Jump to content
  • entries
    286
  • comments
    1,809
  • views
    445,448

Gdzie ma początki złodziejstwo tożsamości narodowej?


otton

741 views

 Share

Ależ ci Litwini to wredny naród. zabójcy polskości. Jak inaczej można nazwać sytuację, gdy fakt, że jego sąsiad jest Polakiem, decyduje o wspólnych stosunkach. Do tego jeszcze bezczelne chamy zakazują u siebie w kraju jakże ważnego języka Polskiego. Nie zgadzają się na dwujęzyczne tablice informacyjne. Walczmy z zabocami polskości. Dla faktów mówiła Sensacja Teresa.

Tak więc jak wyżej, zastanowię się dziś publicznie, czy usuwanie Polskiego z codzienności Litwy to coś złego. Czy mamy do czynienia ze zjawiskiem, któremu należy się przeciwstawić? Moim zdaniem niekoniecznie.

Prawa mniejszości narodowych

Prawo zapewnia mniejszościom narodowym prawo do pielęgnowania własnych, oby zgodnych z konstytucją zamieszkiwanego kraju prawach. Należy do nich między innymi wolność religijna i polityczna. O ile pierwsze nie budzi zastrzeżeń w przypadku szarych obywateli (islamskich terrorystów pomińmy) to w kwestiach politycznych pojawiają się tzw. Poglądy prawnie zakazane. Przykładowo w Polsce zakazany jest faszyzm, więc jego propagowanie (brak umiejętności zachowania swojego upodobania dla siebie) jest prawnie zakazane. Nie mogą też istnieć partie polityczne, które takowe idee głoszą.

Co więcej każdy ma też prawo do pielęgnacji własnego języka. To znaczy, że nikt nie może zakazać nam jego użycia, czy to w rozmowie czy do niegrzecznego zwierzątka domowego. Tutaj Polacy z Litwy protestujący przeciw zakazowi ?polskości? mieliby rację. Słowo ?mieliBY? nie przypadkowe, gdyż ...

Obowiązki ?obcych?

... problem jest troszkę inny. Każdy kraj ma prawo posiadania własnego języka urzędowego. Posiadanie paru języków obowiązujących jest też możliwe. Podniesienie Polskiego do tej rangi oznaczałoby dla Litwin klęskę, gdyż ich język poszedłby całkowicie w odstawkę. Wielu dumnych Polaków znałoby tylko swój, przecież też ważny język. Nie należy też zapominać o randze MNIEJSZOŚCI. Polscy emigranci na Litwie mają prawo startować do sejmu, ale język Litewski obowiązuje wszystkich. Naszych rodaków jest na Litwie 300 tysięcy (na 3 mln).

Teraz wyobraźcie sobie, że co dziesiąty obywatel przestaje mówić po Litewsku, bo jego język jest ważniejszy, a zarazem w jego odczuciu bardziej słuszny. Oczywiście są też regiony mniej lub bardziej ?polskie?. W niektórych miejscach ten procent wzrósłby o wiele więcej niż 10%. Brzmi jak próba zaboru? Nie dziwię się Litwinom, że protestują przeciw tabliczkom informacyjnym po Polsku. Najpierw one, a potem co? Trudności komunikacyjne też byłyby większe niż przy takim samym przypadku w Czechach. Obydwa języki różnią się tak znacznie, że zrozumienie choćby wulgaryzmu to nie lada wyczyn.

Jeszcze rozumiem takie połączenie w Afryce, gdzie języki wywodzą się od plemion i uzupełnia je Francuzki lub Angielski. Nawet w RPA taki afrikanees wywodzi się po części od kolonizatorów.

Statystyka mówi

Za granicą trwa ?nietolerancja? dla emigrujących cyganów czy arabów. Tutaj też słowo komentarza, bo akurat idealnie pasuje do opisywanego poniżej przypadku. Wielu z nich emigruje na zasadzie: jestem biednym, dyskryminowanym za nic emigrantem. Po pierwsze w Anglii czy Francji wielu z takich biedaków nie zadało sobie trudu nauczenia się języka. Po prostu przyjeżdżają i oczekują, że ich przyjmą jak lordów. Oni nie muszą znać języka, bo po co. Lepiej żerować na tym, że można posądzić kogoś o dyskryminację.

Wśród wielu takich emigrantów znajdują się też złodzieje. W europejskich krajach, na plażach badziewie sprzedają zwykle ludzie, którzy zdecydowanie wyglądają na emigrantów. Podczas wielu lat doświadczeń NIGDY nie widziałem ?handlowca?, który miał rzeczywiście korzenie danego kraju. W kwestii złodziejstwa nie tylko tyle mam do powiedzenia. Zdarzyło mi się ostatnio paść ofiarą złodzieja w Hiszpanii. Utrata dokumentów zmusiła nas do udania się na policję. Tam oczywiście pokazywali kartotekę w celu rozpoznania złodzieja. Pod zdjęciami informacje o pochodzeniu dobitnie pokazywały kto kradnie. Ale oczywiście taki jeden z drugim pójdą się poskarżyć, że dyskryminacja, od złodziei wyzywają. O ile pamiętam sądy nie obalają stereotypów. Najprostszą drogą naprawy wizerunku jest po prostu poprawa swojego zachowania.

Gdzie jest granica?

Tak więc mniejszości mają prawa do swojej kultury, ale by ktoś biorący je na poważnie nie był pokrzywdzony z tytułu mieszkania we własnym kraju, należy pamiętać, że ich konstytucja jest najważniejsza. Nieważne dlaczego, ważne że mieszkasz w danym kraju dostosuj się do panujących tam reguł. Na pewno wszyscy będą cenić cię bardziej za to niż za arogancję ...

A wy co sądzicie na temat przedstawionych tu problemów?

 Share

3 Comments


Recommended Comments

Toż od dawna wiadomo, że Wilno i Lwów są nasze ;) A tak serio, trudno nie zgodzić się z autorem wpisu. Postawa roszczeniowa wielu "dyskryminowanych" imigrantów jest co najmniej nie na miejscu. Wchodzisz między wrony, kracz jak one, dostosuj się do zasadniczych praw kraju, do którego przyjeżdżasz. Uszanuj miejscowych, którzy cię przyjęli, ale nie oczekuj, że od ręki dostaniesz wszystkie możliwe przywileje. Jakim prawem? Kolega mieszkający w Southampton powiedział, że u niego w zakładzie pracy dochodzi do sytuacji absurdalnych, w których to pracujący tam Pakistańczycy mogą sobie żartować na tle rasowym z innych. Z kolei rodzimy Anglik za coś podobnego względem nich wylatuje z pracy - a szef ma związane ręce bo zaraz podniosłoby się larum, że jego firma "tłamsi" przyjezdnych. Nie próbuję tutaj sugerować deportacji wszystkich imigrantów, lecz chciałbym, żeby zachowana była pewna równowaga i zdrowy rozsądek, a nie absurd i tzw. poprawność polityczna. Na szczęście coraz głośniej się o tym mówi, a Sarcozy, Cameron, Merkel czy Berlusconi, gdyby mogli, pewnie użyliby najradykalniejszych środków, byleby tylko ograniczyć "multikulti", z zamknięciem granic włącznie. Częściej mówi się też o zniesieniu strefy Schengen więc w Europie liberalna polityka zagraniczna jest raczej w odwrocie...

Link to comment

@Krzycztow - "Wchodzisz między wrony, kracz jak one"? Nie, mój drogi, niestety, to nie pasuje do sytuacji na Litwie. Przecież ci ludzie nie wyjechali tam z własnej woli, prawda? To nie była emigracja. Ich rodziny mieszkały tam, kiedy to jeszcze była Polska. Więc sytuacja jest trochę inna, niż np. z Polakami w Stanach...

Link to comment

Akurat to o wronach sytuacji na Litwie się nie tyczyło, powinienem był to zaznaczyć. Więc oczywiście masz rację. Miałem na myśli imigrantów wyruszających "za chlebem" w sensie ogólnym, czyli raczej tyczyło się to drugiej części wpisu.

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...