Skocz do zawartości

Blogowe aTezy

  • wpisy
    318
  • komentarzy
    3426
  • wyświetleń
    544840

Scenariusze końca wszechświata


...AAA...

4781 wyświetleń

W poprzednim artykule starałem się opisać zagrożenia przed którymi, przynajmniej hipotetycznie, ludzkość może zdołać umknąć. Tym razem daruję sobie ocenę niebezpieczeństwa i prawdopodobieństwo jego wystąpienia. Nie ważne, która z poniższych teorii okaże się prawdziwa, i tak przed żadną nie ma drogi ucieczki. Przedstawiam prawdziwe kosmiczne katastrofy - scenariusze śmierci całego znanego nam wszechświata.

kosmicznykot3.png

Wojny w ciemności

To co wydaje nam się wielkie i najważniejsze - galaktyki, gwiazdy, gazy i planety - jest tylko niewielkim dodatkiem do jeszcze nieznanej strony kosmosu. Jednocześnie, aby rozważać jego losy, jesteśmy zmuszeni do zgadywania i przewidywania skutków implikowanych przez ciągle badane składniki, o których nie wiemy niemal nic.

W latach '60 XX wieku, świetny astronom, Vera Rubin, dzieliła swój cenny czas między opiekę nad czwórką dzieci a badaniem rotacji galaktyk. Niezbyt porywająca dyscyplina. Wszystko w kosmosie się kręci: księżyce wokół planet, planety wokół gwiazd, a całe układy dryfują dookoła masywnych centrów galaktyk. Jakież było zdziwienie Rubin, kiedy okazało się, iż jednak nie wszystko jest do bólu przewidywalne, a galaktyki zachowują się w inny sposób niż powinny! Oto problem. Gdy obserwujemy planety Układu Słonecznego, to zgodnie z mechaniką klasyczną, zauważamy, iż poruszają się one z różną prędkością. Merkury położony najbliżej Gwiazdy Dziennej okrąża ją najszybciej (87 dni, około 50 km/s), ziemski rok, jak wiadomo, trwa 365 dni (około 30 km/s), a najdalszy Neptun dla przebycia swojej orbity potrzebuje aż 164 lat (około 5 km/s). To typowe i Vera Rubin na pewno spodziewała się analogicznych wniosków płynących z badań galaktyk. Okazało się jednak, że prędkość obiektów na peryferiach galaktyk i w ich środkach są bardzo zbliżone*. W uproszczeniu można powiedzieć, że gwiazdy zachowują się jakby naklejone na jakąś wielką winylową płytę, obracającą się swoim tempem. Inaczej mówiąc, do wyjaśnienia tego fenomenu brakowało masy, z której owa płyta byłaby zbudowana. Wielkiej ilości niewidocznej materii, kilkukrotnie przewyższającej masę wszystkich gwiazd i gazów - ciemnej materii. Czym jest ciemna materia? Ze względu na jej naturę wiemy bardzo niewiele - nie odbija światła, jest masywna i tworzy szkielet dla widzialnego wszechświata. Jedną z hipotez jest połączenie idei ciemnej materii z teorią supersymetrii (SUSY). W wielkim skrócie, oznaczyłoby to, iż niewidoczna strona kosmosu zbudowana jest z poszukiwanych przez teoretyków cząstek, zwanych superpartnerami. Są one niczym innym niż ciężkimi odbiciami znanych nam cząstek o sympatycznych nazwach jak fotina, gluina i skwarki. (Rozwinięcie tematu SUSY: Kosmiczna symfonia: Wszechświat to symetria.)

Wkrótce potem nauka przeżyła kolejne trzęsienie. Jeszcze nie ukształtowały się usystematyzowane modele dotyczące ciemnej materii, a naukowcy zauważyli, że nawet ona wszystkiego nie wyjaśnia. Siła grawitacji, zwłaszcza przy założeniu istnienia wielkiej masy niewidocznej materii, powinna powodować spowolnienie ekspansji kosmosu. Tymczasem, obserwacje prowadzone na supernowych kompletnie zbiły z tropu astronomów. Wszechświat rozszerza się coraz szybciej! Werdykt był oczywisty: Od zarania do teraz na całą materię działa niewidzialna siła odpychająca - ciemna energia. Obie tajemnicze substancje, ciemna materia i ciemna energia, stanowią jakieś 96% bilansu materii-energii uniwersum. Nie podobna snuć teorii na temat przyszłości wszechświata nie uwzględniając jego, powiedzmy szczerze, głównego składnika. Od czasu tych odkryć nauka jest zgodna: Dzieje kosmosu to fizyczne przeciąganie liny między ciemną materią a ciemną energią. Co nam przyniesie wygrana którejś ze stron?

wielkiecos.jpg

Wielki skurcz

Na lekcjach fizyki w szkole, często porównuje się wszechświat, do nadmuchiwanego balonu z namalowanymi na jego powierzchni kropkami symbolizującymi ciała niebieskie. To całkiem wygodna metafora. Kosmos rzeczywiście ciągle rośnie nadmuchiwany przez ciemną energię, a leżące odpowiednio daleko struktury oddalają się od siebie nawzajem. To uzmysławia jak potężny musiał być Wielki Wybuch. Nasuwa się tu podstawowe pytanie: Czy taki stan rzeczy może trwać wiecznie? Nawet intuicyjnie odczuwamy, iż to mało prawdopodobne. Kiedy kopniemy do góry piłkę, to będzie ona najpierw przyśpieszała, następnie stopniowo zwalniała, aż w końcu się zatrzyma i zacznie spadać na ziemię. Musielibyśmy wystrzelić piłkę ze znacznie większą energią, nadając jej prędkość ponad 11 km/s, aby miała szansę uwolnić się z więzów ziemskiej grawitacji i wylecieć w przestrzeń kosmiczną. Podobnie jest z kosmosem. Zależnie od jego właściwości i sił w nim działających, można się spodziewać ciągłej inflacji bądź... Wielkiego kolapsu.

Rozważmy drugi scenariusz, w którym wszechświat nigdy nie osiągnie prędkości krytycznej. Dojdzie na pewno do momentu w którym, podobnie jak nasza pierwsza piłka, przestrzeń wyhamuje, następnie zatrzyma i zacznie się kurczyć aż nastąpi kolaps. Proces ten będzie z początku powolny, ale systematycznie nabierze przyśpieszenia - tak jak obecnie przyśpiesza inflacja. Z metaforycznego balonu zejdzie powietrze i zapadnie się. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest wszechobecna grawitacja. Można rzec, że czarna materia pokona ciemną energię. Najpierw bliskie sobie galaktyki będą się zderzać i łączyć w większe skupiska gwiazd. Ich gigantyczna masa, coraz bardziej napinająca płótno czasoprzestrzeni, spowoduje dryfowanie ku sobie. W centrach wielkich galaktyk królować będą czarne dziury, jeszcze masywniejsze od dzisiejszych supermasywnych czarnych dziur. Gdy wszystkie ciała niebieskie znajdą się w jednej, olbrzymiej aglomeracji gwiezdnej, proces przyśpieszy, temperatura wzrośnie, aż gwiazdy i planety zaczną się ze sobą spajać. Na tym etapie już nie powinno istnieć żadne życie. Dojdzie do rozpadu cząsteczek, atomów, a nawet protonów i neutronów. Utworzy się zupa najbardziej elementarnych cząstek, jak kwarki i elektrony, poruszających się zbyt szybko aby mogły odtworzyć wiązania. W końcu załamią się prawa fizyki, które powrócą do stanu pierwotnego: oddziaływania silne, słabe, elektromagnetyzm i grawitacja zunifikują się w jedno. Wrócimy do punktu wyjścia. Osobliwości.

Zaskoczę niektórych tezą, że to całkiem optymistyczny obraz przyszłości. Mamy tu do czynienia z... Kosmicznym recyklingiem? To chyba trafne określenie. Zgodnie z zasadą koniec końców i tak rodzi początek, można się spodziewać, że finalna osobliwość znów utworzy kosmos. Kolejny raz dojdzie do inflacji wszechświata, a w nim rozkwitnie życie. Jeżeli rzeczywiście przestrzeń wokół nas ciągle pulsuje, zapadając się i znów rozrastając, to wysoce prawdopodobne, że nawet my sami jesteśmy właścicielami cząstek z jakich zbudowane były inne istoty, żyjące przed ostatnim wielkim skurczem. Idea o tyle przyjazna, że przy odrobinie szczęścia nigdy nie nastąpi prawdziwy koniec. Jedynym minusem jest to, iż ewoluujące miliardy lat istoty rozumne, nie mają żadnych szans na poznanie swoich poprzedników, a i same są skazane na zapomnienie.

wielkikolaps.jpg

Wielkie rozerwanie

Następna katastrofa, choć ciężko w to uwierzyć, jest jeszcze bardziej złowroga. Nadmuchiwany balon, symbolizujący kosmos po prostu pęknie, rozszarpany przez ciemną energię. To skomplikowane zjawisko. Zarówno przyczyny jak i efekty są trudne do wyjaśnienia. Zwolennicy teorii wielkiego rozerwania uważają, że ciemna energia ma tzw. fantomowy charakter. Egzotyczną cechą substancji fantomowej jest jej bardzo duże ujemne ciśnienie. Wyjaśnia to tempo ekspansji wszechświata i na pierwszy rzut oka nie wygląda źle. Jednak jeżeli rzeczywiście mamy do czynienia z energią fantomową, to kosmos nigdy nie przestanie się rozszerzać. Mało tego, inflacja z każdą chwilą będzie przyśpieszać i to w nieskończoność. Zgodnie z tym pomysłem, czeka nas ekstremalny, nieco futurystyczny finał.

Pierwszy etap wielkiego rozdarcia to oddalanie się od siebie wielkich struktur, takich jak grupy galaktyk. Nie różni się od tego co przeżywa obecnie obserwowany przez nas wszechświat. Czym dany obiekt dalej się znajduje, tym szybciej przed nami "ucieka" - to zauważył już Edwin Hubble. Po miliardach lat galaktyki będą położone od siebie tak daleko, że ustaną jakiekolwiek oddziaływania między nimi. Bez grawitacji ciemna energia bezproblemowo rozpędzi je do prędkości podświetlnych. Zaczną się dziać rzeczy przeciwne - same galaktyki rozkruszą się, a pojedyncze ciała niebieskie zaczną mknąć w stronę ciemności, z dala od siebie. W końcu nawet gwiazdy i planety ulegną destrukcji, rozpadając się na coraz mniejsze części. Degeneracji ulegną pozostałe, obok grawitacji, siły - oddziaływanie słabe, silne oraz elektromagnetyzm. W końcu same molekuły i atomy szlag trafi. Powstanie nietypowa osobliwość (osobliwość z definicji ma być nietypowa, ale ta jest najbardziej nietypowa wśród nietypowych), w której odległości i prędkości będą ciągle dążyć do nieskończonych wartości. Żeby było smutniej, śmiertelne skutki wielkiego rozdarcia, mogą mieć miejsce już za około 20 miliardów lat. To wcale nie tak dużo w stosunku do wieku wszechświata, liczącego sobie obecnie 13,7 miliardów lat. Nie pozostanie po nas nic. Każda subatomowa cząstka budująca nasze ciała będzie samotna, oddalona o lata świetlne od kolejnej pojedynczej cząstki.

wielkierozdarcie.jpg

Wielki chłód

Spójrzcie w bezchmurną noc na rozgwieżdżone niebo. Przez wzgląd na dominujące na nim świetliste kule gazowe, obecne stadium rozwoju kosmosu zwykło się nazywać erą gwiazdową. Ostatni scenariusz śmierci wszechświata, bezpowrotnie pozbawi nas tego widoku, kończąc z hegemonią gwiazd i obiektów im pochodnych. Wszystko co sympatycznie żarzy się na nieboskłonie zgaśnie, podobnie jak pozostawiona sama sobie świeczka. To proste do wyobrażenia. Załóżmy, że nigdy nie nastanie wielkie rozerwanie, ani wielki kolaps. Kosmos w niepohamowany sposób będzie rósł przez całą wieczność. Żadnych nowych źródeł materii ani energii - tylko obecnie istniejące galaktyki i gazy skąpane w stale ekspandującej przestrzeni.

Ewolucja gwiazdy trwa sporo czasu zanim dojdzie do jej śmierci. Bardziej masywne gwiazdy eksplodują jako supernowe, pozostawiając po sobie potwory, w formie supergęstych gwiazd neutronowych bądź czarnych dziur. Mniejsze, jak nasze Słońce, skończą jako małe, stosunkowo słabo świecące białe karły. W centrach wielkich obłoków gazowych nadal będą się tworzyć młode gwiazdy, ale i one w końcu dokonają swego żywota. Gdyby do tego czasu zachował się jakiś człowiek, nie widziałby na nocnym niebie niemal nic. Stygnący karzeł w centrum Układu Słonecznego nie oświetli powierzchni Ziemi lepiej niż Księżyc, natomiast zgliszcza innych gwiazd nie będą w ogóle widoczne na tle ciemnego bezkresu. Nastanie mrok. Co gorsza, gdy wyczerpią się galaktyczne akumulatorki, temperatura wszechświata zbliży się do zera absolutnego. Ostatecznie dojdzie do momentu, w którym nawet emerytowane formy - karły, pulsary i magnetary - wyemitują całą posiadaną energię. Rozpocznie się era czarnych dziur, gdyż to one pozostaną ostatnimi blado promieniującymi obiektami we wszechświecie. A i to nie jest pewne, gdyż parowanie osobliwości, wynikające z prac Stephena Hawkinga, to do dziś tylko nieudowodniona teoria**. Epilogiem, następującym po wyciszeniu czarnych dziur jest era ciemna, czekająca na nas za mniej więcej 10^100 lat***. (Dla uzmysłowienia tej wielkości podam, że owa liczba zwana googolem, jest większa niż ilość wszystkich atomów w kosmosie). Fizycy zwracają uwagę, iż na skutki wielkiego chłodu wskazuje druga zasada termodynamiki, stanowiąca że entropia (chaos) zamkniętego układu nieustannie wzrasta****. Jedna z interpretacji owej zasady dowodzi, iż wraz z utratą energii cała materia ulegnie powolnej degeneracji. Być może po odpowiednio długim czasie protony i neutrony rozpadną się, a jedyne co pozostanie to mizerne promieniowanie. Po znanym nam wszechświecie, pełnym wysokoenergetycznych wybuchów, dżetów, zderzających się galaktyk i pulsujących gwiazd neutronowych, pozostanie wielki chłód, nieprzenikniona ciemność i posępna pustka.

Wielu znawców tematu bez wahania wybrałoby właśnie taką przyszłość. Pierwszym powodem jest subtelność takiej śmierci. Większość z nas wolałoby umrzeć ze starości w ciepłym łóżku, niż rozerwani na strzępy bądź spaleni. Dlaczego nie miałby tak skończyć cały wszechświat? Przestrzeń się oziębi, a metabolizm będący w tym przypadku wszelkimi procesami fizycznymi zaniknie. Szczególnym problemem dla prób zachowania życia, jest dążenie natury do osiągnięcia jak najniższego stanu energetycznego. Gdy w całym uniwersum zapanuje temperatura bliska ?273 °C, zaniknie możliwość przetwarzania informacji. Transfer cząstek jest niemożliwy, bowiem te zastygną w bezruchu. Nawet najprostszy fizyczny znak, w formie zmiany jednego układu w drugi, staje się nieosiągalny, bowiem energia w każdym miejscu jest identyczna. W takim świecie nie może się rozwinąć, ani nawet istnieć stworzona już świadomość. Drugim powodem, odczuwania mniejszego strachu przed scenariuszem wielkiego chłodu, wydaje się czas. Objawy śmierci cieplnej wszechświata dadzą się we znaki żywym istotom nie wcześniej niż za bilion lat. Wtedy to, galaktyki wyraźnie ściemnieją, rozświetlane pojedynczymi, małymi gwiazdami, mogącymi palić się znacznie dłużej niż ich większe rodzeństwo. Fantaści przygotowali całe plany, opisujące jak inteligentne istoty poradzą sobie w takim otoczeniu. W ruch pójdzie inżynieria genetyczna, która dostosuje organizmy żywe do oszczędnego dysponowania energią. Po jakimś czasie i to nie wystarczy, a inteligencja opuści niedoskonałe ciała organiczne, aby przesiąść się do sztucznych - nie potrzebujących światła, odpornych na choroby i promieniowania. Po kolejnych eonach, gdy mróz znacznie utrudni przepływ danych, inteligencja przeniesie się na jeszcze bardziej nietypowe nośniki. W końcu pomyślenie jednego zdania zajmować będzie całe wieki. Nim komputerowa świadomość się obejrzy, nastąpi jej całkowita hibernacja i to będzie prawdziwy koniec.

wielkichlod.png

Po co to wszystko?

Czy koniec świata ma jakiś cel? To jedno z tych nieznośnych pytań, na które nigdy nie będzie ścisłej i jednoznacznej odpowiedzi. Szymon Hołownia twierdzi, że Bóg zmieni niedoskonały świat w rzeczywistość doskonałą, osądzi i zamknie historię, wskrzesi nasze ciała. Ludzie nie podzielą przecież losu dinozaurów. Dla Chrześcijanina koniec świata to naprawdę początek. Oby. Moim skromnym zdaniem koniec wszechświata, podobnie jak jego początek, nie ma jakiegoś celu. Dlatego znikniemy, a tylko prawa fizyki lub istota wyższa zadecydują czy wszystko zacznie się od nowa.

[media=]

Na pocieszenie utwór "Nasze miejsce w kosmosie". Wykonawca:

Carl Sagan, feat. Robert Jastrow, Richard Dawkins, Michio Kaku

Naszym obowiązkiem jest, by przetrwać i rozkwitać,

winni jesteśmy nie tylko sobie,

lecz również całemu kosmosowi,

starożytnemu i bezkresnemu, z którego wyrastamy.

Carl Sagan

* Problem krzywej rotacji.

** Promieniowanie Hawkinga.

*** 1 googol = 10^100 = 10 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000 000

**** Sporna jest kwestia czy wszechświat można uznać za układ zamknięty.

21 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Powiem tak. Różni ludzie wierzą w różne teorie końca świata. Bo to że kiedyś w ziemię uderzy kometa czy meteoryt. To jest pewne, ale to nie musi wcale nastąpić w 21 grudnia 2012 roku. Inna teza, ale już religijna jest taka iż antychryst się narodzi i pod postacią mesjasza, będzie prowadził ludzi. A po 265 dniach władzy antychrysta, wstąpi na ziemię Chrystus i rozpocznie się apokalipsa świętego Jana. To jest wersja religijna akurat, a ja wierzę w teorie naukowe. Podobno koniec naszej planety ma nastąpić w 2050 roku, wtedy śnieg na Syberii ma się roztopić i podobno zalać całą planetę.

Każdy wierzy w inną wersję teorii świata, ale nie powinniśmy wysłuchać słów ludzi którzy są według mnie, fałszywymi prorokami.

Lepiej powtórzyć to co zawarłem w części pierwszej: ACHTUNG! Zdaję sobie sprawę, że tematyka apokaliptyczna do najoryginalniejszych nie należy, ale jak wykazała ankieta, nadal cieszy się popularnością. Nie spodziewajcie się jednak informacji o Nibiru, roku 2012 i najazdach UFO. - A.

Link do komentarza

...AAA..., dzięki twojemu wpisowi (hahaha... zaprawdę zasługujesz na miano avatara Discovery Channel) przypomniało mi się pewne niepokojące i piękne zarazem opowiadanie, "genialnego pisarza/teoretyka" Isaaca Asimova - OSTATNIE PYTANIE. KLIK krótkie, ale sensowne i pobudzające refleksje na temat wieczności.

Link do komentarza

Świetny wpis. Jakiś czas temu przyszła mi do głowy koncepcja pulsującego wszechświata - Od osobliwości, poprzez hiperinflację do wyglądu jaki znamy i wreszcie powolny powrót do osobliwości. Choć sam nie wiem co miałoby doprowadzić do eksplozji takiej czarnej dziury, wypromieniowywanie cząsteczek poprzez wsysanie antycząsteczek z par powstających wskutek fluktuacji przestrzeni? (chyba nazywa się to promieniowaniem Hawkinga) A może jakiś efekt wynikający z symetrii oddziaływań?

Nie spotkałem się za to z koncepcją przyspieszającej ekspansji wszechświata. Według teorii które znam szybkość roszerzania stale spada, ale nigdy nie spadnie poniżej wartości krytycznej albo wyhamuje zupełnie i nastąpi skurcz.

Teoria wielkiego chłodu wydaje się nieciekawa, ale ma największy sens - natura dąży do równowagii, a jeśli przyjąć, że cała materia jest "na kredyt" (kosztem grawitacji) to kiedyś nastąpi wyrównanie tych sił i koniec wszystkiego.

Więcej takich wpisów :)

Link do komentarza

Spriggs - Rozważam tu jedynie zagadnienia naukowe, a bajki typu "2012" puszczam mimo uszu. Wymyślanie tego typu rzeczy uważam za obrazę ludzkiej inteligencji.

Celdur - Zaraz czytam, sądząc po wykopach musi to być diablo dobre. Co do avatara, może rzeczywiście czas pomyśleć nad zmianą :happy: ?

deawpl - Nie mam pojęcia jak się do tego ustosunkować.

Sergi - Czym Twój "pulsujący" wszechświat różni się od idei wielkiego skurczu? Osobliwość =/= czarna dziura. Promieniowanie Hawkinga nie przypomina w żadnym wypadku eksplozji, a powolne parowanie minimalnych porcji cząstek ;).

Prośba do Was: kopcie.

Link do komentarza

Wpis oczywiście świetny i bardzo ciekawy, ale mimo to wciąż uważam, że ludzkość żadnego z tych scenariuszy nie doczeka, bo się sama wykończy.

Zbaczając odrobinkę z tematu: jako bardzo ciekawy (wszech)świata, młody umysł, mam pytanie: skąd czerpiesz swą wiedzę, mistrzu :D? Jestem zainteresowany astronomią (i ogólnie nauką) i chciałbym się dowiedzieć jakie książki (czy inne źródła wiedzy) polecasz początkującemu?

Link do komentarza

...AAA... - Niczym, chodzi mi o to samo, tylko może nieco zamotałem ;) Co do promieniowania Hawkinga - wiem, chodzi mi o to, że to parowanie doprowadza w końcu (po baaardzo długim czasie) do eksplozji czarnej dziury.

A różnica pomiędzy osobliwością a czarną dziurą jest - przynajmniej z tego co wiem - taka, że czarna dziura posiada jeszcze horyzont zdarzeń. Ale skoro w osobliwości krzywizna czasoprzestrzeni jest nieskończona, to czy może istnieć bez bańki olbrzymiej grawitacji?

Link do komentarza

Wy naprawdę to wszystko rozumiecie i to ja jestem ułomny? :D

Rozważania o kosmosie, jego przyszłości, przeszłości są superciekawe (tak a'propos* nadużywania tego przedrostka ;)), ale chciałbym, byśmy najpierw choćby w małym stopniu uporządkowali nasze życie na Ziemi, choćby i czymś w rodzaju betryzacji - podałem link do całkiem sensownego artukułu na wiki, ale z całego serca polecam zapoznać się z samym "Powrotem z gwiazd" PRZED przeczytaniem owego artykułu.

*tak się to pisze?

Link do komentarza

Tebeg - To się wydaje trudne tylko jak ja o tym plotę :trollface:

Jak czytasz Lema to ogarniesz bez problemu. Widzę że "Powrót z gwiazd" mnie prześladuje i mu nie umknę ;)

? propos, ale o akcent trudno, więc z apostrofem też jest ok ;)

Sir Zir - Niby czemu zniszczy? FSM jest przecież miłosierny i dobry.

Link do komentarza

Restless - Na początek zalecam Michio Kaku. Napisał naprawdę wiele obszernych i wyczerpujących dzieł (Hiperprzestrzeń, Wszechświaty Równoległe, nieco cięższe Dalej niż Einstein), IMO bardzo przystępnych. Inni autorzy, z którymi miałem styczność są podobni w trudności odbioru - Hawking, Weinberg, Teresi, Feynman... Najwięcej wysiłku musiałem jak dotąd włożyć w ogarnięcie Briana Greena, ale warto było. Oprócz tego pozostaje stary, dobry Carl Sagan. Nieco stary, ale jego pasja nadal porywa. Po więcej zapraszam do tego tematu na forum, niezasłużenie leżącego odłogiem.

Sergi - Rzeczywiście musiałem Cię opacznie zrozumieć. Mi chodziło przede wszystkim o to, że czarna dziura pływa w przestrzeni, natomiast pierwotna osobliwość dopiero miała przestrzeń utworzyć. Ale czarne dziury to temat rzeka, co najmniej na kilka ładnych stron artykułu.

Tebeg - Pewnie się niektórym narażę, ale nigdy nie trawiłem Lema. Jakiś taki sztuczny mi się zdaje.

Sir Zir - Potwór nas obroni. Ja w to wierzę.

W jednej teorii pisałeś, że nastanie od nowa wszystko, a po nas nie będzie śladu... Tak sobie pomyślałem, że może my też mamy swych przodków innych niż małpy ? Może byli jeszcze bardziej rozwinięci niż my ? Heh, fajnie sobie tak pogdybać.

Oby więcej takich wpisów ! :)

Trudno takie istoty nazywać konkretnie naszymi przodkami. Ale owszem, to możliwe i dające do myślenia. Pokazuje nie tylko jaką drobiną jesteśmy w przestrzeni, ale również na osi czasu.

Link do komentarza
...AAA... - Chwila...Michio Kaku nie jest przypadkiem prowadzącym tego programu na Discovery - Fantastyka w laboratorium :D? Jeśli tak to chętnie zaopatrzę się w jego książkę, bo program bardzo sobie cenię :)
Link do komentarza

Wy tu sobie dyskutujecie... Ale przecież chyba każdy wie, że to Cthulhu w Samhain, Wigilię Święta Zmarłych, kiedy Słońce jest w znaku Skorpiona i wschodzi Orion, zostanie przywołany przez swoich wyznawców, a wtedy się będzie działo :D :D :D

A co do wpisu. O większości tych teorii już czytałem, prócz "wielkiego chłodu"... Ale i tak co drugie słowo muszę wklepywać w google żeby dowiedzieć się co to jest ;P

Link do komentarza

Restless - Kaku się udziela w naprawdę wielu programach telewizyjnych, więc można domniemywać, że tak.

Gieromaniak24 - Każde zdanie opisujące wszechświat jest samo w sobie taką refleksją. Cieszę się z każdej zainteresowanej osoby =).

MarcinCthulhu - W takim wypadku nadrobiłeś sporo, ponieważ wielki chłód jest jak najbardziej prawdopodobnym scenariuszem.

Jak dla mnie twoje 'rozważania' to co najwyżej streszczenie jednego z odcinków Discovery Channel....

Dla mnie, drogi BBB to praca którą pisałem w pełni samodzielnie, opierając się naturalnie na poważnych źródłach. Książki dotyczące fizyki i astronomii mam zawsze pod ręką i przy opisie bardziej skomplikowanych procesów nie waham się do nich sięgać. Inna sprawa, że muszę je spłycać, bo nawet jak widać po niektórych komentarzach, laik może mieć problemy ze zrozumieniem. Nie widzę nic zdrożnego w fakcie, że na Discovery (które bardzo lubię) mógł być emitowany programy dotyczący tematu o którym ja piszę. To tak jakby mieć zażalenia do autorów książek naukowych, że powielają informację dotyczące popularnych tematów, jak koniec świata, czarne dziury czy teoria strun. Ciekawe czy przeszło Ci przez głowę, że to co pojawia się w owych programach telewizyjnych, już dawno temu zostało napisane w dziesiątkach woluminów. Przedstawisz zatem konkretniejsze zarzuty? Jeżeli popełniłem faktyczny plagiat to pisz czym prędzej do administracji. Jeśli nie i posiadasz krztę honoru, to oczekuję przeprosin.

Link do komentarza

GENIALNY wpis! Kocham czytać o wszystkim, czego nie jesteśmy pewni ;) Niesamowicie wciągający styl pisania i bardzo przystępnie przekazana treść. Sam bardzo interesuję się tajemnicami Wszechświata (chociaż, co ciekawe, nie potrafię nawet wymienić w kolejności planet Układu Słonecznego). Dlatego też uwielbiam takie filmy jak Kontakt (który, jak widzę, oglądałeś i Ci się spodobał), K-PAX (to widziałeś?) czy gry o tej tematyce, których jest niestety bardzo niewiele, a właściwie tylko jedna- Mass Effect (pierwsza część). Głównie ze względu na bardzo wysoką "poprawność naukową" (wyjaśniono nawet, jak działa komunikacja między odległymi od siebie miejscami Drogi Mlecznej- dzięki wykorzystaniu cząstek splątanych... ciekawe, nie?). Odysei Kosmicznej 2001 niestety nie byłem w stanie ogarnąć, przynajmniej ostatnim razem, kiedy ją widziałem, czyli z 8 lat temu ;) Wracając do Ciebie- świetna robota, oby tak dalej!

Link do komentarza

Gość_BBB_* - Twój pierwszy komentarz wyglądał na atak i zarzut plagiatu, więc tak go potraktowałem. Użyłem słowa "rozważanie", gdyż w tekście zawarłem kilka swoich opinii na temat ludzkiej przyszłości. Nie spodobało mi się również określenie "streszczenia". Choć oglądałem trochę programów dokumentalnych, w tym na pewno dotyczących tego zagadnienia, to zawsze kończyło się na na kwestiach najbanalniejszych i elementarnych. Pomijano przyczyny na rzecz opisu apokaliptycznych skutków. Niemniej, niechcący podsunąłeś mi pomysł na nowy wpis.

qndzio - K-Paxa nie widziałem, ale jeśli równie dobry co Kontakt, to muszę koniecznie się zapoznać. Skoro jesteś zainteresowany to polecam Ci opowiadanie, do którego link podrzucił kolega Celdur w którymś komentarzu powyżej, jak i moje poprzednie wpisy =).

Link do komentarza

Opowiadanie przeczytałem, i wręcz zwaliło mnie z nóg- takiego końca się nie spodziewałem... a opis dziejów ludzkości też świetny, szczególnie jak na utwór z lat '50. Teraz szukam podobnych, więc jak znasz jakieś, to mógłbyś podrzucić (albo nawet zrobić wpis) :) Co do Twoich wpisów, przed tym czytałem "Scenariusze końca Ziemi"- i jak znajdę czas to z pewnością przeczytam wszystkie pozostałe z tej serii.

Link do komentarza

Co do sniegów Syberii, to czy przypadkiem naukowcy nie stwierdzili, ze teraz pokrywa lodowa sie powiekszy, a nie pomniejszy?:P

Co do nibihru poczytajcie o Lucynie Lobos (Uobos, L to uy :D)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...