Skocz do zawartości

Barry Blog

  • wpisy
    4
  • komentarzy
    10
  • wyświetleń
    3443

Goth


barry15

264 wyświetleń

Inkwizytor od godziny wpatrywał się w wiszącą na ścianie komnaty lorda Greatwalla mapę Cesastwa.

- Piękna mapa, prawda? - Magister Lowin, niedawno ogłoszony trecetem Greatwall, pojawił się znikąd.

- Rzeczywiście ? odparł Goth ? Ale obawiam się, że wkrótce może stać sie nieaktualna. Draconysowie zawsze słynęli z przywiązania do swojego bożka i jego demonów. Jeśli będzie trzeba, zrównam ich pogańskie miasta z ziemią.

- Jestem pewien że do tego nie dojdzie, Wasza Ekscelencjo ? Trecet Lowin uśmiechnął się. Widać było po nim że czas go nie oszczędzał. Czuł sie jednak dumny ze swojego wieku, w końcu niewielu żyło tak długo jak on. Każdy objaw starości ? braki w uzębieniu, wypadające siwe włosy, starcze plamy na skórze czy drżące nawet w upalne dni dłonie kwitował uśmiechem. - Po śmierci króla Magnara Smocza Przystanią rządzi książę Eon, a jeśli to co o nim mówią jest prawda, to szybko się podda i przyjmie Trójcę.

- Nie wiem czy mu na to pozwolę. Całą tą smoczą hołotę powinno się spalić, a popioły rozrzucić na cztery strony świata.

- Doskonale rozumiem Wasza Ekscelencję, ale sojusz z Draconysami mógłby nam pomóc w szerzeniu wiary Trójcy na świecie. Gdybyśmy mieli smoki, moglibyśmy użyć ich do ataku na Wolne Marchie... - Słowa uwięzły mu w gardle, gdy Goth złapał go za szyję i uniósł w górę.

- Sugerujesz, że miałbym uznać ten przeklęty ród za równy Casterwillom i użyć latających bestii by szerzyć święte nauki Trójcy? Czy wiesz że mógłbym spalić cie na stosie za herezję?

- Ja...ja nigdy bym...proszę... - Oczy zaszły mu łzami i zaczął sie krztusić, więc Goth zwolnił uścisk. Kapłan z łoskotem zwalił się na podłodze.

- Masz pojęcie, dlaczego naszymi największymi wrogami są Draconysowie? To nie mógłby być żaden inny ród, bo tylko oni setki lat temu obcowali ze smokami, bestiami zrodzonymi z największych ludzkich grzechów. W Księdze Praw napisano ? Goth otworzył księgę wiszącą na szyi, znalazł właściwą stronę i zaczął czytać. ? I ludzie ujrzeli węże latające w przestworzach niczym ptaki, a oddech ich zmieniał lasy w pustynie. Pożerały wszystko na swej drodze, ludzi i zwierzęta, mężczyzn i kobiety, aż wzbudziły gniew Ojca. On to, wielki w swej boskości, spalił plugawe jaja czyniąc z nich gwiazdy, a ziejące ogniem bestie zamknął w wielkim jaju na niebie. I tak oto uczynił Księżyc, który po dziś dzień rozświetla mroki nocy, gdy bestie próbują spalić jego skorupę. Jednej bestii udało się jednak uciec. Przybrała postać ludzkiej kobiety, która spłodziła piekielne potomstwo z ludźmi. - Zamknął księgę. - Tak powstał ród Draconys. Teraz jednak mam szansę dokończyć boskie dzieło Ojca. To moje przeznaczenie, i z boską pomocą Ojca, Matki i Dziecięcia je wypełnię. Jeśli jeszcze raz wypowiesz herezję, zabiję cie ? Spojrzał starcowi w oczy, a gdy zobaczył w nich strach uśmiechnął się zadowolony.

Nim wyszedł, spojrzał jeszcze raz na mapę Cesarstwa. - Każ to spalić ? powiedział.

- Co...dlaczego, za tą mapę można dostać nawet dziesięć denarów. - W pochodzącym z biednej rodziny Lowinie odezwała się chciwość. Goth uderzył go na odlew w twarz.

- Ta mapa jest błędna. Cesarz zmarł ponad trzydzieści lat temu, a nawet wtedy ten kraj nie był Cesarstwem. Czy będziesz kwestionować moje polecenia?

- Nie, panie. - Kapłan ze smutkiem zwiesił głowę. - Nigdy.

- To dobrze. - Inkwizytor zostawił treceta Lowina gdy ten ściągał płótno ze ściany. - Bardzo dobrze.

Idąc w stronę komnat swojego brata, Goth myślał o Magnarze Draconysie. Bądź przeklęty na wieki ? pomyślał. Ruszył na wschód gdy tylko usłyszał że król Smoczej Przystani walczy z oddziałami Greyów na wschodnim brzegu Smoczego Skrzydła. Goth jechał najszybciej jak się da, by osobiście wymierzyć mu karę, a gdy przedzierał się przez walczących, by dotrzeć do królewskiego namiotu, zabijał wszystkich którzy stanęli mu na drodze, bez względu na to po czyjej stronie walczyli. Gdy wreszcie wszedł do złocistego namiotu z płomienistym wzorem wyszytym srebrną nicią, zamiast zobaczyć wielkiego wojownika, zwanego Smokiem Wschodu, zobaczył tylko żałosnego starca. Martwego starca. Magnar Draconys leżał na ziemi w częściowo założonej zbroi i z nożem wbitym w plecy. Wściekłość inkwizytora była tak wielka, że gdy dotarł do Greatwall, wziął zamek szturmem w kilka godzin. Nawet gdy lord Ironheart poddał się, prosząc by oszczędzono jego rodzinę, żołnierze Casterwilla kontynuowali zabijanie, aż w końcu w zamku nie został nikt z ludzi Ironheartów. Zabili wszystkich, nawet praczki i kuchcików.

- Wasza Ekscelencjo. - Strażnik przy drzwiach skłonił się nisko.

- Chcę się widzieć z lordem Tytusem. - Powiedział Goth głosem nieznoszącym sprzeciwu.

- Oczywiście, panie. - Strażnik, wciąż pochylony, otworzył przed nim drzwi.

Komnata wyglądała zupełnie inaczej niż za życia Geralda Ironhearta. Obrazy przedstawiające dzielne czyny legendarnych bohaterów zastąpiono arrasami ilustrującymi wydarzenia z Księgi Praw. Usunięto wszystkie meble, pozostawiając jedynie zdobiony stół i kilka krzeseł, a na zimną posadzkę położono czerwony dywan. Mój brat mógł to sobie darować ? pomyślał inkwizytor. - Podłoga i tak była już wystarczająco czerwona.

- Witaj, stryju. - Rzucił zdawkowo starszy syn lorda Tytusa, Jon, i wrócił do żonglowania owocami, czym wywoływał nieustanny śmiech u swej dziesięcioletniej siostry Marii.

- Mistrzu ? Młodszy brat Jona, Lucas, znacznie bardziej odpowiadałby Gothowi jako dziedzic Goldens. W przeciwieństwie do starszego brata był obowiązkowy, bogobojny, lojalny i wykonywał każdy rozkaz co do joty. Byłby idealnym lordem, ale urodził się cztery lata za późno. Gdyby nie to, Goth z pewnością odrzuciłby jego kandydaturę na członka Synów Pierworodnych. Co za ironia ? pomyślał wtedy, przykładając pieczęć do dokumentu, który czynił Lucasa rycerzem Trójcy. - Drugi w kolejności syn Tytusa Synem Pierworodnym.

Szybko przekonał się, że przyjęcie swego bratanka w szeregi Synów było jedna z najlepszych decyzji w jego życiu. Lucas wykazywał wielkie oddanie sprawom Trójcy, a jego umiejętności walki były ponadprzeciętne, nawet jak na lordowskiego syna. Wielu trecetów wróżyło mu świetlaną przyszłość w roli inkwizytora, niektórzy szeptali nawet że to on, a nie Goth, jest Mesjaszem obiecanym w Księdze Praw, lecz szybko ucichli, a co do Lucasa, to wydawać by się mogło, ze bycie jednym z Synów Pierworodnych jest szczytem jego marzeń.

- Witaj, bracie- Tytus Casterwill podniósł się z krzesła. Był niższy od brata. Miał zielone oczy i rudozłoty zarost.. Ubrany był w zieloną koszulę, wyszytą w złote liście, która ledwo opinała jego pokaźny brzuch. Czuć było do niego wino. - O co tym razem chodzi? Dałem ci swoją armię i złoto,północ jest naszym sojusznikiem, południe wkrótce padnie, czego jeszcze chcesz? Greatwall? Proszę bardzo, niepotrzebny mi ten stary zamek, ale przestań mieszać mnie w tą wojnę! - Tytus kipiał ze złości. Próbował pojeść do brata, ale zachwiał się i musiał przytrzymać się krzesła.

- Racja ? Goth wydawał się nie zauważać brata. - Brakuje tylko Smoczej Przystani.

- Co?! To samobójstwo, chcesz posłać moich żołnierzy na śmierć? Nikt nie zdobył Smoczej Przystani od kiedy jest w posiadaniu Draconysów!

- Zatem będziemy pierwsi. - Inkwizytor odwrócił się i ruszył ku drzwiom. - Jeśli w ciągu tygodnia Eon Draconys nie zgodzi się na przyjecie naszych warunków, spalę to przeklęte miasto. - Powiedział i wyszedł.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...