Miałem sen...
Zastanawiałem się co wpisać w drugim oficjalnym wpisie na moim oficjalnym blogu i wymyśliłem, że opowiem mój dzisiejszy sen.
Więc tak siedzimy se z kolegami w namiocie i wpisujemy współrzędne do uderzenia jakiegoś pocisku atomowego czy czegoś. I nagle wychodzimy z namiotu i widzimy że ten pocisk leci w podwórka na którym stał namiot i ogólnie czeka dead. I wtedy na twarzy pojawiła się kamienna twarz (coś jak księżyc z oczyma, kamiennymi brwiami i kamiennymi ustami które jak otwierał ukazywały jego czerwone wnętrze - oj tego czegoś przez najbliższe kilka dni chyba nie zapomnę) i gada, że coś źle zrobiliśmy (nie pamiętam co) i zniszczy całą czasoprzestrzeń (chyba chodziło mu o świat) I zmieni plany jeśli zmienimy cel rakiety. To wracamy do namiotu, przeprogramowywać rakietę i... nie pamiętam jaki cel wprowadziliśmy, ale kamienna twarz powiedziała że wszystko w porządku i nie zniszczy czasoprzestrzeni. Pożegnał się i obudziłem się.
PS Nie na widzę chomików, ale to winnym wpisie.
Takie coś, tylko podbródek miał niższy i wnętrze rubinowe
13 Comments
Recommended Comments