W dniu lamentu ponarzekam na... system szkolnictwa
Macie czasami wrażenie, że ktoś robi was w c... jajo?
Ja mam.
Zwłaszcza dziś, w pierwszy dzień szkoły.
Tak się ładnie złożyło, że moja siostra poszła do 1 lo, a ja jestem od niej o 2 lata młodszy i mogłem sobie porównać pewne rzeczy.
Mój plan lekcji od początku mi się nie podobał. 2 razy w tygodniu kończę o 15 30, a co dwa tygodnie mam fakultety, dzięki którym kończę dodatkowo o 15 30 i 16 15.
Naliczyłem w sumie 41 godzin tygodniowo, z czego 6 to fakultety. Głupoty typu ,,instrument" (spróbujcie zrobić porządnego z instrumentem w 30 osobowej grupie, z czego połowa nigdy nie miała nic podobnego w ręce) modelarstwo (tu podobna rzecz) i hokej. Moja siostra, jak już mówiłem licealistka kończy tylko 2 razy w tygodniu o 15 (najpóźniejsza godzina) nie ma żadnych fakultetów ani tym podobnych bzdur. Ma w sumie 34 godziny, czyli mam mniej więcej jeden (licealny) dzień dodatkowy.
I w tym momencie mnie szlag jasny trafia, bo nikt nie przewiduje, że autobusy się spóźniają (a i bez tego trzeba czekać przynajmniej pół godziny) i że ktoś może mieć zainteresowania (chodzić na zajęcia dodatkowe). Myślę, że gdyby w szkole nie było miliarda niepotrzebnych godzin, to na pewno wydajność by nie spadła.
Poza tym książki z nowej podstawy programowej.
Nie mogę wziąć książek po siostrze, bo jest nowa podstawa i podręcznik różni się jedną stroną (to podstawa 2009r. więc przynajmniej mogłem odkupić od poprzedniego rocznika na kiermaszu).
Jeżeli ministerstwo edukacji ma wszystko kierować w tym kierunku, to boję się co będą miały osoby, które teraz chodzą do pierwszej klasy podstawówki...
Do końca roku szkolnego : 302 dni.
PS
Co do tych rysunków, wstawię je, jak tylko uporam się z rozmiarem ( mam trzy, a nawet jeden nie chce się zmieścić...)
1 Comment
Recommended Comments