Ekoterroryzm ? Wymysł polityków czy realne zagrożenie?
Wasza opinia
20 members have voted
-
1. Co sądzisz o ekoterroryzmie?
-
To realne zagrożenie. Obawiam się tego zjawiska.4
-
Niepokoi mnie to, ale uważam że zbyt powszechne używanie tego określenia jest nadużyciem.9
-
Ekologia to bzdura, a straszenie globalnym ociepleniem to ekoterroryzm4
-
Nie interesuje mnie to.0
-
Uważam że postępuja słusznie. Czasami argumenty słowne nie są wystarczające.2
-
Przesada. Nie ma żadnego zagrożenia.2
-
Określenia takie jak ?ekologiczny terror? czy ?ekoterrorysta? przewijają się przez media już od pewnego czasu. Czym jest więc przytaczane tak chętnie przez polityków zjawisko i czy mamy się czego obawiać?
Ekolog to jednostka znana każdemu. Jedni definiują go jako aktywistę walczącego o słuszną sprawę, inni zaś jako śmiesznego ludka w zielonej koszulce z wizerunkiem Ziemi i napisem "ratujmy pingwiny" przypinającego się do drzew. Co jednak jeśli niektórzy z nich zamienią transparent na karabin, a pod zieloną koszulką umieszczą ładunki wybuchowe?
A zaczęło się tak niewinnie...
Początki ekoterroryzmu datuje przełom lat 60tych i 70tych XX wieku. Wtedy to, grupa studentów Uniwersity of Arizona nazywająca się Eco-Raiders , zaczęła dewastować place budowy protestując przeciwko zaludnianiu pustyni. Szybko znaleźli oni zarówno fanów jak i przychylnych im dziennikarzy którzy zaczęli wydawać takie pisma jak ?Enviromental Action?.
Naśladowcy i aktywiści ruchu szybko zaczęli się mnożyć i wymyślać własne akcje. Początkowo miały one wymiar mało szkodliwy. Przykładem mogą być aktywiści Greenpeace'u którzy zasłaniali foki własnymi ciałami chcąc ratować je przed myśliwymi, czy sabotowali próby jądrowe przedzieraniem się na tereny do nich przeznaczone. Także prekursorzy ruchu animalistycznego, ugrupowanie Underground Railroads które zasłynęło z uwolnienia dwóch delfinów z laboratorium morskiego wpisywali się w wizerunek nieszkodliwych "wyskoków" miłośników Ziemi.
Z czasem jednak to zaczęło nie wystarczać. Pod koniec lat 70tych Paul Watson, usunięty z zarządu Greenpeace utworzył Sea Shepherd Conservation Society której specjalnością stało się.... taranowanie statków wielorybniczych. To rozpoczęło lawinę stowarzyszeń które walczyły o ekologię za pomocą coraz bardziej brutalnych metod. Bojówki takie jak Earth First czy People for Ethical Treatment of Animals nie wahały się niszczyć helikopterów rozpylających środki chwastobójcze, rozwalać linii energetycznych, podpalać domów towarowych czy nawet... planować ataki na elektrownie jądrowe. Niektóre z powstałych wtedy ugrupowań istnieją do dziś czego dobrym przykładem jest Animal Liberation Front świętujące 35 lat działalności. Grupa ta ma na koncie pokaźną ilość podpaleń , kradzieży zwierząt czy nawet podkładania ładunków wybuchowych pod siedziby i laboratoria firm postępujących ich zdaniem amoralnie.
Osama Green Laden
Czy mamy się czego obawiać? Zdaniem ekspertów jak najbardziej. W końcu ekologiczni ekstremiści przejdą także do zabijania ludzi. Co gorsza, nie chodzi tu tylko o przypadkowe ofiary ataków na wybrane symbole kapitalizmu bądź firmy i jednostki szkodzące środowisku, ale także i o całą populację ludzką. Niektóre z organizacji, jasno stawiają sprawę uważając że ludzkość jest chorobą ziemi, a jedyną szansą na jej ratunek jest odtworzenie społeczeństwa zbieracko-łowieckiego. To właśnie ci ekstremiści pracują nad użyciem broni biologicznej na masową skalę. Niektóre ugrupowania takie jak R.I.S.E. czy Weather Underground pierwsze próby zatrucia zbiorników wodnych czy nawet ataków za pomocą pierwiastków promieniotwórczych mają już za sobą. Zagrożenie to stało się na tyle realne że FBI uznało ekoterroryzm za bardzo poważny problem, a niektóre z organizacji trafiły na listę najbardziej zagrażających bezpieczeństwu państwa.
Protestujący ekolog = ekoterrorysta
Jak zawsze w takich przypadkach istnieje niestety druga strona medalu. Określenie ekoterroryzmu stało się tak popularne, że media oraz politycy traktujący ekologów jak niczym dziwne szkodniki, rzucają nim na każdym kroku czesto sprzecznie z definicją którą jest "niezgodne z prawem, radykalne metody wywierania presji przez obrońców przyrody na rządy i przemysłowców w celu uzyskania konkretnych celów politycznych".
Najlepszym przykładem takiego nadużywania może być nasze własne podwórko. Mimo że w Polsce nie doświadczyliśmy prawdziwego ekoterroryzmu, określenie to pada bardzo często. Słyszymy o nim zarówno w kontekście globalnego ocieplenia, jak i obywatelskich i niełamiących prawa (co najwyżej nieco je naginających co podpada pod wykroczenie, nie przestępstwo) zwykłych protestów obywatelskich. Ci sami politycy którzy pochwalali protesty górników czy stoczniowców, straszyli ekologicznym terrorem w sprawie Doliny Rospudy. Na to miano protestujący zasłużyli skierowaniem wniosku o rozpatrzenie sprawy ponownie do Komisji Europejskiej, która przyznała rację ekologom wytykając braki oceny rzetelniej oceny wpływu obwodnicy na ekosystem i brak rozpatrzenia innych bardziej korzystnych dla środowiska wariantów, oraz akcją protestacyjną w której największym aktem terroru było... przypięcie się do drzew.
Koło absurdu zatacza jednak coraz większe kręgi, gdyż obecnie nieprzychylni ekologom przedsiębiorcy i politycy mówią nawet o "ekoterroryzmie naukowym" jak określają naukowe publikacje określające szkodliwość dla środowiska danych inwestycji i działań człowieka.
Warto więc zastanowić się czy dany polityk, dziennikarz czy inny "ekspert" określając daną akcję mianem ekoterroryzmu mówi prawdę, czy może przypina niewinnym ludziom łatkę stosując czarny PR. Po co przecież wysilać się na merytoryczną krytykę? A i oglądalność większa będzie....
P.S. Na waszą prośbę dodałem ankietę dotyczącą opisywanego zjawiska
15 Comments
Recommended Comments