Joł, joł, joł! Jako, że od mojego ostatniego wpisu minęły około okrągłe 202 dni, uraczę moich nieistniejących fanów kolejną zawiłą i pełną zwrotów akcji recenzją. Nie myślcie tylko, że robię to dla was. O nie! Robie to z powodu cholernie deszczowego dnia, podczas, którego nie mam w co grać, co czytać i wogóle nie mam co robić.
Dobra, nie budzę już napięcia. Pewnie wszystkich ciekawi co tym razem zrecenzuje Demo alias "Nikomu nie znany gość"? Nową książkę kucharską autorstwa Pascala? Mape objazdu warszawskiego metra? Relacje z wiekopomnej bitwy o krzyż? Nic bardziej mylnego! Recenzuje bowiem niezbyt górnolotną książkę fantasy.
"Sztejer", taki nosi tytuł owa książka, a jest ona przedstawicielką jak już się rzekło gatunku fantasy i opowiada o niesamowitych przygodach jegomościa o imieniu(nie, nie zgadniecie) Vincent Sztejer. Zapewne zadajecie sobie pytanie czy zajmuje się Sztejer. Uprawą ogródka? Stróżowaniem na parkingu? Wszyscy zapewne będziecie zaskoczeni, bowiem Vincent jest najemnikiem, znaczy zabija za srebro potwory, a jak ktoś dorzuci grochówę to i wojenki nie odmówi. Nasz tytułowy wykidajło jest przy tym bardzo ludzki i równie nijaki. Nie da się z nim zżyć co co dopiero napić(wyjąwszy trudności z piciem wynikające z istnienia Vincenta, gdyż-muszę was zaskoczyć- on nie istnieje). Co tam mamlesz pod nosem? Czemu taki ludzki się wydaję? Może dla tego że jest nadludzko szybki, posiada nadprzyrodzone zdolności? Wątpię. Raczej dla tego, że jest herosem, a odczuwa strach i nader często biorą nad ni górę hmm... "męskie żądze".
Autor chciał także stworzyć ludzki świat- pełen ludzkiego skurwysyństwa. I udało mu się to, bowiem świat który autor pokazuje, nie jest wyłącznie czarno-biały, a Foryś pokazał świat niemal zupełnie wyprany z pozytywnych wartości- brak w nim choćby jednego pozytywnego bohatera- wszyscy są źli, bardzo źli i pół źli. Nie jest to co prawda wada, ale pozytywnie nastroiło by podczas lektury to, że mimo apokalipsy, przetrwał gatunek "tych dobrych".
Niemal już od początku "Sztejer" jest bardzo podobny do "Wiedźmina"- łowca potworów, okrutny świat. Najwyraźniej też, sam autor zdawał sobie sprawę z tego podobieństwa i puszcza oko do czytelników Sapkowskiego. Mimo podobieństw, "Sztejer" jest jednak w miarę oryginalny, dla tego, że jest "lżejszy", brak tu wątpliwości, jest tylko jeden cel- przeżyć. I mimo wszystko "Sztejer" jest książką solidną. Nie dziełem sztuki, ale dobrą podwaliną do kontynuacji cyklu.
Ocena: 7
2 Comments
Recommended Comments