Maor Melikson - czyli rozmyślania
Tekst wydawałoby się spóźniony. Naraz powinni napaść obrońcy faktów dokonanych i zakrzyczeć donośnym chórem - Melikson wydał przecież oświadczenie! Tak, wydał... tylko że w zasadzie wiele z niego nie wynika. Na razie wyklucza możliwość grania w każdej z reprezentacji - czy to Izraela czy Polski.
Pozostaje pytanie - na co nam Melikson? Człowiek, który miał jedną dobrą rundę w naszej lidze? Nie oszukujmy się - w tym sezonie prócz meczu z Latexem Łowicz i paru rajdów w meczu z Odense nie pokazał nic wielkiego. Owszem, można powiedzieć, że niektóre zespoły jak choćby moja Polonia zastosowały starą taktykę "plastra" - zawodnika, który jest twoim cieniem i nie pozwala ci dojść do piłki, ale co broni tak samo robić innym zespołom? A reprezentacjom? Obawiam się, że Maor który jest przebojowy na Polską ligę, z bykami z Niemiec czy Czech by sobie zwyczajnie nie poradził, a może jeszcze doznał kontuzji, a on - sami przyznacie, wydaje się być zawodnikiem dosyć narażonym na kontuzję.
Melikson jako "playmaker" oczywiście ma nieznane dla nas możliwości. W naszym kraju ciągle jest za krótko żeby wydać o nim pełną opinię, myślę że koledzy z Izraela, powiedzieli by o nim więcej - także jak się sprawował we własnej lidze, co mogłoby być ciekawym w sferze porównawczej. Jednak koniec z tymi rozkminami, dochodzimy do sedna całej sprawy - czy Melikson, Izraelita ma prawo grać w reprezentacji Polski?
Powiecie, że ma Polski paszport. Nie tacy miewali paszporty różnych krajów. Powiedzmy sobie szczerze - zamiast patriotyzmu chodziło zapewne o zwykłe wyrachowanie - bo przecież z paszportem kraju UE dziś tak łatwo i prosto... Owszem ma matkę Polkę, ale ona sama wyjechała z Polski dziecięciem będąc... Wątpię, żeby dużo ich łączyło z Polską. Są to zapewne kolejni uciekinierzy z Polski '68, którzy zerwali więzy z dawnym krajem zamieszkania. Taka jest współczesna historia, ale nie dorabiajmy do tego jakichś podwójnych obywatelstw. Bo i jaki związek będzie miał Maor z Polską gdy już skończy karierę? Odpowiedź niestety sama się narzuca.
Nie chcę cytować kontrowersyjnych cokolwiek haseł mówiących - "Maor nigdy nie będziesz Polakiem", którym można nadać dwojaki sens. Nie jestem także antysemitą, ani w ogóle wrogiem Izraela, o czym nieraz już pisałem, a co może być przeszkodą dla pewnych ograniczonych ludzi.
Mam już dosyć patrzenia na to nieporadne montowanie czegoś dumnie nazwanego "narodową reprezentacją". Mam dosyć bawienia się w jakieś bojkoty kibicowskie, które w wielu wypadkach sprowadzają się tylko do kliknięcia na fejsiku "wezmę udział", bo na mecz i tak by się nie poszło. Mam dosyć całej tej hipokryzji i tego smrodu który nagromadził się wokół naszej reprezentacji. Zabawne, że wszystko to skumulowało się i wybuchło wtedy kiedy reprezentację objął dawny ulubieniec ludu - Franciszek Smuda, dziś wróg numer 1.
A wszystko to, także przez to - sprowadzanie do kadry obcokrajowców. O ile pomysł z Olisadebe był w tamtych czasach czymś sympatycznym, zresztą sami pewnie tak jak ja uwielbialiście tego naszego czarnego Polaka, gdy strzelał kolejne bramy, to potem to wszystko się rozrosło do nieciekawych granic.
Niepokojące symptomy zaczęły się pojawiać gdzieś w połowie kadencji Beenhakkera - gdy powołano niejakiego Rogera Guerreiro, a rozważano jeszcze Aquafrescę i kilku innych przyjemniaczków, którzy nagle zapałali miłością do Polski. Potem był Ludo Obraniak, jednak on był jeszcze w miarę pozytywnym przykładem. Potem się zaczęło...
Niezwykła ilość słabych Niemców, kolejni Francuzi, Włosi, a już całkowitym absurdem była chęć powołania do kadry Arboledy, którego prywatnie nienawidzę i nie jestem w tym przekonaniu odosobniony.
We Francji czy Niemczech grają ludzie z innych narodów... Tylko że taka Francja ma jeszcze terytoria zamorskie czy dawne kolonie, zaś Niemcy wielu imigrantów... Tylko u nas przygarnia się ludzi, których przodkowie emigrowali z kraju i nic ich z nim już od wielu lat nie łączy. No chyba że nazwisko.
Może to bezsensowny krzyk. Ale takie historia jak z Meliksonem, który nie powinien grać w reprezentacji dają niestety smutny przykład. Gdzie te czasy kiedy grali tylko najlepsi z danego kraju? W jakiejkolwiek reprezentacji naszego kraju (no może prócz siatkarzy) grają jakieś zagraniczne przybłędy. Powiem brutalnie - wolałbym żebyśmy się pałętali gdzieś w okolicach setnego miejsca rankingu FIFA, ale żebyśmy grali tylko naszymi. Zawsze byłby to jakiś powód do chwały. A jeśli zależy nam tylko na sprowadzaniu coraz to nowszych Maorów, Aaronów, Ludoviców, Yoannów, Josefów i Edgarów... to nie wiem czy ma to jakikolwiek sens.
Oczywiście na EURO będę wspierał "Polskę". Pomimo całego tego syfu nie mogę się oprzeć tej pokusie, więc nie będę dawał żadnych dramatycznych fraz w rodzaju "mam gdzieś występy polski!!!!!!!1111111111". U mnie po staremu - wspieram Polskę i Anglię. Czemu? Sam nie wiem.
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2011
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze