E-czytnik to tylko zabawka?
Papier elektroniczny to żadna nowość.
W naszym kraju już kilka lat temu pojawiły się pierwsze modele urządzeń zaopatrzonych w E-ink.
Odstraszały ceną(1000-2000zl) i mało kogo było stać na taki bajer.
Po pewnym czasie ceny spadły i teraz nowy czytnik da się kupić za mniej niż 400zł.
Czy coś się w związku z tym zmieniło w Polsce?
Rewolucja nie nastąpiła i mimo upływu czasum, mało kto wie cokolwiek na temat tych tajemniczych urządzeń.
Paradoksalnie najzagorzalszymi przeciwnikami czytników są ludzie którzy nigdy nie mieli takiego urządzenia w ręce.
Dzieki takim osobnikom powstał mit:
"Czytnik, tablet? Przecież nie ma różnicy, to w sumie to samo"
Otóż różnica jest i to zasadnicza i nie ma w mojej wypowiedzi kszty fanbojstwa.
Przyjrzyjmy się bliżej ekranom obu typów urządzeń
Ekran e-ink jest wykonany z malutkich kapsulek wypełnionych tuszem, które tworzą litery
LCD/Amoledy świeci pixelami i każdy z pixeli świeci na odpowiedni w danym momencie kolor.
Tyle w teorii. O ile LCD/Amoled w monitorach/telefonach/tabletach sprawdza się bardzo dobrze, o tyle w urządzeniu stricte do czytania jest złym wyborem. Podstawowa wada: ekran świeci i męczy oczy.
Każdy kto musiał na monitorze przeczytać kilkaset stron tekstu, doskonale wie jak to daje się we znaki.
Co innego serfować po necie/ czytać artykuły, a co innego czytać wielotomową książkę.
Ekran E-ink jest dla oczu jest przyjazny jak ekran zwykłej książki.
Nie świeci, nie odbija światła w słońcu, ma bardzo wytrzymałą baterii albo jak kto woli, niski pobór prądu.
Takie urządzenie pobiera prąd tylko przy zmienianiu strony i jest to tak niewielka ilość, że po 3 godzinach ładowania czytnik wytrzyma 2-3 tygodnie, w przeciwieństwie do tableta, który w najlepszym wypadku uciągnie 12 godzin ciągłej pracy.
W Ameryce/Japonii, gdzie czytniki sprzedają się prawie tak dobrze jak tablety, edukacja w tym temacie jest dużo większa.
Europa nadal nieufnie podchodzi do tego typu urządzeń.
Panie, co to za potwór?
Jadę sobie pociągiem, czytam kolejnego e-booka, a obok siedzi nobliwy starszy pan, który uważnie się przygląda temu szatańskiemu wynalazkowi. Widziałem, że był mocno zaintrygowanym, więc odezwałem się pierwszy:
-To czytnik książek, elektroniczny papier.
na co starszy pan:
-Ale to nie świeci, wygląda jak książka.
-Ponieważ to cos innego niz ekran monitora. Ekran czytnika jest zrobiony z kapsułek z tuszem i nie ma jak świecić.
-Aha
To nie jest Cool Story, tylko często spotykany scenariusz wynikający po pierwsze z
normalnej ciekawości zupełnie nieznanym urządzeniem.
Ni to tablet, ni telefon, ma klawiaturę i ekran jak z książki.
Tablet widział każdy, a ekran czytnika, który dobrze imituje książkę, już nie.
Oczywiście tablety mają wiele zalet, po pierwsze multimedialność, kolorowy ekran.
Czytnik to urządzenie stworzone do czytania, tylko do czytania i to jest w nim najważniejsze.
Wszelkie inne dodatki, jak mp3, przeglądarka internetowa czy syntezator mowy, to tylko lepsze lub gorsze dodatki.
Czytnik ma imitować stronę z prawdziwej książki, działać bardzo długo na jednej baterii i w tej funkcji wygrywa z każdym, nawet najdroższym tabletem.
Koniec kwestii technicznych.
Czytniki są dla piratów, a E-booki to ZUO.
Teraz już miło nie będzie. Spotkałem się kilka razy ze stwierdzeniem, że skoro czytam na Kindle, to pewnie jestem piratem.
Zacznijmy od tego, że w świetle prawa, ściąganie e-booków jest legalne.
Zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r. (Dz. U. 1994 r. Nr 24 poz. 83 z późn. zm.) a dokładnie art. 23 ust. 1 bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego (ust. 2). Należy jednakże pamiętać, że dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy (art. 35). Z zakresu dozwolonego użytku osobistego wyłączone są programy komputerowe - tj. nie można ich ściągać, rozpowszechniać, zwielokrotniać etc. bez zgody właściciela praw majątkowych (art. 77).
Spokojnie. Nie jest to reklama chomika czy innego pokemona.
90% e-booków czytam w języku angielskim, kupuję oryginalne wydania za marne gorsze.
Te 5-9$ za książkę dostosowaną do mojego czytnika to dla mnie świetna okazja, która ma jeszcze jeden, dodatkowy plus.
Gdy ktoś kupuje e-booka np. na Amazonie jakieś 75% ceny trafia do autora.
I tak właśnie powinno być. Autor zarabia załóżmy 6 dolców na jednym egzemplarzu, gdy przy wydaniu papierowym, haraczu wydawcy, reklamie autor dostaje dolara.
Oczywiście wydanie papierowe+kampania reklamowa ma swoje plusy, ale szkoda, że równo z papierowym wydaniem,
nie mają swojej premiery cyfrowe odpowiedniki.
Wiele razy książka zyskała popularność dopiero dzięki publikacji w internecie.
Internauci doceniają autorów, którzy nie mają ich gdzieś.
Świetnym przykładem historia Dmitrija Głuchowskiego. Żaden wydawca nie chciał wydać jego książki na papierze.
Wtedy ten mało znany autor zamieścił swoje dzieło w internecie. Jego strona stała się bardzo popularna.
Internauci ruszyli do pomocy, pomogli usunąć błędy, namówili autora do istotnych zmian w fabule.
Metro 2033 stało się hitem, zostało wydane na papierze, a dziś można je ściągnąć za darmo i legalnie
To jedna z książek, której autor nie bał się internautów. E-book nie tylko pomógł w reklamie, dzięki niemu książka w ogóle doczekała się papierowej formy.
Polskie Realia
Niestety, każdy Polak, który chciałby sobie kupić czytnik, musi zadać sobie kilka pytać, żeby się później nie zawieść.
Kilka miesięcy temu, gdy koleżanka pokazała mi swój czytnik zaniemówiłem.
Pożyczyłem go na dwa tygodnie, przerobiłem 5 książek, które na nim miała.
Istna sielanka. W momencie, gdy go oddawałem, było pewne, że będę miał swój.
Wszedlem na amazona, zaplaciłem, trzy dni później kurier UPC zajechał.
Tydzień minał jak z bicza strzelił i przyszła irytacja.
Czemu jak normalny człowiek, nie mogę kupić swojej ulubionej książki w formie cyfrowej, po polsku.
Dlaczego prawie nic nie można kupić po polsku?
Księganie które oferują e-booki to zwykle wsparcie dla twórców niezależnych, w swojej ofercie mają mało znane książki.
Ok, książki niszowych autorów powinny się pojawiać i ja nie mam nic przeciwko.
Ale co zrobić w wypadku, gdy chce się kupić jakiś bestseller?
W moim przypadku zależało mi na książkach D.Webera(popularny autor S-F), niestety, nie znalazłem prawie nic.
Chcecie kupić polskie e-booki Tolkiena, Harrego Pottera, Rok Orwella, zdawało by się topowe w różnych kręgach książki?
Nie ma takiej opcji. Księgarnie internetowe oferują jedynie ochłapy.
Jeżeli ktoś uważa, że mogę przesadzać, polecam przejrzeć ofertę największych polskich księgarni z e-bookami
Ciekawostka: Nawet jeżeli chcecie kupić coś z w polsku i jakimś cudem
uda wam się to znaleźć, to są kolejne niespodzianki.
Większość e-booków z tych i innych polskich sklepów, jest w takiej formie,
że... bez złamania zabezpieczeń,
nie da się ich czytać na większości e-czytników.
W imię zasad, coby źli internauci nie kopiowali książek na chomika.
Jaasne, przecież nikt w dzisiejszych czasach nie ma skanera, więc normalnie zeskanowanych książek w necie nie ma.
Niezłe jaja.
Dlatego potrafię zrozumieć osoby, które po normalnych poszukiwaniach zdobycia legalnego e-booka, decydują się na chomika. Ściąganie na własny użytek jest legalne i taki e-book to w gruncie rzeczy takie samo zło jak wypożyczenie książki z biblioteki.
Na tym przecież autor również nie zarabia. Smutna prawda, z którą muszą zmierzyć się przyszli
e-czytacze, to dylemat: Czytać po angielsku czy piracić, bo po naszemu nie kupią prawie nic co jest aktualnie na topie.
Czytnik: Niestety nadal tylko sprzęt dla nielicznych
Mimo wielu zalet i wielkiej przewagi nad tabletem, czytniki tylko fajną zabawką, która przyda się mało komu.
Wiele wody upłynie, zanim zmienią się nasze realia, że e-booki to zło wcielone.
Aż w końcu znajdzie się odpowiedni wydawca, który zrozumie, że w erze tabletów/czytników
da się zarobić masę pieniędzy na popularnych e-bookach w naszym języku.
Dopóki to nie nastąpi, dopóty potencjał tych urządzeń będzie marnowany.
To samo tyczy się prasy. Poza "Polityką" nie znajdziecie nic.
W języku angielskim jest pasa prasy na czytniki: People,New York Times, Newsweek, to tylko niektóre z wielu gazet
E-Ink vs LCD - Starcie drugie: Czytanie w słońcu
Kindle 3 kosztuje ok 450zł(nie ma żadnego cła/vatu)
Nawet na nasze zarobki nie jest to wielka cena, za urządzenie z genialnym książkowym ekranem, żelazną gwarancją.
Nasi wydawcy olewają sprawę i jeszcze wiele wody upłynie, zanim dojdziemy do zagranicznych standardów,
czyli wydawania e-booka razem z wydawaniem książki w formie cyfrowej.
Czytnik nie jest najlepszym pomysłem dla osób, które chcą legalnie kupić/przeczytać swojego ulubionego Wiedźmina, Władcę Pierścieni czy nawet przygłupa Pottera.
Albo piracisz, albo kupujesz e-book po angielsku/niemiecku/hiszpańsku czy w języku dowolnego innego kraju, w którym zrozumiano, że trzeba iść z postępem, bo e-booki nie mają zamiaru wyprzeć papierowych książek, tylko mogą wspólnie z nimi egzystować.
Sam po 4 miesiącach uważam, że mój czytnik jest jednym z lepszych zakupów na przestrzeni ostatnich lat.
Prostota, jakość ekranu, wygoda czytania to dla mnie rzeczy bardzo ważne.
Kilka tysięcy książek w urządzeniu mniejszym niż zeszyt (mimo, że mam tylko jakieś 40)
- po prostu rewelacja.
Nie zamierzam umniejszać roli książek papierowych, bo normalne książki nie wyginą przez e-booki.
Jednak szkoda stać w miejscu, gdy cały świat idzie z postępem, a w takiej Japonii na każdym kroku natkniemy się na
budki, które nie są niczym innym jak miejscami do błyskawicznego wypożyczania e-książek.
Tak więc, drogi czytelniku:
Jeżeli chcesz kupić czytnik to dobrze się nad tym zastanów i sprawdź czy da się kupić na niego pasujące Ci książki.
Zamierzasz skupić się na książkach po angielsku?
Znakomicie, Sapkowski, Tolkien, Hemingway, to i wszystko inne kupisz bez problemu.
Licząc na dzieła po polsku albo zostaniesz przy niszowych dziełach albo
czeka na Ciebie łatka złodzieja, który okrada pisarza ściągając z chomika.
Wszystko zależy od priorytetów i jeżeli chcesz kupować książki swoich ulubionych autorów w naszym ojczystym języku
to lepiej idź do księgarni, a o czytniku pomyśl za parę lat. Może się coś zmieni i chomik już nie będzie potrzebny.
Pozdrawiam wszystkich czytających.
11 Comments
Recommended Comments