Żniwiarze nadchodzą!
Tytuł: Mass Effect 2: Arrival
PEGI: +18
Producent: BioWare
Dystrybutor: Electronic Arts
Data wydana na świecie: 29 marca 2011
Data wydania w Polsce: brak planów wydania
Średnia ocen w sieci: 63%
Komandor Shepard, który po raz kolejny uratował ludzkość, zanim uda się na zasłużony urlop
(do czasu przybycia Żniwiarzy) będzie musiał wypełnić jeszcze jedną, jak dotąd najważniejszą misję.
Uda się na nią samotnie, bez wsparcia swych wiernych towarzyszy.
Arrival to ostatnie przed Mass Effectem 3 rozszerzenie, wypełniające lukę fabularną pomiędzy wydarzeniami z "dwójki" a nadchodzącym zwieńczeniem historii Shepard(a). I tak dziwi mnie wytrwałość developerów z BioWare, którzy wspierali ME2 przez 14 miesięcy, stale wydając zawartość do pobrania. Mając w pamięci świetnego Nadzorcę i świadom wagi historii z Arrival, sięgnąłem po ten oto najnowszy dodatek.
Techniczne sprawki
I co? Oczywiście, polski oddział EA olał sprawę, nie tylko nie wydając spolszczenia, ale także uniemożliwiając instalację dodatku na polskiej wersji językowej ME2 i ściągnięcie z polskiej strony BioWare'u, pomimo że jest to najważniejsze DLC do gier o przygodach komandor(a) Shepard(a). To jednak i tak nic przy niesławnym Pakiecie Innych Strojów 2, który nie miał dosłownie ani jednego słowa do przetłumaczenia, ale dzięki uporowi panów z EA Polska i tak nie możemy dostać oficjalnej kompatybilnej z naszą wersją zawartości. Żenada.
Sytuację ratują fani, którzy stworzyli plik, pozwalający zainstalować Arrival na polskiej wersji, spolszczony kinowo. Instalacja nie nastręcza żadnych trudności, podobnie dodatek działa bez zarzutu. Natomiast tłumaczenie jest w pełni profesjonalne i nie czuć, że to robota fanów. Ciekawscy mogą porównać wpisy z leksykonu z podstawki i te spolszczone z Arrivala - naprawdę, robota pierwsza klasa, ale oczywiście zostaje niesmak wynikający z tego, że okrzyki bojowe Sheparda wymiawiane są w naszym ojczystym języku, a reszta - po angielsku. Polecam: http://social.bioware.com/project/4443/ (I am commander Shepard and this is my favourite... this is great job )
Po zainstalowaniu zostajemy poproszeni o rozmowę z Admirałem Hackettem, który ma nam do przekazania ważne wiadomości i misję do zlecenia.
Niezbite dowody
Przymierze wysłało do systemów batarian panią doktor Kenson. Co ciekawe, ta znalazła tam rzekomo niezbite dowody na istnienie Żniwiarzy, zaraz potem została uwięziona przez Batarian i osadzona w placówce więziennej pod zarzutem planów zniszczenia jedynego okolicznego przekaźnika masy. Dlatego też priorytetem Przymierza i Sheparda staje się ocalenie jej z rąk nieprzyjaciół.
Na misję Hackett poleca udać sie tylko komandorowi, aby zachować dyskrecję i nie wzbudzić konfliktu na tle politycznym. Wkrótce więc wyruszamy do Mgławicy Żmii, na kraniec znanej nam galaktyki.
Tutaj wypadałoby zakończyć opis fabuły, ponieważ Arrival mimo krótkiego czasu gry posiada ciekawą akcję, rozwijającą się powoli i kończącą się naprawdę mocnym akcentem. Wszystkiemu towarzyszy oczywiście filmowość ME2, efektowne sceny walki, dialogi oraz kilka wyborów, dzięki którym nadal możemy zachować osobowość własnego Sheparda. DLC zawiera 5 nowych obszarów, z czego 2 są krótkimi łącznikami, a pozostałe 3 to lokacje, w których przyjdzie nam spędzić około trzech godzin gry. Lokacje są dość klimatyczne i stwarzają odpowiedni nastrój. Problem w tym, że po Nadzorcy sprawiają tylko dobre wrażenie. Trochę brakuje pomysłu na rozgrywkę i stylu w Arrival, po Wirtualnym Środowisku, po którym mogliśmy się poruszać w Nadzorcy czy tamtejszych epizodach z latającym wehikułem Młotem. Jedynym nowym patentem na rozgrywkę było tutaj przez chwilę bezpośrednie sterowanie droidami, reszta to standard, jeżeli chodzi o ME2, ale to nadal bardzo solidny standard.
Można rzec, że końcówka dodatku jest nawet emocjonująca, a powoduje konsekwencje, które odczujemy dopiero w ME3. No dobrze, tak naprawdę każdy wie, że w kolejnym Mass Effekcie Shepard staje na Ziemi przed sądem, w którym odpowiada za wydarzenia z Arrival... Trochę niestosowne to ze strony BioWare'u, że w DLC pokazują tak istotne dla świata gry wydarzenia, a jeszcze bardziej niestosowne jest olewatorskie podejście do sprawy EA Polska. Nie wiem, czy prawdziwy fan trylogii BioWare'u zadowoli się komiksem wyjasniającym "co się właściwie stało", jaki pojawi się w "trójce".
Poraz kolejny wielkie dzięki należą się fanom, którzy spolszczyli dodatek.
Epickość?
Jak na wagę wydarzeń pokazanych w tym addonie, cała akcja rozgrywa się w zadziwiająco kameralny sposób. Cały czas poruszamy sie po zamkniętych korytarzach więzienia i bazy Projektu (tutaj radzę zagłebić się w fabułę), tylko w końcowym etapie wychodząc na zewnątrz. Arrival nie daje sposobności do współpracy z nowymi towarzyszami - nie licząc krótkiego epizodu, w którym swoimi ograniczonymi umiejętnościami wspomaga Shepard(a) dr Kenson. Dodatek nie wysyła też żadnych nowych wrogów na randkę z komandorem - będziemy tutaj walczyli z varrenami, batarianskimi strażnikami, żółnierzami Projektu oraz mechami. Nie uświadczymy także żadnych questów pobocznych.
Wydawać by się mogło, że dodatek jest przeznaczony dla osób, które ukończyły ME2, ale tak jednak nie jest. Już bezpośrednio po zainstalowaniu addonu jesteśmy proszeni o rozmowę z Admirałem Hackettem, natomiast to, kiedy udamy się na misję, zależy już tylko od nas. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby odbić panią Kenson z łap batarian tuż po misji na Pochodzie Wolności, bowiem wątek z Arrival koncentruje się na Żniwiarzach, natomiast o Zbieraczach nie zawiera ani wzmianki.
Warto, czy nie warto?
Pomimo tego, że dodatek jest "taki sobie", developerzy (a w zasadzie scenarzyści) zastosowali cios poniżej pasa - umieścili w nim (zbyt) ważne dla świata gry wydarzenia, zmuszając wręcz ciekawskich do kupna tegoż dodatku. Rozgrywka charakteryzuje się solidnością typową dla ME2, lokacje zostały wykonane pieczołowicie, fabuła z pomysłem, jednak Arrival nie wnosi po prostu nic nowego, ani nie zaskakuje różnorodnością zadań. Daje jednak okazję, by cieszyć się około trzy godziny rozgrywką na poziomie w całkowicie nowych okolicznościach, a to już samo w sobie określa grę jako "niezłą". Polecam wszystkim fanom, reszta może sobie odpuścić, albo zaoszczędzone 560 punktów BioWare wydać na świetnego Nadzorcę (ang. Overlord).
Podsumowanie
Plusy:
+ jeszcze więcej Mass Effect 2
+ solidność dodatku
+ fabuła
+ przedstawienie ważnych wydarzeń...
Minusy:
- ...zbyt ważnych jak na DLC
- EA Polska olało całkowicie dodatek (na szczęście są fani )
- brak polotu
- brak zadań pobocznych
- nic tak naprawde nowego
- ja wiem, że to DLC... ale 3 godziny to i tak krótko
Wrażenia wizualne: 8/10
Wrażenia audio: 8/10
Ocena ogólna: 5+
Zapraszam do dyskusji
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze