Książka którą się tak podniecałem pisząc na blogu, którą kupiłem zaraz po premierze, recenzuje dopiero teraz. Można zadać pytanie: czemu więc dopiero teraz?. Cóż, można by je zadać, ale jako, że nie ma nikogo w pobliżu, a więc notabene pytanie nie zostało zadane. Znaczy to tyle, że odpowiedzi nie będzie.
W kwestii wydania Metro prezentuje się dobrze. Niezła okładka i plan metra, nie budzą wielkiego podziwu i na pewno nie zapamiętam ich na długo(czyli już zapomniałem). Błędów w samej treści większych nie dostrzegłem.
Pamiętacie Huntera? Tak, to ten gość który, na początku pierwszej części zlecił Artemowi zadanie, i
jak można było przypuszczać zginął w walce z czarnymi
. Tym razem nasz były stalker awansuje do roli głównego bohatera, by zmierzyć się z nowym niebezpieczeństwem. Nasz wielki twardziel spotka na swojej drodze i weźmie ze sobą w dalszą staruszka Homera- byłego pracownika metra; ponad to mamy też Sasze, córkę wygnańca. Tutaj też warto się zatrzymać.
Wydawca szumnie na okładce przepowiada wątek romansowy, i jest to ośmielę się napisać- najgorszy wątek powieści, porównywalny z wyciągnięty bodajże z czapy wątkiem zaginionej stacji. Autor nie przekonał mnie wizją zakochanej Saszy i Huntera, który nie wiadomo co w związku z tym robi, postępując w sposób nieracjonalny(choć Hunter chyba taki miał być), by w ostatniej scenie ostatecznie, acz w nieoczywisty sposób wyjawić swe uczucia.
Gluchowski wciąż pisze swoim nieśpiesznym stylem, opisuje rozterki bohaterów i ich refleksje, tworzy ciekawe tło fabularne i autentyczny świat ludzi po upadku(zdecydowanie lepiej do mnie przemawiający niż ten, w recenzowanym tydzień temu "Sztejerze"). To co spotyka ludzi jest często równie smutne co prawdopodobne i przez to uwiarygadnia lekturę.
Zdarzenia w nowym "Metrze" są także o wiele bardziej epickie, a sama fabuła(szczególnie pod koniec) nie pozwala się od książki oderwać. Nowe niebezpieczeństwo i rozwiązanie problemu(dodajmy rozwiązanie bardzo kontrowersyjne) jest na tyle ciekawe by zastanawiać się nad moralnością wyboru bohaterów, aż do kolejnej książki, która na pewno wiele wyjaśni.
Jak najlepiej zarekomendować "Metro 2034"? Wyjąwszy problem wynikające z tego, że ci którzy "jedynkę" przeczytali, lekturę kontynuacji już zapewne skończyli, a ci którzy "Metro 2033" jeszcze nie zaczęli, powinni jak najszybciej nadrobić zaległości i jeśli do was przemówi i wam się spodoba... Będzie to najlepsza rekomendacja dla "Metro 2034".
Ocena:+8
8 Comments
Recommended Comments