Google - nosić czy nie, oto jest pytanie
Google. Słowo które przez to co reprezentuje, zawładnęło życiem milionów osób na całym świecie. Postępuje zgodnie z biznesową strategią typowego molocha danej branży - gdy bestia się nasyciła w jednym sektorze, aby nie musieć sobie odgryzać nowo wyrosłych głów, rozszerza działalność na inne sektory, które są w miarę bliskie pierwotnemu rdzeniowi, choć później może się to zmienić.
Uwaga, tekst zawiera wulgaryzmy. Dlaczego ? Oto oświadczenie autora jakie udało nam się zdobyć: "bo chcę i mogę", później usłyszeliśmy jeszcze : "a użyć w sumie, muszę"
Pomijając jednak szereg miejsc gdzie gigant może inwestować i wydawać swoje miliardy, zajmijmy się przeglądarką, a konkretnie, trzema aspektami wyszukiwania.
1. Usunięcie wyników wyszukiwania na życzenie danego podmiotu. Doświadczyłem tego w sumie raz, a później, gdy sprawdzałem, sytuacja wróciła do stanu poprzedniego (czyli po wpisaniu danej frazy, w wynikach wyszukiwania pojawiał się znów link do tego podmiotu. Nieważne o co chodziło, ważne co innego - po co ? Wpisanie dokładnego lub przybliżonego adresu daje rezultat w postaci konkretnego przekierowania. Na dodatek po jakimś czasie (kilka dni mniej więcej) sytuacja wróciła do normy, mimo iż faktyczny stan ani tego podmiotu, ani Google, nie zmienił się ani na jotę. Tym niemniej, jeżeli owe zgłoszenia mają skutek długotrwały w innych przypadkach, o których nie wiem, to minus dla wyszukiwarki
2.Sortowanie wyników. O tej sprawie powiedziano już naprawdę wiele : o firmach zatrudniających ludzi by szykowali strony danej instytucji czy firmy tak, aby były wyżej wyszukiwane przez Google, o algorytmach wyszukiwania i sortowania wyników, o wszystkich działaniach podejmowanych by znaleźć się wyżej. Statystyki dla wyników z drugiej strony, na setki stron wyników, są miażdżące, tylko niewielki procent ludzi zagląda na drugą, trzecią stronę, a co dopiero dalej. Lwia część idzie na pierwsze strony. Prowadzi to oczywiście do spłycenia poziomu stron. Bo jaka jest szansa, że wpisanie kilku wyrazowej frazy da nam to czego oczekujemy ? Liczą się pojedyncze słowa, klucze, frazy-wytrychy. I jeszcze kwestia reklam. Opcja "szczęśliwy traf" - minus dla wyszukiwarki
3.Cenzura niektórych słów. Wpisanie w wyszukiwarkę "kur wa" skutkuje wynikami, ale już wpisanie samego "kurw" nie powoduje nic - program czeka na naszą dalszą akcję, podczas gdy w przypadku tysięcy neutralnych wyrażeń, podpowiada najczęściej wyszukiwane lub pokazuje strony znalezione dla już wpisanego ciągu znaków. I to przy wyłączonym filtrze. Ok, rozumiem, że z komputera mogą korzystać osoby nieuprawnione do oglądania/czytania danych treści, ale czy w przypadku większości, nie spotkali się z tym wcześniej w filmach, słownictwie, kulturze, w życiu codziennym ? Albo czy program widząc iż wpisując dany ciąg znaków dążę do wyszukania tego a tego, nie mógłby chociaż podpowiedzieć najprostszych rzeczy, chociażby definicji encyklopedycznej danego wyrażenia ? Skoro jest na tyle "mądry" by cenzurować daną grupę słów wywodzącą się z danego wyrazu i wszelkie jego odmiany, to powinien być na tyle "mądry" iż przekroczywszy granicę za którą nie ma już wątpliwości o co chodzi (a na tej podstawie ocenia, wpisanie "kur" skutkuje np. linkiem do kurnika, wtedy wątpliwości nie ma, dopiero wpisanie "kurw" uruchamia dzwonek alarmowy) oczekuję danego efektu. Niby nic, a jednak minus dla wyszukiwarki.
Wszystkiemu winien brak konkurencji, która realnie może zagrozić pozycji giganta. Czy to się zmieni w przyszłości ? Pewnie nie, ale są przecież inne wyszukiwarki, mimo iż oparte na podobne wzorce, np. netsprint, gooru, bing. Trzeba liczyć na to, że jak kiedyś monopol Internet Explorera upadł, tak i Google nie zawładnie naszym światem w całości. Bo inaczej zostanie nam tylko rysowanie takich rysuneczków i cicha obecność w głębinach systemu :
(autorstwo nie moje)
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.