Recenzja płyty Atom Heart Mother
Pink Floyd do dziś ma status zespołu kultowego. Nietypowe podejście do muzyki rock,
łamanie wszelkich granic pod względem uzyskiwania unikalnego brzmienia, i koncerty, które
do dziś zachwycają swoją niesamowitą energią . Warto jednak przypomnieć sobie, jak zespół
doszedł do tego wszystkiego. Dobrym przykładem będzie jeden z albumów
z intrygującą nazwą ATOM HEART MOTHER.
Pierwszą rzeczą, która można uznać przełomem w muzyce rockowej jest dodanie orkiestry
symfonicznej. Choć pierwsze dźwięki jakie usłyszymy brzmią niczym z starego serialu
kryminalnego, to utwór przechodzi do refrenu, który doskonale podkreśla to, co usłyszymy
w utworze. W utworze nietypowym, bo trwającym 25 minut i podzielonym na parę części, która
każda posiada swój unikalny "charakter".
Warto także napisać, że do stworzenia albumu zatrudniono także chór, co czyni
utwór jeszcze bardziej interesującym. Zaraz po motywie z chórem, utwór przechodzi
w bardziej spokojną atmosferę. Można uzyskać wrażenie, że tutaj muzycy po prostu
improwizowali, łącząc wszystko w psychodeliczną (co było wtedy znakiem rozpoznawczym
zespołu) całość.
I po tym wszystkim nadchodzi dość niepokojący moment, gdzie słyszymy echa, różne
niepokojące dźwięki i jęki. Naprawdę niesamowicie zrobiony motyw, który na długo
pozostaje w pamięci. Gdy mamy już wrażenie, że wszystko jest całkowicie
niewyraźne i pomieszane, utwór "dosłownie" wybucha, a następnie przechodzi
w finał podsumowujący wszystko co się w nim znalazło.
Atom Heart Mother jest utworem intrygującym, choć nie doskonałym. Przede wszystkim
zespół trochę przerosło zadanie jakie sobie postawili. Stworzenie pełnego rozmachu
utworu z orkiestrą symfoniczną i chórem na pewno nie jest rzeczą prostą. Jednak
dzięki temu "eksperymentowi" wiadomo było, w jakim kierunku podążał zespół.
Pozostałe utwory są doskonałym uzupełnieniem albumu, są to:
IF
Piosenka napisana przez basistę zespołu, Rogera Watersa, jest spokojną balladą,
w której autor wspomina wcześniejszego lidera zespołu Syda Barreta, który
poprzez uzależnienie od narkotyków i pogarszającą się chorobę psychiczną,
musiał opuścić zespół.
SUMMER 68
Tym razem za utwór odpowiedzialny jest klawiszowiec zespołu, Richard Wright.
Bardzo spokojny utwór z energicznym refrenem, który stylem kojarzy się bardziej
z takimi zespołami The Beatles.
FAT OLD SUN
Dla gitarzysty zespołu, Davida Gilmoura, była to jedna z niewielu pierwszych
piosenek napisana wyłącznie przez niego. Co ciekawe, na każdym z instrumentów w
tym utworze (oprócz klawiszy, na których grał Richard Wright) grał on sam.
Utwór jest raczej powolny, warto wspomnieć o końcowej solówce, z organami
które grają w tle podczas jej wykonywania.
ALAN'S PSYCHEDELIC BREAKFAST
Rzadko spotykany jest utwór, w którym między poszczególnymi fragmentami instrumentalnymi
słychać odgłosy człowieka przygotowującego sobie śniadanie (podobno w utworze tym
człowiekiem jest inżynier dźwięku). Warto posłuchać ze względu na ciekawy efekt, jaki uzyskano,
i dobre partie instrumentalne (które, jak sądzę, uzyskano podczas improwizacji
zespołu w studiu).
Podsumowując:
Nie jest to najlepszy album zespołu, ale wyróżnia się na tle
innych dokonań grupy. Warto także posłuchać wykonanie albumu na żywo.
Ocena: 4/6
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.