Kinomaniacy na start!
Dziś rozpoczął się 30. Koszaliński Festiwal Debiutów Filmowych Młodzi i Film. To znakomita okazja by doświadczyć ciekawego, nie tylko ambitnego kina debiutantów. Debiutantów, o których już za chwileczkę, już za momencik, będzie bardzo głośno. Mówią wam coś nazwiska Krzysztofa Zanussiego, Marka Koterskiego czy Xawerego Żuławskiego? Między innymi ci reżyserzy dostawali tutaj główne nagrody ? Wielkiego Jantara ? za najlepszy debiut filmowy.
Oficjalny plakat tegorocznego festiwalu
Nie będę skupiał się jednak na historii festiwalu, o której szerzej można poczytać na jego oficjalnej stronie TU. Postaram się jednak przybliżyć to, co najważniejsze, czyli same filmy. Dnia dzisiejszego odbyła się jedna pełnometrażowa projekcja biorąca udział w konkursie głównym, ?Moja Australia? w reżyserii Amiego Drozda. Dziś można jeszcze zobaczyć ?Salę Samobójców?, ale ten obraz nie bierze udziału w oficjalnej selekcji. Szerzej o filmie Jana Komasy dowiecie się z recenzji TUTAJ. Wracając do ?Mojej Australii? ? to produkcja dobra i zła zarazem. Opowiada historię dwóch chłopców, którzy dowiadują się, że mają żydowskie korzenie. Perspektywę zmienia fakt, że akcja filmu dzieje się w czasie żydowskich pogromów w Polsce roku 1968. Sytuacja zmusza ich do wyjazdu za granicę. Matka głównych bohaterów wybiera ich nową Ziemię Obiecaną ? Izrael. Tam muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
I punkt wyjściowy, zarysowanie akcji, to na pewno dobra strona tego filmu. Jesteśmy ciekawi losów bohaterów, ich historia trzyma w napięciu do samego końca. Niestety nie do końca dobrze została opowiedziana. Mimo przebłysków, obraz Amiego Drozda nurza się w morzu przeciętności. Odnosimy też wrażenie, że montażysta się pogubił, bo sceny są niekiedy pourywane a akcji brakuje płynności. Ponadto niektóre wątki są zaczynane, lecz nie znajdują swego ujścia (np. kilka ważnych słów o ojcu, motywacje matki). Rzecz wydaje się dziwna ? albo twórcom zabrakło konsekwencji, albo doświadczenia, albo uznali, że niekoniecznie trzeba o wszystkim opowiadać. Albo wszystkiego po trochu, czego w produkcjach ?filmowych dziewic? często nie da się uniknąć, zwłaszcza w polskim kinie. Wrażenie niedopowiedzenia, wręcz niedokończenia jest aż nadto widoczne. Tym niemniej brawa za odwagę, jeśli chodzi o poruszenie tematyki: stosunki polsko ? żydowskie nigdy nie były łatwe, a i w kinie głównie milczy się na ten temat. Do tego reżyser, najpierw mieszkający w Polsce, a następnie w Izraelu, postarał się o najwyższy możliwy poziom bezstronności i obiektywizmu. Nie sugeruje jedynie słusznego punktu widzenia i za to należy mu się duży plus.
Co przyniosą dalsze dni festiwalu? Na pewno sporo wartych uwagi filmów, które niekoniecznie muszą być wprawne warsztatowo, lecz skłaniające do dyskusji czy głębszej refleksji. Relacje z kolejnych projekcji/istotnych wydarzeń festiwalu, wkrótce. Do przeczytania, stay tuned.
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.