Jump to content
  • entries
    169
  • comments
    1,257
  • views
    106,660

A Ty jak głosujesz?


Quetz

521 views

 Share

Właśnie z ogromną przyjemnością przeczytałem w najnowszej Polityce tekst Roberta Krasowskiego o prezesie PiSu i zmusił mnie on do zastanowienia się nad paroma sprawami. Otóż w artykule tym autor rozprawia się z paroma mitami obrosłymi wokół byłego (na szczęście) premiera i przedstawia rzetelną charakterystykę jego działalności politycznej. Wszystko w sposób wnikliwy i naprawdę interesujący, więc zachęcam do lektury.

big_1.jpg

Prezes - ostoja prawicy?

Wydawać by się mogło, że człowiek stojący na czele największej prawicowej partii opozycyjnej (a przynajmniej prawicą się mieniącej, bo politycznie to już nie tak jasne) sam wyznaje prawicowe ideały. Krasowski pozbawia nas jednak złudzeń i przypomina środowiska, w których Jarosław Kaczyński obracał się przed rokiem 1989 i chwilę po tym czasie. Były to środowiska lewicowe (Kuroń, Michnik, itd.). Dopiero w momencie, gdy okazało się że nie ma dla niego miejsca w nowotworzonej rzeczywistości postanowił uderzyć z drugiej flanki i zaczął szerzyć prawicowe poglądy, co budziło zdziwienie nawet jego brata. W jednej chwili z lewicowca przekształcił się w chadeka.

Wyczuwanie pisma nosem

Kaczyński wykorzystywał jednak swoją inteligencję (której, niestety, odmówić mu nie sposób) i niebywały dar wyczuwania ludzkich nastrojów dalej, by budować ideologię, która miała odzew w społeczeństwie. Lud nie lubi Balcerowicza? Głosimy konieczność jego usunięcia. Lud boi się przestępców? Budujmy na tym naszą partię! I nieważne, że zdarza nam się głosić rzeczy zupełnie sprzeczne (Krasowski podaje przykład "nocnej zmiany warty", gdy Kaczyński najpierw ogłosił Bronisława Geremka wrogiem demokracji, a za parę miesięcy chciał go widzieć na stanowisku szefa MSZ) - ludzi nie interesuje spójność. I tak w kółko Macieju mówił to, co odzwierciedlało nastroje ludu i wzbudzało jego aktywność, nie zważając na nielogiczności.

rys.jpg

Paranoja?

Dużo ostatnio mówi się o rzekomej niepełnosprawności umysłowej prezesa. Ciężko tak tego nie widzieć, gdy potrafi on kilkakrotnie zmienić zdanie na czyjś temat i cały czas twierdzić, że tak mówił od początku. Zresztą cała jego partia słynie z odwracania kota ogonem, ale to prezes przoduje w tym procederze. Jednak mimo tak oczywistej nieszczerości poparcie dla PiS nie spada drastycznie, a sam Kaczyński, mimo przegrywania każdych wyborów ciągle jest prominentną postacią. Jak to możliwe? Dzięki cynizmowi. Ten dar wykorzystuje on bezlitośnie i do ostatniej kropli, bo wie, że nic mu za to nie grozi. Inni politycy starają się być mniej lub bardziej stabilni w głoszonych poglądach i krygują się (znów: w różnym natężeniu) przed głoszeniem rzeczy zupełnie sobie sprzecznych. Kaczyński nie. On jako pierwszy (wg Krasowskiego) wyczuł to, czym kierują się tabloidy w codziennej pracy - że ludzie nie chcą merytorycznie, tylko głośno. I on im to daje. Nie bawi się w subtelności, wali prosto w nos. Doprowadza tym co inteligentniejszych głosujących do białej gorączki, ale wie że tylko tak dotrze do "soli tej ziemi". Bo ta lubi jak jest prosto i jasno. Lubi czytać "Fakt" i "Super Express". I prezes daje im podobny poziom politycznego dyskursu.

Do czego zmierzam?

Ano do tego, moi mili, że przychodzi właśnie pora na zastanowienie się na naszymi preferencjami. Czym kierować będziemy się przy skreślaniu nazwisk na kartach? Nie czarujmy się - wiekszość z nas nie zna nawet programów partii, na które głosuje. Patrzymy na twarze przywódców i oceniamy, czy ich lubimy, czy może nie. A oni doskonale o tym wiedzą. I albo próbują nas zwabić pięknymi obrazkami, estetycznym otoczeniem i pozorami spokoju (partia rządząca), albo grają dojmującym poczuciem zagrożenia, chaosu, apokalipsy wręcz (opozycja). Nic jednak nie mówi się o REALNYCH możliwościach polityków. Nie mówi się o rzeczach istotnych i będących w zasięgu ręki. Większość skupia się na wielkich słowach i ideach, nie dotykając nawet "przyziemności". Dziś akurat przoduje w tym SLD, za co zostało nawet ostro zjechane przez Nie, czyli gazetę mocno z tym ugrupowaniem sympatyzującą. Ba, Palikot nawet ogłosił, że ma poparcie Urbana.

big_1.jpg

Inni jednak nie pozostają w tyle.

Pamiętajmy - politycy w czasie kampanii starają się nas zalać potokiem nierealnych obrazków, obiecują spełnienie marzeń. Niektórzy cynicznie i wbrew swoim przekonaniom (vide Jarosław Kaczyński) będą iść w zaparte i brać tyle głosów, ile uda się "nachapać". Inni, jak partia rządząca, będą mówić o "niedokończonym dziele" i lepszej przyszłości. Jeszcze kolejni (hello, SLD!) nie będą bali się obiecywać gruszek na wierzbie, byle przykryć niedostatki merytoryczne i przekrzyczeć rywala. To wszystko cyrk.

To jarmark, a człowiek niestety musi w tym jarmarku znaleźć kogoś, kto pod tą nieszczerą i cyniczną skórą jest mu jakoś bliski. I na niego zagłosować, licząc dość optymistycznie, że chociaż 1% obietnic zostanie jakoś spełnione. Na więcej liczyć nie powinniśmy, ale też nie zniechęcajmy się zbyt łatwo - polityka wymaga odarcia jej z głośnych haseł i "twarzy". Dopiero tam, pod spodem, w zaciszu siedzib znajdziemy ludzi nie od krzyczenia, a od roboty. I często są to ludzie bardzo sensowni. Wystarczy trochę o nich poczytać i wreszcie otworzyć program partii przed postawieniem krzyżyka, a nie po. Bądźmy świadomi, kogo wybieramy.

Czego wam życzę.

Krzych

 Share

18 Comments


Recommended Comments

Proste. Czy wybierze się PO, czy PiS, czy SLD, czy PSL - to tak jakby zagłosować na jedną partię. Ci wszyscy ludzie byli już u władzy, wszyscy robili dokładnie to samo - krok po kroku, rok po roku. Dziękuję. Ja polecam zagłosować na jakąkolwiek inną partię. Spoza tego zabetonowanego, socjalistycznego bractwa. Czy to będzie jakaś inna lewica, czy może jakaś partia wolnorynkowa (a tutaj wybór jest olbrzymie ograniczony - Nowa Prawica i PRz, z czego ta ostatnia nie będzie startować do Sejmu).

Cokolwiek. Tylko nie te cztery partie głównego potoku kloaki polskiej polityki.

Link to comment

@up - Rozsądniej jest już nie głosować i wyemigrować :P

Rozumiem chęć ludzi do głosowania na partie spoza sejmu, ale to też nie jest idealne, to jest po prostu mniejsze zło tak naprawdę. Bo w ogóle nie znamy tych ludzi, to byłby ich chrzest bojowy, gdyby nagle dostali się do sejmu. Poza tym... Widziałem debatę Korwin vs Palikot - sypią takimi samymi ogólnymi hasłami, jak politycy "dużych" partii. "Damy to, zabierzemy to" itp, ale nikt nie mówi JAK to zrobią...

Link to comment

ZdeniO, albowiem debaty publiczne pomiędzy liderami partii politycznych z definicji nie mogą być rzeczowe i rozsądne. To tylko pojedynek słowny, w którym walczy się o jak najlepszą reklamę swojej alternatywy przed zebranymi. To nie zebranie rady państwa czy sztabu generalnego, ale publiczne spotkanko przed niezdecydowanymi ludźmi i/lub już dawno przekonanymi do jednego z uczestników debaty.

Nie znamy, jakby oni rządzili - i to wg. mnie decyduje o ich wyborze. Bo ci, którzy znamy, wiemy jak rządzą - i wiemy jak będą. Po cholerę ciężką zatem pozwalać im na dalszy rabunek tego biednego kraju? "Nowi" albo będą - albo nie będą kraść. Starzy będą na pewno.

Chociaż i tak najbardziej stabilnym i pewnym ustrojem (jeśli chodzi o troskę o rację stanu, a nie kieszenie rządzących) jest monarchia. Prawdziwa, a nie jakieś cyrki pokroju Szwecji czy Wlk. Brytanii. Bo król będzie się starał, by swojemu potomkowi/adoptowanemu następcy zostawić jednak to państwo w dosyć dobrym stanie. A chwilowi "politycy" z Woli Ludu, niepewni następnej kadencji zrobią to, co każdy rozsądny i realnie myślący człowiek by zrobił - wyciągnąć z okazji ile się da dla siebie!

Link to comment
Chociaż i tak najbardziej stabilnym i pewnym ustrojem (jeśli chodzi o troskę o rację stanu, a nie kieszenie rządzących) jest monarchia.

O, kolejny fan science-fiction. Ludzie, dorośnijcie :diabelek:.

Bo król będzie się starał

Uhum. A skąd to wiesz?

Tak odnośnie tego wpisu o Kaddafim (bo nie masz opcji komentowania, ciekawe dlaczego...) - skoro było tak słodko, to co sprawiło, że tysiące ludzi wyległy na ulice go obalić? Za dobrze im było i nie mogli tego znieść? Czy "wiadome siły" ich podrzegały? Głupi ludzie, nie wiedzą co dla nich dobre i obalają dobrego wujka Muammara :diabelek:.

Link to comment
Bo król będzie się starał, by swojemu potomkowi/adoptowanemu następcy zostawić jednak to państwo w dosyć dobrym stanie. A chwilowi "politycy" z Woli Ludu, niepewni następnej kadencji zrobią to, co każdy rozsądny i realnie myślący człowiek by zrobił - wyciągnąć z okazji ile się da dla siebie!

To jedna strona medalu - ta naiwna. W antyku już zauważyli, że monarchia prędzej czy później przeradza się w tyranię. To naturalny bieg rzeczy. Król nie musi obawiać się o elekcję, więc może pozwolić sobie na ryzyko i głupie błędy. Ba. Może być skończonym baranem, a owieczki mają go słuchać. Wystarczy skubnąć historię doktryn politycznych (i prawnych) aby zdawać sobie z tego sprawę.

Link to comment

Programy znam, na krzykaczów i ludzi używających chamskiego języka na co dzień i publicznie, nie głosuję. Nie twierdzę, że nie głosuję tylko na tych.

Nie zagłosuję na Jarka, bo zbyt Cię ko... na Palikota też nie i na SLD też nie. O Korwinie nie ma nawet co wspominać. Najbliżej, jak już, to byłoby dla mnie SLD, gdyby nie powrót do korzeni, trochę zbytnie pyszczenie na Kościół i gdyby miał jakiś ekonomiczny plan (dobry, bo oszczędzać trzeba)... ale teraz napisałeś, że Urban popiera Palikota? Pewno spodobały mu się krzyżowanie konstytucji i wyrzucanie legitymacji (a może całkowita nieznajomość prawa?). Na kogo zagłosuję? Jeszcze nie wiem. Zazwyczaj lubiłem Kalisza i Szczepańskiego, a obecnie kuleje edukacja (w większości dziedzin), infrastruktura (tendencja malejąca) i służba zdrowia (też tendencja malejąca.

Link to comment

PSL i PiS to jedna partia? Śmiem uważać, że coś się pomieszało autorowi tego stwierdzenia. Fakt jest taki, że "swoich" na stanowiskach obsadzają wszyscy, ale przynajmniej Pawlak daje ludziom spokojnie żyć, a Jarek ma wielkie, historyczno-patriotyczne plany wobec Polski, których trochę się obawiam.

Link to comment

Takie moje przemyślenie co do wpisu: na końcu zmierzasz do tego by zapoznać się z programem itp. Oczywiście zapoznać się by należało, jednakże zbytnio nie zmieni to niczego bo jak wszyscy wiemy z obietnicami najlepiej u nas nie jest... Lepiej wybrać mniejsze zło, jak już ktoś tu wspomniał.

Link to comment
Chociaż i tak najbardziej stabilnym i pewnym ustrojem (jeśli chodzi o troskę o rację stanu, a nie kieszenie rządzących) jest monarchia. Prawdziwa, a nie jakieś cyrki pokroju Szwecji czy Wlk. Brytanii. Bo król będzie się starał, by swojemu potomkowi/adoptowanemu następcy zostawić jednak to państwo w dosyć dobrym stanie.

Akurat Arabska Wiosna Ludów zdaje się temu przeczyć, bo dyktatorzy padają, choć powinni byli zapewnić stabilny i pewny ustrój. Potwierdza się za to teoria Karola Marksa, w pewnym sensie - wnerwiony brakiem odpowiednich działań lud chwyta karabiny i przejmuje środki dystrybucji. Tyle, że potem dojdzie do: wojny domowej (z powodu braku porozumienia), wyłonienia się demokracji, która po pewnym czasie przestanie skutecznie działać lub wytworzą się nowe elity władzy. Jedno z trojga.

Odnośnie głosowania - przecież równie dobrze można rzucić monetą/kostką odpowiedniościenną? Nasz wybór i tak niewiele da.

Link to comment

...AAA... - amen to that, sir

SarKter - aj, no to pechowo. Ale do przyszłych wyborów będziesz miał masę czasu, by się pozastanawiać. I oby spokojnie ten czas upłynął :-).

behemort - no tak, wybór coraz trudniejszy, oferta mimo zmiany logo taka sama (PJN, Palikot), więc dopóki nie pojawi się jakaś zupełnie nowa siła (choć może być i starsza - Unio Wolności, wo bist du?) to musimy się ograniczać...

Facedancer - Pawlak nie ma władzy, to i daje ludziom spokojnie żyć ;-). Żartuję, ale PSL to fenomen obrotności. W dobrym i złym znaczeniu.

KulawyJohnny - trudno się nie zgodzić, ale nie pozostaje nic innego jak dać naszej demokracji dojrzeć. To musi potrwać, ale innej drogi niet.

Holy.Death - na razie niewiele da, ale jak wyżej - demokracja się tworzy latami, mentalność postpeerelowska musi powoli zemrzeć.

Link to comment

Jaki w takim razie sens głosu, skoro i tak musimy czekać aż "zemrze postpeerelowska mentalność" to pokolenie lub dwa? Poza tym, co to jest "postpeerelowska mentalność"? Sam znam osoby, które w PRLu były klasą średnią. On, były oficer, który ukończył Uniwersytet Jagielloński. Ona, była nauczycielka, która wykładała na uczelniach wyższych, do tego przewodnicząca komitetu broniącego pracowników. Oboje pracowici i uczciwi. Oboje przeciwko mentalności spod znaku "czy się stoi, czy się leży 2 tysiące się należy". To już "postpeerelowska mentalność"? Bo oni z PRLu właśnie, ale jacyś tacy inni niż się ten PRL zazwyczaj przedstawia.

Link to comment

Artykuł o imć Kaczyńskim w Polityce faktycznie jest intrygujący. Warto także przeczytać artykuł następny, o obietnicach wyborczych ( sam przyznam się że wszystkich nie słyszałem). Dwie strony zadrukowane esencją absurdu jakim są przyrzeczenia SLD PiS PJN czy PSL. Najbardziej jednak w pamięć zapadł mi wywiad z Millerem w TVN24 w którym na pytanie redaktora jak sobie wyobrażają spełnienie obietnic Napieralskiego dotyczących szkoły, pensji, emerytur czy służby zdrowia, nasz były premier z rozbrajającym uśmiechem stwierdził że kampania to przecież czas składania obietnic które często są nierealne i sam wyborca powinien rozsądzić które z nich są możliwe do spełnienia...

Co do osób głoszących świetność monarchii problem polega na tym że jak zwykle tęsknią oni za czymś czego nie ma, patrząc jedynie na pozytywy i nielicznych w historii naprawdę dobrych monarchów. Tych szalonych zdają się nie zauważać a tych nieudolnych nikt wszak nie pamięta.

Link to comment

Holy.Death - tfu, oczywisty fran. Chodziło mi o peerelowską mentalność, właśnie "czy się stoi, czy się leży...". I nie twierdzę, że wszyscy ją mają, ale kulturowa jest ona jednak z nami związana i tylko czas może tu coś poradzić. A teraz wybory muszą być kontynuowane, żeby budować z mozołem nową tradycję/kulturę - demokratyczną właśnie. Budzić świadomość wpływu od najmłodszych lat. Wtedy i wpływ się może pojawić, jak ludzie nie będą dzielić świata na "my" i "oni".

Andarel - a tak, obietnice SLD są wyjątkowo zabawne w tym roku. "Komputer dla każdego ucznia" głosi Lider Napieralski. Z sali pada pytanie: "za co?" - "za pieniądze" - "a skąd?" "z budżetu". Koniec cytatu :D.

Link to comment
Bo król będzie się starał, by swojemu potomkowi/adoptowanemu następcy zostawić jednak to państwo w dosyć dobrym stanie. A chwilowi "politycy" z Woli Ludu, niepewni następnej kadencji zrobią to, co każdy rozsądny i realnie myślący człowiek by zrobił - wyciągnąć z okazji ile się da dla siebie!

To jedna strona medalu - ta naiwna. W antyku już zauważyli, że monarchia prędzej czy później przeradza się w tyranię. To naturalny bieg rzeczy. Król nie musi obawiać się o elekcję, więc może pozwolić sobie na ryzyko i głupie błędy. Ba. Może być skończonym baranem, a owieczki mają go słuchać. Wystarczy skubnąć historię doktryn politycznych (i prawnych) aby zdawać sobie z tego sprawę.

A czy Twoja ocena też nie jest zbyt naiwna? Ta definicja monarchii jest niezbyt poważna i opiera się raczej na przemyśleniach typu "jednostka wyzyskuje ogół pławiąc się w luksusach i wszystko jej wolno". No,doprawdy.

Monarchie w końcu towarzyszyły ludzkości od zawsze - od tysięcy lat i w większej mierze były stabilne. Oczywiście, jeśli np. nagle nie wybuchała wojna, czy też jakaś klęska żywiołowa, ale głupotą jest oskarżanie o te naturalne rzeczy w ludzkiej historii monarchię...

Zaś ustroje demokratyczne są niewydolne - raz, że doprowadzają do ekonomicznego wycieńczenia ludności, to kończą się szybko i następuje chociaż częściowy powrót do naturalnego dla ludzkości ustroju - monarchii. Demokracja "idealna" to mrzonka, gdyż działa ona tylko, gdy większość jest opanowana, nie podatna na manipulacje, czy też panuje nad emocjami... Gdy dochodzi do kolektywu u władzy, zaczyna się zwykły totalitaryzm i tyrania - tylko nie jednostkowa, ale nie ma to żadnego znaczenia. Tu polecam świetną pracę Le Bona - to zbyt proste by wykazać, że demokracje są niewydolne i jak prosto przerodzić jeszcze dosyć normalny ustrój republikański w totalizm. Zresztą - spójrzmy na rzeczywistość: demokracja wpędza Europę w otchłań. Upadek cywilizacji, to chyba określenie zbyt łagodne. Ekonomia leży, aparat urzędniczy sprawuje nad nami coraz większą władzę w każdym aspekcie naszego życia (jeszcze trochę i będę zmuszony oddawać dziecko do przedszkola, oczywiście dla jego dobra; lub też bezwzględnie będe miał zakaz solenia ziemniaków - bo nadciśnienie), zaś obciążenia podatkowe zbliżają się do obciążenia niewolnika w starożytnym Rzymie.

Upadek zbliża się, zbliża się powoli i jeszcze "niewidoczny" - a to ze względu na wręcz orgiastyczne operowania pieniądzem fiducjarnym, zaciąganiem masakrycznych kredytów - po prostu życiem ponad stan i operowaniem dobrem, które nie istnieje. Jeśli nie zapłacimy za to szaleństwo my - nasze pokolenie - to spadnie to na barki naszych wnuków (o ile jeszcze będą).

Monarcha może być dobry, albo zły - gdy będzie zły - w sensie dla państwa i ludności - nie oszukujmy się: w monarchii też są pewne aspekty.... "demokracji", gdyż król nie ma władzy absolutnej. Ma władzę polityczną i wojskową. I na państwo ma wpływ dwór i co znamienitsi poddani. Historia często nam pokazuje, jak jednostki "wadliwe" na tronie były skutecznie oddalane od władzy - albo w drodze przewrotu, którego koszty niejednokrotnie były mniejsze niż dzisiaj np. kosztuje kampania wyborcza jakiejś partii... Zdecydowana zaś większość monarchii miała wysublimowane dekrety odnośnie dziedziczenia władzy - sławny dekret Telipinusa.

Zaś demokracja z rozemocjonowanym tłumem może być tylko zbrodnicza. A ta zawsze sprowadza się do rozemocjonowanych mas, którymi mogą kierować różne grupy "interesów" niczym laleczkami.

Ja nie wierzę w monarchię, bo ona zapewni idealny ład, spokój, pokój... Ja wierzę w monarchię, bo to ustrój racjonalny, zapewniający ludności o wiele większą wolność... Wolność odnośnie własnej osoby i gospodarowania, niż kiedykolwiek zapewni nam nawet jak największa demokracja. Która obiecuje nam pokój, dobrobyt, rozwiązanie wszystkich problemów, opiekę nad wszystkimi, słowem: sielankę i idyllę. Ale by to osiągnąć, by państwo mogło cokolwiek obywatelom "zapewniać" - musi wprowadzić totalną kontrolę życia ludzi - tak i gospodarczą, jak i codzienną, dodając do tego wręcz rabunkowe zobowiązania podatkowe - postępujące w tempie morderczym. W demokracji wystarczy większość w, np. Sejmie lub jakimś Zgromadzeniu Ludowym, by np. "w majestacie prawa i legalności" konfiskatę dóbr, np. jakiejś mniejszości etnicznej (zresztą, w większości krajów Afryki demokracja polega na tym, że jak władzę przejmuje jedno plemię - to morduje drugie; w następnych wyborach, przewrocie władzę zdobędzie drugie plemie - w majestacie demokracji zarządzi mordowanie pierwszego itd).

Monarchia to ustrój normalny, racjonalny - po prostu stojący twardo na gruncie rzeczywistości.

Zaś demokracja to socjalistyczna (dzisiaj) mrzonka, orgiastycznie przejadająca bogactwo nagromadzone w Europie przez wieki - w majestacie demokracji, woli ludu, przejadając je na zasiłki, emerytury, dopłaty, państwowe szpitale, finansowanie aborcyj czy eutanazyj oraz in vitro...

Demokracja to ustrój w swojej utopijności destrukcyjny.

Monarchia - naturalny.

Monarchia (jako ustrój) panuje przez tysiąclecia - demokracje to przygodne pryszcze na dupie ludzkości trwające parę dziesięcioleci, które zawsze kończą się totalną destrukcją państwa, narodów, ludów, kultur. Tak było z Rzymem, Grecją (gdzie w końcu doszło do tego, że lud uprawniony do głosowania w majestacie demokracji przegłosowywał mordowanie jeńców, a nawet mordowanie swoich czołowych polityków, bo pod wpływem emocji uznawał, że był zdrajcą), tak będzie z epoką dzisiejszych demokracyj socjalistycznych. I to, że upadną - a z nimi być może i nasza wspaniała cywilizacja europejska budowana przez prawie dwa tysiące lat niestety... - jest pewne jak to, że dwa + dwa = cztery. Pytanie, jakie koszta poniosą przyszłe pokolenia wynikłe z dzisiejszych szalonych czasów życia ponad stan i niszczenia wszystkiego, co się da - ku chwale demokracji i woli ludu poprzez drogę redystrybucji, zaciągania długów i operowania pieniądzem - którego tak naprawdę nie ma... - gdy będzie przywracać normalny porządek. Porządek monarchistyczny z powrotem, gdy to wszystko, cała ta demokratyczna mrzonka o idealnym ustroju i pokoju, końcu historii, runie...

Nie wspominając o tym, że nigdy w historii ludzkości nie przelano tyle krwi, ile za tę idealną "demokrację" - rządy "rozumu", ludzi, większości - i obalenie "despotycznej" monarchii... Rewolucja Francuska, Rewolucja 1905, Rewolucja październikowa... krwawe wojny domowe, egzekucje setek wrogów demokracji, itd itd itd.

Link to comment
Monarchie w końcu towarzyszyły ludzkości od zawsze

Si, oczywiście, gdy ludzi na planecie było 10 - 15x mniej, poziom inteligencji był u znacznej większości jakby mniejszy, to samo z umiejętnością, a jeden na tysiąc umiał podporządkować sobie resztę. No i bez samca alfa ludzie by się rozpierzchli. Tak samo wilki i psy mają hierarchię, ale nie porównywałbym ich zrozumienia świata z naszym.

ustroje demokratyczne są niewydolne (...) kończą się szybko i następuje chociaż częściowy powrót do naturalnego dla ludzkości ustroju - monarchii.

Podaj mi jakiś przykład europejskiego państwa, w którym ludzie są objęci obowiązkiem szkolnym i wrócili do monarchii. Nie mówię o Kaddafim, bo to jednak inna kultura, więc analogie mogą być iluzoryczne.

Demokracja "idealna" to mrzonka

W przeciwieństwie do idealnej monarchii? Facet, rzucasz frazesami, o których każdy wie...

pracę Le Bona

Pisaną, przypomnijmy, ile lat temu? I w jakim kontekście politycznym? Czy to już niewygodne?

demokracja wpędza Europę w otchłań

Tak jak każdy ustrój polityczny w Europie od bez mała dwóch tysięcy lat. Demagogia się nie starzeje, co?

aparat urzędniczy sprawuje nad nami coraz większą władzę w każdym aspekcie naszego życia

Ja bym w tym momencie odłożył Orwella i poszedł na spacer...

zaś obciążenia podatkowe zbliżają się do obciążenia niewolnika w starożytnym Rzymie.

I, tak jak niewolnik w starożytnym Rzymie, możesz to rzucić w cholerę i płacić podatki w Ekwadorze. Bo, tak jak niewolnik w starożytnym Rzymie, masz możliwość nauki języka jakiego tylko masz ochotę i swobodnego podróżowania po świecie. Dokładnie tak samo jak za Nerona.

Upadek zbliża się, zbliża się powoli i jeszcze "niewidoczny"

Lekcje retoryki w Toruniu pobierałeś?

I na państwo ma wpływ dwór i co znamienitsi poddani.

I to jest... ta wolność, tak?

Zaś demokracja z rozemocjonowanym tłumem może być tylko zbrodnicza.

Wymień kilka z tych zbrodni, skoro już takim językiem operujesz?

A ta zawsze sprowadza się do rozemocjonowanych mas, którymi mogą kierować różne grupy "interesów" niczym laleczkami.

Teraz wyłączamy Deus Exa i stanowczo (!) idziemy na spacer.

Wolność odnośnie własnej osoby i gospodarowania

Ja chcę mieć wolność decydowania o tym, kto mnie będzie reprezentował - daje mi to monarchia? Hmm...

demokracja. Która obiecuje nam pokój, dobrobyt, rozwiązanie wszystkich problemów, opiekę nad wszystkimi, słowem: sielankę i idyllę.

Jeśli ktoś wierzy w takie głupoty, to nie dziwota, że szuka oparcia w innym ustroju, który mu to też obieca...

zresztą, w większości krajów Afryki demokracja polega na tym, że jak władzę przejmuje jedno plemię - to morduje drugie; w następnych wyborach, przewrocie władzę zdobędzie drugie plemie - w majestacie demokracji zarządzi mordowanie pierwszego itd

Nie no, jasne, Afryka. Zdeptana, pokreślona przez idiotów-kolonistów, niewyedukowana... Ciul, że niewyedukowana - NIEDOŻYWIONA, bo set lat temu podbito jej ludność i nie nauczono o siebie dbać, a wymagano podążania za światowymi trendami. Sorry, ale Afryka jest najbardziej skrzywdzonym kontynentem świata i zwalanie tego na demokrację lub pokazywanie ich nieudolnej demokracji jako przykładu jest właśnie manipulacją, którą tak się strasznie brzydzisz...

Monarchia to ustrój normalny, racjonalny - po prostu stojący twardo na gruncie rzeczywistości.

Dlatego jest tak popularny na całym świecie i wszędzie gdzie jest, ludziom żyje się dobrze. Vide Libia.

Monarchia - naturalny.

Dążymy do naturalności, hę? Proponuje się rozebrać i żyć z wilkami w lesie - naturalniej się chyba nie da. I zapomnij o czytaniu i innych mrzonkach.

demokracje to przygodne pryszcze na dupie ludzkości trwające parę dziesięcioleci, które zawsze kończą się totalną destrukcją państwa, narodów, ludów, kultur. Tak było z Rzymem, Grecją

Przypomnij, ile tysięcy lat temu? I z udziałem jakich ludzi? I jakiej części ludności w ogóle? I ilu umiało czytać?

I to, że upadną jest pewne jak to, że dwa + dwa = cztery

Challenge accepted. Lepiej stać z boku i mędrkować niż wziąć się do roboty i budować z innymi, nie?

Rewolucja Francuska, Rewolucja 1905, Rewolucja październikowa... krwawe wojny domowe, egzekucje setek wrogów demokracji, itd itd itd.

Tia, nigdy. Powiedz to Neronowi, Tutenchamonowi i innym "oświeconym" monarchom.

Matko, co za demagogiczny stek bzdur. Naprawdę mnie przerażają takie poglądy. Mikke jest geniuszem w manipulowaniu ludźmi i wmawianiu im, że to nie on nimi manipuluje :diabelek:.

Link to comment
Si, oczywiście, gdy ludzi na planecie było 10 - 15x mniej, poziom inteligencji był u znacznej większości jakby mniejszy, to samo z umiejętnością, a jeden na tysiąc umiał podporządkować sobie resztę. No i bez samca alfa ludzie by się rozpierzchli. Tak samo wilki i psy mają hierarchię, ale nie porównywałbym ich zrozumienia świata z naszym.

Ty piszesz poważnie, czy mogę zacząć się śmiać?

Podaj mi jakiś przykład europejskiego państwa, w którym ludzie są objęci obowiązkiem szkolnym i wrócili do monarchii. Nie mówię o Kaddafim, bo to jednak inna kultura, więc analogie mogą być iluzoryczne.

???

W przeciwieństwie do idealnej monarchii? Facet, rzucasz frazesami, o których każdy wie...

Pokaż mi, gdzie scharakteryzowałem monarchię jako ustrój idealny - wręcz przeciwnie: jestem daleki do nazwania tego ustroju idealnym. Jest on normalny, racjonalny - nie bawi się w utopie czy naprawianie zła tego świata.

Pisaną, przypomnijmy, ile lat temu? I w jakim kontekście politycznym? Czy to już niewygodne?

:D Dziękuję.

Tak jak każdy ustrój polityczny w Europie od bez mała dwóch tysięcy lat. Demagogia się nie starzeje, co?

A co to ma do rzeczy? Odpowiadasz na moją wypowiedź, nie przekazując nic konkretnego i rzucając klasycznym "demagogia", myśląc że to coś załatwi?

Ja bym w tym momencie odłożył Orwella i poszedł na spacer...

Ależ Orwella czytałem kupę lat temu i nie uważam go za jakąś mentornię. Ja napisałem o tym, co mnie otacza i jak aparat urzedniczy coraz bardziej wpycha się w moje życie. A na spacer to ciężko wyjść, bo np. w mieście mogę znaleźć się pod kamerą na ławce i zamiast np. relaksu i rozmowy ze znajomym będę miał świadomość, że przez tę kamerę ktoś na mnie patrzy.

Albo przejechać się autem po wiejskiej drodze - od razu zdybie mnie puszczana na wioskę drogówka dzień w dzień i wlepi parę setek zł. mandatu za niezapięte pasy. Bo muszę, nie ma przebacz, mieć zapięte pasy i basta - dla mojego dobra. Na wiejskiej drodze, gdzie i tak szybciej jak 50km/h nie mogę jechać, bo nie ma jak, a ruch tam jak w Warszawie normalnie.

I, tak jak niewolnik w starożytnym Rzymie, możesz to rzucić w cholerę i płacić podatki w Ekwadorze. Bo, tak jak niewolnik w starożytnym Rzymie, masz możliwość nauki języka jakiego tylko masz ochotę i swobodnego podróżowania po świecie. Dokładnie tak samo jak za Nerona.

Pisałem o obciążeniach materialnych, a nie o wolnościach osobistych, chociaż i do nich już nam niedaleko. Co do podróży po świecie, to jeszcze trochę, i zamkną całą strefę Schengen i się skończy moje swobodne podróżowanie po Europie. Bo już, np. żeby polecieć do Stanów potrzebuję kupy papierów, a i będą mnie kontrolować jako potencjalnego mordercę setek w samolocie. Już wprowadzają skanery, które będą mnie prześwietlały w całej okazałości ku uciesze strażników przed monitorem. Bo "mogę" mieć cały arsenał w gaciach. Mogę. Ale mój tyłek i genitalia będę miał zawsze. A przez to, jakby nie patrzeć, moja godność cierpi.

Lekcje retoryki w Toruniu pobierałeś?

Nie, patrzę na to, co się dzieje w Europie i reszcie tego eurosocjalnego szaleństwa.

I to jest... ta wolność, tak?

Przykro mi, ale nie rozumiem, co ma piernik do wiatraka. Ja mówię o wolności jednostki i wolności gospodarczej. Obca mi jest "wolność do władzy", "władza każdego" czy inne frazesy, gdzie jeśli nie mam wpływu na politykę państwa, to od razu jestem "zniewolony".

Byłbym bardzo rad, gdyby ktoś zwolnił mnie z "obywatelskiego obowiązku", jakim są "wybory". Bo jakby nie patrzeć, nawet jeśli nie wezmę w nich udziału, to ciąży na mnie część odpowiedzialności, że rządzący są tacy i tacy.

Wymień kilka z tych zbrodni, skoro już takim językiem operujesz?

- przymus szkolny

- przymus ubezpieczeniowy

- sięgające od 70 do 80% ogólne obciążenia podatkowe (wliczając w to ubezpieczenia przymusowe, vaty i składki)

- wynikające z tego traktowanie mnie, jako idioty, który nie potrafi zarządzać swoim dobrem i potrzebna mu jest opieka urzędnika, który za mnie te pieniądze wyda

- blisko jest sytuacja, gdy państwo zacznie dopłacać do zabiegów in vitro, których nie popieram: jednakże w majestacie demokracji będę ZMUSZONY dopłacać do czegoś, w czym zginie kupa zapłodnionych komórek jajowych - tzn. nowopoczętych dzieci, które w trakcie selekcji w probówkach zostaną osądzone jako "niezdatne". O ile "demokracja zwycięży".

- z historii: np. przegłosowanie w Atenach zamordowanie strategów spod Arginuz (406) przez Zgromadzenie, albo los wyspy Samos - bo sprzeciwiła się woli ateńskiego zgromadzenia.

Teraz wyłączamy Deus Exa i stanowczo (!) idziemy na spacer.

To ma być poważna wymiana zdań, czy nie?

Bo równie inteligentnie mogę napisać: wyłącz telewizor i stanowczo idź na spacer. Błyskotliwe, co nie.

Ja chcę mieć wolność decydowania o tym, kto mnie będzie reprezentował - daje mi to monarchia? Hmm...

Jak to ktoś ujął: demokracja tym różni się od niewolnictwa, że niewolnicy mogą wybrać swojego nadzorcę.

Problem cały w tym, że na "reprezentanta" największe szanse ma te, co najwięcej zaproponuje. I tutaj już prosta droga do redystrybucji, uprzywilejowania poszczególnych grup (i tym samym dyskryminacji reszty) - słowem socjalizmu i przez to totalitaryzmu - co teraz się obserwuje. I sprowadza się do tego, że władza "wybrana" stwarza omnipotencyjne państwo, które szybko staje się totalitarne w swej naturze - to ono tworzy porządek społeczny, ono decyduje w gospodarce, ono po prostu wszystkim kieruje od góry.

W monarchii, oprócz oczywiście skrajnych przypadków wojny, przewrotów, klęski naturalnej, ciężko królowi, cesarzowi, itp. stworzyć coś takiego - zajmuje się tym, czym powinien zajmować się król, a razem z nim: państwo. Polityką zagraniczną, sądownictwem, armią. Nie musi walczyć o "poparcie" jak w demokracji, obiecując jednym, przez co zabierając drugim. Oczywiście można tutaj przywołać "wojskowe" Prusy, jednakże król tam miał w zasadzie władzę niewielką: w swojej drodze do stworzenia omnipotencyjnego państwa monarchia zatraciła swe znaczenie na rzecz rozrośniętego ciała urzędniczego (ale i tak to pikuś, gdyż kilkunastokrotnie było ono mniejsze niż np. w naszej wolnej i "kapitalistycznej" Polsce, gdzie mamy prawie 4 razy więcej urzędników niż w socjalistycznym i "komunistycznym" PRL) i armii.

Jeśli ktoś wierzy w takie głupoty, to nie dziwota, że szuka oparcia w innym ustroju, który mu to też obieca...

Monarchia, no niestety tu cię zaskocze i polecę przeczytanie tego co piszę jeszcze raz: tego nie obiecuje.

A że demokracja to obiecuje: wystarczy przeczytać klasyków socjalizmu i demokracji, lub bliżej: programy przeróżnych partyj socjaldemokratycznych, czy też włączyć telewizję na debaty "polityczne" (które zamiast o polityce dyskutują jak i ile kraść ludziom do ubezpieczeń społecznych, by wszyscy mieli dobrze).

Nie no, jasne, Afryka. Zdeptana, pokreślona przez idiotów-kolonistów, niewyedukowana... Ciul, że niewyedukowana - NIEDOŻYWIONA, bo set lat temu podbito jej ludność i nie nauczono o siebie dbać, a wymagano podążania za światowymi trendami. Sorry, ale Afryka jest najbardziej skrzywdzonym kontynentem świata i zwalanie tego na demokrację lub pokazywanie ich nieudolnej demokracji jako przykładu jest właśnie manipulacją, którą tak się strasznie brzydzisz...

Ale: jest tam demokracja, czy nie?

Dlatego jest tak popularny na całym świecie i wszędzie gdzie jest, ludziom żyje się dobrze. Vide Libia.

W libii nie ma monarchii, co mnie przeszkadza mi z nią bardziej sympatyzować, niż z UE - bo tam chociaż nie ma socjalu... Taki ich plus.

Nie wspominając o tym, że Libia jest po prostu ofiarą agresji zewnętrznej, która pod zaprawdę świetnymi argumentami niszczy ten jeszcze jakoś się trzymający kraj Afryki, który zapewne, jeśli rebeliantom się uda, stoczy się na dół Afryki. Przez pomoc wspaniałych i miłujących pokój demokracyj europejskich.

A czy ludziom żyje się dobrze w demokracji? Wystarczy spojrzeć, jak rośnie bezrobocie, jak spadają zarobki (rosną: tylko w sektorze budżetowym!), jak drożeje wszystko, jak rosną podatki, czego nie widać jeszcze tak dotkliwie, bo państwa nasze "ratują", a raczej opóźniają i hamują ten upadek szaleńczym drukiem papierowego pieniądza fiducjarnego.

Dążymy do naturalności, hę? Proponuje się rozebrać i żyć z wilkami w lesie - naturalniej się chyba nie da. I zapomnij o czytaniu i innych mrzonkach.

Czyli wracamy do postulatów, że demokracja jest końcem historii i szczytowym osiągnięciem "ludziowatości", a wszystko inne to zezwierzęcenie i sranie po krzakach. Dziękuję za taki poziom "dyskusji".

Przypomnij, ile tysięcy lat temu? I z udziałem jakich ludzi? I jakiej części ludności w ogóle? I ilu umiało czytać?

Ile trwały? krótko, zawsze wracając albo do monarchii i powolnej odbudowy, albo upadkiem całej kultury.

Obecne demokracje trwają już prawie sto lat, a to, czym się zakończą, to ludzkość chyba jeszcze nie przeżyła.

I ilu umiało czytać? Demokracje starożytności były tworzone przez kilka najbardziej, że tak sie wyraże, wyrafinowanych i wyedukowanych ludów. Co nie przeszkodziło im upaść i tego co już parę razy tu napisałem.

Challenge accepted. Lepiej stać z boku i mędrkować niż wziąć się do roboty i budować z innymi, nie?
Budujmy razem socjalizm, tak? Razem, wszyscy, ku budowie demokracji, końca historii i szczęścia ludzkości.

Ja podziękuję. Postoję z boku i poczekam aż to runie, bo że trzeszczy w szwach, wystarczy popatrzeć z boku, a nie z euforią pędzić do urn, patrzeć jak powstają najdroższe stadiony świata, przepłacone, piękne drogi, czy też po prostu jak "reprezentanci" w naszym imieniu (i naszych wnuków) zaciągają olbrzymie długi i drukują puste pieniądze - bo liczy się BUDOWA, bez względu na koszty i w ogóle na to, czy jest to rentowne i produktywne...

Na tym skończyłbym oskarżanie mnie o frazesy i demagogię i idealizowanie.

Tia, nigdy. Powiedz to Neronowi, Tutenchamonowi i innym "oświeconym" monarchom.
Jak już mówiłem, monarcha może być albo zły, albo dobry. I nie mów mi, że Neron spowodował większą tragedię w Rzymie, niż kupa pseudointeligencji budującej nowy wspaniały świat oparty o rozum, równość i braterstwo, tak, że "gilotyna pracowała tak, że chrupały karki w bieliźnie".

Matko, co za demagogiczny stek bzdur. Naprawdę mnie przerażają takie poglądy. Mikke jest geniuszem w manipulowaniu ludźmi i wmawianiu im, że to nie on nimi manipuluje :diabelek:.
Mikke?

Przepraszam bardzo, ale Mikke "zainteresowałem" się dużo później po lekturze tego, czym są monarchie, demokracje, liberalizm, socjalizm i wolny rynek - mogę zresztą podać ci sporo tytułów prac autorów, o których nigdy nie słyszałeś (bo gdzie? na lekcjach wosu?), tym samym nie widząc, co krytykujesz - a polecałbym ci chociaż zaznajomienie się z tym, a nie wdawanie się w pyskówki, oskarżając o coś, co samemu się popełnia w co drugim zdaniu, lub po prostu nie mając pojecia o czym sie pisze. Zabawnie czyta się przeciwników liberalizmu i monarchizmu, których totalny brak wiedzy w temacie od razu wychodzi na jaw, gdy utożsamiają to z jednym słowem-kluczem: "Mikke demagog i oszołom", myśląc, że to już zwalnia z jakiejkolwiek dyskusji czy argumentowania. Demagog i manipulacja starczą. Zresztą, trochę mnie to dotknęło, gdyż, jak napisałem, niezbyt go lubię osobiście - chociaż zdjęcie z nim mam :)

To, że to jedyny polityk, który tworzy prawdziwy ruch w opozycji do jednorodnej socjaldemokracji i etatystów, to... trudno. Nie lubię go zbyt personalnie, lecz wartości, które głosi, są mi najbliższe na tej scenie politycznej. Zaś nazywanie go geniuszem w manipulowaniu ludźmi, mając obok Kaczyńskiego Tuska, Napieralskiego to już... no niepoważnie, chłopie.

Jeśli chodzi zaś o człowieka, który bardzo mi się podoba pod względem tego co głosi, to jest nim zdecydowanie Pan Michalkiewicz. Człowiek niesamowicie inteligentny, kulturalny i z porażającą dosłownie wiedzą na temat prawdziwego liberalizmu i wolnego rynku - jednak dla takich jak on, nie ma miejsca w demokracji. Nie jest to ani płomienny mówca, lider itp. Ludzie demokracji nie chcą takich. Zaś Mikke, ten już nadaje się bardziej, gdyż ma cięty jezyk, potrafi wywoływać emocje, potrafi zainteresować, mówi dosyć prostym językiem.

Jednak gdy staje do walki z takimi weteranami demokracji, prawdomówności i absolutnie-nie-manipulacji-emocjami jak Tusk czy Napieralski, to niestety: nie wygra.

Jeśli jednak chciałbyś chociaż poznać, czym są poglądy, w które wierzę - jednak nie potrafię ich po prostu przekazać zrozumiale czy przystępnie, zwieźle, gdyż fatalnie piszę i przekazują swoje poglądy, szczególnie w sieci, gdzie nie chce mi się nawet pisać poprawnie, zapraszam na pw, to podam parę ciekawych prac.

Naukowych

Naprawdę, nie będą to linki do filmów "Mikke szowinista roku!" albo "Mikke miażdzy lewicową gnide".

Link to comment

Ok, dowiedziałem się z tego tyle, że jestem takim samym demagogiem jak Ty (bo mam inne poglądy i nie uważam demokracji za mrzonki, tylko za ciężką harówkę) i że stosujesz dokładnie te same argumenty co Mikke ("wszyscy to złodzieje i oszuści, JA mam receptę na to wszystko"). Te hasła są takie same jak hasła choćby tych rewolucji, które tak potępiasz.

zginie kupa zapłodnionych komórek jajowych - tzn. nowopoczętych dzieci, które w trakcie selekcji w probówkach zostaną osądzone jako "niezdatne".

I mi zarzucasz wypowiadanie się w temacie, o którym nie mam zielonego pojęcia...

Jedno Ci się udało - "weteran demokracji Napieralski, mistrz manipulacji" :diabelek". Autentycznie mnie rozbawiło.

I szczerze? Nie, nie interesują mnie prace naukowe na temat Twoich poglądów - miej je sobie, demokracja Ci to gwarantuje, ale ja mam swoje, a dodatkowo nie lubię sekciarstwa i stawania koniecznie "po tej drugiej stronie", żeby czuć się lepszym i inteligentniejszym.

Demokracja jest jaka jest, trzeszczy jak każdy system polityczny zawsze i wszędzie, ale daje mi święty spokój i możliwość powiedzenia co mam na wątrobie, bo jest budowana przez wszystkich obywateli. Daje mi ten spokój sumienia, że każdy, kto ma ochotę może podejść i powiedzieć co go gryzie i nie będzie za to sądzony i poniewierany. Na przykład Ty mówisz, że demokracja jest zła - spoko, skrzyknij ludzi i zobacz, czy też tak uważają i hajda robić rewolucję liberalną i monarchistyczną. Powodzenia.

Ja opieram się na założeniu, że ludzie w końcu sami wiedzą najlepiej co dla nich dobre. Natomiast wiara w to, że jeden człowiek wie najlepiej co gospodarce, wojsku i ogólnie krajowi jest najbardziej potrzebne to wiara dobra dla masy nieumiejącej czytać i nieznającej swojej historii. Wtedy można chrzanić o dobrym wujku królu, który się wszystkim zajmie, a ty sobie żyj wolny, tylko nie podskakuj mu, bo ci z tej dobroci rączki przetrąci.

Wolę budować trzeszczącą demokrację niż stawać okoniem i obrażać się na rzeczywistość, bo "może być tak pięknie". Nie, nie może, a każde kolejne wybory, gdzie Mikke i jemu pokrewni dostają tęgie baty pokazują jedno - że ludzie NIE CHCĄ takich rządów. Dajmy im żyć zatem...

Możesz nazywać ludzi głupimi i oceniać demokrację już teraz, kiedy ma w najlepszym wypadku około 100 lat, podczas gdy obowiązek szkolny istnieje niewiele dłużej, a faktycznie analfabetyzm dopiero kończymy wypleniać. Możesz już wrzeszczeć, że "wpadamy w otchłań" i inne bzdety, ale to tylko udowadnia, że nie umiesz myśleć perspektywicznie - ludzie cały czas uczą się demokracji i możliwości jakie daje. Machloje i cwaniactwo są nieuniknione, tak jak nieuniknione by były w przypadku waszego "oświeconego dworu najznamienitszych obywateli", bo taka już natura ludzka. Ale dając jej czas można wyłuskiwać co lepsze jej cechy. Tylko trzeba tego chcieć, a nie wrzeszczeć: "dobra, wam nie wyszło, ludzi trzeba za pysk, bo są głupi". Ja tak nie uważam, sorry.

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...