramatycznie i (w moim odczuciu) przydałoby się żartobliwe zakończenie.

Ale i tak mi się podoba ;)

Link to comment
Pomysł na popatrzenie ze strony zombiaków, które prowadzą normalne życie jest ciekawy (i miejscami zabawny), ale szkoda, że tej (jeśli dobrze rozumiem) parodii nie pociągnąłeś do końca. Kończy się bardzo dramatycznie i (w moim odczuciu) przydałoby się żartobliwe zakończenie.

Ale i tak mi się podoba ;)

Dzięki za pozytywną opinię. Niestety ograniczył mnie czas i miejsce potrzebne do napisania lepszego zakończenia :\

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...