Gry w cieniu. Jedi Outcast.
Dobrze już dobrze, pospamowałem o moim drugim roku tutaj, kucykach vs smerfach oraz 11 września, ale show musi trwać !
W pewnym sensie, gra nieco zapomniana a to głównie dlatego, że poza naprawdę jednym z lepszych single playerów jakie miał ten tytuł. To jeszcze multiplayer był bardzo fajny ! Dobrze ale przejdźmy do sedna.
Akcja gry toczy się kilka lat bodajże po wydarzeniach z poprzedniej odsłony. Kyle Katarn który zrezygnował z bycia jedi w obawie przed przejściem na ciemną stronę mocy. Teraz pracuje jako najemnik robiąc też zlecenia dla nowej republiki. Dostaje on z pozoru na początku łatwą misję zbadania posterunku na Kejim, ale potem fabuła idzie dalej i poznajemy tego głównego złego czyli Desanna.
Lokacje w tej części są bardzo dobrze stworzone, ale jednak najmilsze wspomnienia mam z Nar'Shadaa i Bespin, według mnie najlepsze misje w nich są. Warto dodać, że mamy też jedną misje w której musimy bawić się w Sama Fishera że tak ujmę, gdyż musimy wtedy przekraść się przez żołnierzy imperium. Do tego dochodzą też pojedynki na miecze świetlne z Rebornami oraz Shadowtrooperami, o ile ci pierwsi praktycznie nie są aż tak wymagający no poza mistrzami. O tyle Shadowtrooperzy są mocno wymagającymi przeciwnikami. W grze możemy niestety tylko przez jedną misję, pokierować słynną maszyną kroczącą imperium AT - ST, są też odniesienia do wydarzeń z filmów jak np. Pobyt Darth Vadera na Bespin, lub postacie pojawiające się w grze. Spotykamy naszego ulubionego Lando Carlisiana. Polecam pograć w tą grę, zwłaszcza w zimowe wieczory bo dostarcza wiele frajdy. Niestety w kwestii multi musicie się natrudzić by znaleźć serwery, bo większość graczy gra w Jedi Academy, bądź Moviebattles 2.
PS. W tej serii wpisów mam zamiar wspominać o zapomnianych grach, jak też i o niedocenionych.
10 Comments
Recommended Comments