Społeczeństwo. Kolejny Poziom
Ewolucja. Jest wszędzie wokół, podlegają jej wszystkie organizmy a także za naszą sprawą materia nieożywiona. Mimo że pewne grupy negują to zjawisko, bo nie pasuje im do doktryn, jest ono faktem. Społeczeństwo także możemy zakwalifikować do kategorii organizm. Dość skomplikowany, z rozbudowaną strukturą. A więc i ono się rozwija, dostosowuje. W dużej mierze to my stymulujemy te przemiany, wybieramy ich kierunek. Przenieśmy się na nasze podwórko. Teoretycznie najwyższy czynnik decyzyjny w naszym kraju lub inne wpływające na nasze zachowania, popychają nas do przodu. Podczas spaceru z psem myślałem sobie na tymi różnymi, z pozoru zwyczajnymi i błahymi, elementami "levelowania" społeczeństwa. Do kilku chciałbym się odnieść.
1) Sprzątanie po swoim psie - niby nic, a podobno u tych lepiej rozwiniętych to standard. Skoro tak, to i u nas się propaguje odpowiedzialność za psie "pamiątki". Zacznijmy od tego, że samorząd lokalny i inne organy takie jak spółdzielnie mieszkaniowe, w żaden sposób nie są dostosowane i przygotowane do odpowiedzialności za ten obowiązek. Rzadkością są specjalne pojemniki i woreczki na nieczystości zlokalizowane gdzieś na zwykłych osiedlach. Doświadczenie (i obserwacje) mówi mi że w takich przypadkach (braku "sprzętu"), korzysta się z foliowych reklamówek. Bardzo fajnie, mając na względzie że są one jednym z głównych brudów planety, rozkładają się tysiące lat. To rzeczywiście "służy" nam lepiej niż jakaś psia kupa, leżąca gdzieś w trawie. Inna sprawa to ostentacyjnie "nawalone klopsy" na środku chodnika, to akurat masakryczne olewatorstwo. Ja jednak nic nie zbieram i zbierać nie będę. Taka jest moja postawa. Bo gdy odchody nie leżą nigdzie na widoku, nic one nie szkodzą. Od tysiącleci są elementem natury i jej z tym dobrze, nawet na tym korzysta.
2) Segregacja śmieci - no dobra, żaden problem. Produkujemy takie ich ilości, że co nam szkodzi wrzucić np. plastikową butelkę do odpowiedniego pojemnika. Ale tu się pojawia pewien problem, ciekaw jestem czy też się z nim stykacie ? My ładnie wszystko wrzucamy tam gdzie trzeba, przychodzi dzień wywózki, pojawiają się panowie od tego. Zabierają się do roboty i ładują wszystko do jednego zbiornika. No ocb ?! To sytuacja żywo wyjęta z jakiejś prześmiewczej komedii klasy c. Ignorancja ? Głupota ? Czynność przewyższa kwalifikacje zawodowe ? A może ktoś tu sobie "w kulki leci" ?
3) Zakaz palenia w miejscach publicznych - słuszne rozporządzenie. Bo jednak palący są w mniejszości, a reszta nie ma ochoty wdychać i wąchać tych trujących smrodów. Palacze się burzą ? No trudno, wiedzcie że wasze hobby jest szkodliwe nie tylko dla was, ale także dla otoczenia. To banał, jednak wy podejmujecie decyzję o truciu siebie, ja podjąłem inną i nie wpierniczajcie się ze swoją w sfery publiczne. Nie ma co się produkować w temacie, sprawa jest jasna.
4) Odnawialne, alternatywne źródła energii - zagadnienie dwupunktowe. Po pierwsze "przesiadanie" się na takie ze względów ekologicznych. Po drugie ze względu na wyczerpywalność obecnych, to oczywiste. Od dawna korzystamy z paliw, gazów kopalnych i innych węgli. Dopiero niedawno zaczęliśmy sobie uświadamiać jaki wpływ na naszą planetę ma ich eksploatacja, produkcja energii za ich pomocą. Na dodatek nieuniknione jest przy obecnym poziomie wydobycia, one nam się skończą prędzej niż później. I o ile nie nauczymy się ich pozyskiwać z kosmicznych skał (wiedzieć to może i wiemy, ale brak technologii), to musimy znaleźć alternatywę. Co możemy więc zrobić ? Elektrownie wodne i wiatrowe może i są "czyste", ale dobre na małą skalę, przy lokalnych potrzebach. Trochę lepiej z energią słoneczną. Mamy już nie kiepską technologię, nie wiem jednak jak panele słoneczne spisują się w praktyce i na ile są wydajne. Nie widziałem żadnych wielkich ich pól, więc albo komuś się nie chce pracować z nimi, nie stać go albo znowu przy masowej skali nie dają rady. A niech jeszcze zbuntowane maszyny albo my zasłonimy niebo dymem, to w ogóle nie się z tego "nie wyciągnie" . Z antymaterią jesteśmy jeszcze podobno daleko w polu, więc i na nią nie ma co liczyć. No i są elektrownie jądrowe. Hejterzy ostatnio mieli żniwa, bo mogli bombardować opinię publiczną materiałami z Japonii. Jak to jest z tą energią z atomu ? Mówi się że to najczystsze źródło "mocy" w przełożeniu na to ile jej dostarcza. To bardzo zmitologizowany temat, a ludziom w głowach siedzi głównie widmo Hiroszimy kiedy się go wywołuje. W parze z nim idzie Czarnobyl i brak edukacji, więc nie ma co dziwić się bardzo ostrożnemu podejściu. Nie wiem czy w obecnej sytuacji mamy jakiś wybór i alternatywę. Na razie żadnej elektrowni nie mamy, ale nie bójcie się, w koło naszego kraju jest ich pełno. Jeśli miałoby dojść do jakiegoś wyjątkowo niefortunnego zbiegu wpadek i wypadków, to konsekwencje i nas dosięgną. A wtedy ulicę zaroją się zielonymi Hulkami . Więc skoro tak czy siak coś może nam grozić, to przynajmniej zacznijmy na tym korzystać (energia + miejsca pracy).
5) Powszechny dostęp do darmowego, szerokopasmowego internetu - nic dodać, nic ująć. Światowa sieć to dziś kolos, który służyć może prawie do wszystkiego. Na świecie uważa się już nawet, że dostęp do niej to kolejne podstawowe prawo człowieka. Nasz rząd chciał się dostosować i przypodobać tym, którzy dostęp mają utrudniony i wiele naobiecywał. A jest tak, że dostęp do internetowej sieci to nadal pole dominacji dostawców prywatnych. Ta państwowa, darmowa jeśli już gdzieś jest, to zazwyczaj nie zachwyca prędkością transferów, przegrywa często z dostępem bezprzewodowym. Jednak daleko nam jeszcze do europy.
6) Etyka jako opcjonalny przedmiot w szkole - wybór powinien być. Nie każdemu musi pasować lekcja religii i to co się tam serwuje. Tu kłania się podobno świeckość naszego państwa, a jest tak że jak ktoś "ma gdzieś" kościół to jest obywatelem i człowiekiem gorszym. Dlatego etyka to rzadkość, a frekwencja na takich zajęciach nie jest najwyższa. Dyrektorzy szkół najczęściej nawet się nie starają takich zajęć organizować. Bo przypadkiem podpadną hierarchą kościelnym, dostaną łatkę "zwalczającego/zwalczającej święty kościół katolicki i Jezusa Chrystusa" i przy byle pretekście się ich wymieni. To skrajny przykład, ale niestety w dużym stopniu prawdziwy. Kościelni oligarchowie trzymają na krótkiej smyczy organy państwa i ich przedstawicieli. Mają przecież monopol na zbawienie i dzierżą w rękach klucze do nieba, więc lepiej im nie podpaść. A co złego jest w lekcji etyki ? Można na niej dowiedzieć się wielu rzeczy, ona także wykształci odpowiednie postawy moralne, nawet dojrzalsze niż religia bo bez przyuczenia do pogardy i braku akceptacji dla inności. Kościół boi się utraty wpływów i lobbuje "anty". Taka jest rzeczywistość i widzę że najbliższy czas tego nie zmieni. No, więc kamienie w ręce i rzucajcie.
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze