Skocz do zawartości

I tak i nie.

  • wpisy
    52
  • komentarzy
    204
  • wyświetleń
    50234

Ratchet & Clank: Quest for Booty [recenzja]


Montinek

710 wyświetleń

Z reguły prawdziwe skarby znaleźć można ukryte tylko w skrzyniach? Ewentualnie w pudełkach na sklepowych półkach (które, rzecz jasna, trzeba splądrować, jak na porządnego pirata przystało). Ostatnio jednak coraz więcej mawia się o dobrach, które możemy jedynie wyłowić z jakiejś ?sieci?, czy jak też to te portowe szumowiny nazywają. Sypnąć złotem za coś, czego nawet nie można dotknąć? Dobre dla szczurów lądowych ? tak sądziłem, póki sam tego nie wypróbowałem. Nie wiem, czy to voodoo, czy inne diabelstwo, ale zdołało mnie opętać.

1788.jpg

Kto to nieumarły? Nie umarł, czyli... Eee... Żyje! Nie, nie, zaraz, ja też żyję. O cholera...

Jak jednak mogłoby być inaczej, gdy do czarowania wzięli się ludzie z Insomniac? Ci zasłużeni dla Sony twórcy postanowili wkroczyć na grunt cyfrowej dystrybucji, klecąc pomiędzy jednym wielkim tytułem, a drugim coś mniejszego ? ?Quest for Booty? właśnie. Gra osadzona jest w uniwersum sympatycznego Ratcheta i jej fabuła dotyczy wydarzeń rozgrywających się bezpośrednio po zakończeniu poprzedniej części, ?Tools of Destruction?. Clank, stalowy kumpel naszego futrzaka, został uprowadzony przez tajemnicze istoty zwane Zoni, a jedyny sposób, by się do nich dostać, to szukać wskazówek u galaktycznych piratów. Nie pozostaje nic innego, jak przeczyścić wysłużony karabin, łyknąć rumu dla odwagi i ruszyć biedakowi na odsiecz. Po drodze trzepiąc tyłki korsarzom, uwalniając klątwę oraz jak zwykle zbierając śrubki. Tony śrubek.

Hej ho, kolejkę nalej!

Historia nie odbiega pod względem skomplikowania od konstrukcji cepa, za to stanowi doskonały pretekst do rzucania gracza w najbardziej pokręcone i zwariowane sytuacje, jakie tylko można sobie wyobrazić. Akcja rozgrywa się na planecie Merdegraw o tropikalnym klimacie, pełnej rajskich plaż, malowniczych zatok i niezbadanych jaskiń ? prezentowałaby się genialnie w katalogach wakacyjnych, gdyby tylko nie była schronieniem dla największych szumowin galaktyki. Autorzy tym razem postanowili połączyć ze sobą charakterystyczne dla serii science-fiction z pirackimi motywami. Efekt końcowy jest więcej niż zjadliwy, przywodzi na myśl ?Planetę Skarbów? Disney?a.

Designowi wtóruje stylizowana oprawa dźwiękowa. Przygotowane aranżacje nieźle wprowadzają w świat czarów voodoo, zakopanych skarbów i spijania się w trupa wątpliwej jakości alkoholem, choć raczej nic poza motywem przewodnim (notabene świetnym) na dłużej nie zostanie mi w pamięci.

Cała ta otoczka nie miałaby jednak nawet połowy swojego uroku, gdyby nie szczypta humoru, od wieków towarzysząca dziełom Insomniac. Już na wstępie okazuje się, że narratorem historii jest wiecznie schlany robot, który prowadzi ożywioną konwersację z głową swojego zmarłego kapitana, a dalej jest tylko lepiej. Gra rozbraja zarówno pocieszną animacją postaci, jak i rozpisanymi z jajem dialogami (mowa piratów to bezczelna parodia wszystkiego, co wiemy o wilkach morskich). Te ostatnie mogą się podobać tym bardziej, że aktorzy podkładający głosy wywiązali się ze swojego zadania wręcz wzorowo.

1220108917_05_nayttaa_kartoittamattomalt

Hm. Teraz rozumiem, przez co rozumieli "wypoczynek w okolicznościach rodem z Piratów z Kraibów".

Armaty? Preferuję tornada.

Karaibskie krajobrazy, czy też nie, rodowód serii zobowiązuje. ?Quest for Booty? jest grą łączącą w sobie sympatyczną strzelankę z platformówką? Choć o dziwo tym razem zdecydowano się położyć większy nacisk na elementy platformowe ? cieszy to w obliczu zapaści, w jakiej obecnie znajduje się ten gatunek. Większość czasu upłynie nam na pokonywaniu coraz wymyślniejszych torów przeszkód i rozwiązywania niezbyt skomplikowanych zagadek (acz czasem może się trafić ambitniejsze zadanie w stylu szykowania drinka w oparciu o rymowankę). Pożądany powiew świeżości przynoszą ze sobą nowe umiejętności Ratcheta: używając swojego nieśmiertelnego klucza francuskiego (niestety, łom był już zajęty przez Gordona Freemana?) może teraz podnosić z ziemi różne przedmioty ? choćby świecące w ciemnościach larwy ? a dzięki pewnemu ulepszeniu to samo narzędzie umożliwia mu manipulowanie niektórymi elementami otoczenia na odległość.

Przy takim natłoku gadżetów można zapomnieć o podstawowej funkcji klucza, jaką jest? Nie, nie dokręcanie śrubek, a obijanie głów przeciwników. W końcu nasz futrzak nie byłby sobą, gdyby od czasu do czasu nie przetrzepał skóry paru łajdakom. Żebyśmy jednak nie trudzili się machaniem ciągle tym ciężkim żelastwem, twórcy oddali nam do dyspozycji kilka broni ?palnych? (a w każdym bądź razie strzelających), prosto z poprzedniej odsłony serii. Zabawek nie jest dużo, ale biorąc pod uwagę ilość potyczek nie nudzą się one do końca gry. Zwłaszcza, że znajduje się wśród nich mój ukochany generator tornad, które po wystrzeleniu kontrolujemy wychyleniami pada. Dlaczego tak rzadko ktoś w ambitny sposób wykorzystuje żyroskopy?

Płynąc z zegarkiem w ręku

Umiejętne przeplatanie ze sobą eksploracji terenu i eksterminacji wrogów sprawiają, że aż do ujrzenia napisów końcowych nie dopadnie nas choćby cień znużenia. I, powiem szczerze, byłoby to niezłe osiągnięcie, gdyby nie fakt, że przygoda trwa cztery godziny z hakiem (ha, ha, ha, taki piracki żarcik). Na dodatek ?Quest for Booty?, w przeciwieństwie do innych odsłon Ratcheta, jest grą na raz. Nie uświadczymy tu żadnych trofeów, dodatkowych poziomów trudności, ani skill pointów ? charakterystycznych dla cyklu dziwacznych osiągnięć? Za zbierane podczas gry śrubki możemy kupić tylko jedną broń, a rzekomo ukryte ulepszenia można znaleźć już podczas pierwszego przejścia, mając na jednym oku piracką opaskę. Troszkę mało, jak na produkt za blisko pięćdziesiąt złotych, nieprawdaż? Ja swój egzemplarz upolowałem za darmo, ale wszystkim, którzy jeszcze tego tytułu nie mają, radzę się dobrze zastanowić.

Niestety, takie są przywary cyfrowej dystrybucji. By dyski twarde naszych PS3 przypadkiem nie dostały zawału przy ściąganiu gry, twórcy musieli dodatkowo ograniczyć ilość odwiedzanych przez nas lokacji i poprzestać na zaledwie kilku rodzajach wrogów. Naprawdę szkoda, bo w mojej prywatnej opinii tak płodnym umysłom, jak te z Insomniac, nic nie powinno stawać na drodze.

cd03fac2.jpeg

Mycie szyb w dzisiejszych czasach to nie przelewki.

Wyłowiony z sieci, a czysty diament!

Mimo otwartego recyklingu miejscówek i adwersarzy gra waży sporo ponad trzy gigabajty. Skąd ten chory rozmiar? Odpowiedzi dostarcza już pierwsze spojrzenie na szatę graficzną ? ?Quest for Booty? prezentuje się równie ślicznie, co pełnoprawne Ratchety, a tym samym jest jedną z najładniejszych gier dostępnych w Playstation Store. I to mimo dobrych kilku lat od premiery! Tekstury są ostre jak szabla korsarza, a animacja przez cały czas trzyma pułap bliski sześćdziesięciu klatkom na sekundę ? trudno nie być pod podziwem.

Na osobną wzmiankę zasługuje oświetlenie. Jako że duża część akcji rozgrywa się w mrocznych jaskiniach, przygotujcie swoje oczy na istną orgię rozbłysków i skaczących cieni, gdy do gry wkroczą najpotężniejsze karabiny. Również w świetle dnia potyczki zaskakują ilością wybuchów i fruwającego dookoła żelastwa (które co prawda po chwili znika, ale mniejsza z tym). Dodatkowo możemy wtedy docenić niezwykle ciepłe kolory, jakie oferują tropikalne wybrzeża. Kompletnie jednak nie mogę pojąć, dlaczego gdy nad okolicą zaczyna ciążyć klątwa ożywieńców (a więc podczas blisko połowy potyczek), na obraz nakładany jest zielonoszary filtr. W zamierzeniach zapewne miało to budować klimat, a w praktyce wygląda, jakby graficy wypili troszkę za dużo przejrzałego wina.

?Quest for Booty? jest świetnym dowodem na to, że w cyfrowej dystrybucji mogą się ukazywać również tytuły dotrzymujące kroku pudełkowym grom nie tylko na polu grywalności, ale i grafiki. Na dodatek stanowi świetny pomost między dwiema ?dużymi? odsłonami Ratchet i jeśli tylko kręci Was zbieranie śrubek, już powinniście wykupić sobie bilety na Merdegraw. Po zaczekaniu na bardziej okazyjną cenę rejs polecam również całej reszcie. Rzadko kiedy mamy okazję zobaczyć, jak wygląda rzetelna platformówka. I jeszcze rzadziej, jak tornado wciąga chwiejących się na nogach korsarzy.

Podsumowanie:

Plusy:

+ Wspaniała szata graficzna!

+ Humor atakujący praktycznie z każdego zakątka.

+ Dubbing i przewodni motyw muzyczny (z resztą, posłuchajcie).

+ Dziś relikt - genialna platformówka...

Minusy:

- ... Która trwa cztery godziny.

- Recykling lokacji i obiektów.

- Smaczne danie, ale tylko na raz.

Design jest zmyślnym połączeniem klimatów sci-fi i tematyki pirackiej, trudno przejść obok obojętnie... 8

Grafika co prawda nie jest idealna w każdym pikselu, ale z każdą kolejną częścią Ratcheta Insomniac zbliża się do poziomu animacji Pixara. Za ambicje... 8

Dźwięk: z jednej strony po prostu poprawna muzyczka w tle, z drugiej profesjonalny dubbing z jajem, którego nierzadko brakuje animacjom w kinach... 7

Grywalność stoi na najwyższym poziomie za sprawą zróżnicowania... Niemniej ogólne wrażenie psuje żałosna żywotność tytułu, która zbija notę do... 8

Werdykt: 7.8 / 10

Developer: Insomniac Games

Gatunek: Akcja / Platformówka

Platformy: PS3

Lokalizacja: Niestety, brak.

Multiplayer: Nie

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...