Gdy pierwszy Half-Life odniósł spektakularne zwycięstwo, rozchodził się jak ciepłe bułeczki i ogłoszono go jedną z najlepszych gier w historii twórcy postanowili kuć żelazo póki gorące. Rok po premierze wydano pierwszy dodatek do Half-Life. Czy był to zwykły skok na kasę graczy?
Cóż, gra z pewnością powstała w wyniku coraz bardziej rosnącej wtedy fali popularności gry od studia Gearbox(później Valve). Nie można jednak powiedzieć, że było to tylko pójście na łatwiznę i uzyskanie większej ilości kasy. W odróżnieniu do większości dzisiejszych dodatków (typu DLC), Opposing Force bardzo wiele wniósł do podstawowej wersji gry. Mamy więc nowego bohatera - Adriana Shepharda, jest on kapralem jednej z jednostek marines wysłanych do Black Mesa, aby posprzątać bałagan jaki wydarzył się po niefortunnym eksperymencie. Zawiedzeni będą jednak Ci, co myślą że naszym jedynym zadaniem będzie wyszukiwanie naukowców i ich likwidacja. Nie, tutaj bardzo szybko rozgrywka zamienia się w walkę o przetrwanie w ciasnych korytarzach tajemnej bazy wojskowej. W cazsie podróży będziemy mogli kilkakrotnie natknąć się na Gordona Freemana oraz tajemniczego G-Mana, który za wszelką cenę stara się nam przeszkodzić w dotarciu do celu, jakim jest opuszczenie tego przeklętego miejsca. Tyle względem historii, przejdźmy do konkretów.
Gra nadal jest typowym FPS'em...choć może nie aż tak typowym. Poza tradycyjnym strzelaniem czasem musimy wykazać się zręcznością i sprytem, aby pokonać przeszkody. Czasem też spotykamy żołnierzy z naszej kompani, którzy nam pomagają, choć nie są nieśmiertelni i giną dosyć często, później jednak, gdy na przykład jest nam potrzebny inżynier do otworzenia drzwi, on cudownie zmartwychwstaje i wychodzi z szafy. Podczas gry odwiedzimy zupełnie inną część kompleksu Black Mesa, niż miało to miejsce w pierwszej części. Znajdziemy się także w "Borderland" czyli w innym wymiarze, w kanałach, magazynach, podziemiach itd. Na zróżnicowanie miejscówek nie ma co narzekać. Ulepszenia dotknęły także broni. Zamiast poczciwego łomu mamy nóż i klucz francuski, dodano także więcej broni obcych i jedną eksperymentalną. Zabrakło jednak uwielbianej przez mnie kuszy (na jej miejsce pojawiła się snajperka) oraz kilka przydatnych broni eksperymentalnych. Do ciekawostek można dodać także broń, która jest jednym z tych wiszących paskud. Zwykle czają się na nas na suficie, aby wciągnąć nas swoim językiem, teraz jednak trzymamy jednego z nich w ręce, co pozwala nam przyciągać wrogów do siebie, lub chwytać się specjalnych miejsc na ścianie i dzięki temu pokonywać rozpadliny i inne pułapki.
Zmiany znajdziemy również w bestiariuszu. Poza poznanymi wcześniej przeciwnikami mamy nieprzyjemność spotkać się z większymi zombie, potężnymi obcymi, których broń nawet po zabiciu właściciela skacze i gryzie, masywnymi pełzaczami i nowym oddziałem specjalnych marines. Nie zabrakło również walk z bossami. Wydaje mi się także że w tym dodatku gra jest dużo szybsza i bardziej efektowna. Mamy mniej skradania się, a więcej masakry, zwłaszcza gdy w nasze ręce dostaniemy potężny karabin maszynowy. Powrócił także Helikopter jako jeden z przeciwników. Ten dodatek również został ulepszony przez Valve i spokojnie obsługuje rozdzielczości panoramiczne. Muzyka jest bardzo klimatyczna, choć nie przygrywa nam przez cały czas. Gra ma też multiplayer, o którym zapomniałem wspomnieć w poprzednim odcinku "Powrotu do przyszłości". Dodatek przynosi nowe tryby gry i skórki postaci. Co prawda nie miałem okazji zagrać w rzeczony multiplayer, ponieważ wątpię abym znalazł jakichkolwiek chętnych na rozgrywkę sieciową.
Zbierając te wszystkie informacje wymienione powyżej można uznać, że mamy do czynienia z dodatkiem idealnym. Niestety tak nie jest. Pierwsze co rzuca się w oczy to brak sterylnego klimatu, który towarzyszył nam w pierwszej części. Tym razem mamy po prostu do czynienia z twardym facetem wykonującym swoją pracę, a nie przerażonym naukowcem zmuszonym do walki o przetrwanie. Nie każdemu się to może spodobać, ale cóż, zawsze jakaś niekorzystna zmiana. Inną wadą jest długość rozgrywki. Według danych Steam w jedynkę grałem ok. 9 godzin, a OF wystarczył tylko na 5 godzin. Owszem jest to czas w jakim można ukończyć dowolnego pełnoprawnego FPS'a dziś, lecz zawsze chciałoby się więcej. No i walka z ostatnim bossem - taka jakaś za łatwa
Całość oceniłbym na 8/10. Z jednej strony to świetne uzupełnienie historii Gordona Freemana, z drugiej niczym nie zaskakujący FPS. Ot, solidna robota.
Tak czy inaczej polecam.
PS: Od jakiegoś czasu powstaje mod do HL2 pod tytułem Opposing Force 2. Tutaj trailer:
[media=]
2 komentarze
Rekomendowane komentarze