?Mistrzu! Ze złem ci do twarzy! Ruszajmy, możemy dokonać tak wielu nikczemnych czynów!? ? niniejszą formułką przywitano mnie po wywleczeniu z sarkofagu, gdzie moje ciało przeleżało jakiś czas. Kolega po fachu Sauron, nazywany w kręgach mrocznych władców ?Sroką? z racji maniakalnego upodobania do świecidełek, zagarnął całe Śródziemie i wszystkie orki z agencji pracy tymczasowej. Mnie zaś, wielkiemu Suwerenowi zostało raptem kilka krain, chochliki i popadająca w ruinę Wieża, aż prosząca się o przyjazd ekipy Extreme Makeover: Home Edition?
Coś jak polityka, tak?
?EJ, PANIE SUWEREN? POKAŻ NO TROCHĘ ZŁA?
Złym władcom nic nie przychodzi z łatwością. Zanim dokona się zemsty na winnych swojego niedawnego upadku, trzeba się odbić od dna i trochę, jak to prawią słowa pewnej mądrej księgi, ?pożąć tam, gdzie się nie posiało?. Mroczny Suweren to wszelako nie jakiś superheros, który samopas biega sobie po świecie, podejmując się własnoręcznie każdego zadania, co to to nie ? od tego ma sługi. Dzielne, małe miniony są na każde jego skinienie ? dla niego pracują, walczą, mordują, wreszcie bez wahania oddają swe życie. To wszechstronne chochliki, stanowiące nie tylko siłę roboczą/bitewną, ale także? ruchome apteczki/zbiorniki many (jeśli Suweren złoży je w ofierze), a nawet? surowiec kowalski, dzięki któremu pancerze czy bronie nabierają specjalnych właściwości. Cały potencjał władcy tkwi właśnie w tych małych istotach, bo bez nich potrafi jedynie używać kilkunastu czarów i tłuc mieczem czy toporem bez żadnej finezji. W końcu nie po to zostaje się władcą, by samemu brudzić sobie ręce, prawda? Istota bycia Suwerenem to nie tylko wydawanie rozkazów tonem nieznoszącym sprzeciwu, lecz przede wszystkim kombinowanie, jaki zysk przyniosą podjęte decyzje. To, że mroczny władca rozprawi się z pobratymcą elfów, dzielącym pewne cechy z Rasiakiem, nie oznacza wcale, że robi to z upodobania do tych żałosnych, jęczących o dawnych czasach istot ? po prostu po drodze nauczy się kilku czarów, wzmocni swoją potęgę, a i natłuczenie komuś poprawi mu humor.
Co złego to nie my!
?NIEDELIKATNY ROZBUDZACZU!?
Humor to tutaj słowo-klucz, charakteryzujące przyjętą przez autorów Overlorda konwencję. To nie gra o psychopacie, torturującym swe ofiary w lochach rozciąganiem na madejowym łożu czy przypalaniem rozgrzanym żelazem, a całkiem lekka opowieść o złu w wydaniu groteskowym, satyrycznym. Scenariusz do niej stworzyła osoba nazwiskiem Pratchett. Zanim jednak przerwiecie lekturę niniejszego tekstu i hurmem ruszycie do sklepu, musicie wiedzieć, że wcale nie chodzi o autora powieści osadzonych w Świecie Dysku (swoją drogą, gorąco polecam!), lecz o jego córuś, Rhiannę. Niemniej jednak magia nazwiska zadziałała, prawda? Tak czy siak, jakkolwiek krew mistrza humorystycznego fantasy została rozrzedzona, tak latorośl podpatrzyła u ojca kilka rzeczy i wyszła z tego całkiem zgrabna, ciekawa historyjka, pozbawiona zadęcia ?poważnego? fantasy. Śmieszne kwestie, śmieszni przeciwnicy, śmieszny świat i jeszcze błazen układający dla Suwerena tytuły na podstawie jego czynów (np. ?Zabójco Złocieja i Tłukący Toczka!?) sprawiają, że podczas grania kąciki ust samoistnie wędrują do góry.
Polska w budowie
OJ TAM, OJ TAM?
Wiele gier toczy rak nieudźwigniętego konceptu i pobieżnie liźniętej tematyki, która miała ogromny potencjał, a w praktyce skończyła wyłącznie jako zachęcający napis na pudełku. Tym bardziej twórcy tych produkcji powinni przestudiować dzieło Triumph Software by nauczyć się, jak właściwie zabrać się do roboty. W Overlordzie Suweren nie jest zobligowany do czynienia zła na każdym kroku, bo wiele decyzji pozostawiono jego woli. Takie dobro ?przy okazji? wytłumaczono jako czyn nadal interesowny, tyle że obliczony na wartościowszy, bardziej dalekosiężny skutek, np. podporządkowanie sobie danego ludu. Mordować niewinnych nadal można, ale skoro nosi się tytuł władcy, to trzeba jeszcze mieć kim rządzić, prawda?? Popełnione nikczemności składają się na tzw. Spaczenie, wywierające wpływ m.in. wpływ na rodzaj niektórych zdobywanych czarów, jak i stosunek napotykanych ras. W tym wszystkim tkwi jednak pewna przewrotność i nieustanne przypominanie graczowi, że misją Suwerena nie jest zbawienie świata i obrona uciśnionych. Postarano się, by dobre uczynki dla kogoś takiego przychodziły z trudem, a efekt ten osiągnięto w dość prosty sposób: lokalne ludy i ich problemy z perspektywy mrocznego władcy są zwyczajnie miałkie i żałosne ? ludzie to utracjusze i tchórze, a niziołki to małe, upierdliwe głodomory. To jednak nic przy elfach ? jęczących, skowyczących emo-duchach, wspominających czasy świetności swojej rasy, kiedy to jęczały pod postaciami cielesnymi. Oni najbardziej działają na nerwy, przez co tu i ówdzie aż się prosi, by nie zwrócić im świętego posągu czy spalić im rzekomo święty gaj, który jest niczym innym jak niewielkim zagonem zeschniętej trawy z krzakiem pośrodku. Ten ostatni sfajczyłem przypadkowo, kiedy to puściłem fireballa w kierunku krwawego jednorożca (kolejny dowód na poczucie humoru autorów). Naturalnie spiczastousze pierdoły od razu podniosły lament, a ja skwitowałem to w jeden, właściwy sposób: ?Oj tam, oj tam??.
Szkoda, że nie zawsze gra błyszczy ? po pewnym czasie zaczyna nieco nużyć, a i wyłażą na wierzch głupie błędy, np. szukałem jedzenia dla wieśniaków, a po drodze zniszczyłem z 10x tyle, ile chcieli?
W trosce o uszy Van Gogha cofnąłem się w czasie, by zniszczyć wszystkie słoneczniki. Domami publicznymi zajmę się później
KUPĄ PANOWIE!
Overlord jest tak nowatorski, że trudno zakwalifikować go tylko do jednego gatunku. Choć to z grubsza rzecz biorąc gra akcji z elementami RPG (troszkę w tym slashera), to najbliżej mu do? gry taktycznej. Takie porównanie wynika z prostego podziału sług na kilka rodzajów, z których każdy posiada odmienne cechy i predyspozycje do walki. Typowych wojów rekrutujemy spośród brązowych ? najwytrzymalszych, najsilniejszych i najbardziej zadziornych chochlików. Natomiast posłanie w sam środek zawieruchy czerwonych równa się wydaniu na nich wyroku śmierci ? giną w momencie, lecz w zamian potrafią razić wroga na dystans, więc dobrze jest ich ustawiać wyżej, poza zasięgiem nieprzyjaciela; na dodatek nie straszny im ogień, który potrafią gasić. Poza nimi są jeszcze dwa rodzaje, ale ogólny trend nie zostaje przełamany ? każdy z nich ma całkiem inne przeznaczenie, a taktyka ?kupy? nie zawsze daje pozytywne rezultaty. Jeśli w pobliżu celu nie ma jam rozrodczych, z których wzywamy posiłki, dobrze jest mieć przy sobie sługi ze wszystkich plemion, dzięki czemu będziemy przygotowani na różne sytuacje.
Nie ukrywam, ze najwygodniej gra się w Overlorda na padzie za sprawą specyficznego sterowania. Poza rozkazami typu atakuj konkretny cel, minionami kieruje się bezpośrednio za pomocą prawej gałki, co jest bardzo wygodne, choć odbywa się to kosztem swobodnej kamery, ale zawsze można centrować obraz. Sługi można dzielić na grupy, segregować według rodzaju, ustawiać w konkretnych miejscach, wzywać do siebie żądaną ilość sztuk ? możliwości jest sporo, a całość wydaje się być przemyślana i dopracowana. W sumie jedyny poważny babol wiąże się z rozdzielaniem się grupy chochlików, przez co traci się kontrolę nad wszystkimi i trzeba je przegrupować, a niekiedy któryś zawieruszy się na amen. O tym, że to tylko małe, niezbyt mądre (ale za to lojalne!) miniony przypomina fakt, że czasem zamiast atakować wroga, zajmują się przeszukiwaniem skrzyń, głupio przy tym ginąc. Nie nazwę jednak tego błędem w sztuce, bo to zamierzone działanie, zaś chroni przed nim odpowiedni czar. Tak czy inaczej, słudzy to zbrojne ramię tytułowego Overlorda i bez nich często niemożliwy jest dalszy progres. Co prawda nie można ich tak po prostu ulepszać, ale za to potrafią korzystać ze znalezionego sprzętu (pancerze i broń, czasem bywają pewne problemy ze zbieraniem), dzięki czemu ich potencjał bojowy rośnie. O dobrze uzbrojonych weteranów warto dbać i nie wysyłać na pewną śmierć, bo są o wiele wartościowsi niż rekruci. Wracając do samego pada ? denerwuje zbindowanie ataku oraz uruchamiania teleportu pod przyciskiem A, przez co w jednej z plansz, bardzo niewielkiej, byłem nieustannie przenoszony do Wieży, co oczywiście zmuszało mnie do zaliczania etapu od początku?
A było spisać intercyzę przed sprowadzeniem jej na Wieżę...
BABA W WIEŻY, SKARBCOWI LŻEJ
Overlord to typowa gra, w której zaczyna się z praktycznie niczym i powoli pnie na szczyty. Z początkowym oddziałem liczącym pięciu minionów możliwych do wezwania jednocześnie z powodzeniem atakuje się chyba tylko dynie i owce, lecz na szczęście wielkość ta rośnie w trakcie gry, o ile oczywiście dobrze eksplorujemy lokacje. Zarządzanie sługami to jedno (trzeba też zabijać konkretnych przeciwników, z których pozyskujemy dusze na odwody), ale należy również przywracać świetność swojej Wieży. Znalezione złoto wydajemy poza kuźnią na dekoracje ? tutaj jakiś ładny tron (prawdziwy tron, a nie z porcelitu!), tam jakieś gargulce itd. Wszystko ku uciesze nie tylko pańskiego oka, ale i damy - Sauronowi może i wystarczyły armie orków, ale Suweren zdecydowanie woli prawdziwe kobiety. Co prawda w boju nowe firanki przydają się jak lodówka na Antarktydzie, ale czego to się nie robi? Powroty do hacjendy można sobie także umilać wizytami w lochu i szlifowaniem umiejętności walki z już raz pokonanymi wrogami. Niby dobrze, ze takie coś tutaj upchnięto, ale jak już wspomniałem dużo wcześniej walka Suwerenem sprowadza się do używania zaklęć i naparzania mieczem czy innym toporem. Nie ma żadnego podziału na słaby/średni/silny atak. Overlord najwyraźniej nie odebrał w dzieciństwie odpowiedniego wykształcenia w kwestii fechtunku, bo zwyczajnie młóci orężem jak cepem. Hmm? taki Pudzian wśród władców.
Ci tutaj najprawdopodobniej nie skończyli studiów
GOOGLE MAPS NIEDOSTĘPNE
Overlord w swej konstrukcji przypomina nieco slashery z bardziej otwartym światem ? niby można iść gdzie się chce, lecz wiele obszarów staje się dostępnych dopiero po nabyciu konkretnych zdolności (w tym przypadku zwerbowaniu nowego plemiona sług), co przywołuje analogię chociażby do Darksiders. Obszar gry ma konstrukcję tunelową i jeśli podobną cechę ktoś zarzucał drugiemu Wiedźminowi, to jeszcze nie widział Overlorda (abstrahując od przynależności gatunkowej obu tytułów). Z jednej strony dzieło Triumph Software nie oferuje dziesiątek kilometrów kwadratowych do zwiedzenia, ale z drugiej można się nieco w tych kilku dostępnych krainach pogubić, przynajmniej na początku, bo przechodzenie z jednej do drugiej bywa dosyć płynne ? ot, wchodzimy do pieczary w Polsce i wyłazimy w Czechach. Doskwierać może brak mapy w jakiejkolwiek formie w samej grze ? trzeba więc nauczyć się rozkładu dróg na pamięć, albo polegać na systemie teleportów. Mapę z kolei znaleźć można w pudełku z grą w wersji drukowanej, co przypomina nieco dawne czasy z ?analogowymi? zabezpieczeniami, opierającymi się właśnie na obecności jakiegoś elementu zestawu. Tutaj ten niewielki karteluszek pełni jednak funkcję wyłącznie poglądową. W pudełku znalazłem również instrukcję zatytułowaną ?Podbój świata dla opornych?, co pozostaje w zgodzie z humorystycznym charakterem produkcji, a sama lektura dobrze wprowadza w arkana rozgrywki. Niestety, tylko z użyciem klawiatury, choć sama gra obsługuje kontroler od X360 i wszelkie hinty wyświetla z użyciem jego przycisków.
Obecność Suwerena wprowadziła pewne ożywienie w szeregach zombie
CZYNIENIE ZŁA PO POLSKU
Podczas grania odniosłem wrażenie, że sporą część mocy obliczeniowej sprzętu pochłania kontrola nad sługami, bo grafika, chociaż przyjemna, kolorowa i generalnie pasująca jak ulał do gry, nie powala na kolana (choć miło się patrzy na rozprzestrzeniający się ogień), czego nie można powiedzieć o udźwiękowieniu ? to od razu mnie kupiło. Odgłosy czy muzykę dobrano bardzo zręcznie, ale najlepsza w tym wszystkim jest polonizacja. Pełna polonizacja. Po przejściu Overlorda skłaniam się ku stwierdzeniu, że dubbingować powinno się wyłącznie gry ?z jajem?, których w żadnym razie nie należy brać na poważnie. I tutaj ta sztuka się udała, uzyskując żądany, żartobliwy efekt, niepsujący klimatu gry (peany dotyczą voice-actingu, tragiczny momentami lipsync przemilczę). No, może poza finałem, ale da się go przeboleć. Niestety, znalazło się również miejsce dla kilku nieprzetłumaczonych krzaków, ale na szczęście tylko w formie pisanej.
Kuj chochliki, póki posłuszne!
WALKA Z KONKURENCJĄ
Dobrnięcie do napisów końcowych wyrwało mi z życia 27h (troszkę się bawiłem), lecz wcale nie muszę po tym czasie pozbyć się Overlorda z dysku. Zawsze mogę wrócić do świata gry, poszukać elementów Wieży jeśli jeszcze wszystkich nie wyzbierałem itd. Trochę się to mija z celem, gdyż główna linia fabularna została już zakończona, a na dodatki nie ma co liczyć. Z racji tego, że gra wywarła na mnie spore wrażenie (a kupiłem ją przez przypadek!), zaciekawiło mnie, jakież to atrakcje przewidzieli twórcy dla miłośników grania po sieci. W sumie głównych trybów jest dwa ? Przetrwanie (co-op) i Walka, w której rywalizujemy poprzez wyżynanie się/potworów czy zdobywanie złota. Jednakże jeśli nie macie znajomych chętnych do gry nie liczcie, że znajdziecie partnerów w Internecie ? o tej grze już zapomniano. Co ciekawe, bawić można się nie tylko globalnej czy lokalnej sieci, ale również przed jednym komputerem, w rzadko spotykanym na tej platformie Split Screen?ie!
"Kochanie, zabawmy się. Dziś jesteś na górze"
?ZŁE UCZYNKI SAME SIĘ NIE UCZYNIĄ!?
Dlatego potrzeba Was, graczy, byście pokazali niziołkom/ludziom/elfom czy innemu ustrojstwu, kto tu rządzi. Przymknijcie zatem oko na drobne błędy, bezkarnie siejąc zamęt oraz zniszczenie! Gdyby wszyscy źli władcy załatwiali sprawy jak Suweren, świat nigdy nie usłyszałby o lilipucie, który z pierścionkiem i święcącym majchrem wystrychnął na dudka cały Mordor.
PLUSY:
? humor
? całkiem nieźle wykorzystany potencjał
? różnorodność sług oraz ich atrybutów
? wygodne sterowanie na padzie
? polonizacja oraz udźwiękowienie
? tryb Split Screen
MINUSY:
? brak mapy (w grze)
? drobne błędy
? przy dłuższych posiedzeniach może nudzić
? multi już umarło
WERDYKT: 80%
==========================================================================
Niniejszą recenzję znajdziecie również na portalu GameTalk.pl, gdzie od niedawna jestem redaktorem.
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.