Woodstock ? opóźniona relacja
W tym roku po raz pierwszy zdecydowałem się wybrać na Woodstock. Zostałem namówiony przez koleżankę, która po kilku latach przerwy postanowiła się ponownie tam wybrać. Zgodziłem się bo nie miałem lepszych planów, jednocześnie byłem ciekawy jak to wygląda. Przyznam, że byłem sceptycznie nastawiony do tego festiwalu, ponieważ różne rzeczy się o nim nasłuchałem. Gdy mój brat się dowiedział, że tam zamierzam jechać spytał się czy wiem co tam się robi. Po pytani, co tam się robi, odsiedział bez chwili namysłu i z pełną powagą, że ćpie. No cóż, pomyślałem, sprawdzę.
PODRÓŻ
Dojechać do Kostrzyna postanowiliśmy już w poniedziałek, co jak się później okazało było dobrym pomysłem. Zaplanowaliśmy dokładnie podróż pociągami, czyli o której spotykamy się w Poznaniu, i jak jechać dalej. Niestety PKP musiało już na starcie nabrać opóźnienie. Według naszych planów miałem być w Poznaniu 50 minut przed następnym pociągiem. Początkowo pociąg miał opóźnienie 20 minut, jednak w czasie podróży do Poznania opóźnienie zwiększyło się o kolejne 15 minut. Jazda upłynęła mi na staniu koło wejścia do przedziału konduktorskiego, gdzie pani konduktor na każdej stacji dawała rady, że trzeba iść na koniec pociąg, bo tam jest miejsce. Jakoś nie wyobrażałem sobie podróży na koniec pociągu z plecakiem przez tłum wściekłych ludzi. Po jakimś czasie dojechałem do Poznania. Szybko znalazłem koleżankę i udaliśmy się na papierosa. Potem szybko na pociąg do Krzyża. Tu droga przebiegła w miarę spokojnie nie licząc kilku postojów w szczerym polu. W Krzyżu czekała nas niespodzianka. Pociąg do Kostrzyna już czekał. Dwa wagony i masa ludzi. Cóż trzeba być twardym i jakoś jechaliśmy. W Gorzowie Wielkopolskim na szczęście zwolniły się dwa miejsca i resztę drogi spędziliśmy siedząc i sącząc piwko.
NA MIEJSCU
W Kostrzynie szybko znaleźliśmy autobusy na pole namiotowe. Trze złote od osoby to jeszcze nie majątek, więc w drogę. Po kilku chwilach byliśmy prawie na miejscu. Po jakimś czasie ukazały nam się pola namiotowe, więc zaczęliśmy szukać najlepszego miejsca na rozbicie się. W czasie poszukiwań rozglądałem się i zastawiałem ile tu będzie osób. Koleżanka mnie wyśmiał, gdy podawałem liczby rzędu 20-30 tysięcy (oficjalne dane mówią o 750 tysiącach w niedzielę) . Po rozłożeniu namiotu i chwili odpoczynku wyruszyliśmy na spacer w poszukiwaniu wszystkich ważnych miejsc czyli Dużej i Małej Sceny, ASP, Pokojowej Wioski Kriszny, Przystanku Jezus, prysznicy, kranów, TOI-TOI, wioski piwnej, punktu gastronomicznego, Lidla oraz innych miejsc. Niestety wszystko było jeszcze pozamykane.
We wtorek rano postanowiliśmy wybrać się do miasta na zakupy. Wybraliśmy drogę przez las z powodu upałów. Szło się nawet przyjemnie, ale dość długo. W mieście w pierwszy napotkanym sklepi kupiliśmy sobie coś do zjedzenia na śniadanie i na ławeczce odpoczywaliśmy przez dłuższą chwilę. Później ruszyliśmy do miasta w poszukiwaniu piwa. Kupiliśmy chyba po cztery Warki w Biedronce. Nie chciało nam się wracać na pola namiotowe piechotą więc wybraliśmy autobus.
Po powrocie okazało się chyba, ze Lidl jest już czynny, więc gdyby nie zakup piwa nasz wycieczka nie miała by sensu. We wtorek nareszcie zaczęło się coś
dziać.
HARE KRYSZNA HARE KRYSZNA
Koło południa, gdy siedzieliśmy na trawce koło dużej sceny i sączyliśmy piwo, usłyszeliśmy dość charakterystyczną melodię i śpiew. Był to oczywiście bardzo kolorowy pochód Krysznowców. Po mimo tego, że jestem sceptycznie nastawiony do innych religii, zrobiło to na mnie wrażenie. Kilkadziesiąt osób kolorowo ubranych, głównie kobiet, maszerujących, śpiewających i tańczących wzbudzało ogólne zainteresowanie. Co prawda po jakimś czasie stawało się
to trochę męczące. Przynajmniej dla mnie. W czwartek dodatkowo podczas przemarszu ciągnęli swój wielki i kolorowy wóz.
ZGŁODNIAŁEM
Człowiek oprócz picia musi także jeść. Można w sumie wyróżnić trzy miejsca, gdzie była możliwość zaopatrzenia się w coś do jedzenia.
Pierwsze miejsce do Lidl. Sklep jak na warunki polowe było ogromny i dobrze zaopatrzony. Oprócz napojów, lodów, bułek, chleba, konserw, dżemów i innych smarowideł można było kupić namioty, karimaty, śpiwory i wiele innych rzeczy dostępnych w takich sklepach. Na początku dziwiłem się po co tam namioty jak każdy ma swój, jednak przekonałem się, że przypadki chodzą po ludziach. Grupka osób która pojawiła się w czwartek i chciała się rozbić koło nas nie sprawdziła wcześniej kupionego namiotu. Okazało się, że nie da się go rozłożyć bo jest źle zszyty. Końca tej historii możecie się domyślić.
Drugie miejsce to pasaż gastronomiczny. Znajdował się tam wszelaki potrawy typu szybkie jedzenie. Hamburgery, hot-dogi, knysze, zapiekanki, bigos, kiełbasy z grilla, ziemniaki z kefirem itp. Ceny wahały się od 5 złotych do chyba 17 za szaszłyk. Jednak nie jestem do końca pewien. Można było się najeść tylko trzeba było kupować z głową.
Trzecie miejsce to Krysznowcy. Gdy to jedliśmy ktoś zawołał ? oni zjadają jedzenie mojemu jedzeniu?. To prawda. Za 6 złotych można było zjeść ich wegańskie potrawy. Dostawało się na plastikowym talerzyku, żółty ryż (kolor od jakiś przypraw), ostrą papkę z fasoli, soi, marchewki i czegoś jeszcze, słodką papkę z kaszy mannej z rodzynkami i cukrem oraz chipsy zbożowe. Smak był dość specyficzny, jednak mi smakowało. Najadłem się spokojnie i ze smakiem, chociaż na co dzień bym tego nie mógł jeść. Nie radzę po tym jedzeniu palić papierosów przez dłuży czas. Gdy z koleżanką postawiliśmy puścić dymka momentalnie nas zemdliło.
WŁĄCZYŁEŚ MYŚLENIE?
Od przyjazdu w poniedziałek na pole namiotowe pierwsze co rzuciło mi się w oczy to taśmy odgradzające. Biało-czerwone, czarno-żółte z napisem ?włącz myślenie?, białe i inne którymi ludzie grodzili sobie pole namiotowe. Czasami dochodziło do sytuacji, że dwa namioty były ogrodzone w polu o szerokości 10 na 10 metrów albo i więcej. Nie spodobało mi się to już od początku. Rozumiem, że ktoś przyjeżdża wcześniej, aby zająć miejsce znajomym którzy pojawią się kilka dni później, ale bez przesady. Byłem świadkiem sytuacji, gdy pewna grupka chciała się rozbić pod lasem i została przegoniona przez innych ludzi którzy sobie ?zarezerwowali ten teren? dla swoich znajomych. Podobno było to już ich czwarte miejsce skąd byli przeganiani. Mam nadziej, że w przyszłości ten rytuał zaniknie.
DOLEJ PIWA, DAJ GRYZA
Podczas wędrówek po terenie Woodstocku można było się natknąć na ludzi z kubkami którzy prosili o dolewkę piwa. Nie było do zbyt natarczywe, więc mi nie przeszkadzało, ale jakbym chciał tak każdemu dolewać to sam bym się nie napił. Był to niewątpliwe dobry sposób na darmowy alkohol, bo ludzi dobrej woli którzy decydowali się pomóc nie brakowało.
Inną grupą była grupa ludzi którzy prosili o gryza. Tych akurat nigdy nie częstowałem, bo trochę mnie brzydzi jedzenie po osobie której nie znam. Jednak i tu nie brakowało dobrych samarytan którzy się nad nimi litowali. Niektórzy zamiast wyrzucać niedojedzone jedzenie do kosza, zostawiali je na stolikach. Cieszyło się ono nawet zainteresowaniem.
Oczywiście jak wszędzie znalazły się osoby proszące o papierosa, czy ?coś do jedzenia?. Znajdowali się zbieracze puszek. Byli to głównie miejscowi, którzy podobno na tym dobrze zarabiają. Po Woodstocku przeczytałem gdzieś, że tylko w jednym skupie złomu uzbierano 40 ton puszek.
KOLEJKI
Przez pierwsze trzy dni trudno było znaleźć kolejki w których trzeba czekać dość długi okres czasu. W środę wieczorem, gdy poszedłem pod prysznic, wszedłem bez czekania. Nie było kolejek do TOI-TOI, jedzenia, czy pod prysznice. W czwartek wszystko się zmieniło. Rano, gdy szliśmy do Lidla po bułki na śniadanie, napotkaliśmy bardzo długą kolejkę pod prysznice. Do toalet czekało się w późnym popołudniem nawet po pół godziny. Krany były oblegane całą dobę. Do Lidla wpuszczali falami. Było trzeba swoje odstać. Chociaż i na to były sposoby. Do najpopularniejszych dań trzeba było czekać po kilkadziesiąt minut. Jednak nie ma się co dziwić, że były takie kolejki. Kilkaset tysięcy ludzi i kilkaset toalet, kilkadziesiąt prysznicy, kilkanaście stoisk z jedzeniem. To musiało powodować kolejki.
HIGIENA
Z higieną na Woodstocku nie było tak źle jak się spodziewałem. Co prawda prysznicy było za mało, ale za to uzupełniały je bezpłatne krany. Każdy mógł się odświeżyć, po długiej podróży lub całym dniu w upale i kurzu. Ludzie raczej zbyt często nie załatwiali swoich potrzeb fizjologicznych po lasach, albo ja przynajmniej nie widziałem tłumów ludzi srających w kuckach w lesie. Kilka razy dziennie widziałem szambo wozy, więc toalety było opróżniane i myte na bieżąco.
PIWO
W tym roku swoją wioskę piwną na Woodstocku miał Carlsberg. Dobrym rozwiązaniem było sprzedawanie piwa za żetony które wcześniej kupowało się w specjalnych punktach przed wioską piwną. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie czekało się po piwo godzinami. Można było kupić żetonów na zapas, a następnie podchodzić i wymieniać je na piwo. Piwo można było kupić z kega za 3,30, albo w puszcze (specjalna edycja) z 3,70. Oczywiście bardziej opłacało się piwo w puszcze. Kubki w które lano piwo z kega miały pojemność 0,4 litra, więc cena pół litra piwa wychodzi w okolicach 4,10. Taki chwyt marketingowy na który większość chyba nie zwróciła uwagi. Oczywiście popularnością cieszyły się również inny piwa które masowo kupowano w mieście i przynoszono na miejsce.
BEZPIECZEŃSTWO
Bezpieczeństwa na Woodstocku pilnował pokojowy patrol, policja, lekarza i inne służby mniej lub bardziej widoczne. Muszę przyznać, że woodstokowicze zachowywali się bardzo dobrze, gdy komu coś się stało. Kilka razy byłem świadkiem jak quad medyczny jechał na sygnale po kogoś, albo z kimś. Nawet w bardzo gęstym tłumie w czasie koncertów ludzie rozsuwali się i przepuszczali pomoc medyczną. Pod sceną nie były potrzebne żadne barierki ponieważ ludzie wbrew pozorom się tam nie pchali. Była ona dość wysoko posadowiona, przez co nie było nic widać gdy się pod nią stanęło. Takie rozwiązanie sprawiało, że pod sceną tworzyła się kilku metrowa strefa bezpieczeństwa w którą bez problemu mógł wjechać quad medyczny i udzielić niektórym pomocy. Jednak nie każdy był w stanie to zrozumieć.
PRZYSTANEK JEZUS
Na jednej z czterech scen na Woodstocku urzęduje Przystanek Jezus. Jest to grupa katolickich księży oraz młodych zaangażowanych ludzi którzy prowadzą ewangelizację. Myślałem, że jest on przyjmowany dość chłodno przez woodstockowiczów. Okazało się jednak, że młodzi ludzie chętnie rozmawiają z księżmi i dyskutują na temat religii. Rozmowy którym się kilka razy przysłuchiwałem były prowadzone dość kulturalnie. Nikt nikogo nie obrażał. Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Ludzie chętnie gromadzili się również pod sceną PJ żeby tańczyć wraz z księżmi do utworu Waka Waka.
CZWARTEK
W czwartek rano przeżyłem szok. W nocy przybyła niesamowita ilość ludzi. Podniósł się niesamowity kurz który był pod sceną oraz na głównych ścieżkach. Ludzi było dobre pół miliona. Namiot stał przy namiocie i trudno było czasami dojść do własnego. Niesamowita atmosfer. Wszyscy kolorowi, uśmiechnięci, z czubami na głowi z włosów albo puszek po piwie. Coś niewyobrażalnego. To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć.
Po południu rozpoczęto oficjalnie koncerty. Na początek zagrała orkiestra policyjna, a na niebie przeleciały samoloty iskra tworząc biało-czerwoną flagę, a później serce. Jerzy Owsiak odczytał list od Prezydenta RP, a następnie przeleciały nad nami dwa myśliwce F-16. Niesamowity widok i hałas jaki się tworzył, gdy były tuż nad naszymi głowami. Następnie zaczęły grać zespoły na wszystkich scenach.
KONCERTY
W sumie o tym powinno być najwięcej napisane, jednak tak nie będzie. Z racji tego, że musieliśmy wracać już w piątek do domu mogliśmy być tylko w czwartek na koncertach na których się nie dało nie być. Muzyka z dużej sceny była słyszana wszędzie. Nasz namiot był pod górką z ASP. Gdy tam siedzieliśmy mogliśmy słuchać muzyki i oglądać zespół który występował na telebimie. Pierwszy koncert jak się odbył był poświęcony Markowi Grechucie. Nie chcę się wypowiadać czy jego utwory były wykonane dobrze czy nie, bo się na tym nie znam. Z dużej sceny najbardziej podobał mi się jednak koncert Skindred. Odwiedziliśmy również dwie pozostałe sceny koncertowe.
Pod małą scenę poszliśmy na Podoba Mi Się, jednak średnio mi się podobało. Wieczorem udaliśmy się na koncert Ga Ga ? Zielone Żabki w PWK. Nigdy ich wcześniej nie słuchałem więc nie znałem ich piosenek. Grali nawet fajnie, ale publiczność wydawała mi się wyjątkowo chamska. Przez kilka pierwszych piosenek stałem z koleżanką w namiocie. Później wyszliśmy przed namiot i tam siedząc na trawce dokończyliśmy słuchania ich koncertu.
Pod małą sceną jak i w Pokojowej Wiosce Kriszny dało się słyszeć opinie, że w tym roku koncert są lepsze na MS i PWK. Nie umiem się do tego odnieść, ponieważ muzyki która jest grana na Woodstocku słucham rzadko.
DOBRE RADY
Z Woodstocku wróciłem z pewnym doświadczeniem i dobrymi radami dla przyszłych, nowych woodstockowiczów.
- Warto ze sobą zabrać krem przeciw słoneczny i czapkę. Jeżeli ktoś to zbagatelizuje może skończyć jak ja w tym roku. Cały czerwony.
- Dobrze jest zabrać ze sobą długie i krótkie spodnie z dużymi kieszeniami. Przydają się do noszenia wszystkich niezbędnych rzeczy ze sobą np. papieru toaletowego.
- Namiot warto rozłożyć i sprawdzić jeszcze przed wyjazdem. Może się zdarzyć, że namiotu nie można rozłożyć szczególnie gdy jest nowy.
- Przed wyjściem na koncerty czy gdziekolwiek indziej warto w namiocie zrobić sztuczny bałagan. Podobno złodzieje są mniej chętni wtedy do kradzieży.
- Nie warto brać rzeczy które nam nie są potrzebne. Zbędne są według mnie aparaty fotograficzne, MP trójki, drogie telefony itp. Jeżeli chcecie się ustrzec kradzieży to musicie to nosić cały czas przy sobie, a to nie jest szczególnie wygodne.
- Jeżeli chcesz jechać samochodem to przyjedz kilka dni wcześnie bo możesz nie dojechać do pola namiotowego. Tym razem już w środę rano nie wpuszczano samochodów na pola namiotowe. Nie można też było wyjechać przed końcem koncertów w sobotę.
PODSUMOWANIE
Muszę przyznać, że chyba zostanę fanem tego festiwalu. Na pewno wybiorę się tam za rok żeby skonfrontować moje wspomnienia i jeszcze raz na chłodno się temu przyjrzeć. Jeżeli ktoś krytykuje ten festiwal bez bycia tam, tylko na postawie zasłyszanych opinii, powinien się tam wybrać i sprawdzić jak tam jest w rzeczywistości. Niesamowita atmosfera, wspaniali ludzie, dobra muzyka. Czego więcej trzeba, aby spędzić udanie wakacje?
Zaraz będzie ciemno.
Pozdrawiam.
4 Comments
Recommended Comments