Jump to content
  • entries
    87
  • comments
    193
  • views
    42,813

Z pamiętnika Krasnoluda - S01E03


Milven

398 views

 Share

milven-dwarf.png

Tom Pierwszy - "Pod Wschodnią Bramą"
Część III



Już miałem wejść do izby, kiedy Aiglondur zatrzymał mnie.
- Co robisz?! - zapytałem grzecznie.
- Wybacz, ale jak wiesz, mam uczynić z tego miejsca swoje stanowisko dowodzenia.
- I co w związku z tym?
- Jak to co?! Ktoś musi im wydawać polecenia w polu!
- A skąd mam znać Twoje rozkazy?!
- Masz lunetę, coś wykombinujesz...
- Jak? Przyznaj się, chcesz się po prostu schlać tak, żebym nikt się o tym nie dowiedział, tak?
- Ty też byś chciał się czasem napić, gdyby Twoją żonę i dzieci zabito, podpalono i zgwałcono, a następnie pobito.
- Przecież nigdy nie miałeś żony ani dzieci!
- Ale przecież powiedziałem - piję za TWOJĄ żonę i dzieci!
- Ale ja też nigdy nie miałem żony i dzieci!
- Ale nie pomyślałeś, że jak już będziesz miał, to ktoś może je zabić, podpalić, zgwałcić i pobić?!
- Ale wtedy bym był przy niej i bym ją bronił!
- A gdyby właśnie teraz bito, gwałcono, podpalano i zabijano Twoją nieznaną Ci żonę, to byś się nie napił?!
- Ale gdybym jej nie znał, to skąd miałbym wiedzieć, co się z nią dzieje, eh?
- Siarap. Wygrałeś, Milven. Muszę przyznać, że Knalgański Uniwersytet nie jest taki zły...
- Dobra, lepiej zobaczmy, jak wygląda sytuacja, może orkowie się wycofają? - powiedziałem i zaglądnąłem w lunetę.


obraz10firstblood.gif



- Na kampanię reklamową Anonimowych Alkoholików! Orkowi łucznicy się zbliżają! - zakrzyknął Dowódca.
- No tak, ale on siedzi w wiosce, na pewno wystawiono warty, se poradzą.
- I co z tego, patrz!
- O ****! Ogniste strzały! Biorą je, napinają cięciwy, i... strzelają!
- I co? I co?
- I... pudło. Znaczy się trafili jakąś wieśniaczkę, ale i tak brzydka była.
- Wieś się pali?
- Nie, znaczy się jeden dach może, ale jest to daleko od reszty domostw.
- Szkoda, byłoby klimatycznie. Wiesz, pourywane głowy, lament kobiet,krew, pożoga...
- Pomyśl z drugiej strony - nie zabrali co tej przyjemności.
- Racja. Oj, Milven, zasługujesz nawet na "Knalgańskiego Grzmota"!
- Oj tam, nie słódź mi tu. Dobra, kolejna salwa. I...o kurka.
- Co jest? - zagadnął Aiglondur.
- Emm, jeśli dobrze widzę, to jedne z tych łuczników... trafił Trithasa w brodę.
- No nie mów!
- Ano! Pali mu się tak mocno, ze mógłby robić za rożen do kebabu.
- Współczuje tym łucznikom, bo jak każdy wie, broda to krasnoludzka świętość a każdy wie, że:


rumuskieprzysowie.png

Kto krasnoludowi brodę zepsuje, temu onże po mordzie wydefiluje.

- Ano.


obraz11og.png



- Dobra, czas pomyśleć nad dowództwem. - zaczął rozważania Aiglondur.
- A nie przyszedłeś tu walczyć? - zagadnąłem doń.
- Siarap. I na to przyjdzie czas.
- Przyznaj się, po prostu czekasz na łatwą zdobycz, prawda?
- Ty, ustosunkuj się, bo jak nie to skończysz jako Komando Puff w obozie pracy dla orków.
- Dobra.
- Jak wygląda sytuacja?
- Otóż tak - my aktualnie jesteśmy w... jak się nazywa ta wiocha... a, jesteśmy w Kolonii Kopytko, zaś "oblężona" jest jedna z większych miejscowości w okolicy: Arsschlochsdorf. Miedzy wsiami - parę godzin drogi. Pogoda - ładna, bez zachmurzeń, aktualnie wychodzi słońce.
- Czyli orkowie w osłabieniu?
- Dokładnie.
- Ha, wypadałoby to wykorzystać niczym dziewkę po GHB. Na cóż czekamy. Milven, leć do kogoś, żeby zaatakował.
- Ale do kogo? - zapytałem.
- A bo ja wiem? Moment niech no pomyślę...
- Wiesz co? chyba nie muszę lecieć?
- Czemu?
- Spójrz.


obraz12gunfight.gif



Jak się okazało, do wioski zmierzał brat Trithasa o bardzo podobnym imieniu, Thritaas.Według mnie ich rodzice musieli być bardzo pijani ze szczęścia, bo to tak, jakby synów nazwać Maciej i Maciey. Bez sensu czyli.
Był świeżo upieczonym absolwentem Knalgańskiej Polibudy, z zamiłowaniem do myślistwa. Niektórzy na uczelni mawiali na niego "Wesoły Bronek", ale się tym nie przejmował i nadal strzelał do wykładowców i innych "jeleni".
Jego motto życiowe:"Najpierw strzelaj, potem pytaj, albo lepiej strzelaj dalej".
Stan cywilny: wolny, czworo dzieci.

Widać było, że bracia się lubili.Gdy tylko usłyszał strzały z wioski, zamiast poczekać na wynik walki, jakby to zrobił w przypadku innego (krasno)luda, ruszył jak zefir, pognał przed siebie, aby rozpocząć małe polowanie na orków z jego wierną giwerą "Krystyną".
Nader marnotrawstwem tuszu i papieru byłoby pisanie, że grzmotomiot wzbogacił się o kolejne orkowe futra, choć bez ran się nie obyło...



obraz13.gif



Na odgłos strzałów z giwery Trithas wyczuł, że to zapewne jego brat. Dlatego wyszedł z wioski, biorąc ze sobą tylko skromny antałek piwka.
Niestety, zdołał dorwać tylko jednego z nich, samemu odnosząc przy tym drobną ranę. Reszta zdążyła uciec, spodziewając się morderczego topora Trithasa.


obraz14.png


Gdy kawalkada naszych żołnierzy zbliżyła się na linię wioski, Aiglondur polecił parze strażników obsadzić południe wioski, aby żaden wróg nie przedarł się za tę linię.
Jednakże, nie było zakazu ataku, choć jak wiadomo, strażnikom szturmowanie wroga nie wychodzi zbyt dobrze. Tym dziwniejszym było, ze Gomcatil ruszył na jeźdźca wilków.
Obaj wrogowie szukali się, kiedy wreszcie Gomcatil wyczuł z odległości paruset metrów zapach psa po kąpieli. Natychmiast doskoczył doń, chwycił swoją włócznię i kilkakrotnie wbił ją w wilka.
Ale nie był to też byle wilk. Jeździec natychmiast ruszył swego wierzchowca aby zaatakować krasnoluda, który chwilowo był bezbronny, gdyż nie mógł atakować włócznią, trzymając jednocześnie swą tarczę. Tenże wilczur swoimi zębiskami tak poharatał Gomcatila, że jedynie kilka centymetrów i jego wszelkie męskie atrybuty zostałyby pożarte przez wilka w ramach przekąski.


obraz15.png



Nieobecni dotychczas Peludril i Alamdril, chcąc nie chcąc, musieli się teraz zdać na dość ryzykowny plan; plan autorstwa Aiglondura, rzecz jasna.
Najpierw postanowiono zakończyć sprawę wrogich łuczników pod wodzą niejakiego Griola.
Ten koleś nie zapisał się w historii orkowej wojskowości zbyt złotymi głoskami, za to ponoć jego matka jest rekordzistką Wesnoth w jedzeniu bigosu na czas.
Łuczników zaskoczył Peludril, woj, jakich mało. Sam też był zaskoczony, gdyż jedyną osobą, jaka przeżyła, był sam Griol.
Choć orkowy łucznik zdążył wyciągnąć jakiś sztylet i drasnął nim krasnoluda, ten natychmiast zapoznał jego szyję z ostrzem topora.

Kolejnym krokiem było zaatakowanie wilczego jeźdźca o imieniu Budish.
Jego miał wyeliminować słynny Alamdril.

elmer_fudd11.jpg


Słynny głównie z tego, ze jest zapalonym myśliwym, tak jak połowa grzmotomiotów w Knaldze. Bronią zajmował się już od dzieciństwa, niestety, w młodości miał wypadek z bronią palna i od tej pory Alamdril ma wadę wymowy.
Na szczęście wilk Budisha nie należał do zbyt czystych i ładnie pachnących, tak że nawet ślepy trafiłby w wilka, i to stojąc plecami do tyłu przy jednoczesnym recytowaniu "Szema Jisrael" w suahili.


obraz16.png



Glamatios, jak się okazało, obserwował z daleka całą tą walkę. Dopiero, gdy się uspokoiło, ruszył na swoje miejsce.
- Co?! On dopiero się zwlókł? - wykrzyknął Aiglondur, gdy to zobacył przez moja lunetę. - Co on robił przez ten czas? Gził się z jakąś elfką?!

phoenix-wright-objection.jpg


- Ej! - moja dżentelmeńska dusza kazała mi złożyć sprzeciw. - Odczep się od elfek!
- Ta? A niby czemu?
- Abo temu, bo pieprzysz jak pijana kucharka trzymająca pieprzniczkę nad potrawą w trakcie ataku padaczki.
- Tak gadasz?!
- Tak! Nie znasz żadnej elfki!
- A... ta twoja elfka.... Już dawno powinieneś ją upić i przykładnie zerżnąć, ot, moje zdanie.
- Wiesz co?!
- Wiem jedno. 76164639.jpg Teraz albo nigdy.
- Pff.


obraz17.png

Po tej krótkiej scysji Aiglondur (a z nim i ja) ruszył w kierunku bitwy, aby porządnie powalczyć i złupić parę wiosek.
Oczywiście, temat elfek wciąż się pojawiał, ale zdecydowaliśmy, ze rozwiążemy sprawę po męsku.
Cztery flaszki lokalnej palonki później może i nie rozwiązaliśmy go, ale przynajmniej nie byliśmy w stanie się kłócić.
Zwłaszcza, ze orkowie mogą chcieć spróbować ugrać jak najwięcej, póki jeszcze mogą... W ciągu paru godzin słońce zacznie razić ich ślepia, a jasność zaćmi ich i tak ciężko kapujące mózgownice.

Wiem tylko, ze są zdesperowani.

Możemy zawieść. Dlatego też zostawiam potomnym naprędce naszkicowaną mapę terenu z wszelkimi jednostkami:
obraz18.png




-----------------------------------------------
 Share

0 Comments


Recommended Comments

There are no comments to display.

Guest
Add a comment...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...