Komunizm kontra kapitalizm
Bardzo często spotykam się z opiniami (a może raczej bardzo często czytam podobnie opinie trzech, może czterech osób na forum). To sprawiło, że nad pewnymi sprawami zastanawiałem się nieco częściej. I doszedłem do pewnych wniosków.
Podstawowym argumentem za zlikwidowaniem pomocy socjalnej jest wykorzystywanie jej przez różnego rodzaju męty społeczne i obciążanie społeczeństwa środkami, które idą na pomoc ubogim. Zgoda. To jest rozsądne stwierdzenie. Pijacy i lenie nie powinni leżeć do góry brzuchem i brać za to pieniądze od państwa (czyli od nas). Na to nigdy nie powinno być przyzwolenia. Praca jest, tylko trzeba po nią sięgnąć.
Jednak kto ma korzystać z owego socjalu? Ludzie, którzy zarabiają (lub nie zarabiają) tyle, że potrzebują wsparcia innych. Zatem, żeby usunąć biednych należałoby usunąć przyczynę biedy, a chyba nikogo nie dziwi, że człowiek mało zarabiający jest biedny (do tego dochodzi jeszcze wzrost kosztów życia, zwłaszcza w ostatnim okresie)? Mamy wysoki wskaźnik rozwarstwienia zarobków (na poziomie Ukrainy, Rumunii, Egiptu) i jeszcze się on pogarsza.
Odnośnie samych zarobków - owszem, nikt nie musi przyjmować oferty pracy, która nie jest dla niego korzystna. Co zrobić jednak w sytuacji, w której inna oferta pracy po prostu NIE ISTNIEJE, a trzeba jakoś zarabiać na życie? Pozostają zarobki za marne grosze przy niesamowicie wysokich (jak na zarobki) wymaganiach pracodawcy. Ale wolność jest. Co z tego, że w gruncie rzeczy jest ona pozorna. Można zdychać z głodu lub iść do pracy i wegetować.
Z jednej strony są zwolennicy kapitalizmu i niewidzialnej ręki rynku, która ma być receptą na wszystko (skąd w takim razie wziął się kryzys światowy i dlaczego bankierzy po otrzymaniu PO RAZ DRUGI pieniędzy PODATNIKÓW, które banki miały chronić, przyznali sobie sute premie? Za co? Za spowodowanie kryzysu?). Z drugiej strony są komuniści, którzy chcą równego podziału dóbr.
Z jednej strony chodzi wyłącznie o zysk na człowieku. Zysk. Pieniądze. Akumulacja bogactwa. Rezygnujemy z tego, co jest nieopłacalne (np. mający mniej skutków ubocznych lek, lek na jakąś chorobę, trwałe urządzenia) na rzecz tego, co jest opłacalne (np. fabrycznie psujemy odkurzacze, żeby przestawały działać zaraz po upływie terminu gwarancji, tniemy gotową grę na kilka kawałków i robimy z tego DLC). To ma sens. Ponieważ liczy się pieniądz.
Jak w takiej sytuacji można żądać od ludzi, żeby byli za zniesieniem lub choćby ograniczeniem socjalu, jeśli będą istniały osoby, których poziom zarobkowy nie będzie starczał na (godne) życie? I nie mówię tu o milionie złotych dla wszystkich. System może ewoluować. Da się go zmienić. Nie chodzi o wprowadzenie powszechnej równości, ale jeśli chcemy skończyć z socjalizmem i komunizmem to musimy zwalczać ich przyczyny, a nie wprowadzać krwiożerczy kapitalizm (niska płaca, ciężka praca).
Pieniądz powinien być zawsze środkiem, a nie celem samym w sobie. Świat widział starcie dwóch tytanów. Ktoś mógłby powiedzieć, że wygrał ten właściwy. Komunizm padł lub pełznie po ziemi niczym Szatan z Edenu i raczej się już nie podniesie. I dobrze. Ale czy świat biegnie prawidłowym torem? Czy którykolwiek z owych tytanów był właściwy?
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze