Jump to content
  • entries
    22
  • comments
    98
  • views
    14,059

BLOGOWY KONKURS - DEAD ISLAND, czyli apokalipsa INNYCH zombie


0wuw0

634 views

Ależ ta baba przynudza - pomyślałem - co mnie interesuje setny przykład do tematu z potęg? Chociaż - może to lepsze aniżeli dawne życie, życie w ciągłym strachu przed niebezpieczeństwem najeźdźców, ataku wyjętych spod prawa rabusiów czy oklepywanej po raz setny apokalipsy zombie. Zresztą, skąd się te zombie tak naprawdę biorą? - takie, jak i podobne, pół filozoficzne pytania zadawałem sobie na lekcji matematyki. W międzyczasie gapiłem się za okno, w słoneczny, przyjazny dla duszy i oka, dzień. Lecz tam także nic się nie działo, więc moją uwagę skierowałem na kolegę z ławki.

- Interesuje Cię to? - spytałem.

- Co?

- Jajco. A tak na serio to lekcja, rzecz jasna - spytałem nieco leniwie, bowiem mój animusz po siedmiu lekcjach nieco przygasł.

- Jakbyś nie znał odpowiedzi, hmmm? Oczywiście że nie, analizuję... - i tutaj nie dowiedziałem się, co analizuje w swym zawrotnie szybkim umyśle, mój kolega, bowiem zadzwonił alarm. I to nie byle jaki, bo szkolny.

Uffff, wreszcie ćwiczenia ewakuacyjne. Przynajmniej stracimy te ostatnie dwadzieścia trzy minuty z nauczycielką. - to była moja ostatnia optymistyczna myśl, zanim opasła, przypominająca z wyrazu twarzy tępą świnię nauczycielka nie pobladła i szepnęła na tyle głośno, iż ja, siedzący w drugiej ławce, dosłyszałem:

- Dzisiaj nie miało być próbnej ewakuacji - lecz po chwili dodała, już znacznie głośniej - Ustawić się w parach, nie brać plecaków, ruchy, ruchy! I zamknąć okna!

Rozległy się szmery, dzieci wstawały naraz, szurały, lecz wszystko przebiegało w miarę sprawnie. Damy oczywiście szły dopiero w trzeciej parze, tak jak wymaga regulamin. W końcu płeć męska musi zginąć, jeżeli dojdzie co do czego, nieprawdaż? I tak to wypadło, że pierwszy szedłem ja. Raźnym krokiem wymaszerowaliśmy z klasy, jednakże ta harmonia nie została zachowana długo - woźna wyłoniła się z klasy i wrzasnęła:

- To nie ćwiczenia! Do schronów! - co ona pierdzieli - przebiegło mi przez myśl - nie mamy żadnych schronów.

Teraz wszyscy, jak na komendę, wypaliliśmy w kierunku drzwi. Pierwszy błąd, jaki popełniliśmy i dla wielu z nas ostatni. W życiu. Zawsze miałem najlepszy w szkole czas na setkę, więc i tym razem nie dałem się wyprzedzić. Odrzuciwszy od siebie drzwi z całej siły, znalazłem się na podwórzu. Ku memu ogromnemu zdziwieniu, nie było tam nic dziwnego. Na drzewie siedział ptak, niedaleko w cieniu drzewa przykucnął słodki, szaro krwisty zajączek, w oddali... Zaraz - CZARNO KRWISTY zajączek. Dopiero teraz owy przedmiot mych rozważań poderwał się do biegu, podobnie jak ptak oraz, o bogowie, lis i dwa dziki. Niczym pocisk z procy, wskoczyłem na murek, zaś stamtąd, wspinając się niczym Ezio, na dach. Stąd ujrzałem wszystko. Wszystkie ulice wokół mego gimnazjum pokrywały trupy ludzi, lecz to zwierzęta mnie przeraziły. Masy zwierząt. Całe setki, tysiące. Nie rozumiałem co się dzieje i nigdy nie zrozumiałem. Odwróciłem się do tyłu... Tam było tak samo. Niczym mrówki w swym kopcu, tak owe monstra, na co dzień zwane najlepszymi przyjaciółmi człowieka, psy znaczy, przemieszane z kotami, kanarkami i innymi potworami, szalały, nie okazując litości nikomu. Powróciłem do wydarzeń dziejących się dosłownie pode mną. Ujrzawszy sytuację, zawyłem głosem rozpaczliwym, głosem donośnym, głosem nie pozostawiającym złudzeń - to koniec. Koniec i początek zarazem. Koniec pieleszy, początek ciągłej ucieczki. Głupi, niepomny na wszelkie niebezpieczeństwa, widziałem siebie jako bohatera na miarę Marcusa Fenixa. Taaaak. Będę zabijał te potwory jak on Lśniących, nieustraszony, niepokonany... Dureń. Tak, durniem byłem, przyznaję się.

Jestem kimś znacznie lepszym. Bowiem jestem prawdziwy. Zabijam zombie, mutujące w coraz to nowe odmiany codziennie, wraz z kilkoma moimi najlepszymi towarzyszami broni. Ich liczba cały czas się zmienia, być może następnym martwym będę ja. Naboje się kończą, nie mamy co jeść. Odtrąceni, grupy ludzi "samodzielnych", prosperujących poza resztką naszego ludzkiego społeczeństwa, już zginęły. Przypłaciły życiem swą głupotę i niezależność. Ja... Ja będę walczył tak długo, jak tylko będę mógł. Nie dla bohaterstwa. Nie dla chwały. Nie dla postawionych ponad mną urzędników. Będę walczył dla przetrwania całej ludzkości Amen.

11 Comments


Recommended Comments

Być może nieco innowacyjne spojrzenie na świat zombie nie będzie Wam się podobało, lecz chciałbym być prekursorem (bo chyba jeszcze taka wizja świata zombie nie istnieje, prawda?) podobnych rozważań.

Link to comment

Ja z zawodowego obowiązku muszę się dopytać, jaki do diaska w końcu jest zajączek, no bo abo szary abo czarny. Takie bezceremonalne olewanie zajączka mam nadzieję oddali Cię od zwycięstwa.

Link to comment

Ha ha. Swietny tekst, Hrabula. Drangir - tak miało być. Miało być dramatycznie, patetycznie i co tylko wymyślisz. Jakby mogło być jeszcze bardziej, to bym tak napisał.

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...