Jump to content
  • entries
    8
  • comments
    28
  • views
    5,361

E-czytnik to tylko zabawka?


Boomkin

984 views

 Share

Papier elektroniczny to żadna nowość.

W naszym kraju już kilka lat temu pojawiły się pierwsze modele urządzeń zaopatrzonych w E-ink.

Odstraszały ceną(1000-2000zl) i mało kogo było stać na taki bajer.

Po pewnym czasie ceny spadły i teraz nowy czytnik da się kupić za mniej niż 400zł.

Czy coś się w związku z tym zmieniło w Polsce?

Rewolucja nie nastąpiła i mimo upływu czasum, mało kto wie cokolwiek na temat tych tajemniczych urządzeń.

Paradoksalnie najzagorzalszymi przeciwnikami czytników są ludzie którzy nigdy nie mieli takiego urządzenia w ręce.

Dzieki takim osobnikom powstał mit:

"Czytnik, tablet? Przecież nie ma różnicy, to w sumie to samo"

Otóż różnica jest i to zasadnicza i nie ma w mojej wypowiedzi kszty fanbojstwa.

Przyjrzyjmy się bliżej ekranom obu typów urządzeń

jywjzL1Z5glis.jpg

Ekran e-ink jest wykonany z malutkich kapsulek wypełnionych tuszem, które tworzą litery

LCD/Amoledy świeci pixelami i każdy z pixeli świeci na odpowiedni w danym momencie kolor.

Tyle w teorii. O ile LCD/Amoled w monitorach/telefonach/tabletach sprawdza się bardzo dobrze, o tyle w urządzeniu stricte do czytania jest złym wyborem. Podstawowa wada: ekran świeci i męczy oczy.

Każdy kto musiał na monitorze przeczytać kilkaset stron tekstu, doskonale wie jak to daje się we znaki.

Co innego serfować po necie/ czytać artykuły, a co innego czytać wielotomową książkę.

Ekran E-ink jest dla oczu jest przyjazny jak ekran zwykłej książki.

Nie świeci, nie odbija światła w słońcu, ma bardzo wytrzymałą baterii albo jak kto woli, niski pobór prądu.

Takie urządzenie pobiera prąd tylko przy zmienianiu strony i jest to tak niewielka ilość, że po 3 godzinach ładowania czytnik wytrzyma 2-3 tygodnie, w przeciwieństwie do tableta, który w najlepszym wypadku uciągnie 12 godzin ciągłej pracy.

iByDW3gISVpK6.jpg

W Ameryce/Japonii, gdzie czytniki sprzedają się prawie tak dobrze jak tablety, edukacja w tym temacie jest dużo większa.

Europa nadal nieufnie podchodzi do tego typu urządzeń.

Panie, co to za potwór?

Jadę sobie pociągiem, czytam kolejnego e-booka, a obok siedzi nobliwy starszy pan, który uważnie się przygląda temu szatańskiemu wynalazkowi. Widziałem, że był mocno zaintrygowanym, więc odezwałem się pierwszy:

-To czytnik książek, elektroniczny papier.

na co starszy pan:

-Ale to nie świeci, wygląda jak książka.

-Ponieważ to cos innego niz ekran monitora. Ekran czytnika jest zrobiony z kapsułek z tuszem i nie ma jak świecić.

-Aha

To nie jest Cool Story, tylko często spotykany scenariusz wynikający po pierwsze z

normalnej ciekawości zupełnie nieznanym urządzeniem.

Ni to tablet, ni telefon, ma klawiaturę i ekran jak z książki.

Tablet widział każdy, a ekran czytnika, który dobrze imituje książkę, już nie.

i88L62zlvKcxM.jpg

Oczywiście tablety mają wiele zalet, po pierwsze multimedialność, kolorowy ekran.

Czytnik to urządzenie stworzone do czytania, tylko do czytania i to jest w nim najważniejsze.

Wszelkie inne dodatki, jak mp3, przeglądarka internetowa czy syntezator mowy, to tylko lepsze lub gorsze dodatki.

Czytnik ma imitować stronę z prawdziwej książki, działać bardzo długo na jednej baterii i w tej funkcji wygrywa z każdym, nawet najdroższym tabletem.

Koniec kwestii technicznych.

Czytniki są dla piratów, a E-booki to ZUO.

Teraz już miło nie będzie. Spotkałem się kilka razy ze stwierdzeniem, że skoro czytam na Kindle, to pewnie jestem piratem.

Zacznijmy od tego, że w świetle prawa, ściąganie e-booków jest legalne.

Zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 r. (Dz. U. 1994 r. Nr 24 poz. 83 z późn. zm.) a dokładnie art. 23 ust. 1 bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego (ust. 2). Należy jednakże pamiętać, że dozwolony użytek nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy (art. 35). Z zakresu dozwolonego użytku osobistego wyłączone są programy komputerowe - tj. nie można ich ściągać, rozpowszechniać, zwielokrotniać etc. bez zgody właściciela praw majątkowych (art. 77).

Spokojnie. Nie jest to reklama chomika czy innego pokemona.

90% e-booków czytam w języku angielskim, kupuję oryginalne wydania za marne gorsze.

Te 5-9$ za książkę dostosowaną do mojego czytnika to dla mnie świetna okazja, która ma jeszcze jeden, dodatkowy plus.

Gdy ktoś kupuje e-booka np. na Amazonie jakieś 75% ceny trafia do autora.

I tak właśnie powinno być. Autor zarabia załóżmy 6 dolców na jednym egzemplarzu, gdy przy wydaniu papierowym, haraczu wydawcy, reklamie autor dostaje dolara.

Oczywiście wydanie papierowe+kampania reklamowa ma swoje plusy, ale szkoda, że równo z papierowym wydaniem,

nie mają swojej premiery cyfrowe odpowiedniki.

Wiele razy książka zyskała popularność dopiero dzięki publikacji w internecie.

Internauci doceniają autorów, którzy nie mają ich gdzieś.

Świetnym przykładem historia Dmitrija Głuchowskiego. Żaden wydawca nie chciał wydać jego książki na papierze.

Wtedy ten mało znany autor zamieścił swoje dzieło w internecie. Jego strona stała się bardzo popularna.

Internauci ruszyli do pomocy, pomogli usunąć błędy, namówili autora do istotnych zmian w fabule.

iQUrFXoeNuIqy.png

Metro 2033 stało się hitem, zostało wydane na papierze, a dziś można je ściągnąć za darmo i legalnie

To jedna z książek, której autor nie bał się internautów. E-book nie tylko pomógł w reklamie, dzięki niemu książka w ogóle doczekała się papierowej formy.

Polskie Realia

Niestety, każdy Polak, który chciałby sobie kupić czytnik, musi zadać sobie kilka pytać, żeby się później nie zawieść.

Kilka miesięcy temu, gdy koleżanka pokazała mi swój czytnik zaniemówiłem.

Pożyczyłem go na dwa tygodnie, przerobiłem 5 książek, które na nim miała.

Istna sielanka. W momencie, gdy go oddawałem, było pewne, że będę miał swój.

Wszedlem na amazona, zaplaciłem, trzy dni później kurier UPC zajechał.

Tydzień minał jak z bicza strzelił i przyszła irytacja.

Czemu jak normalny człowiek, nie mogę kupić swojej ulubionej książki w formie cyfrowej, po polsku.

Dlaczego prawie nic nie można kupić po polsku?

Księganie które oferują e-booki to zwykle wsparcie dla twórców niezależnych, w swojej ofercie mają mało znane książki.

Ok, książki niszowych autorów powinny się pojawiać i ja nie mam nic przeciwko.

Ale co zrobić w wypadku, gdy chce się kupić jakiś bestseller?

W moim przypadku zależało mi na książkach D.Webera(popularny autor S-F), niestety, nie znalazłem prawie nic.

Chcecie kupić polskie e-booki Tolkiena, Harrego Pottera, Rok Orwella, zdawało by się topowe w różnych kręgach książki?

Nie ma takiej opcji. Księgarnie internetowe oferują jedynie ochłapy.

Jeżeli ktoś uważa, że mogę przesadzać, polecam przejrzeć ofertę największych polskich księgarni z e-bookami

Ciekawostka: Nawet jeżeli chcecie kupić coś z w polsku i jakimś cudem

uda wam się to znaleźć, to są kolejne niespodzianki.

Większość e-booków z tych i innych polskich sklepów, jest w takiej formie,

że... bez złamania zabezpieczeń,

nie da się ich czytać na większości e-czytników.

W imię zasad, coby źli internauci nie kopiowali książek na chomika.

Jaasne, przecież nikt w dzisiejszych czasach nie ma skanera, więc normalnie zeskanowanych książek w necie nie ma.

Niezłe jaja.

Dlatego potrafię zrozumieć osoby, które po normalnych poszukiwaniach zdobycia legalnego e-booka, decydują się na chomika. Ściąganie na własny użytek jest legalne i taki e-book to w gruncie rzeczy takie samo zło jak wypożyczenie książki z biblioteki.

Na tym przecież autor również nie zarabia. Smutna prawda, z którą muszą zmierzyć się przyszli

e-czytacze, to dylemat: Czytać po angielsku czy piracić, bo po naszemu nie kupią prawie nic co jest aktualnie na topie.

Czytnik: Niestety nadal tylko sprzęt dla nielicznych

Mimo wielu zalet i wielkiej przewagi nad tabletem, czytniki tylko fajną zabawką, która przyda się mało komu.

Wiele wody upłynie, zanim zmienią się nasze realia, że e-booki to zło wcielone.

Aż w końcu znajdzie się odpowiedni wydawca, który zrozumie, że w erze tabletów/czytników

da się zarobić masę pieniędzy na popularnych e-bookach w naszym języku.

Dopóki to nie nastąpi, dopóty potencjał tych urządzeń będzie marnowany.

To samo tyczy się prasy. Poza "Polityką" nie znajdziecie nic.

W języku angielskim jest pasa prasy na czytniki: People,New York Times, Newsweek, to tylko niektóre z wielu gazet

iBwXTxKL0hMbr.jpg

E-Ink vs LCD - Starcie drugie: Czytanie w słońcu

Kindle 3 kosztuje ok 450zł(nie ma żadnego cła/vatu)

Nawet na nasze zarobki nie jest to wielka cena, za urządzenie z genialnym książkowym ekranem, żelazną gwarancją.

Nasi wydawcy olewają sprawę i jeszcze wiele wody upłynie, zanim dojdziemy do zagranicznych standardów,

czyli wydawania e-booka razem z wydawaniem książki w formie cyfrowej.

Czytnik nie jest najlepszym pomysłem dla osób, które chcą legalnie kupić/przeczytać swojego ulubionego Wiedźmina, Władcę Pierścieni czy nawet przygłupa Pottera.

Albo piracisz, albo kupujesz e-book po angielsku/niemiecku/hiszpańsku czy w języku dowolnego innego kraju, w którym zrozumiano, że trzeba iść z postępem, bo e-booki nie mają zamiaru wyprzeć papierowych książek, tylko mogą wspólnie z nimi egzystować.

Sam po 4 miesiącach uważam, że mój czytnik jest jednym z lepszych zakupów na przestrzeni ostatnich lat.

Prostota, jakość ekranu, wygoda czytania to dla mnie rzeczy bardzo ważne.

Kilka tysięcy książek w urządzeniu mniejszym niż zeszyt (mimo, że mam tylko jakieś 40)

- po prostu rewelacja.

Nie zamierzam umniejszać roli książek papierowych, bo normalne książki nie wyginą przez e-booki.

Jednak szkoda stać w miejscu, gdy cały świat idzie z postępem, a w takiej Japonii na każdym kroku natkniemy się na

budki, które nie są niczym innym jak miejscami do błyskawicznego wypożyczania e-książek.

Tak więc, drogi czytelniku:

Jeżeli chcesz kupić czytnik to dobrze się nad tym zastanów i sprawdź czy da się kupić na niego pasujące Ci książki.

Zamierzasz skupić się na książkach po angielsku?

Znakomicie, Sapkowski, Tolkien, Hemingway, to i wszystko inne kupisz bez problemu.

Licząc na dzieła po polsku albo zostaniesz przy niszowych dziełach albo

czeka na Ciebie łatka złodzieja, który okrada pisarza ściągając z chomika.

Wszystko zależy od priorytetów i jeżeli chcesz kupować książki swoich ulubionych autorów w naszym ojczystym języku

to lepiej idź do księgarni, a o czytniku pomyśl za parę lat. Może się coś zmieni i chomik już nie będzie potrzebny.

Pozdrawiam wszystkich czytających.

 Share

11 Comments


Recommended Comments

Brakuje opisu problemów, które mogą wystąpić przy korzystaniu z e-czytnika i e-booków.

Widzisz, gdyby oryginalne e-booki po polsku sprzedawane normalnie, bez DRM, w normalnych formatach, to by nie było problemów żadnych problemów.

Ani z literówkami zdarzającymi się z przy konwersji zeskanowanej książki, ani z pożyczaniem.

Co ciekawe, już od dawna można przez internet pożyczyć znajomemu kupionego e-booka.

Nie byłoby też problemu ze średnio wygodnymi PDFami, bo są dużo fajniejsze formaty.

Cena też nie jest większym problemem, skoro za urządzenie z najwyższej półki, najpopularniejszy czytnik na świecie płaci się nieco ponad 400zł.

Ok, jeszcze na siłę można dorzucić fakt, że ekran jest czarno-biały, jak gazeta czy książka. Jeżeli ktos lubi obrazki i czarnobiała wersja książki mu nie odpowiada, to fakt, jest to wada czytnika.

Za kilka lat standardem będzie kolorowy e-ink, do tej pory w zupełności mi wystarcza czerń i biel.

Pozdro.

Jedynym poważnym problemem przy czytaniu na Kindle(i innych czytnikach) jest po prostu brak książek, bo same czytniki,

są dość tanie przy czym w parze z ceną idzie bardzo wysoka jakość, co w branży elektronicznej nie jest regułą.

Link to comment

Dosyć tanie dla kogo? Człowieka zarabiającego 1200-2000 złotych (akurat Polska cierpi na straszliwe rozwarstwienie zarobkowe) raczej nie będzie na coś takiego stać, a to koszt samego czytnika, do którego trzeba przecież dokupić konkretne e-booki. I to konkretne, bo zabezpieczenia uniemożliwiają odczytywanie innych formatów. Do tego dochodzi fakt, że czytnik jest obliczony na zepsucie się (jak większość rzeczy w kapitaliźmie, gdzie zarabia się na sprzedawanych egzemplarzach) i kupno innego odpada, bo wtedy tracimy cały zbiór. Nie każdy ma chęci lub zdolności, żeby bawić się w hakera i łamać zabezpieczenia. Wbrew pozorom lepiej i prościej będzie w dalszym ciągu kupić standardową książkę w cenie 20-40 złotych. E-booki (czy raczej e-czytniki) stają się coraz popularniejsze, ale w dalszym ciągu ciężko mówić opłacalności. Wygoda e-czytnika też jest dyskusyjna i zależna od perspektywy - piracenie jest mniej wygodne od legalnego użytkowania, a z kolei legalne użytkowanie nie zawsze jest możliwe przy pewnych preferencjach (co sam wskazujesz). Sama wygoda czytania jako takiego jest bezdyskusyjna.

Link to comment

miałbym wydać 450-500 zł za gadżet do CZYTANIA książek? ROTFL, nie dziękuję, na głowę jeszcze nie upadłem. NIC nie zastąpi normalnej, papierowej książki i przyjemności z jej czytania, posiadania ładnej kolekcji na półce

zresztą biorąc pod uwagę poziom czytelnictwa (?) w Polsce - ponad POŁOWA Polaków nie miała w ciągu ostatniego roku ŻADNEGO kontaktu z książką - polecanie i promowanie takich urządzeń mija się z celem...

Link to comment
Dosyć tanie dla kogo? Człowieka zarabiającego 1200-2000 złotych (akurat Polska cierpi na straszliwe rozwarstwienie zarobkowe) raczej nie będzie na coś takiego stać, a to koszt samego czytnika, do którego trzeba przecież dokupić konkretne e-booki. I to konkretne, bo zabezpieczenia uniemożliwiają odczytywanie innych formatów. Do tego dochodzi fakt, że czytnik jest obliczony na zepsucie się (jak większość rzeczy w kapitaliźmie, gdzie zarabia się na sprzedawanych egzemplarzach) i kupno innego odpada, bo wtedy tracimy cały zbiór. Nie każdy ma chęci lub zdolności, żeby bawić się w hakera i łamać zabezpieczenia. Wbrew pozorom lepiej i prościej będzie w dalszym ciągu kupić standardową książkę w cenie 20-40 złotych. E-booki (czy raczej e-czytniki) stają się coraz popularniejsze, ale w dalszym ciągu ciężko mówić opłacalności. Wygoda e-czytnika też jest dyskusyjna i zależna od perspektywy - piracenie jest mniej wygodne od legalnego użytkowania, a z kolei legalne użytkowanie nie zawsze jest możliwe przy pewnych preferencjach (co sam wskazujesz). Sama wygoda czytania jako takiego jest bezdyskusyjna.

Napisałem o problemach związanych z czytaniem elektronicznych książek, o zabezpieczeniach też. Mocno utrudniają życie.

Są różne gusta i różne potrzeby.

Większość czytam po angielsku i fakt, że kupuję ksiażkę w 2 minuty, po czym mogę zabrać się do czytania, do mnie przemawia.

Jednak napisałeś dwie rzeczy nie do końca zgodne z prawdą.

Po pierwsze

Jeżeli kupujesz e-booka u jednego ktoregokolwiek z wielkich sklepów, nie stracisz kolekcji, nawet w czasie awarii. Swoje książki masz przypisane do konta, tak jak aplikacje na Androida, które dalej masz nawet przy przesiadce na nowszy telefon. Zawsze masz do nich dostęp.

Po drugie

Gwarancja, to był argument koronny, dlaczego kupiłem akurat ten czytnik. Poczytaj sobie o Amazonie i ich gwarancji. Wymieniają nawet czytniki pogryzione przez psy, zalane zmywaczem do paznokci itd.

Rodzice kupują dzieciom wiele drogich niepotrzebnych zabawek, więc czy czytnik jest drogi, czy tani, zależy od konkretnej sytuacji.

miałbym wydać 450-500 zł za gadżet do CZYTANIA książek? ROTFL, nie dziękuję, na głowę jeszcze nie upadłem. NIC nie zastąpi normalnej, papierowej książki i przyjemności z jej czytania, posiadania ładnej kolekcji na półce

zresztą biorąc pod uwagę poziom czytelnictwa (?) w Polsce - ponad POŁOWA Polaków nie miała w ciągu ostatniego roku ŻADNEGO kontaktu z książką - polecanie i promowanie takich urządzeń mija się z celem...

Moim zdaniem właśnie dlatego, że czytelnictwo upada, trzeba polecać takie i inne urządzenia.

Patrz jakie głupoty ludzie kupują dzieciom na komunię. Nie ważne, że się zadłużają wszystko wedle zasady "zastaw się, a postaw się" Starego konia nie nauczy się nowych sztuczek, ale źrebaka owszem.

Dlatego promowanie czytania, nieważne czy na tablecie, czy na czytniku czy w normalny sposób, ma wielki sens. Mam 3 biblioteki obok siebie i wiesz kiedy tam chodzi młodzież? Gdy musi, bo już danej lektury, którą musi przerobić i zrozumieć, co autor miał na myśli, już w szkole nie ma. Zdawać by się mogło, że troszkę generalizuję, może tak jest, ale u nas naprawdę mało czyta coś poza gazetą raz w tygodniu.

Pomijam pasjonatów, dzieci nauczycieli, które od dziecka są uczone, ze trzeba czytać.

Jeżeli kupno czytnika, pomoże dzieciakowi w czytaniu, to nie mam nic przeciwko.

Link to comment

Osobiście pozostanę dinozaurem i będę czytał papierowe wydania... Póki co. Pomijając kiepską dostępność polskich tytułów na czytniki, boli mnie przede wszystkim cena e-booków. Nie wiem, jak sprawa ma się dzisiaj, ale kiedy ostatnio przyglądałem się ofercie, okazało się, że... Elektroniczne wydanie od zwykłego jest tańsze o pięć złotych. 40zł vs 35zł. Pół kilo papieru i elegancka okładka vs plik. Kto ustala (ew. ustalał w tym czasie :wink:) ceny?

Link to comment

Ogólnie tekst dobry i bardzo mi się przydał. Prawdopodobnie opiszę własne wrażenia, gdy dostanę swojego Kindla.

Ściąganie na własny użytek jest legalne i taki e-book to w gruncie rzeczy takie samo zło jak wypożyczenie książki z biblioteki.

Nie jest. Mit ten obaliłem tu.

Na tym przecież autor również nie zarabia.

Spójrz sobie do ustawy o bibliotekach.

Link to comment

Od napisania powyższej notki minęło ponad pół roku. Wydawałoby się, że to tylko kilka miesięcy. Jednak w przeciągu tego czasu, głównie za sprawą planów wejścia Amazona na polski rynek, wiele się zmieniło w kwestii e-czytników i e-książek w Polsce.

Mamy dużo więcej e-księgarni, które oferują dużo więcej pozycji w większym wyborze formatów. Co więcej, większość księgarni zaczyna naprawdę poważnie podchodzić do tego tematu i traktują go zgodnie z logiką - kupujesz książkę, nie format. Zatem jeden zakup daje ci na przykład dostęp do pliku pdf, epub oraz mobi. A najlepsze jest to, że zdecydowana większość e-księgarni zdążyła już zrezygnować z DRMów na rzecz znaków wodnych.

Także w kwestii polskiej prasy na Kindle jest lepiej. Już nie tylko Polityka, ale też Gazeta Wyborcza i Tygodnik Powszechny udostępniają swoje kindle'owe wersje. Natomiast dzięki agresywnej kampanii GW, ogrom ludzi dowiedziało się, czym w ogóle są te "gadżety". I nie wątpię, że również Smuggler, swoją recenzją Kindle'a przyczynił się do popularyzacji tego sprzętu. ;)

Jedynym "problemem" pozostają wciąż ceny, niewiele niższe od papierowych wydań. Choć trafiają się i wyjątki, ale zwykle w ramach promocji. Dla przykładu - nabyłem biografię Steve'a Jobsa za 35 złociszy, co przy 55 zł. za papierowe wydanie jest dość atrakcyjną ofertą.

Osobiście zakup Kindle'a uważam za jedną z najlepszych rzeczy, jaką w życiu zrobiłem. ;)

Kindle 4 'Classic' - moja recenzja :D

Link to comment
Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...